» Blog » Uzbrojenie w czasach Ragnara Lodbroka
22-12-2016 21:34

Uzbrojenie w czasach Ragnara Lodbroka

W działach: historia | Odsłony: 351

Wybitny archeolog i badacz kultury wikingów Peter Foote uważał, że w społeczeństwie tym posiadanie i stan uzbrojenia osobistego było dla mężczyzny równie ważne, jak ubranie. Dlatego też ludzie prześcigali się w zdobieniach oraz konieczności posiadania pięknej i funkcjonalnej broni. Nie było to tylko wyrazem próżności czy wojowniczości, ale też nakazem prawa. W społeczeństwach północy bowiem mężczyźni, by móc w pełni korzystać z przywilejów przysługujących wolnemu człowiekowi zobligowany był do posiadania pewnego zestawu uzbrojenia „pospolitego” (czyli niezbędnego), stanowiącego dowód jego statusu społecznego.

Generalnie fakt posiadania broni stanowił o tym, że należy się do ludzi wolnych i zdolnych swej wolności bronić. Niewolników wyzwalano poprzez podarowanie im właśnie uzbrojenia. Z drugiej strony niewolnik, który w trakcie obrony społeczności lub obejścia chwycił za broń i uśmiercił napastnika stawał się nie tylko automatycznie posiadaczem broni, której użył w tym akcie, ale też rynsztunku zabitego oraz wolnym człowiekiem.

Zestaw „uzbrojenia pospolitego” różnił się zależnie od obszaru. Tak więc w Szwecji od każdego dorosłego wolnego oczekiwano, że będzie posiadaczem miecza, włóczni, tarczy i żelaznego hełmu. Dodatkowo każda ława (czyli jeden na pięciu wojowników) musiał posiadać także kolczugę oraz łuk i trzy tuziny strzał, które często nabywano za środki wspólne.

W Gotlandii dozwalano, by zamiast miecza posługiwać się toporem, jednak nakładano obowiązek na każdego walczącego, by dysponował kolczugą oraz łukiem i strzałami.

W Norwegii wymagania były dość niskie i obejmowały jedynie miecz lub topór, tarczę włócznię oraz łuk i dwa tuziny strzał na każdą ławę.

W Danii natomiast zwykły uczestnik wyprawy miał obowiązek posiadać włócznię, miecz, żelazny hełm i tarczę, natomiast „sternik” (czyli osobnik wybrany na dowódcę okręgu wojskowego) miał stawiać się dodatkowo konno, odziany w zbroje, a w późniejszych wiekach także dostarczyć pachołka zbrojnego w kuszę.

Włócznie:

Sądząc po znaleziskach archeologicznych broń nazywana w źródłach „włócznia” (spjot) była najbardziej rozpowszechnionym uzbrojeniem w epoce, a przynajmniej najczęściej składanym w darach grobowych. Sądząc po znaleziskach włócznie w tym okresie dzieliły się na trzy typy. Były to:

  • Włócznie o szerokich, pieczołowicie wykonanych grotach w kształcie liścia, które prawdopodobnie służyły do dźgania przeciwnika, a nie do ciskania. Spekuluje się, czy były one przeznaczone do walki wręcz, czy też służyły wyłącznie do polowań na grubego zwierza.
  • Włócznie o długich, wąskich, równie pieczołowicie wykonanych, często bardzo bogato zdobionych (niekiedy za pomocą złotego lub srebrnego grawerunku) grotach, prawdopodobnie przeznaczone głównie do rzucania (część badaczy uważa, że zdobienia mogły pełnić funkcje „podpisu” pozwalającego rozpoznać broń po bitwie).
  • Włócznie o małych, marnie wykonanych grotach (lub czasem wręcz bez grotów), prawdopodobnie służące głównie do miotania, jako tani ekwiwalent wyżej wykonanych, z którego utratą można byłoby się pogodzić.

Wśród badaczy zdania o zastosowaniu włóczni są podzielone. Jedni uważają, że była to główna broń wojownika, stosowana w walce wręcz oraz do odpierania nieprzyjacielskich ataków, ze szczególnym uwzględnieniem jazdy. Inni wskazują natomiast uwagę na to, że większość źródeł pisanych twierdzi, iż bitwy inicjowane były poprzez obrzucanie przeciwników całym deszczem włóczni, co równie dobrze może być literacką przesadą jak i realistycznym opisem opartym na osobistym doświadczeniu.

Atgeir zwany też „wikińską halabardą”:

Był kolejną odmianą broni drzewcowej. Jest to oręż bardzo tajemniczy, wiemy o nim w zasadzie jedynie tyle, że prawie na pewno nie miał nic wspólnego z halabardą. Atgeir dość często pojawia się w sagach, z których wiemy, że pozwalał zadawać ciosy kolne i cięcia. Z tego powodu niektórzy, zwłaszcza starsi badacze identyfikują ją z włóczniami o szerokich, liściastych grotach.

Zdaniem innych była to broń w rodzaju glewii, czyli głowni mieczowych osadzonych na drzewcu włóczni. Ja raczej bym się do tej wersji przychylał.

Problemy z identyfikacją Atgeir mogą być spowodowane tym, że broń mogła nie wchodzić w skład tradycyjnego wyposażenia grobowego. Bo powiedzmy sobie szczerze: większość zabytków uzbrojenia z tego okresu pochodzi właśnie z pochówków. Jednocześnie, jeśli faktycznie były to głównie mieczowe osadzone na drzewcu (tak, jak w wypadku japońskiego Nagamaki) to broń taka może być nieuchwytna dla archeologów (gdyż drewno się rzadko zachowuje, natomiast samo ostrze jest nierozróżnialne z ostrzem miecza).

