» Recenzje » Wpuść mnie – John A. Lindqvist

Wpuść mnie – John A. Lindqvist


wersja do druku

Po ludzku o wampirach

Redakcja: lemon

Wpuść mnie – John A. Lindqvist
Najnowsza fala popularności wampirów wydaje się skupiać na ich cechach pozytywnych, czyniąc z nich obiekt marzeń: są ludźmi, ale wiecznie młodymi, pięknymi, obdarzonymi nadludzkimi zdolnościami; czasem nawet błyszczą w słońcu. Cierpią tylko z powodu zawodów miłosnych. Wampiryzm jest dla nich błogosławieństwem, a konieczność picia krwi – co najwyżej drobną niewygodą. Wampiry Johna A. Lindqvista są natomiast takie jak my: niedoskonałe, osamotnione i poszukujące bliskości. A ich "dar" to tak naprawdę przekleństwo.

Oskar ma dwanaście lat i mieszka na niewielkim podsztokholmskim osiedlu Blackeberg. Samotny, prześladowany przez kolegów chłopiec kolekcjonuje wycinki prasowe poświęcone seryjnym zabójcom oraz przesiaduje na placu zabaw, wyobrażając sobie zemstę na dręczycielach. Do sąsiedniego mieszkania wprowadza się w towarzystwie starszego mężczyzny dwunastoletnia Eli. Dziewczynka wychodzi z domu tylko po zmroku, nie dba o higienę, nie zwraca uwagi na zimno i zdaje się skrywać wiele tajemnic. Na przykład fakt, że jest wampirem.

Oskar i Eli spotykają się na placu zabaw i szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia, która później przeradza się w przyjaźń. Ale przybycie małej wampirzycy i jej "opiekuna", którego zadaniem jest zapewnienie regularnych dostaw krwi, wstrząsa całą dzielnicą i przewraca do góry nogami życie znacznie większej ilości osób. Należą do nich Tommy, kolega Oskara z podwórka, a także Lacke, członek grupki znajomych od kielicha, którego najbliższy przyjaciel zostaje zamordowany, oraz Virginia – kobieta pozostająca z Lackem w luźnym związku.

Cechą Wpuść mnie zauważalną od razu jest wielość wątków i bohaterów. Powieść została podzielona na krótkie rozdzialiki, w których perspektywa zmienia się bardzo często w sposób przywodzący na myśl powieści Stephena Kinga. I nawet, jeśli głównym bohaterem jest Oskar, a wątek jego coraz silniejszej więzi z Eli jest najobszerniejszy i zajmuje centralne miejsce, to nie można wcale powiedzieć, że pozostałe postacie są jedynie poboczne. Losy każdej z nich opisane są z jednakową dbałością – nawet, jeśli ich rola dla rozwoju fabuły jest niewielka i odegrają ją dopiero pod koniec opowieści.

Taka konstrukcja fabularna przypomina bardziej siatkę niż linię posiadającą swoje odgałęzienia. Centralną postacią w tej siatce – choć niewiele rozdziałów zostało napisanych z jej perspektywy – jest Eli. Napędzający ją głód krwi jest jednocześnie czynnikiem wywierającym największy wpływ na sytuację niemal wszystkich bohaterów. Sama Eli unika nazywania siebie "wampirem", mówi natomiast, że jest "chora" – ten prosty zabieg sprawia, że czytelnik jest bardziej skłonny postrzegać ją ciągle jako istotę ludzką, a nie potwora. O tym, że człowieczeństwo osób chorych nie ulega zachwianiu, można się przekonać, gdy jedna z postaci zostaje zarażona. Szczegółowej analizie poddane są nie tylko jej uczucia, ale także przemiany zachodzące w jej ciele – w efekcie czytelnik otrzymuje bodaj najsugestywniejsze przedstawienie głodu krwi (koniecznie ludzkiej i koniecznie świeżej, co oznacza konieczność zabijania oraz eliminuje mniej problematyczne moralnie rozwiązania w rodzaju spożywania krwi zwierzęcej) i dwoistości wampirów, tutaj urastającej na taką skalę, że "choroba" staje się czymś odrębnym, obdarzonym własną wolą, walczącym o kontrolę nad ciałem nosiciela.

