» Blog » Warianty drużynowe
01-02-2013 14:27

Warianty drużynowe

W działach: RPG, Mechanika | Odsłony: 93

Czasami lubię wykonać kawał nikomu niepotrzebnej roboty. Tym razem objawiło się to tak, że zacząłem się zastanawiać, jak można urozmaicić element wzajemnych relacji członków drużyny. To, co się urodziło poszło trochę w poprzek pierwotnego założenia (i bardziej od strony mechanicznej), ale wyszło na tyle ciekawie, że postanowiłem się tym podzielić.

1) Taki sam, tylko inny

W skrócie, pomysł polega na tym żeby cała drużyna parała się taką samą, lub zbliżoną profesją. Wtedy, żeby postać jakoś się odróżniała od 2-3 towarzyszy, będzie trzeba skupić się na cechach, które świadczyłyby o jej indywidualności.

Jednym ze sposobów może być idywindualizacja przez rolę wyznaczoną w drużynie. Dla przykładu, w drużynie złodziei, albo jeszcze ściślej – kieszonkowców, można wyznaczyć jedną/ dwie osoby do robienia sztucznego tłoku i odwracania uwagi celu, czujka będzie wypatrywać strażników, a najbardziej zręczny doić delikwenta. Oprócz tego, ktoś musi być wyznaczony na szefa grupy i negocjatora z gildią złodziei.

Podobnie można rozdzielić kompetencje w grupie najemników: dwie/ trzy osoby stanowią grupę uderzeniową, która ma za zadanie wypełniać cele misji (eskorta/ likwidacja/ dywersja…), jeden – snajper/ obserwator – atakuje tylko w ostateczności, żeby nie zdradzić swojej pozycji, ale za to zapewnia pomoc informując grupę o poczynaniach przeciwników. Grupa musi mieć oczywiście dowódcę. Ciężko też byłoby się obejść bez kogoś opatrującego rany. Dopełnić drużynę może jeszcze jakiś kucharz i błazen podnoszący morale drużyny.

Oprócz indywidualizacji przez rolę można dodać postaci:
- jakąś ciekawą osobowość – np. sama słodycz + bezpośredni + burak: Pse pana, a ja myślę, ze jestes pan ch***m
- hobby – czytanie zrabowanych przez drużynę książek/ struganie w drewnie półmetrowym nożem: Na razie wychodzą mi wykałaczki, ale się wprawiam itp.
- gadżet – osobiście, lubię dodawać swoim postaciom rzadko spotykaną broń, jak np. urgrosh, ale niezłym gadżetem będą też szczudła lub jakieś zwierzątko.
- specjalny sposób wykonywania swojej pracy – zanim kowal zacznie pracować z metalem przesypia noc ze sztabką pod poduszką. Włamywacz może nie kraść z domów niczego, ale za to zjadać zapasy ze spiżarni i korzystać z balii by się umyć.

Plusem takiego rozwiązania jest to, że skoro wszystkie postacie będą do siebie podobne, to gracze będą częściej skupiać się na tych drobnych, indywidualnych elementach pozwalających mimo wszystko odróżnić jedną postać od drugiej. Dzięki temu łatwiej przełamać sztampowe postrzeganie osobników parających się daną profesją i stworzyć ciekawe postacie.

2) Tytan i śmiertelnicy

Pomysł wziął się z takich gier, jak Baldurs Gate, Neverwinter Nights, czy Dragon Age, a także z denerwującej od strony MG prawidłowości, że ze zniknięciem postaci nie ma właściwie sensu dalej ciągnąć jej wątku. Ogólnie chodzi o to, żeby uczynić jedną postać postacią główną, na podobieństwo postaci gracza z wymienionych serii. Owa postać pędzie uczestniczyć praktycznie we wszystkich ważnych wydarzeniach, kamera zawsze będzie skierowana na nią – wiąże się to z tym, że jej wątek jest osią opowieści (co nie znaczy, że musi ją prowadzić zawsze ten sam gracz). Przez większość czasu postać ta powinna być nieśmiertelna – mieć ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych rzutów (ale nie koniecznie od własnej głupoty).

