» Literatura » Komiksy » Wektor #2

Wektor #2

Wektor #2
Klapa, niestety, klapa. Nie jest mdły, to trzeba Wektorowi oddać – ma swoje momenty świetności, jak i druzgocące klęski – ogółem przeważa jednak odczucie zawodu. Dotyczyło to pierwszego tomu, zdominowanego przez bardzo słaby fragment z Rycerzy Starej Republiki i dotyczy również drugiego.

Powrót do kroniki dziejów Celeste Morne zaczynamy od odwiedzin w serii Rebellion. Okoliczności, w jakich rozgrywała się i zakończyła akcja poprzedniego odcinka nie były łaskawe dla scenarzystów, mimo wszystko jednak udało się nakreślić fabułę, która zgrabnie przejdzie z jednej serii do drugiej oraz odpowiednio użyje dynamizmu, akcji i zdolności rysownika by przykuć uwagę i nie dać się czytelnikowi nudzić. Swoja drogą, fascynujące jest jak zgrabnie niektórym twórcom wychodzi używanie charyzmy Dartha Vadera, który staje się kluczową postacią w opowiadaniach, w jakich teoretycznie gra rolę drugoplanową.

Gdy dać jej kilka stron na przekonanie nas do siebie, kreski Dustina Weavera nie sposób nie docenić. W tej symfonii barw i z lekka chaotycznych linii zagrało wszystko: estetyka pojazdów kosmicznych i proporcjonalnie nakreślonych postaci, stonowana gama kolorów, a także bardzo udana próba zreplikowania atmosfery, która stanowiła o charakterze drugiej odsłony Wektora. Szkoda jedynie, że komiks okazał się łabędzim śpiewem serii.

Niestety, ostateczny cios nadszedł z kierunku, z którego "ataku" nikt by się chyba nie spodziewał – serii Dziedzictwo. Jakby tego było mało, operacja została przeprowadzona całkowicie znienacka. Czujność czytelnika zostaje uśpiona solidnym, wciągającym, quasi horrorowym początkiem, a później wszystko coraz mocniej zaczyna się sypać. Dialogi są wyświechtane, fabuła do bólu rozwodniona, zaś "zwroty akcji" równie nieprzewidywalne, co badania popularności polskiego Sejmu.

Nawet pewny zazwyczaj punkt programu, grafiki autorstwa Jan Duursemy, nie robią większego wrażenia. Historia ma swoje momenty, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że jest to jedynie kolejna z seryjnie wytwarzanych opowieści, które schodzą z pulpitu renomowanej artystki. O ile ciężko wskazać konkretne techniczne mankamenty rysunków, o tyle z całą pewnością brakuje im charakteru. Tej iskry życia i serca, które widać choćby kilka stron wcześniej u Dustina Weavera.

Mądrość nabyta po szkodzie każe stwierdzić, że wszelkie znaki na ziemi i w kosmosie wskazywały, iż rozmemłanie fabularne Dziedzictwa rzuci się i na Wektora, więc jako ostatni gwóźdź do trumny należałoby wskazać na słabe, miejscami wręcz utrudniające zrozumienie tekstu tłumaczenie. Pech chciał, że lwia część błędów także dotknęła historii z udziałem Cade'a Skywalkera, co ostatecznie przykryło wszelkie zalety opowiadania.

Nie widzę więc istotnych powodów, by rzucić się natychmiast (ani w najbliższej przyszłości) do sklepu i wydać na Wektory 80 zł. Szczególnie, że nie można uchronić się od komiksowej cienizny kupując tylko jeden z numerów. Jeśli jednak próbowalibyście i tego manewru – zdecydowanie należy kupować tom drugi.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Star Wars. Wektor #02
Scenariusz: Rob Williams, John Ostrander
Rysunki: Dustin Weaver, Jan Duursema
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: luty 2011
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 144
Format: 15x22,8 cm
Oprawa: miękka, kolorowa
Druk: kolorowy
Cena: 39,99 zł
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics



Czytaj również

Star Wars Komiks #23 (7/2010)
I choć zaginął hełm i miecz…
- recenzja
Republic #81-83. Hidden Enemy
...a i noc wkrótce zapaść musi
Republic #72-73. Trackdown
Preludium do preludium do...

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.