» Blog » Wspólne czytanie Biblii
21-09-2015 10:14

Wspólne czytanie Biblii

W działach: fantasy, analiza, biblia | Odsłony: 3352

Wspólne czytanie Biblii

Zainspirowana wieloma rozmowami z ludźmi wierzącymi, oraz falą przybywających do Europy ludzi głęboko religijnych postanowiłam rozpocząć serię opracowań i analiz tekstów religijnych oczami ateisty-fantasty. Nie obiecuję, że nie będę stronnicza, choć postaram się jak mogę. Chętnie przyjmę waszą krytykę i wszelkie uwagi. Podchodzę do przedstawionych tekstów jako do dzieł okołofantastycznych. W żadnym momencie moim celem nie jest urażenie czyichkolwiek uczuć religijnych.

Część pierwsza będzie oparta na Biblii Warszawsko-Praskiej opracowanej w 1997 roku przez ks.bk Kazimierza Romaniuka jako że tylko taką osobiście posiadam. Niestety seria zostanie podzielona na wiele bardzo krótkich tekstów, jako że w domu mam latorośl która nie pozostawia wiele czasu na czytanie, analizy czy cokolwiek innego.

Część pierwsza – Księga Rodzaju. O początkach świata i człowieka.  Stworzenie wszechrzeczy i człowieka 1,1 – 2, 4a

Na początku poznajemy Boga w postaci Ducha unoszącego się w pustce. Jest to jedyny istniejący byt, nie znamy jego wieku, pochodzenia ani celu istnienia.  Możemy jednak śmiało założyć, że jest to istota o nieograniczonych możliwościach kreacji.

Pierwszym jej dziełem jest oddzielenie dnia od nocy.  /”Powiedział tedy Bóg: Niech się stanie światło! I stało się światło. I widział Bóg, że światło było dobre. Wtedy oddzielił Bóg światło od ciemności. I nazwał Bóg światło dniem, a ciemność nocą.”/ Pierwszego dnia więc Bóg tworzy Słońce i ruch wirowy Ziemi.

Drugiego dnia Bóg oddziela błękit wód od błękitu nieba, tworząc jak sądzę atmosferę na Ziemi. Jesteśmy już niemal w domu.

Trzeci dzień był dla Wszechmogącego męczący – nie tylko wydobył suchą przestrzeń spośród wód tworząc nam miejsce do życia i zebrał morza i oceany aby trzymały się kupy i zanadto nie rozlały, ale też wykreował wszelką roślinność która rozrosła się po planecie.  

Co dziwne, dnia czwartego Bóg wraca do oddzielania dnia od nocy i kreowania gwiazd. Wprawdzie już jedna powstała i dzień od nocy oddziela, ale z jakichś przyczyn dla Boga istotne jest, aby rozróżniać nie tylko dzień i noc, ale także by stworzyć kalendarz.
\”I powiedział Bóg: Niech pojawią się na niebie światła, żeby oddzielały dzień od nocy, wyznaczały pory roku, poszczególne dni i lata!”\
Zakładam więc, że dnia czwartego Bóg stworzył inne gwiazdy i planety, jako punkt odniesienia dla samych pór roku bardziej niż pór dnia. Bóg dodaje również ruch obiegowy Ziemi i podkreśla różnice między dniem a nocą.

Piątego dnia stworzył wszelkiej maści potwory morskie, istoty wodne oraz ptactwo. Rozsądnie również nakazał im się rozmnażać.

Szóstego dnia Bóg stworzył w kolejności – bydło, płazy oraz wszelkie dzikie zwierzęta.

Tego samego dnia Stwórcę nawiedza myśl o stworzeniu istoty podobnej Im.
\” Stwórzmy człowieka na wzór i podobieństwo nasze, aby mógł panować nad istotami (..)”\
Po raz pierwszy więc nie czuje się sam, zależy mu też na stworzeniu wersji pośredniej między sobą a swoimi dotychczasowymi tworami.  Tworzy człowieka podobnego sobie, a dokładniej parkę obu płci. Rozsądnie nakazał im się rozmnażać, oddał im też na własność całą planetę ze wszystkimi jej tworami, aby mogli czerpać z niej tak, jak uznają za słuszne.