Pozostali gracze wcielają się w członków drużyny głównej postaci – umierają w normalny sposób, a ich wątki indywidualne są jedynie krótkimi wątkami pobocznymi kampanii. Co więcej, każdy z graczy może równolegle prowadzić po kilka takich pobocznych postaci i dobierać je do poszczególnych wydarzeń według własnej woli i sugestii MG (klasyka: idziemy na smoka – bierzemy Krasnoluda-Berserkera, będziemy się włamywać/ układać z Elfami – nie bierzemy Krasnoluda-Berserkera tylko kogoś innego).

Plusem takiego rozwiązania jest to, że jak będziemy chcieli zagrać w dłuższą kampanię, to nie musimy kombinować co zrobić, żeby wątek związany z którymś z bohaterów nie wygasł – otwartym tekstem mówimy, że dana postać będzie obecna od początku do końca kampanii. …a jeśli drużyna zacznie przeginać zawsze można im pojechać po PDkach :)

3) Jedziemy wszyscy na jednym wózku

Pomysł podobny do poprzedniego – gracze nadal mogą wcielać się w różne postacie dobrane zależnie od sytuacji, z tym że nie ma w tym wariancie głównej postaci – tytana. Postaci zamiast niego skupia jakaś wspólnota, albo wspólna własność. Ten drugi przypadek jest łatwiejszy do zorganizowania – powiedzmy, że 7-10 postaci należących do 3-4 graczy stanowi załogę niewielkiego statku, albo personel zajazdu będącego ich wspólną własnością.

Dzięki takiemu rozwiązaniu można podzielić kampanię na pojedyncze przygody, skutków których świadome będą wszystkie postacie. Można iść na smoka i układać się z Elfami jednocześnie (chociaż raczej na osobnych sesjach) i po wszystkim każda z postaci będzie wiedziała, co się przydarzyło pozostałym. Można nawet przyjąć, że nowostworzona, dodana do tego grona postać będzie znać wszystkie szczegóły znane graczom, ponieważ zostały jej ujawnione przez ich postacie.

Mam tak, że dość często lubię zmieniać postać – a to stworzyć nową, a to powrócić do którejś, dlatego za największy plus tego wariantu uważam możliwość dobrania postaci do przygody nie trapiąc się rozmyślaniem, o jakich wydarzeniach powinna ona wiedzieć.

4) Tymczasem w Mordorze

Teraz coś, co można uznać za szczególny przypadek poprzedniego. Ten pomysł zrodził się z następującej sytuacji: Zakończyłem właśnie prowadzić wątek niekończącej się kampanii i pałeczkę przejął inny MG, a ja i pozostali gracze użyliśmy innych postaci do prowadzonej przez niego przygody. Potem, kiedy przyszła moja kolej na GM-owanie, wróciliśmy do postaci, którym wcześniej prowadziłem.

Okazało się, że prowadzenie równolegle dwóch drużyn pozwala jednocześnie zachować kontrolę nad historią, którą prowadzisz jako MG i pograć trochę jako postać – już nie mówiąc o tym, że jest więcej czasu na dopracowanie przygody lub można po prostu świeżym okiem spojrzeć na poszczególne wątki po przerwie od prowadzenia.

Poza tym, takie zogniskowanie kamery raz na jednej, raz na drugiej drużynie spotyka się często w literaturze i filmie. Można sobie zatem wyobrazić, że na podobieństwo akcji książek i filmów, obie drużyny uczestniczą w tej samej historii, obie posuwają akcję do przodu, ale każda na swój sposób i ewentualnie w innym miejscu.


Jak zwykle, czekam na Wasze komentarze.
Pozdrawiam

Komentarze


Albiorix
   
Ocena:
+7
tak
01-02-2013 16:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.