» Recenzje » Wiedźmi spisek - Joseph Delaney

Wiedźmi spisek - Joseph Delaney


wersja do druku
Wiedźmi spisek - Joseph Delaney
Z kolejnymi tomami większych cykli różnie bywa. Nieraz ich fabuła ciągnie się niemiłosiernie, bo autor wypełnia luki w treści nudnymi przestojami (Oko jelenia Pilipiuka). Niekiedy kontynuacje powstają na siłę, bez pomysłu (Zaginiona flota Campbella). Kroniki Wardstone pod tym względem przypominają cykl o Harrym Potterze – przynajmniej jego pierwsze dwa, trzy tomy to dzieła w pełni samodzielne. Delaney wprawdzie łączy fabułę kolejnych części za pomocą jednego, szeroko zakrojonego wątku, niemniej dba też o to, aby były one w jak największym stopniu niezależnymi utworami.

Na tym jednak podobieństwa do prozy J.K. Rowling się kończą. Joseph Delaney w swoich powieściach pełnymi garściami czerpie z angielskiego folkloru, uwieczniając na papierze zarówno krajobraz, jak i legendy z okolic swego rodzinnego hrabstwa Lancashire. W czwartym już tomie przygód młodego ucznia Stracharza, Toma Warda, Delaney uwiecznił owiane złą sławą wzgórze Pendle. Uczynił je miejscem spotkania trzech klanów czarownic, z którymi przyjdzie zmierzyć się bohaterom. Jednakże walka z krwiożerczymi wiedźmami wcale nie zdominowała treści książki. W tej odsłonie – w zdecydowanie większym stopniu, niż w poprzednich częściach – fabuła podporządkowana jest czemuś większemu. Podobnie jak w dalszych tomach Harry'ego Pottera, mamy do czynienia ze wstępem do finalnej rozgrywki. Owszem, wątki rozpoczęte w Wiedźmim spisku w większości znajdują w nim swoje rozwiązanie, niemniej coraz śmielej na pierwszy plan wychodzą te elementy fabuły, które wcześniej stanowiły zaledwie tło (historia matki głównego bohatera). Takie połączenie akcji rozpisanej na jeden tom z wątkami przewijającymi się przez cały cykl gwarantuje jedno: brak nudy. Delaney może pozwolić sobie na spokojne, pieczołowite przygotowywanie gruntu pod zakończenie całej sagi, bez ryzyka, że czytelnikowi Kroniki… się po prostu znudzą. Wprowadzając takie postacie, jak Wurmalde czy Tibb, piecze dwie pieczenie na jednym ogniu: rzuca światło na ważne dla całego cyklu wątki związane z tymi bohaterami, ale przede wszystkim opiera na nich akcję tomu czwartego.

Akcji zaś bynajmniej w Wiedźmim spisku nie brakuje. Rzekłbym nawet, że pod tym względem część czwarta wyprzedza poprzednie, w których jakkolwiek wiele się działo, nie mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem "z deszczu pod rynnę". Tak naprawdę przez blisko czterysta pięćdziesiąt stron czytelnik nie ma ani chwili oddechu. Kolejne pojedynki, ucieczki i pościgi następują jedne po drugich, narzucając bardzo szybkie tempo. Właśnie tutaj znajduję jedyną wadę tej powieści: dzieje się po prostu za dużo. Owszem, na początku ten pęd nas wciąga i elektryzuje, z czasem jednak robi się po prostu męczący. Zabrakło chwili przestoju, szansy na złapanie oddechu. Prawda, trudno krytykować Delaneya za nadmiar pomysłów, niemniej dużo lepszy efekt niż seria z kałasznikowa dałyby rzadsze, ale za to bardziej precyzyjne strzały.

W tym pędzie autor na szczęście nie zagubił klimatu znanego z wcześniejszych tomów, który był przecież ich największą ozdobą. Sięgając do tradycji mieszkańców angielskiego hrabstwa, opierając się na przesądach, starych bajkach i powtarzanych przez pokolenia opowieściach o boginiach i czarownicach, Delaney w swej twórczości zbliżył się do braci Grimm. W jego historiach nie brak okrucieństwa, a atmosfera grozy dosłownie promieniuje z kartek. Wszystko to sprawia, że tworzy on dzieła uniwersalne, skierowane zarówno do młodszych czytelników, jak i ich rodziców. Jeżeli cykl o Harrym Potterze nazwać możemy young-adult fantasy, powieści Delaneya zaliczyć powinniśmy do kategorii young-adult horror – z zaznaczeniem, że równie dobrze przy lekturze bawić się będą także i starsze pokolenia.

Kroniki Wardstone, tak często porównywane do cyklu Rowling, pod wieloma względami przewyższają sagę o Harrym Potterze. Wprawdzie nie mają jej rozmachu i epickości, ale akurat w tym przypadku zaliczyć to należy na plus, ponieważ dzięki temu niezwykle zyskuje klimat tych historii. Wiedźmi spisek utwierdza mnie w przekonaniu, że Joseph Delaney na naszych oczach tworzy coś wyjątkowego, łączącego w sobie najlepsze cechy współczesnej literatury z niepowtarzalną atmosferą klasycznych baśni Grimmów i Andersena. Co więcej, wydawnictwo Jaguar dba o to, aby kolejne tomy oprócz wyśmienitej treści równie pięknie prezentowały się z zewnątrz. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
8.29
Ocena użytkowników
Średnia z 12 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wiedźmi spisek (The Spook's Battle)
Cykl: Kroniki Wardstone
Tom: 4
Autor: Joseph Delaney
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Autor ilustracji: David Wyatt
Wydawca: Jaguar
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 30 stycznia 2009
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 175 mm
ISBN-13: 978-83-60010-76-1
Cena: 31,90 zł



Czytaj również

Wiedźmi spisek
Wiedźmy - ostatnie starcie?
- recenzja
Nowy mrok
Stracharz raz jeszcze
- recenzja
Zemsta Stracharza
Wielki finał serii
- recenzja
Alice
Wiedźma na rozdrożu
- recenzja
Wijec
Potworny opiekun
- recenzja

Komentarze


~JAskier

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A moim zdaniem najsłabszy tom cyklu.
23-04-2009 21:58
malakh
   
Ocena:
0
Bardzo "szybki" - dużo się dzieje. Mnie podobał się przede wszystkim ze względu na fakt, iż wreszcie na dobre zaczęła rozwijać się historia samego Toma, związana z życiem jego matki, zanim ojciec znalazł ją w Grecji.
24-04-2009 16:15
gladus93
    Dobrta książka
Ocena:
0
swietna książka ale trochę za krótka;/
13-06-2009 13:48
~Arkadio123

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To moim zdaniem najlepszy tom. Jest w nim najwięcej informacji, prowadzi do dalszego zwalczania zła i wreszcie jest ujawniony główny wróg Toma. Bardzo ciekawie się zapowiada, nie mogę się doczekać ekranizacji. Z reguły nie czytam książek bo są długie, nudne i ciągną się w nieskończoność. Co innego Kroniki Wardstone. Czytam coraz krótsze fragmenty, by skończyć, kiedy wyjdzie kolejny tom. Ze smutkiem muszę przyznać, że dla mnie sześć to za mało. Przeczytałbym wszystkie tomy, które wyjdą bez przeszkód. Nie nudzą mnie, a ciekawią.
22-10-2009 20:14
~Wisnia

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A ja w małym miescie mieszkam i są tylko 3 części ://
20-03-2012 15:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.