» Teksty » Wywiady » Wywiad z Jean-Louis Mourierem

Wywiad z Jean-Louis Mourierem


wersja do druku

Jest wybór


Wywiad z Jean-Louis Mourierem
Rozmowa przeprowadzona 6 października 2007 roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi

Czy żywotność takiego uniwersum jak Troy jest niewyczerpywalna? Czy też jego twórcy mają świadomość, że kiedyś może przyjść kres jego popularności?

Tak długo, jak tworzenie serii ze świata Troy będzie sprawiało przyjemność autorom, a czytelnikom – czytanie, tak długo seria będzie powstawać.

To także pytanie o to, czy zdecydował się pan związać z tym światem do samego końca, czy też przewiduje w jakimś momencie spróbować czegoś innego? A może już teraz pracuje pan nad czymś równolegle?

Na razie oprócz Trolli ważne jest dokończenie Ogni Askellu, czwartego tomu, który pozostaje w fazie projektów. Później, jeśli to się uda, są jeszcze inne serie umieszczone w świecie Troy.

Ten czwarty tom będzie ostani?

Zakończy całość tego, co ukazało się do tej pory, ale nie wykluczam powstania kolejnych zamkniętych historii.

Gnomy, trolle… czy pojawi się podseria o kolejnej rasie? Czy też nowa seria z tymi samymi bohaterami?

Gnomy to młodość Lanfeusta, a w Trollach będą to kilkustronicowe historie o młodości Wahy lub innych bohaterów. Nie planujemy jednak wymyślania nowych postaci. Mogą to też być opowieści o trollach, ale nie mające nic wspólnego z tym, co było do tej pory. Życie codzienne trolli… (śmiech)

Komiksy francuskie często kojarzą się z kolorową, przyjazną grafiką połączoną ze sporą brutalnością. Przykładem mogą być serie Kryształowa szpada, Armada czy właśnie Trolle z Troy. Czy uważa pan ten rodzaj stylistyki za rdzennie francuski?

W Trollach najważniejszą rzeczą jest humor, który "filtruje" ciężar brutalnych wydarzeń. Tym właśnie różni się Lanfeust od innych serii heroic fantasy, że humor został postawiony na pierwszym miejscu.


Jak na tę dawkę przemocy reaguje się we Francji? Komiks nie spotyka się z zarzutami epatowania brutalnością i negatywnego wpływania na młodszych odbiorców?

We Francji w ogóle nie ma takiego problemu. Nigdy nie spotkałem się z negatywnymi komentarzami. Bardzo możliwe, że w Polsce, ze względu na tragiczną historię, Polacy inaczej to odbierają. Nie pierwsza osoba tutaj zwraca uwagę na dawkę przemocy i masakry, podczas gdy we Francji nikt mnie o to nie pytał.

Chciałbym zapewnić, że nie na tym polega problem. Nasi twórcy produkują bardzo brutalne komiksy. To jest raczej pytanie, czy trolle są dobre? W części dziewiątej Waha zabija bez skrupułów namiestnika, dusząc go ciastkami. W zasadzie to morderstwo z zimną krwią. Nie chcę wyjść tutaj na obrońcę moralności, ale czy dla dzieci, które mają się identyfikować z bohaterką, to nie za ciężkie?

Gdyby to była poważna seria, bez przymrużenia oka, niewątpliwie byłaby to scena zbyt okrutna. Natomiast tutaj nie widzę problemu, właśnie w związku z "filtrem" humoru. Spodziewaliśmy się też, że nasi czytelnicy będą liczyć od piętnastu lat wzwyż i w taką publiczność celowaliśmy; to nie była seria przewidziana dla dzieci. Już po wydaniu okazało się, że głównymi odbiorcami są dzieci ośmio-dziecięcioletnie. To miało wyglądać trochę inaczej, ale nawet wiedząc o takiej sytuacji, nie chcemy, by ona nas ograniczała. Opowiadamy to, co chcemy opowiedzieć, na nic nie zważając.

Ma pan jakiś klucz w dobieraniu twarzy postaci? Przykładowo w dziewiątej części dowódca najemników wygląda jak Charles Bronson.

Nie ma klucza, to się odbywa naturalnie, zależenie od tego, co mi przyjdzie do głowy.


Ma pan jakąś swoją ulubioną postać zakamuflowaną w ten sposób?

Scotch Arleston, scenarzysta, pojawia się bardzo często. Tak jak Hitchcock, żeby mieć na wszystko baczne oko. Bardzo często rysuję też swoich przyjaciół i znajomych. W tomie ósmym, Rock n'Troll, menadżerem zespołu jest mój przyjaciel z Marsylii.

W świecie Troy pojawia się mnóstwo cytatów z innych komiksów i popkultury w ogóle. Te nawiązania pojawiają się spontanicznie w trakcie procesu twórczego czy są planowane od samego początku jako element konwencji?

Odbywa się to świadomie. Wszystko jest przewidziane z góry w scenariuszu.

Wygląd trolla - komponował go pan w jakiś szczególny sposób? Normalny troll jest raczej nieowłosiony i łysy, ma w sobie coś kamiennego. Czerpał pan z jakiegoś znanego sobie wzorca czy to całkowicie autorska kreacja?

