» Blog » Terminator 3: Bunt maszyn
13-03-2011 11:41

Terminator 3: Bunt maszyn

W działach: Film | Odsłony: 68

Terminator 3: Bunt maszyn
Niemal dwanaście lat po premierze Terminatora 2: Dzień sądu na ekranach kin pojawiła się trzecia odsłona serii o morderczych maszynach i Skynecie. Tym razem za reżyserię nie odpowiadał Cameron, a niejaki Jonathan Mostow, twórca takich filmów jak Incydent z 1997 roku czy późniejszego U-571. W obu wspomnianych produkcjach pan Mostow sprawdził się lepiej bądź gorzej jako autor scenariusza i reżyser, jednak w przypadku Terminatora 3 dał kompletną plamę, szkalując tym samym dobre imię twórcy pierwowzoru.

Najgorszą wadą filmu jest właśnie scenariusz, który niemal na starcie utopił całą produkcję. Warto zaznaczyć, że przy tej produkcji Mostow nie pisał scenariusza do swojego filmu, jak ma to w zwyczaju robić, a zlecił to osobie trzeciej. Gdyby tak nie postąpił, być może fabuła wyglądała by lepiej, choć to tylko filozoficzne gdybanie. Akcja Terminatora 3 rozgrywa się w roku 2003. Ludzie nie doświadczyli dnia sądu, który miał nadejść sierpniem 1997 roku, dzięki heroicznej walce Sary Connor i jej syna Johna z morderczym robotem. Taki obrót spraw sprawił że John Connor nie stał się liderem ludzkiego ruchu oporu przeciw Skynetowi, a zamiast tego stoczył się niemal na samo dno i żyje obecnie jako włóczęga, pracując dorywczo lub okradając małe sklepy. Niestety przyszłość pokazała, że projekt Skynet powstał dzięki wojsku z tą różnicą ze dużo później, przesuwając w czasie Dzień Sądu o niemal dekadę. Aby zapobiec oporowi ludzkości przeciw bezwzględnej terminacji, program po raz kolejny wysyła w przeszłość mechanicznego zabójcę, którego celem jest nie tylko zabicie przywódcy rebelii, ale także zlikwidować wszystkich jego najważniejszych strategów. Jednak ludzie nie pozostają bierni i w ślad za maszyną puszczają przeprogramowanego terminatora, któremu nadano wygląd tego z lat dzieciństwa Connora.

W zasadzie fabuła to nieudolny klon tej jaką poznaliśmy w drugiej części serii. Różnic jest raptem kilka i do tego naprawdę mało istotnych. Natomiast podobieństw więcej niż kalka scenariusza mogłaby przyjąć. Przeciwnikiem Arnolda jest tym razem Kristanna Loken, która gra T-X, maszynę będącą hybrydą klasycznego T-800 z płynnym metalem, z jakiego zbudowano T-1000. Poza tym szczegółem i dodatkowymi wytycznymi w postaci likwidacji dowódców Connora, jej cele kompletnie niczym się nie różnią. Czyli biega po mieście rozwalając dosłownie wszystko czego się dotknie, mordując przy tym masę osób. Sam Arnold też nie pokazał klasy i gra nieudolną kopię samego siebie z poprzednich dwóch części. Z pewnością wiek aktora trochę mu utrudniał odnalezienie się w roli jaką odegrał dwanaście lat temu, jednak w innych produkcjach pokazał że potrafi grać. Tutaj dał plamę zresztą jak całą obsada filmu. Przez cały seans nie odczuwa się ani odrobinę, że aktorzy wcielili się w swe postacie, bardziej to przypomina klepanie tekstów z pamięci i to byle szybciej aby zdążyć na wieczorne wiadomości.

Dodatkowo oprawa wizualna jak i audio też nie zachwyca. Jest co prawda kilka widowiskowych scen, z czego najlepiej wypada pościg ulicami miasta potężną ciężarówką z dźwigiem zamontowanym na przyczepie, jednak w całości wszystko wypada kiepsko. Brakuje tutaj tego polotu, świeżości oraz doskonałości jaką cechował się pierwowzór, a zwłaszcza druga część serii. Co gorsza z biegiem lat Terminator 3 wygląda coraz bardziej komicznie w swej wybujałej komputerowej animacji efektów specjalnych, czego zupełnie nie można powiedzieć o T2. Jest to wystarczający dowód przemawiający przeciwko obrazowi Mostowa. Na dokładkę jest bardzo mizerna ścieżka dźwiękowa, która brzmi jakby chciała cos pokazać, tylko sama nie wie do końca co. Jest w niej kilka motywów muzycznych z poprzednich części, jednak zlepiono je bardzo nieudolnie i podano wraz z całą masą muzycznej pulpy.

Ostatecznie wolałbym aby Terminator 3 nigdy nie powstał. Zresztą film przyjął się naprawdę słabo i nawet w serialu Kroniki Sarry Connor pominięto kompletnie wydarzenia z trzeciej odsłony serii. Dlatego też fanom serii jak i wszystkim innym osobo odradzam oglądanie tej produkcji. Zepsuliby sobie tylko świetny morał przedniej części jak i wspaniały klimat jaki ona wykreowała. Natomiast tym którzy mieli nieprzyjemność oglądać T3 mogę tylko życzyć tego aby szybko o nim zapomnieli.

OCENA - 3/10

Komentarze


Hastour
   
Ocena:
0
"tym którzy mieli nieprzyjemność oglądać T3 mogę tylko życzyć tego aby szybko o nim zapomnieli."

No i po co przypominasz ;)
13-03-2011 11:48
de99ial
   
Ocena:
0
Nie zgadzam się. Pomimo wielu niedoróbek 3 była potrzeba serii.
13-03-2011 12:39
earl
   
Ocena:
0
A ja bym obejrzał, chociażby po to, aby samemu wyrobić sobie zdanie.
13-03-2011 14:35
de99ial
   
Ocena:
+1
@earl - obejrzyj jaki problem?
13-03-2011 16:54
Umbra
   
Ocena:
+1
Dokładnie, obejrzyj sobie earl bo warto.
Nie ma tu klimatu poprzednich części, aczkolwiek film jest niezły i nie zgadzam się z autorem. I tak jak zostało wyżej napisane, może nie był potrzebny, ale na pewno nieźle wpasował się w serię. Niezłe kino, dla fanów pozycja obowiązkowa, jakby jej ludzie nie ocenili.

I jaki Spielberg? : D Chyba chochlik się wdarł do tekstu.

Pozdrawiam.
14-03-2011 23:37
Vermin
   
Ocena:
0
Umbra, masz rację :P Chodziło mi o Camerona. Nie iem czemu ale czasem mylę tych dwóch panów.

Poprawione.
15-03-2011 08:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.