Siódmego dnia Stwórca odpoczywa po ciężkim tygodniu, ustanawia też pierwszy w historii dzień „O nie, już jutro poniedziałek”.

 

Wstęp wydaje się być mocno uproszczony i zawiera pewne niejasności, jest jednak niezłym wprowadzeniem do solidnego fantasy. Świat przedstawiony w księdze wydaje się mocno zbliżony do znanego nam, choć jego geneza jest dużo prostsza. Przedstawiony stwórca jest Bogiem szalenie kreatywnym, z zupełnej pustki wydobył obraz kosmosu, wszelkich żyjących istnień i stworzeń, ich sposobu rozmnażania się, a nawet zaplanował odmierzanie czasu i pory roku. Na uwagę wydają się zasługiwać potwory morskie, które brzmią jak solidna zapowiedź kłopotów.  Dziwi nieco zawirowanie między dniem pierwszym a czwartym, trudno jednak mieć pretensję do bohatera, po trzech dniach pracy mógł spokojnie chcieć swoje dzieło naprawić. Wiemy, że główny bohater jest osobą nie tylko twórczą, ale i wrażliwą. Po zobaczeniu piękna swojego dzieła czuje potrzebę przekazania komuś swojego dziedzictwa, komuś podobnemu sobie. Można wnioskować, że ten nowy boski twór stanie się głównym bohaterem dalszej części.  Póki co obraz Boga nie pozostawia zbyt wiele miejsca na wątpliwości – jest bezsprzecznie dobry, choć pozostawienie świata we władzy człowieka wydaje się być nierozważne i prawdopodobnie będzie przyczyną tragedii.  Zwolenników praw zwierząt uprzedzamy – zwierzęta nie mają praw. I słusznie.

Komentarze


Adeptus
   
Ocena:
0

Sprawiedliwość, tam myśląc na szybko, to raczej umowa społeczna w czystej postaci. Prawo Hammurabiego może zawierać kary, które uważam za złe ale jeśli społeczeństwo się umówi, że tak wygląda zadośćuczynienie zwalniające poszkodowanego od dalszych roszczeń, to będzie to sprawiedliwość.

Jeśli tak, to sprawiedliwość jest g. warta. Jak mi rano Policja zrobi wjazd na chatę i powie "Oddycha pan nieregularnie, za karę tysiąc batów na goły tyłek i ma pan spokój" to nie widzę powodu, aby fakt, że "społeczeństwo tak się umówiło" (znaczy się, dominująca na danym terenie grupa tak postanowiła) miał mnie pocieszyć choćby w najmniejszym stopniu. Umowa społeczna jako źródło czegokolwiek związanego z moralnością jest warta tyle samo, co empatia. Czyli nic.

Szczerze mówiąc, to po prostu nie pojmuję tego wszystkiego. Naprawdę ludzie uważają, ze coś jest złe, bo u kogoś innego to wywołuje negatywne odczucia, albo dlatego, że został dokonany szamański rytuał zwany "stanowieniem prawa" czy tam "umową społeczną"? Zwyczajnie nie rozumiem, że ktoś może tak myśleć. Oczywiście, możliwe, że to ja jestem niedorozwinięty i to faktycznie jest oczywista oczywistość... ale nie widzę tego.

24-09-2015 13:31
Cherokee
   
Ocena:
0

No to masz pecha żyć w kulturze, która ma gówno wartą sprawiedliwość. Dobra wiadomość jest taka, że bilety do Rijadu i Teheranu nie są drogie, więc zawsze możesz przyłączyć się do społeczności wiodących szczęśliwy żywot wg reguł uniwersalnego prawa nadanego przez istotę wyższą. Istota inna niż Bóg ale zawsze wyższa, więc i tak lepiej niż w zgniłej Gejropie. 