Właściwie stworzyłem swojego własnego trolla. Istnieje wiele rodzajów trolli: w mitologii skandynawskiej są małe i złośliwe, u Tolkiena przypominają chodzące kamienie. Troll z Troy jest moim trollem, chociaż podporządkowałem się wizji, jaką miał Arleston. Trzeba zauważyć, że zarówno trolle z Lanfeusta jak i z mojej serii powstały na podstawie jego wskazówek, ale i tak różnią się między sobą.

Od początku prowadzi pan Trolle. Jak dużo swobody daje panu scenarzysta?

Mam całkowitą wolność. Poza tym, że serie musza być spójne, gdyż znajdują się w granicach tego samego świata (te same zwierzęta, na przykład fetaury, czy akademia w Eckmul), cała reszta jest różna. Trolle rozgrywają się dwieście lat przed Lanfeustem, dlatego mam większe pole do popisu. Wizja Troy Didier Tarquina, rysownika Lanfeusta, jest bardziej renesansowa, podczas gdy moja - średniowieczna, nawet starożytna. To bardzo pasuje do sytuacji, w której rysuję wydarzenia sprzed setek lat. Korzysta na tym również świat, który staje się bogatszy i intensywniej się rozwija.

W Polsce wciąż nadrabiamy klasykę z zachodu, równocześnie starając się nadążyć za nowościami. Ukazuje się cykl o Troy, mamy Armadę. Czy jest jakaś seria, którą opatrzyłby pan banderolką: Jean-Louis Mourier poleca?

(śmiech) Rynek francuski jest tak bogaty… Czytałem w dzieciństwie serię Rahan, która bardzo mnie naznaczyła. To były krótkie historyjki, ale miały na mnie taki wpływ, że zacząłem myśleć, by zostać rysownikiem komiksów. Seria już się zestarzała, ale miała ogromne znaczenie dla wielu francuskich autorów. Stosowano w niej nowy, specyficzny rodzaj grafiki. Wcześniej wszystko było jednakowe, a w niej objawiła się wielka wolność w operowaniu pędzlem. W latach 80. i 90., a także współcześnie, pojawiło się wiele serii, które zasługują na wydanie w Polsce. We Francji ukazuje się 150-200 tytułów miesięcznie. Jest wybór. (śmiech)

Tłumaczenie: Maria Mosiewicz



Jean-Louis Mourier

Jean-Louis Mourier urodził się w 1962 roku w Paryżu. Zarówno rysunkiem, jak i komiksem zainteresował go ojciec. Jeszcze we wczesnym dzieciństwie pochłonął wielką klasykę gatunku: Tintina, Asteriksa, Spirou. W 1979 roku zaczął studia w Szkole Sztuk Użytkowych na kierunku reklamowym. Tam podszkolił się w grafice, co przybliżało go do zajmowania się ukochanym komiksem. Po skończeniu studiów imał się wielu zajęć.

W 1987 roku wspólnie z Claire Brétécher zrealizował komiks dla Muzeum Rodina o życiu tego wielkiego artysty. Po trzech latach pobytu w Limousin przyjechał do Marsylii, gdzie spotkał Scotcha Arlestona, z którym tworzy serie Ognie Askellu (aktualnie zawieszoną) oraz Trolle z Troy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Singer
   
Ocena:
0
Mourier zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Cały czas był uśmiechnięty, ba, praktycznie bez przerwy śmiał się sam do siebie. Niezwykle adekwatny do rysowanej serii wygląd artysty zmusił mnie do zadania pytania na sali, z którą postacią najbardziej się identyfikuje twórca i byłem przekonany, że wskaże jakiegoś trolla :D. Jednak odpowiedział, że ze wszystkimi bohaterami, chociaż nadal ciężko mi sobie wyobrazić Mouriera "przywdziewającego" skórę smyrfa ;P

Wywiad ciekawy, szczególnie fragmenty o przemocy zwróciły moją uwagę. Zaskakujące, że we Francji w ogóle nie poruszany jest temat przemocy (która może mieć wpływ na dzieci) zawartej na łamach komiksu. Ciekawe czy tak samo ma się sprawa z innymi potencjalnymi nośnikami? Czy w Polsce problem jest wyolbrzymiany?
23-10-2007 20:34
Ystad
   
Ocena:
0
a mi zaimponował podczas rozdawania autografów. Jego rysunki były naprawdę super. Wydaje mi się że był to jedyny rysownik który robił rysunki pędzelkiem i tuszem.
24-10-2007 08:35
Singer
   
Ocena:
0
Niestety na rysunek się nie załapałem, musiałem wyjść z kolejki, by zdążyć na pociąg. Połączenie z Lublin City to koszmar ;P Wydębiłem jedynie autograf, ale widziałem wszystkie rodzaje rysunków, które tworzył :).
24-10-2007 08:59
Ystad
   
Ocena:
0
jakiś koleś stojący za mną się spieszył, i wziął tylko autografy. sztuk trzy ;)
oczywiście łaskawie zgodziłem się go przepuścić :D
25-10-2007 09:09
Singer
   
Ocena:
0
Hehe, to pewnie był Motyl, gdyż nas trzech stało w kolejce i to on zebrał komiksy i poszedł walczyć z nikczemną hordą, która stała na drodze do Graala ;)
25-10-2007 09:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.