» Recenzje » Wrota światów. Zła piosenka - Tomasz Pacyński

Wrota światów. Zła piosenka - Tomasz Pacyński


wersja do druku

Ciemność, widzę ciemność


Wrota światów. Zła piosenka - Tomasz Pacyński
Wrota światów. Zła piosenka Tomasza Pacyńskiego jest przedostatnim tomem układanki, pięknej choć strasznie mrocznej i przygnębiającej. To pierwsza cześć trzeciego tomu dobrego cyklu, którego poprzednie tomy to Sherwood i Maskarada. Na ostateczne wyjaśnienia i pełne rozwiązanie kilku istotnych spraw przyjdzie nam pewnie trochę poczekać. Koniec nadejdzie, a będzie nim Wrota światów. Garść popiołu.

Wszyscy ci, którzy weszli do świata stworzonego przez Pacyńskiego już jakiś czas temu, zapewne pamiętają jak kończy się tom drugi. Straszliwą jatką. Bohaterowie dążą uparcie i za wszelką cenę do spełnienia obietnic, które kiedyś złożyli. Niektórzy byli gotowi poświęcić życie słusznej sprawie, a w nagrodę dowiadywali się, że cel był ułudą, za którą nie warto ginąć. Bo w imię czego? Przyjaźni? Miłości? Honoru? Czy coś takiego istnieje? Bohaterowie szukają odpowiedzi na dręczące pytania, ale czy znajdą?

Wrota światów... opowiadają przede wszystkim o cierpieniu, które trawi od wewnątrz duszę i ciało, pożera istnienia, nie tłumaczy dlaczego. Każdemu z bohaterów przyświeca inny cel, dokucza inny rodzaj bólu. Match walczy z przeznaczeniem, zmaga się z przeciwnościami losu i usiłuje zadośćuczynić cierpieniom, sprawcą których stał się w przeszłości. Zraniona niczym dzikie zwierzę Marion gotowa jest unicestwić wszelkie istnienie, by dokonać zemsty... Zostaje jeszcze Jason, który, niecnie oszukany przez druida, zostaje kapłanem krwiożerczych dzikusów.

Każda z postaci, i te pierwszoplanowe, i te najmniej istotne usiłuje walczyć z życiem, uporządkować je, bowiem zostało zburzone za sprawą takiego Matcha czy Ramireza. W powietrzu wisi nie tylko cierpienie, ale także zdrada. Powieść aż krzyczy bólem bohaterów. Pacyński tak obrazowo pisze o nieszczęściu i mękach, czy to fizycznych, czy psychicznych, że kilka razy łezka się w oku zakręciła. Pesymizm może przechodzić na czytelnika, autor potrafi grać na uczuciach, a taka umiejętność to naprawdę rzadkość. Pisarz wyposażył postaci w cechy tak różne od siebie, że aż skrzą się barwami tęczy. A to już nie lada wyczyn twórczy. Bowiem nie wiadomo jak genialny byłby świat przedstawiony, albo jeszcze genialniejsza intryga, to zapewniam, że z papierowymi bohaterami nikt by daleko nie zaszedł.

Postaci wymykają się jednoznacznym ocenom, co pozwala zaprzyjaźnić się z każdym z osobna, a ocenianie ich postępowania jest w zasadzie niemożliwe. Na szczególną uwagę zasługuje we Wrotach... Claymore Ramirez, którego zaczynają gnębić wyrzuty sumienia, co w jego przypadku jest wielce zadziwiające. Zachodzą w nim zmiany, jednak nie tylko z powodu dręczącej go przeszłości. Spotyka na swojej drodze kobietę, której się boi, pragnie i dzięki niej poznaje zupełnie obce mu uczucie. Miłość.

Cały świat został szczegółowo opisany, dzięki czemu zyskuje głębię i różnorodność, a czytelnikowi łatwiej się wchodzi do krainy cieni. Pacyński zadbał o najmniejszy drobiazg. Nawet smród rozkładających się ciał można całkiem łatwo, choć niezbyt przyjemnie, zniwelować. Jak? Zdradzę, bo fakt ten mnie ożywił znacznie. Otóż trzeba włożyć rękę do najbliższego mrowiska... Jad mrówkowy zrobi resztę. Ciarki przechodzą po plecach, ale takich miejsc jest więcej. Pisarz buduje nastrój niezwykły, choć mroczny.