24-09-2015 13:42
Adeptus
   
Ocena:
0

No to masz pecha żyć w kulturze, która ma gówno wartą sprawiedliwość. Dobra wiadomość jest taka, że bilety do Rijadu i Teheranu nie są drogie, więc zawsze możesz przyłączyć się do społeczności wiodących szczęśliwy żywot wg reguł uniwersalnego prawa nadanego przez istotę wyższą. Istota inna niż Bóg ale zawsze wyższa, więc i tak lepiej niż w zgniłej Gejropie. 

Ależ uniwersalne prawo nadane przez istotę wyższą, w którego prawdziwość ja wierzę, nakazuje mi próbować nawrócić innych, a nie uciekać ;) Ale, oczywiście, masz rację, światopogląd islamistów, czy nawet dzihadystów, jest sensowniejszy, niż ten wyznawany przez świeckich humanistów.

Poza tym, po co mam uciekać z Gejropy, skoro, jak słusznie zauważyłeś, jest ona zgniła (nie umierająca nawet, tylko właśnie zgniła) - wkrótce te jej gnijące jej truchło zostanie usunięte i będzie tak samo, jak Teheranie. A dlaczego gejropejczyków wymierają, a na ich miejsce przychodzą emigranci? Ano m.in. dlatego, że Europejczycy kierują się empatią (choć co najmniej tak samo często kierują się własną przyjemnością, niż odczuciami innych... w obu przypadkach jest kierowanie się uczuciami, więc na jedno w sumie wychodzi) oraz umową społeczną. I jeszcze maksymalizowaniem szczęścia, o.

 

A poza tym, czemu ma służyć ta ironia? Nie chodzi o to, że czuję się urażony, czy coś, tylko po prostu nie wiem, co miałoby z tego wynikać.

24-09-2015 13:57
Cherokee
   
Ocena:
0

Ano m.in. dlatego, że Europejczycy kierują się empatią (choć co najmniej tak samo często kierują się własną przyjemnością, niż odczuciami innych... w obu przypadkach jest kierowanie się uczuciami, więc na jedno w sumie wychodzi) oraz umową społeczną. I jeszcze maksymalizowaniem szczęścia, o.

Przez chwilę chciałem wejść w polemikę ale uznałem, że to jednak nie na serio. Może ktoś inny będzie zainteresowany. :-)

EDIT: żeby nie było, że ironia: przyjęcie tezy, że cywilizacja europejska upadnie przez odrzucenie prawa Bożego musiałoby się wiązać z przyjęciem tej, że swą potęgę zbudowała przez jego przyjęcie. A to już jest taka bzdura, ze nawet earl chyba się ze mną zgodzi. 

24-09-2015 14:25
jesykh
   
Ocena:
+2

przyjęcie tezy, że cywilizacja europejska upadnie przez odrzucenie prawa Bożego musiałoby się wiązać z przyjęciem tej, że swą potęgę zbudowała przez jego przyjęcie.

Bardziej rozumiałbym to tak, że religia zapewnia swoistą jednomyślność danej cywilizacji i stanowi trzon jej postępowania. Obecna Europa jest właściwie na etapie dekadencji i w swej wygodzie i przyjemnym życiu jesteśmy bezradni wobec inwazji setek tysięcy ludzi o jednolitych poglądach i celach.
Żadnych cudów. Zwykłe kwestie etapów rozwoju cywilizacji. 

 

Btw. naprawdę weźcie sobie do serca to co mówiłem: jeśli ktoś ma inne poglądy, to nie wynika z tego, że jest głupszy i gorszy. Można choć na chwilę założyć, że np inni ludzie są inni, a nie są niedorobionymi kopiami nas samych:)

24-09-2015 15:50
earl
   
Ocena:
+3

@ Cherokee

Aż do końca wieku XX panowało powszechne przekonanie, że cywilizacja europejska/łacińska składa się z 3 uzupełniających się czynników: filozofii greckiej, prawa rzymskiego i wiary chrześcijańskiej. Innymi słowy - odrzucenie któregokolwiek z tych czynników zniszczy europejską cywilizację, chociaż Europa nadal może być potężna, tyle, że poddana już całkowicie odmiennej cywilizacji (np. turańskiej, bizantyńskiej czy islamskiej).

