» Blog » Wyprawa na Dziki Zachód, część I
05-05-2007 13:30

Wyprawa na Dziki Zachód, część I

W działach: literatura, podróże, Stany Zjednoczone | Odsłony: 10

Dzieje się tutaj dużo, tak dużo, że nie miałabym czasu opisać wszystkiego. Dlatego daruję wam opowieść o wycieczce do Universal Studio (zasadniczo - wielkie, kolorowe, wypasione wesołe miasteczko) oraz filozoficzne dywagacje na temat populacji monstrualnych amerykańskich grubasów (w Kalifornii otyli są tylko niektórzy Meksykanie i Murzyni, podczas gdy goście odwiedzający Universal Studio, którzy przyjeżdżają z innych stanów, są nie tylko grubi, to POTWORY, które wyleczą z kompleksów każdego Polaka).

Opowiem o wycieczce do Grand Canyonu, przez rozpustną Nevadę i kowbojską Arizonę.
Na wszystkie wyżej wymienione stany rozciąga się pustynia, toteż pierwszy dzień wycieczki spędziliśmy kontemplując z okna samochodu całkowicie obce krajobrazy.
Pustynia kojarzy nam się z piaszczystymi wydmami Sahary, ale oczywiście Dziki Zachód wygląda nieco inaczej. Piaszczystą, kamienistą rudą ziemię porastają kępki trawy, sukulenty i kaktusy, które gdzieniegdzie - w miejscach, którym w tym roku udało się załapać na jakikolwiek deszcz - kwitną na biało, żółto albo (w Nevadzie) na różowo. W pełnym słońcu widoczność jest bardzo dobra, horyzont znajduje się tak daleko, że rdzawe góry i pagórki nabierają fioletowego zabarwienia.


Mijaliśmy pagórki inkrustowane czarnymi kamieniami przypominającym węgiel - skałą wulkaniczną i wielkie, czerwone góry ze zwietrzałego piaskowca, kropka w kropkę jak na westernach (filmach, a nie doświadczeniach z gatunku biologii molekularnej). Zobaczyliśmy tzw. palec boży, czyli górę, która wygląda jakby pokazywała podróżnym środkowy palec.

Na obiad zatrzymaliśmy się na terytorium Indian Mojave. Nad rzeką Kolorado.

Czyli w wielkim, burżujskim kurorcie - kasynie.

Tutaj mała dygresja na temat prawa amerykańskiego. Otóż hazard jest w Stanach nielegalny, z dwoma wyjątkami. Jednym jest stan Nevada. Drugim - autonomie indiańskie. Kiedyś biali uzależniali Indian za pomocą wody ognistej, a teraz Indianie biorą odwet.
Ostatni szef Mojave zmarł w 1947 roku i od tego czasu plemię rządzi się demokratycznie. Całkiem nieźle na tym wychodzi.

Kurort na samym środku pustyni jest nawadniany tak doskonale, że sterraformowano kawałek ziemi pod tereny golfowe. Kasyno - pierwsze, jakie widzieliśmy i jak się okazało, podobne do innych - ma rozmiary Sali Kongresowej, jest wypełnione automatami do gry, stołami do blackjacka, krapsa i tym podobnych gier. Wszystko to świeci, pika, hałasuje i korci do wydawania dużej ilości dolarów, a ponieważ znajduje się na głównym poziomie, zarówno do restauracji i jak i do recepcji idzie się właśnie przez (lub obok - ścieżka dla niepełnoletnich) kasyno.


Wszędzie pełno beznadziejnie uzależnionych od hazardu emerytów, którzy na starość przeprowadzają się w okolicę i przegrywają oszczędności całego życia.
Porcje w restauracji olbrzymie. Byłam w stanie zjeść może jedną trzecią. Może niektórzy nie mają naturalnych granic, a jedzą w knajpach - i między innymi stąd te stada grubasów.

 

CDN...

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.