Autor świetnie panuje nad wieloma wątkami. Rzuca każdego z bohaterów w inne miejsce, piętrzy przed nimi tyle trudności, że im bliżej końca powieści, tym bardziej gasną szanse na szczęśliwe zakończenie. Pacyński niczym mistrz marionetek niewidzialnymi sznurkami kieruje fabułą. Choć można czasem dojść do wniosku, że autor był tylko narzędziem wykorzystanym przez swych bohaterów, którzy domagali się całym swym fantastycznym jestestwem opowiedzenia historii. Historii pięknej, choć bardzo mrocznej, wciągającej na tyle mocno, że pozostaje żal, kiedy odwraca się ostatnią stronę. Żal, że to już koniec pięknej przygody i mocnych wrażeń. Na szczęście będzie więcej.

Powieść zjada czas i owszem, ale drażni jedna rzecz. Wtrącenia, czy to po francusku, czy angielsku, czy Bóg wie w jakim jeszcze języku. Wszystko by było piękne i miłe, gdyby wydawnictwo pokusiło się choć o tyci słowniczek dla nieuków. Ja rozumiem, że jesteśmy Europejczykami i języki trzeba znać, ale obowiązku takiego jeszcze nie ma i nie każdy wyłapuje sens z dialogu przeplatanego dajmy na to francuszczyzną. Zatem może na przyszłość i słowniczek będzie? Czasami moje oko wyłapywało drobne błędy stylistyczne, że tu i ówdzie zgrzytam ząbkami, ale umówmy się, że nic nie widziałam, bo plusy są górą. Na uwagę zasługuje też okładka, chyba najładniejsza z całego cyklu.

Po przeczytaniu doszłam do wniosku, że bohaterowie Wrót... stracili zbyt wiele, że autor nie powinien być dla nich aż taki surowy. Optymizm ucieka zwłaszcza, gdy czytelnik zaczyna zdawać sobie sprawę z faktu, że "marzenia mają to do siebie, że się nie spełniają. Jeśli są nasze". Przykre, ale chyba prawdziwe. Tomasz Pacyński pokazuje jak daremne są czasem ludzkie dążenia, ambicje i cele. Wszystko może się spalić, a na ręku pozostaje marny popiół. Bohaterowie dostali od autora szansę na to, by ich życie było niczym feniks i odrodziło się po raz kolejny. Na ile każdy z nich ją wykorzystał? Przekonajcie się sami.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wrota światów. Zła piosenka
Cykl: Sherwood
Tom: 3
Autor: Tomasz Pacyński
Autor okładki: Stephanie Pui-Mun Law
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 12 maja 2004
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125 x 185 mm
ISBN-10: 83-89595-06-0
Cena: 27,50 zł



Czytaj również

Bajki dla dorosłych - antologia
Non omnis moriar
- recenzja
Bajki dla dorosłych
Andrzej Pilipiuk: Dzwon Wolności
Bajki dla dorosłych
Jarosław Grzędowicz: Chwila przed deszczem

Komentarze


~Anna J.

Użytkownik niezarejestrowany
    Wrota nudy
Ocena:
0
Nie wiem czemu, ale książka jakoś nie wciąga, a tyle się po niej spodziewałam
21-06-2004 09:44
kudłata
    dziwne...
Ocena:
0
Ale każdy ma prawo miec wlasne zdanie... Jak ta książka może nie wciągać?? No może nie jest to dzieło na miarę Martina, ale wciąga bardzo dobrze...
22-06-2004 09:06
~Brodaty

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No to ma każdy prawo do własnego zdania czy nie ma? Dlaczego więc nachalnie nadal pytasz, jak może nie wciągać? A porównywanie w co drugiej recenzji książek do twórczości Martina staje się nudne i zbyt przewidywalne?
27-02-2006 20:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.