24-09-2015 17:51
Drachu
   
Ocena:
+9

Taka myśl mnie naszła. Odrzucanie kamienowania siedząc w Polsce jest dość proste. Bo wywodzimy się z kultury, gdzie kamienowanie jest uznawane za niedopuszczalne, nawet jeśli żona naprawdę zdradza męża. Tylko, czy jest to zasługa własnej empatii, czy wtłoczenia w ten wzorzec kulturowy, kształtowany od stuleci, który na każdym etapie przypomina nam, że kamienowanie jest złe?

Bo kamienowanie jest rzeczą zupełnie normalną w niektórych kulturach. W innych akceptowalny był/jest kanibalizm, kazirodztwo, śluby z dziewięciolatką, mordy honorowe - rzeczy dla nas absolutnie złe. Czemu tych ludzi nie powstrzymuje empatia? Czy może jednak to otoczenie kreuje nasze postawy, w tym też np. określa zakres zachowań empatycznych? Albo wręcz samo dobro i zło? 

Bo przecież i nasza cywilizacja okiem zewnętrznym może wydawać się zła - półnagie kobiety w reklamach, czy na plaży (oczywiście nie dziś, bo zimno trochę), seksualizacja nieletnich, obżarstwo, hedonizm pełną gębą? Dla nas norma, dla kogoś z zewnątrz dowód upadku. Niejednoznaczna sprawa.

Stąd też moja szybka uwaga na marginesie tej dyskusji - wątpię, by w kimkolwiek postawy moralne występowały w oderwaniu od otoczenia w którym się kształtuje. A ono, niezależnie od moich zupełnie prywatnych poglądów religijnych, kształtowane jest m.in. przez konkretną religię. I nawet jeśli ktoś deklaruje się lewicującym ateistą - to i tak nie można odrzucić wynikających z chrześcijaństwa norm, które kształtują nas całe życie - bo nie da się uciec od tego, ze żyjesz w tak funkcjonującym społeczeństwie. Powiem więcej -  wiele pięknych, uważanych za świeckie, wartości ma swoje korzenie w chrześcijaństwie.
Ale czy to im ujmuje? :P

xD xD xD 

24-09-2015 18:34
   
Ocena:
+1

To Ci podpowiada empatia? Naprawdę? Jeśli tak, to wow...

W dużym uproszczeniu, ale tak. I?

Aż do końca wieku XX panowało powszechne przekonanie, że cywilizacja europejska/łacińska składa się z 3 uzupełniających się czynników: filozofii greckiej, prawa rzymskiego i wiary chrześcijańskiej.

Łał. Nie wiadomo, które gorsze ;)

24-09-2015 19:28
Adeptus
   
Ocena:
+2

Bo przecież i nasza cywilizacja okiem zewnętrznym może wydawać się zła - półnagie kobiety w reklamach, czy na plaży (oczywiście nie dziś, bo zimno trochę), seksualizacja nieletnich, obżarstwo, hedonizm pełną gębą? Dla nas norma, dla kogoś z zewnątrz dowód upadku. Niejednoznaczna sprawa.

Otóż to. Jaki dzihadysta sobie siedzi i ogląda TV Dzihad i nagle słyszy newsa, że jakieś pismaki narysowały karykaturę Mahometa, dobrzy ludzi ich zatrzelili... I co? Dostali medal? Nie, zostali zabici przez policję. Za co?! Za to, że wyręczyli wymiar sprawiedliwości w wymierzeniu jedynego słusznego wyroku? Ta Europa to jakiś dom wariatów po prostu! Zresztą, wiadomo to nie od dziś - jak ktoś ośmieli się zwrócić kobiecie uwagę, że ulica to nie miejsce na nagość i nie powinna po niej łazić z twarzą i włosami wywalonymi na wierzch, jak jakaś aktorka porno, to zamiast go poprzeć, karcą. Wszystko na głowie. Czy ci ludzie są za dzicy, żeby zrozumieć, w jakim chorym systemie żyją? Trzeba tym barbarzyńcom zanieść szariat i cywilizację.

