» » Wyspy plugawe

Wyspy plugawe

Wyspy plugawe
Jeśli ktoś nazywa się Wywijas, nie może prowadzić statecznego trybu życia. A jeśli jest dodatkowo kapitanem pirackiego statku, to jego przygody muszą być niezwykłe.

Wyspy Plugawe są udaną kontynuacją perypetii kapitana Rolanda i jego barwnej załogi. Biorąc książkę do ręki, zastanawiałem się, czy autor będzie potrafił utrzymać wysoki poziom, jaki reprezentowały Morza Wszeteczne i nie zawiodłem się. Powieść jest zaskakująca, ciekawa i pełna zwrotów akcji. Bohaterowie to prawdziwi piraci z krwi i kości. Nie mają sentymentów ani skrupułów, liczy się tylko korsarska brać i ładownie pełne złota. Nieznajomość wcześniejszych losów kapitana Wywijasa nie jest problemem, ponieważ drugi tom jego przygód nie nawiązuje do nich w jakiś znaczący sposób. 

Już od pierwszych stron książki zostajemy wrzuceni w wir wartkiej akcji. Tu nie ma czasu na nudę, filozoficzne rozważania czy głębokie przemyślenia. Dookoła świszczą kule, grzmią działa i wszyscy dybią na życie Rolanda. Diabelska intryga jest nieprzewidywalna i nie pozwala nam złapać tchu do samego końca książki. Nie dość, że Kapitan i jego załoga po raz kolejny muszą ocalić świat, to pragną również uratować swoje dusze, a w międzyczasie mamy jeszcze okazję poznać historię głównego bohatera. Jakby tego było mało to zamiast pływać, jak każdy szanujący się pirat po morzach, piracka zgraja ma do swojej dyspozycji prototypową łódź podwodną, która jak się okazuje nie jest tak tajną bronią jakby sobie tego niektórzy życzyli. Więc kiedy znów wszyscy są przeciwko, Kapitan musi się wspiąć na wyżyny swoich zdolności intelektualnych i wybrnąć z bagna w jakie paskudny los go wpędził. A że czyni to w swoim  jedynym i niepowtarzalnym stylu - dobra rozrywka gwarantowana.

Historia opowiedziana w książce jest spójna i ciekawa, a postacie wyraziste, interesujące i skrywające niejedną tajemnicę. Nie tylko kapitan jest osobą nietuzinkową; większość  członków jego załogi mogłoby z powodzeniem zostać bohaterami odrębnych książek. Szaman Baobab otoczony przez duchy swoich przodków, znika kiedy tylko mu się podoba i choć nigdy się nie odzywa to potrafi naprawdę wiele, jego zaklęć boi się sam Wywijas. Grzmot diabeł, który mówi tak szybko, że zacierają się przerwy między wyrazami. Wierzbak, pirat o śladowej inteligencji, za to z umiejętnością porozumiewania się ze zwierzętami. Mat Mandragora, bodajże najszkaradniejszy z całej kompanii, z duszożerną rusznicą, która gdy tylko wypala zawsze ktoś umiera, i nie koniecznie ten, w którego aktualnie celował. Bosman Ognik, ziejący ogniem, Rozbryzg, ten z kolei kiedy tylko otwiera usta buchają strumienie wody, Berbeluch, lekarz kanibal oraz Ropuch, Smyrg Dupochlast i inni.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dowcipy, których jest w powieści wiele, nie zawsze są humorem najwyższych lotów, ale czy można po piratach spodziewać się czegoś innego? Przebogaty komizm pojawiający się w książce możliwy jest dzięki językowi w jakim została ona napisana, jest on lekki, barwny i soczysty - to dlatego dialogi są żywe i zapadają w pamięć. Trudno również nie zwrócić uwagi na ilość i różnorodność inwektyw, które się pojawiają, są one tak różnorodne i zabawne, że sprawiają czytelnikowi sporą przyjemność, choć jak zauważa sam autor na swoim fanpage`u, to przez nie jest to proza adresowana raczej do dorosłych czytelników i nie powinna się znaleźć w żadnym dziale młodzieżowym. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się z dużą przyjemnością. Warto również wspomnieć o ilustracjach autorstwa Bartłomieja Drejewicza, świetnie wpasowują się w klimat książki i dlatego czuję lekki niedosyt jeśli chodzi o ich ilość.

W książce brakuje jedynie płci pięknej. Nie chodzi mi o kwieciste opisy przygód piratów w portowych zamtuzach, choć pewnie i te byłyby ciekawe i zabawne, ale brakuje kobiet jako takich. Nie znajdziemy tu pięknych szlachcianek, kłótliwych przekupek czy hardych bab z piekła rodem. A przecież piraci jako stuprocentowi faceci na pewno nie stronili od damskiego towarzystwa. Sądzę, że pojawienie się frapującej postaci kobiecej wniosłoby do powieści jeszcze więcej koloru i humoru.

Cieszę się, że autor znany z książek i opowiadań dla najmłodszych nie zapomina o swoich dorosłych fanach i taka książka jak Wyspy Plugawe trafiła do księgarń. Ze względu na swój niepowtarzalny klimat, jest to pozycja, którą polecam nie tylko miłośnikom morskich opowieści, ale wszystkim osobom ceniącym sobie lekkość pióra i dobry dowcip. Również fani Piratów z Karaibów nie będą zawiedzeni i znajdą w książce wiele z filmowego klimatu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wyspy plugawe
Cykl: Morza Wszeteczne
Tom: 2
Autor: Marcin Mortka
Autor okładki: Bartłomiej Drejewicz
Autor ilustracji: Bartłomiej Drejewicz
Wydawca: Uroboros
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 21 października 2015
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 135x202
ISBN-13: 978-83-280-2128-0



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.