Mimo swego człowieczeństwa Eli pozostaje jednak "obcym", odizolowanym i skazanym na samotność, który przez swoje brzemię unika kontaktu z innymi, a jednocześnie go potrzebuje. Można to dostrzec w pierwszych spotkaniach z Oskarem, gdzie fascynacja walczy z nieufnością. Po zestawieniu Eli z pozostałymi bohaterami okaże się, że choć poszczególne wątki różnią się od siebie dość znacznie, to wszystkie do pewnego stopnia opowiadają o tym samym: o poczuciu braku wynikającym z osamotnienia i pragnieniu miłości, o strachu bądź niechęci do otwarcia się na bliskość, a także próbach ich przezwyciężenia. W postaci wampira te problemy ulegają tylko skondensowaniu.

Powieść nie oferuje jednak prostej recepty na szczęście. Miłość na jej kartach przybiera najrozmaitsze formy, od samolubnej żądzy do uczucia prawdziwie bezinteresownego, pcha też człowieka do czynów, o jakie nigdy by się nie podejrzewał – zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym, a czasem ich rozróżnienie jest niezwykle trudne. I choć niektóre wątki kończą się w sposób, który przy odpowiedniej dozie dobrej woli można nazwać happy endem, to stwierdzenie, że miłość zawsze zwycięża, byłoby zbyt daleko posunięte.

Wpuść mnie odziera wampiry z pozłacanej otoczki, jaka wytworzyła się wokół nich w ostatnim czasie, przekształcając je z eskapistycznej fantazji o "człowieku idealnym" w przejmujący obraz ludzkiej natury. Ludzie są na kartach powieści istotami przeklętymi, poszukującymi ratunku przed wyobcowaniem i samotnością, na które są skazani. Ratunkiem – choć niepewnym, czasem stanowiącym ledwie cień szansy – jest otwarcie się na bliskość, wyrażone w piosence, z której zaczerpnięto tytuł powieści:

Pozwól wejść temu, który wejść powinien
Pozwól umrzeć dawnym marzeniom
Pozwól odejść tym, którzy odejść powinni
Nie oczekuj, że zrobią to
Co chciałbyś, żeby zrobili
*

(* Morrisey, Let The Right One Slip In, tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7.75
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wpuść mnie (Låt den rätte komma in)
Autor: John Ajvide Lindqvist
Wydawca: Amber
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 września 2008
Liczba stron: 352
Format: 145 × 205 mm
ISBN-13: 978-83-241-3147-1
Cena: 34,80 zł



Czytaj również

Komentarze


chimera
   
Ocena:
0
Bardzo dobra książka, a jego następna, "Powroty zmarłych", jest moim zdaniem jeszcze lepsza.
21-08-2011 19:29
~łała

Użytkownik niezarejestrowany
    inna recenzja tej książki
Ocena:
0
~Tzar

Użytkownik niezarejestrowany
    @chimera
Ocena:
0
Te "Powroty zmarłych" z opisu bardzo przypominają mi pewien francuski film pt. "Les revenants". Mógłbyś rzucić okiem i powiedzieć coś o podobieństwach? Niby film wyszedł rok przed wydaniem książki w Szwecji, więc albo Lindqvist zainspirował się filmem, albo to zbieg okoliczności.
21-08-2011 23:22
chimera
   
Ocena:
0
Już kiedyś o tym wspominałeś, ale szczerze mówiąc nie chciało mi się do tego dokopywać. Motywacje mam średnią, chociaż jak gdzieś przypadkiem będzie okazja, to obejrzę.

Jedna rzecz - w opisie na imdb piszą coś o ponownej integracji zombie ze społeczeństwem, w "Powrotach..." nie ma o czymś takim mowy ze względu na naturę powracających.
21-08-2011 23:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.