I teraz weź mu wytłumacz, że on tak naprawdę wcale tak nie myśli, bo przecież empatia mu podpowiada inaczej. Tylko on tego nie rozumie.

Stąd też moja szybka uwaga na marginesie tej dyskusji - wątpię, by w kimkolwiek postawy moralne występowały w oderwaniu od otoczenia w którym się kształtuje. A ono, niezależnie od moich zupełnie prywatnych poglądów religijnych, kształtowane jest m.in. przez konkretną religię. I nawet jeśli ktoś deklaruje się lewicującym ateistą - to i tak nie można odrzucić wynikających z chrześcijaństwa norm, które kształtują nas całe życie - bo nie da się uciec od tego, ze żyjesz w tak funkcjonującym społeczeństwie. Powiem więcej -  wiele pięknych, uważanych za świeckie, wartości ma swoje korzenie w chrześcijaństwie.

Tyle, że przestrzeganie tych norm, jeśli odrzuca się ich uzasadnienie, nie ma sensu.

A zatem - jestem za, a nawet przeciw. Niewątpliwie poglądy Cheerokee zostały ukształtowane głównie przez kulturę, która w znacznej mierze została ukształtowana przez chrześcijaństwo - a on sobie wmawia, że jego poczucie dobra i zła wynika z jakiejś oderwanej od ideologii empatii - tyle, że z tego nie wynika, że te jego poglądy mają sens.

24-09-2015 20:58
WekT
   
Ocena:
+2

muszę przy okazji to dorzucić:
http://demotywatory.pl/3996874/Bog-a-nauka

24-09-2015 21:04
Adeptus
   
Ocena:
+1

@ WekT

Jakkolwiek jestem wierzącym, to uczciwość każe mi stwierdzić, że:

1) nie ma żadnych dowodów, aby faktycznie studentem był Einstein, zwłaszcza, że NIE NAPISAŁ on książki "Bóg a nauka" w 1921 r.

2) argumentacja "Einsteina" miejscami jest cieniutka - szczególnie teksty typu "nikt nie widział Pańskiego mózgu, więc Bóg istnieje". Prawdę mówiąc, ten wywód jest sensowny głównie wtedy, kiedy dotyka czysto filozoficznych kwestii (zło jako brak dobra itd.), natomiast w części dotyczącej nauk ścisłych... niekoniecznie (jakkolwiek z ogólną konkluzją, że Boga z definicji nie da się zbadać naukowymi metodami, się zgadzam).
 

24-09-2015 21:23
   
Ocena:
0

przestrzeganie tych norm, jeśli odrzuca się ich uzasadnienie, nie ma sensu.

A to zależy, co uznamy za sens. Demokrata uzna, że przestrzeganie ich ma sens, bo normy zostały przegłosowane w demokratycznym głosowaniu, ergo ich odrzucenie równa się odrzuceniu systemu demokratycznego, który w systemie wierzeń naszego demokraty jest święty. Praworządny paladyn uzna, że przestrzeganie ich ma sens, bo te normy stanowią prawo, a prawo jest święte i należy go słuchać chociażby przez to, że "praw trzeba przestrzegać, by trwały".

24-09-2015 21:59
Adeptus
   
Ocena:
0

A to zależy, co uznamy za sens. Demokrata uzna, że przestrzeganie ich ma sens, bo normy zostały przegłosowane w demokratycznym głosowaniu, ergo ich odrzucenie równa się odrzuceniu systemu demokratycznego, który w systemie wierzeń naszego demokraty jest święty. Praworządny paladyn uzna, że przestrzeganie ich ma sens, bo te normy stanowią prawo, a prawo jest święte i należy go słuchać chociażby przez to, że "praw trzeba przestrzegać, by trwały".

Ale ani demokrata, ani paladyn nie może stanowić sensu. Obaj są ludźmi. Jeden powie, że sensem jest to, drugi, że coś innego - który sens jest sensowniejszy?

24-09-2015 23:12
Kanibal77
   
Ocena:
0

@Adeptus

Paladyn za przestrzeganie prawa będzie mógł od któregoś tam poziomu rzucać spelle kapłańskie. Jakby nie było, jest to namacalny dowód, że jego postępowanie ma sens. 

