» Fragmenty książek » Wezwanie Ziemi

Wezwanie Ziemi


wersja do druku
Wezwanie Ziemi
Główny komputer planety Harmonia nie był przeznaczony do takiej bezpośredniej ingerencji w sprawy ludzi. Głęboko niepokoił go fakt, że niedawno sprowokował młodego Nafaia do zamordowania Gaballufixa. Ale jak mógł główny komputer wrócić na Ziemię bez Indeksu? I jak mógł Nafai zdobyć Indeks bez zabicia Gaballufixa? Nie było innego wyjścia.
A może było? Jestem stary, powiedział do siebie główny komputer. Mam czterdzieści milionów lat, jestem maszyną, która nawet w przybliżeniu nie miała tak długo istnieć. Skąd mogę wiedzieć, czy mój osąd jest właściwy? A jednak kierując się moim osądem, doprowadziłem do śmierci człowieka i młody Nafai zadręcza się poczuciem winy z powodu uczynku, do którego go namówiłem. A to wszystko w celu sprowadzenia Indeksu z powrotem do Zvezdakrooga, abym mógł powrócić na Ziemię.
Gdybym tylko mógł porozmawiać z Opiekunem Ziemi. Gdyby tylko Opiekun potrafił mi powiedzieć, co teraz robić. Wówczas mógłbym działać z pewnością siebie. Wówczas nie musiałbym powątpiewać w mój każdy uczynek, zastanawiać się, czy wszystko, co robię, to nie przypadkiem skutek mojej degeneracji.
Główny komputer miał ogromną potrzebę porozmawiania z Opiekunem, jednak mógł to zrealizować jedynie po powrocie na Ziemię. To było błędne koło przyprawiające o frustrację. Główny komputer nie mógł postępować mądrze bez pomocy Opiekuna; musiał postępować mądrze, żeby dotrzeć do Opiekuna.
Co teraz? Co teraz? – myślał. Potrzebuję mądrości, lecz któż może mną pokierować? Posiadam znacznie większą wiedzę, niż jakikolwiek człowiek może mieć nadzieję kiedykolwiek zdobyć, a jednak porady mogę szukać jedynie w ludzkich umysłach.
Czy to możliwe, aby ludzkie umysły mogły wystarczyć? Żaden komputer nie był zdolny do takiej genialnej dezorganizacji jak ludzki mózg. Człowiek podejmował najbardziej zdumiewające decyzje na podstawie zaledwie strzępków informacji, ponieważ jego mózg łączył je w dziwny i poprawny sposób. Z pewnością istniała możliwość, że można by z ludzi wyłuskać pewną przydatną mądrość.
Z drugiej jednak strony może nie. Ale warto spróbować, prawda?
Za pośrednictwem swoich satelitów główny komputer wysłał obrazy do umysłów ludzi najbardziej podatnych na odbiór jego przekazów. Te obrazy od głównego komputera zaczęły się wplatać we wspomnienia ludzi, zmuszając ich umysły, aby je przyswoiły, dopasowały, rozwikłały. Aby utworzyły z nich dziwne i wywierające ogromny wpływ opowieści zwane przez ludzi snami. Może w ciągu kilku następnych dni, kilku tygodni ich sny ujawnią jakiś związek lub dadzą jakieś wyjaśnienie, które główny komputer mógłby wykorzystać jako pomoc przy podejmowaniu decyzji, jak nakłonić najlepszych spośród ludzi do opuszczenia planety Harmonia i podróży na Ziemię.
Przez te wszystkie lata uczyłem ich, prowadziłem, kształtowałem i ochraniałem, myślał. Czy teraz, pod koniec mojego życia, są gotowi, by uczyć, prowadzić, kształtować i ochraniać mnie? To mało prawdopodobne. Tak mało prawdopodobne. Na pewno będę zmuszony sam o wszystkim zadecydować. A kiedy już to uczynię, na pewno zrobię to niewłaściwie. Może wcale nie powinienem działać. Może wcale nie powinienem działać. Nie powinienem działać. Nie będę. Muszę…
Czekać.
Czekać.
Jeszcze raz, czekać…
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Dzieci Ziemi - Orson Scott Card
Dzieje się!
- recenzja
Odrodzenie Ziemi - Orson Scott Card
Powrócili… w końcu
- recenzja
Statki Ziemi - Orson Scott Card
Pielgrzymkowe romanse
- recenzja
Wezwanie Ziemi - Orson Scott Card
Początek podróży
- recenzja
Pamięć Ziemi - Orson Scott Card
Długa droga do domu
- recenzja
Pamięć Ziemi
Rozdział 1. Dom ojca

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.