» Recenzje » Wampir z przypadku - Ksenia Basztowa

Wampir z przypadku - Ksenia Basztowa


wersja do druku

Czy wampirem można stać się przez przypadek?

Redakcja: Bartek 'Barneej' Szpojda

Wampir z przypadku - Ksenia Basztowa
Odpowiedź brzmi – jak najbardziej! O tym na własnej skórze przekonuje się Andriej wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa Władimirem, zwanym Wowką. Gdy po całonocnej libacji niezbyt przytomny student ogląda w lustrze swe zmarnowane oblicze, odkrywa, że jego fizjonomia nie wygląda do końca tak jak powinna. Jakiś bledszy się stał – cóż, można to przypisać kacowi. Ale kły?! To raczej nie są typowe objawy "przehulanej" nocy. Na dodatek okazuje się, że Wowka cierpi na podobną przypadłość. Jednak jemu to absolutnie nie przeszkadza, wszak są tego same plusy – np.. wino można bez korkociągu otwierać...

Jak by nie było trzeba jakoś rozwiązać problem "wampirze" choroby, nim rodzice coś zauważą. Tylko czy aby na pewno "wampirze"? Niby kły są, ale światło dnia nie rani. A i do picia krwi studentom nie spieszno. Pojawia się więc pytanie: jeszcze człowiek czy już wampir? A może ani jedno ani drugie? Odnalezienie odpowiedzi na te intrygujące pytania okaże się wielce kłopotliwe. Zwłaszcza że dookoła zaczynają pojawiać się różne typki spod ciemnej gwiazdy – w dzień wilkołaki, w nocy wampiry... Na domiar złego zjawiają się dwie tajemnicze postacie, z których każda utrzymuje, że jest niesławnym księciem Drakulą, zwanym Palownikiem. Jakby tego było mało, trzeba się jeszcze rodzicom tłumaczyć z nieobecności w domu i nieodebranych telefonów. Same problemy! A to ledwie początek.

Ksenia Basztowa zakpiła sobie ze wszystkich konwenansów charakterystycznych dla powieści grozy i thrilleru. Autorka bez problemu lawiruje między różnorodnymi gatunkami, przeplatając groteskę z horrorem, co w efekcie daję mieszankę wybuchową. Bo i jak tu się nie śmiać, czytając ociekające wisielczym humorem wtrącenia Wowy czy poznając zawiłe koligacje rodzinne wampirów wyjęte rodem z brazylijskiej telenoweli?

Basztowa użyła narracji pierwszoosobowej, w związku z czym wszystkie zdarzenia obserwujemy z punktu widzenia Andrieja, który to nie szczędzi nam bogatych opisów czy zabawnych komentarzy. Dużym plusem powieści jest język, a konkretniej jego potoczność oraz zwroty charakterystyczne dla gwary studenckiej. To dzięki nim czytelnik może "poczuć", że rzeczywiście ma do czynienia ze studentami z krwi i kości, takimi których mógłby spotkać, zaglądając na uczelnie czy chociażby przechadzając się po mieście.

Szata graficzna książki utrzymana jest na przyzwoitym poziomie – Fabryka Słów jak zawsze prezentuje się znakomicie. Wprawdzie okładka może być nieco myląca, szczególnie jeśli chodzi o klimat powieści, wywołuje bowiem u odbiorcy jednoznaczne skojarzenie z horrorem, i to mimo zabawnego tytułu. Jednak wykonana jest starannie i z pomysłem, więc nie ma na co narzekać.

Jedynym minusem jak dla mnie jest długość powieści. Kończy się ona po prostu zbyt szybko! Nawiasem mówiąc, pochłonęłam ją w jeden dzień. Nim się obejrzałam przewracałam już ostatnią kartkę i zmuszona byłam pożegnać się z jej niezwykłymi bohaterami. Jestem jednak pewna, że jeszcze nie raz do niej wrócę, podobnie jak (taką mam nadzieję) każdy, kto pozna Andrieja i Wowę. Polecam ją wszystkim, którzy cenią sobie specyficzne poczucie humoru i lubią się pośmiać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
5.71
Ocena użytkowników
Średnia z 14 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wampir z przypadku (Вампир поневоле)
Autor: Ksenia Basztowa
Tłumaczenie: I. Wisniewska-Repeczko
Autor okładki: Marta Żurawska
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 27 marca 2009
Liczba stron: 296
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-003-5
Cena: 27,99 zł



Czytaj również

Wampir z przypadku - Ksenia Basztowa
Ziomale spotykają wampira
Ciężko być najmłodszym
Młody nie znaczy głupi czy bezbronny
- recenzja

Komentarze


~mysteria

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
recenzja bardzo zachęcająca. właśnie takie książki lubię,bo są najlepszym sposobem na zabicie codziennej rutyny. tak właściwie to mam ochotę w tej chwili wkoczc w tramwaj i pjechac do empika- już tak dawno nie czytałam dobrej książki!:)
10-06-2009 16:46
~szszsz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Książka w miarę ciekawa, fajny humor, choć fabuła jakoś nadzwyczajnie nie porywa.
Interesujący opis historii ziemi wołoskiej wpleciony w całość.

Niestety, wersja polska wyraźnie pokazuje, że autorka tłumaczenia nie zna rosyjskich realiów...

Oto i przykłady takich bąboli:
1. Nie ma czegoś takiego jak "ciasto owsiane", którym bohaterowie zagryzają wódeczkę - są kruche (choć czasem trochę twardawe) ciasteczka owsiane, 'ovsjanoje pech'enie'. W PL sa takie np. w sklepach z ekologiczną żywnością.

2. Andriej jedzie na 'rynek' kupić prezent urodzinowy dla kolegi... Raczej dałbym tutaj 'bazar' ;)

3. Brat Andrieja żąda, by ten tłumaczył mu piosenki Queen - nazwa zespołu jest bez cudzysłowu. Ale gdy ten sam brat kilkadziesiąt stron później puszcza 'Tam vysoko' Arii, to nazwa zespołu, nie wiedzieć dlaczego, zapisana jest w cudzysłowiu... Czyżby tłumaczka nie wiedziała, że jest taki zespół, który w Rosji zapełnia stadiony?

A wystarczyłoby podczas tłumaczenia sprawdzać słowa, co do których nie ma się pewności w internecie...
11-06-2009 22:48
crusia
   
Ocena:
0
nie czepiałabym się takich niedoróbek, to raczej wina korekty niż tłumaczenia

natomiast książka jest zwyczajnie tragiczna - żenująco nieśmieszna, fabuła nudna jak flaki z olejem, a same wampiry... szkoda słów po prostu
09-07-2009 17:27
~Ania

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam się z Crusia, jestem w połowie książki i poprostu nie mogę przez nią przebrnąć... brak jakiejkolwiek akcji, bohaterowie tylko ciągle chodzą z miejsca na miejsce, a zamiast opisu tego co dzieje, następuje opis 'śmiesznych' żartów Andrieja i Wowy, które są na poziomie drugiej klasy podstawówki...
01-09-2009 23:55
malavarena
   
Ocena:
0
Opisy na poziomie bloga gimnazjalisty, zachłystywanie się własną wiedzą na temat cytatów z pop-kultury wciskane co drugi akapit, postacie i konwencja - pffff. Papka.

Rosyjskie niekoniecznie znaczy dobre. To nie Łukjanienko. Ani nawet Gromyko, jeśli już sięgamy po lekką fantastykę.
03-10-2009 21:20
~Wowo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Taak, ja też się złapałam na rosyjskiego autora, a tu niestety klapa.
10-11-2009 22:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.