Odnośnie tekstu z ,,Einsteinem,, faktycznie, nienajmocniejsza jest ta argumentacja, ale serio, czytywałem teksty profesjonalnych filozofów, którzy wcale mocniejszej argumentacji nie mieli. Przy całym szacunku jaki żywię dla filozofii, trzeba sobie powiedzieć uczciwie, że często dotyka kwestii, przy których zero-jedynkowa logika arystotelesowska po prostu wysiada, bo analizowanie sądów syntetycznych, przy pomocy mechaniki sądów analitycznych, to trochę tak jak granie w cyberpunka na mechanice pierdycji młotka- niby da się, ale będzie zgrzytać.

25-09-2015 10:56
Adeptus
   
Ocena:
0

Paladyn za przestrzeganie prawa będzie mógł od któregoś tam poziomu rzucać spelle kapłańskie. Jakby nie było, jest to namacalny dowód, że jego postępowanie ma sens. 

To jest dowód, że jego postępowanie ma jakiś skutek, nie sens. Skąd założenie, że nabycie umiejętności rzucania spelli kapłańskich jest czymś sensownym?

25-09-2015 11:58
Kanibal77
   
Ocena:
0

Ależ idąc Twoim tokiem rozumowania postępowanie paladyna ma sens, ponieważ jego kodeks moralny ma źródło boskie. Jak sam pisałeś dla Ciebie zbawienie jest pewnym bonusem wartości samej w sobie jaką jest wypełnianie boskiej woli. Analogicznie dla paladyna zaklęcia kapłańskie są takim bonusem. 

25-09-2015 13:03
Adeptus
   
Ocena:
+1

No, pod warunkiem, że paladyn czci Boga monoteistycznego. Bo przy wielu bogach jest ten sam problem, co z ludźmi - jeden bóg powie, że dobre jest coś tam, inny, że coś innego, czyli w sumie sensu nie ma.
 

25-09-2015 13:21
earl
   
Ocena:
0

Czego przykładem jest "Iliada", będąca wojną między bogami.

25-09-2015 13:39
   
Ocena:
0

Ale ani demokrata, ani paladyn nie może stanowić sensu. Obaj są ludźmi.

Ale skąd w ogóle pomysł, że może istnieć jakikolwiek sens w oderwaniu od człowieka? Życie samo w sobie jest jedynie chwilą narodzin, chwilą śmierci i całym tym nudnym istnieniem pomiędzy. Sens może nadać mu wyłącznie człowiek.

Jeden powie, że sensem jest to, drugi, że coś innego - który sens jest sensowniejszy?

Obaj są durniami, bo sens ma to i tylko to, czemu sens nadamy. Żaden sens nie jest sensowniejszy od żadnego innego, ani od braku sensu.

25-09-2015 20:08
Adeptus
   
Ocena:
0

Ale skąd w ogóle pomysł, że może istnieć jakikolwiek sens w oderwaniu od człowieka? Życie samo w sobie jest jedynie chwilą narodzin, chwilą śmierci i całym tym nudnym istnieniem pomiędzy. Sens może nadać mu wyłącznie człowiek.

Jeśli Boga nie ma, to środkowe zdanie jest jak najbardziej prawdziwe. Ale ostatnie? Jak człowiek ma nadać sens czemukolwiek? Mogę sobie wmawiać, że coś tam ma sens, podobnie, jak mogę sobie wmawiać, że świnie latają, ale czy ma to jakikolwiek wpływ na rzeczywistość?

Obaj są durniami, bo sens ma to i tylko to, czemu sens nadamy. Żaden sens nie jest sensowniejszy od żadnego innego, ani od braku sensu.

Ale jak to "nadamy"? Sens może być tylko jeden, albo żaden. Może albo istnieć niezależnie od ludzkich poglądów - albo w ogóle nie istnieć. Jeśli coś jest zależne od ludzkich odczuć, to znaczy, że jest tych odczuć wytworem, czyli nie istnieje.

25-09-2015 20:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.