20-05-2011 17:12
Walka z Wiedźminem 2 i smokiem
Odsłony: 1162
Zawsze kierowałem się zasadą by kupować gdy po jakimś czasie od premiery. Ceny mają wówczas niższe, błędy są naprawione, a opinie innych na tyle miarodajne, że możesz śmiało zdecydować czy warto dany tytuł nabyć. W pierwszego Wiedźmina grałem niedawno-w grudniu zeszłego roku. Pierwszy rpg na komputerze jaki mi się naprawdę spodobał. Głównie gram w strategie, czasem przygodówki. Ten jednak urzekł. Dlatego też niecierpliwie czekałem na cześć drugą...
Kilka refleksji po trzech dniach spędzonych z nowym Wiedźminem.
Dzień zero. Jutro premiera, a dziś posiadacze edycji kolekcjonerskiej powinni móc już zagrać. Była podobno z tym jakaś wtopa ale cóż... Każdemu się może zdarzyć. Czekam na kolejny dzień i już się cieszę.
Dzień pierwszy. Rozczarowanie. Gra chodzi wolno na mym sprzęcie. A spełnia nie tylko wymagania minimalne ale i zalecane. Cóż, zawsze jest to ryzyko... Poziom trudności jaki wybrałem (normalny) okazał się trudny na tyle, że postanowiłem z niego zrezygnować. Nie cierpię sytuacji, gdy w grze premiowana jest małpia zręczność, a także, gdy pokonanie danego przeciwnika zajmuje zbyt dużo czasu. Gram dla fabuły, nie walki i kombinowania jak kogoś wykończyć. W dodatku to niewygodne sterowanie i widok... W pierwszej części dano mi wybór. Teraz, choć zaproponowany wariant pozawala mocniej wczuć się w grę, nie czuję się komfortowo.
Dzień drugi. Po zmianie rozdzielczości, wyłączeniu różnych opcji graficznych wreszcie chodzi płynnie. Mea culpa. Gorzej widać ale cóż... Wreszcie udaje się normalnie pograć. Aha-jednak zaczynam od początku na poziomie "łatwy". Nie ma co się szarpać i tracić nerwy... Pozytywne akcenty - dwukrotnie udało się zmusić przeciwnika do czegoś drogą pokojową (siła znaku aksji), a także raz wygrać nie zabijając. Fabuła wciąga. Niestety pojawia się smok. W czasie drugiego przybycia dowiaduję się co to QTE... Wiedźmin z Foltestem wieją przez most... Smok w kółko ich dopada. Zaglądam na fora - ludzie psioczą i kurwią na gada, programistów i twórcę tego pomysłu. Idę spać mają w uszach słowa Foltesta: "Nie, nie mogę..."
Dzień trzeci. Kolega pożycza pada. Podłaczam by wypróbować inną opcję sterowania. Może oszczędzi to zniszczenia klawiatury w mym laptopie. Niestety gra działa tylko z padami od Xbox 360. Na forach polecają jakieś emulatory; coś tak próbuję ściągać; nadal nie działa. Za głupi jestem na dociekanie czemu tak jest i zabawę w naprawę. Ileż mego czasu ma się marnować? Próbuję przejść smoka. W sieci wątek się rozrasta do 5 stron. Załamani proszą o przesłanie save'ów tych, którym się udało. Próbuję tej i tamtej porady. Raz nawet osiągam trzeci załom mostu choć tak naprawdę nie wiem co i kiedy naciskać. W necie różni ludzie, różne opinie. Śmiać mi się już bardziej chce i nie mam wielkiej ochoty próbować. W ulotce pobliskiego hipermarketu oferta na Wiedźmina za niecałe 80 zł, zastanawiam się po co go zamawiałem przed premierą tracąc 20. Dumam czy w ofercie była gwarancja satysfkacji lub zwrot pieniędzy. Na razie satysfakcji nie ma...
Zaczynam walki dzień czwarty...
Kilka refleksji po trzech dniach spędzonych z nowym Wiedźminem.
Dzień zero. Jutro premiera, a dziś posiadacze edycji kolekcjonerskiej powinni móc już zagrać. Była podobno z tym jakaś wtopa ale cóż... Każdemu się może zdarzyć. Czekam na kolejny dzień i już się cieszę.
Dzień pierwszy. Rozczarowanie. Gra chodzi wolno na mym sprzęcie. A spełnia nie tylko wymagania minimalne ale i zalecane. Cóż, zawsze jest to ryzyko... Poziom trudności jaki wybrałem (normalny) okazał się trudny na tyle, że postanowiłem z niego zrezygnować. Nie cierpię sytuacji, gdy w grze premiowana jest małpia zręczność, a także, gdy pokonanie danego przeciwnika zajmuje zbyt dużo czasu. Gram dla fabuły, nie walki i kombinowania jak kogoś wykończyć. W dodatku to niewygodne sterowanie i widok... W pierwszej części dano mi wybór. Teraz, choć zaproponowany wariant pozawala mocniej wczuć się w grę, nie czuję się komfortowo.
Dzień drugi. Po zmianie rozdzielczości, wyłączeniu różnych opcji graficznych wreszcie chodzi płynnie. Mea culpa. Gorzej widać ale cóż... Wreszcie udaje się normalnie pograć. Aha-jednak zaczynam od początku na poziomie "łatwy". Nie ma co się szarpać i tracić nerwy... Pozytywne akcenty - dwukrotnie udało się zmusić przeciwnika do czegoś drogą pokojową (siła znaku aksji), a także raz wygrać nie zabijając. Fabuła wciąga. Niestety pojawia się smok. W czasie drugiego przybycia dowiaduję się co to QTE... Wiedźmin z Foltestem wieją przez most... Smok w kółko ich dopada. Zaglądam na fora - ludzie psioczą i kurwią na gada, programistów i twórcę tego pomysłu. Idę spać mają w uszach słowa Foltesta: "Nie, nie mogę..."
Dzień trzeci. Kolega pożycza pada. Podłaczam by wypróbować inną opcję sterowania. Może oszczędzi to zniszczenia klawiatury w mym laptopie. Niestety gra działa tylko z padami od Xbox 360. Na forach polecają jakieś emulatory; coś tak próbuję ściągać; nadal nie działa. Za głupi jestem na dociekanie czemu tak jest i zabawę w naprawę. Ileż mego czasu ma się marnować? Próbuję przejść smoka. W sieci wątek się rozrasta do 5 stron. Załamani proszą o przesłanie save'ów tych, którym się udało. Próbuję tej i tamtej porady. Raz nawet osiągam trzeci załom mostu choć tak naprawdę nie wiem co i kiedy naciskać. W necie różni ludzie, różne opinie. Śmiać mi się już bardziej chce i nie mam wielkiej ochoty próbować. W ulotce pobliskiego hipermarketu oferta na Wiedźmina za niecałe 80 zł, zastanawiam się po co go zamawiałem przed premierą tracąc 20. Dumam czy w ofercie była gwarancja satysfkacji lub zwrot pieniędzy. Na razie satysfakcji nie ma...
Zaczynam walki dzień czwarty...