Miecze:

Prawdopodobnie najbardziej pożądanym i z cała pewnością bardzo rozpowszechnionym typem uzbrojenia był miecz. W Skandynawii miecz, podobnie jak w Japonii pełnił ważną funkcję symboliczną, a jego posiadanie lub brak decydowało o statucie człowieka, jako wolnego. Był też symbolem nie tylko wojowników, ale też wolnych kmieci przynajmniej do XIII wieku, kiedy to, po serii rebelii warstwa ta została ostatecznie złamana przez królów.

Specjalny, wyróżniający status miecza mógł wiązać się z jego ceną, miecze były bowiem dość kosztowną bronią. Miecz kosztował podówczas 4 solidy karolińskie, do tego należało zapewne zakupić pochwę, która kosztowała ich aż 5. Solid posiadał dość dużą wartość. Przykładowo: sankcja karna za zabójstwo w królestwie karolińskim wynosiła od 60 do 200 solidów, zależnie od okolicy (choć mogła wzrosnąć, jeśli zabity był członkiem rodziny królewskiej lub królewskim urzędnikiem nawet trzykrotnie, jeśli zabójstwa dokonano na wiecu lub w kościele rosła dziewięciokrotnie, podobnie jeśli doszło do „morderstwa” czyli zabójstwa i ukrycia zwłok), 6 solidów kary płacono za odmówienie gościny wędrowcowi, wartość konia przyjmuje się zwykle na 10 do 20 solidów, niewolnik kosztował około 12 solidów. Jeden soli był też ceną 2.000 bochenków chleba.

Jednakże, biorąc pod uwagę, że jedna z sag wymienia, obejście, w skład którego wchodzi 5 krów lub wołów, koń i dwóch niewolników, jako najmniejsze godne wolnego należy uznać, że były to kwoty dające się pokryć, choć znaczne. Porównałbym więc tą kwotę do samochodu, telewizora lub komputera. Potwierdza to też częstotliwość znalezisk. Do dziś odkryto około 4.500 sztuk mieczy z okresu Wikingów, przy czym ponad 3000 w Norwegii, 700 w Szwecji i zaledwie około 80 w Danii, pozostałe natomiast rozsiane po całym świecie.

Miecze z omawianego okresu dzieliły się na dwa typy. Pierwszym był tak zwany sax lub saex czasem nazywany też czasem w literaturze „nożem bojowym”. Była to krótka, dość masywna broń o jednosiecznej głowni, wyważona w stronę rękojeści, o głowni mierzącej od 30 do 70 centymetrów, choć pojawiały się też głownie o długości nawet 1 metra nazywane „langsaksami”. Przyjmuje się, że służyły one głównie jako broń piechota. Znaleziska tego typu mieczy są w Skandynawii rzadkie, przyjmuje się, że broń taka zanikła w Europie Kontynentalnej około VIII wieku, w Skandynawii na początku IX wieku, a na Wyspach Brytyjskich, gdzie utrzymała się najdłużej w X wieku.

W okresie jej występowania stosowano też drugi miecz: około metrową, dwusieczną spathę, wyważoną w stronę sztychu, służącą głównie jako broń kawalerii. Gdy miecze dwusieczne zaczęły być coraz częściej wyważane w stronę rękojeści (dzięki czemu łatwiej się nimi walczyło) podział na broń piechoty i kawalerii stracił sens, w efekcie czego więc sax zanikł.

Głównym typem miecza w omawianym okresie był tak zwany „miecz wikiński” lub „miecz karoliński”, faktycznie występujący jednak w całej Europie. Miał on głownię o długości od 80 do 100 centymetrów, przy czym uważa się, że najczęściej występowały głównie 90 centymetrowe. Była ona szeroka była na około 4 centymetry. Jej grubość jest dyskusyjna, a stan zachowania znalezisk nie pozwala tego z całą pewnością stwierdzić. Prawdopodobnie wynosiła od 2 do 4 milimetrów w najgrubszym punkcie. Wyważone były w stronę rozwiniętej, w porównaniu z wcześniejszymi mieczami rękojeści, wyposażonej w ciężką, dużą głowicę (ułatwiającej wyważenie miecza) i chroniący dłoń, krótki jelec. Wzdłuż ostrza biegło głębokie zbrocze, które z jednej strony zapewniało broni sprężystość i wytrzymałość, a z drugiej zmniejszało masę broni, dodatkowo ułatwiając jej wyważenie.

W ikonografii z tego okresu dość często pojawia się tendencja do malowania mieczy z zaokrąglonymi sztychami. W zasadzie nie wiemy, do czego to służyło i czy oddaje to rzeczywistość: mało które znalezisko jest zachowane na tyle, by stwierdzić, jak sztych mógł wyglądać i by uznać to za reprezentatywne dla epoki. W starszej literaturze często pojawia się uwaga, że sztychy takie mogły nie nadawać się do pchnięć lub wręcz być tępe. Młodsza wskazuje na to, że jeśli faktycznie były ostre, to nie musiało to wcale zmniejszać szans na przebicie kolczugi (testy wskazują na to, że kształt ostrza ma tu niewielki wpływ), zmniejszało to jednak szanse na jego odłamanie. Zauważa się też, że opancerzenie obronne w typie kolczugi nie było powszechne.

Pod koniec X wieku pojawił się nowy typ miecza, były to tak zwane „miecze normańskie”. O ile sama głownia nie zmieniła się, to poważnym modyfikacjom poddano rękojeść. Ta została wyposażona w tak zwany „jelec krzyżowy” (czyli taki, jak w stereotypowym mieczu z ilustracji historycznej), który znacznie lepiej chronił dłoń walczącego.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

2
Notka polecana przez: Jingizu, Kanibal77
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.