» Recenzje » Urban #2: Idący na śmierć

Urban #2: Idący na śmierć


wersja do druku

Postmodernistyczna antyutopia

Redakcja: Kuba Jankowski

Urban #2: Idący na śmierć
Pierwszy tom serii science-fiction Urban autorstwa francuskiego scenarzysty Luca Brunschwiga i włoskiego rysownika Roberto Ricciego stanowił przekonujące wprowadzenie w tyle zachęcającą, co przerażającą rzeczywistość roku 2058, gdzie dokumentnie infiltrowane społeczeństwo mamione jest pokusą spełnienia wszelakich zachcianek. I choć wydawać by się mogło, że otwierające cykl Reguły Gry stanowić będą jedynie swoiste przygotowanie atrakcyjnego gruntu pod zapierającą dech w piersiach akcję, która zaskoczy już w następnej części, tom Idący na śmierć po prostu wprowadza na arenę wydarzeń kolejne wyraziste figury, między którymi sukcesywnie zaczynają się zarysowywać enigmatyczne powiązania i niewyraźne punkty styczne.   

Alicja w krainie uciech

W świecie niedalekiej przyszłości robotnicy, którzy każdego dnia ciężko pracują, aby zapewnić ludzkiej rasie odpowiednie warunki do podtrzymania życia, mają prawo do spędzenia dwóch tygodni w miejscu nieograniczonych uciech, znanym w całej galaktyce jako Monplaisir. Futurystyczna fuzja miasta i parku rozrywki, rozciągająca się na przestrzeni trzystu tysięcy hektarów i składająca się z dwóch poziomów, pozwala całkowicie zapomnieć o prozie życia codziennego i oddać się bez reszty najbardziej nawet skrytym fantazjom, poprzez realizację niespełnionych pragnień, wyszukanych uciech i najdziwniejszych zabaw. Nad bezpieczeństwem i dobrym samopoczuciem zwiedzających czuwa bezustannie centralny system zarządzania A.L.I.C.E. kontrolujący wszechobecne roboty, kamery, ekrany i systemy monitoringu. Mechanizm sterujący hedonistycznym imperium rozrywki nadzoruje szalony królik Springy Fool.

Do tego tajemniczego miejsca przybywa Zachary Buzz – postawny i silny, a jednocześnie poczciwy i dobrotliwy młodzieniec, który opuścił rodzinną farmę, aby w Monplaisir pretendować do zaszczytnej funkcji Urban Interceptora. Zdeterminowany rekrut chce zrealizować marzenie o przeobrażeniu się w następcę swojego idola z dzieciństwa – bohatera filmów animowanych z lat 20-tych – Overtime’a, który nie tylko jest jego największym wzorem do naśladowania, ale również wyimaginowanym przyjacielem, niezastąpionym doradcą i zaufanym powiernikiem najskrytszych sekretów. Szybko okazuje się, że najbardziej dochodową i cieszącą się największą popularnością rozrywką nieogarnionego miasta, zaludnionego przez miliony mieszkańców przebranych w stroje bohaterów popkultury i kipiącego od najróżniejszych przyjemności, są transmitowane na żywo brutalne i krwawe walki w stylu Battle Royale lub Igrzysk Śmierci.    

Przetrwanie na ulicy

Po niewyjaśnionym zabójstwie Loona Bangego – sierżanta śledczego prowadzącego dochodzenie w sprawie tajemniczych zgonów młodych kobiet, które pozbawia się genitaliów w fatalnych warunkach sanitarnych – do Monplaisir przybywa jego bezpośredni przełożony Gunnar Carl Christiansen, aby zbadać sprawę zamachu na swojego wychowanka. Tymczasem będący na tropie Antiochusa Ebrahimiego funkcjonariusz Isham El Ghellab również pada ofiarą bezwzględnego zabójcy na zlecenie. Policja Monplaisir zostaje postawiona w stan najwyższej gotowości, aby położyć ostateczny kres jego mrocznej karierze znaczonej kolejnymi trupami najznakomitszych oficerów. Pogromcą Ebrahimiego ma stać się Buzz – z jednej strony motywowany bohaterską postawą swojego wzoru z lat dziecięcych, z drugiej targany emocjami wywołanymi niemożliwym do spełnienia związkiem z wielbioną Ishrat.

Do trudów życia na ulicach gigantycznego kompleksu miejskiego przyzwyczaja się zbiegły z domu Niels Colton – młody fan postaci Overtime’a i miłośnik morderczych rozgrywek między policją a zabójcami. Niespodziewanie odnajduje opiekuna w osobie wędrownego iluzjonisty Ronalda Olifa, który rodzinny majątek roztrwonił przy pokerowym stole. Wynędzniały kloszard przekazuje młodzieńcowi swoje doświadczenie umożliwiające przetrwanie w ciemnych zaułkach Monplaisir, zaś chłopiec odwdzięcza się za pomocą swoich oszczędności rozpływających się błyskawicznie w restauracjach, domach uciech cielesnych i ekskluzywnych kasynach.

Popkultura w rynsztoku

Szata graficzna komiksu, która niejednokrotnie nawiązuje do najważniejszych tekstów mieszczących się nurcie science-fiction z Łowcą Androidów Ridleya Scotta na czele, oczarowuje. Roberto Ricci za pomocą miękkiej i  płynnej kreski oraz delikatnie nakładanych pastelowych kolorów wykreował świat sugestywny i mroczny. Na pokaźnych i pełnych oddechu kadrach, momentami przechodzących w całe rozkładówki, doskonale przedstawia przepastne krajobrazy miejskie. Jednocześnie na tej samej planszy, w mniejszych kadrach, zwraca uwagę na charakteryzujące je detale i niuanse. Oszałamiająca przestrzeń kompleksu rozrywki doskonale współgra z przytłaczającym swoim rozmiarem tłumem na jego ulicach.

Mimo że pierwszoplanowi bohaterowie przedstawieni są w sposób solidny i dokładny, szczególną uwagę zwraca drobiazgowe przywiązanie do drugiego planu. Ta dbałość o szczegóły jest szczególnie istotna w kontekście przebrań mieszkańców Monplaisir: Flash śpiący w towarzystwie szczurów w ciemnym zaułku, Hellboy popijający piwko przy kontuarze, przechadzający się bulwarem bohaterowie kreskówki Cow and Chicken czy Kapitan Ameryka wtulony w nazistowskiego oficer,a każdorazowo wywołują niekłamany uśmiech, a podobne smaczki uzupełniają większość kadrów portretujących miasto w pełnej okazałości. 

Dwutomowy rozbieg

Akcja drugiego tomu serii Urban dopiero w dramatycznym finale nabiera tempa, a fabuła komiksu nie dostarcza zbyt wielu nowych informacji. Buzz przygotowuje się do decydującego starcia z Ebrahimim, zmaga się z rosnącą niechęcią kolegów z jednostki i rozpaczliwie poszukuje zaginionej Ishrat, Olif i Colton błąkają się bez większego celu ulicami Monplaisir, zaś Springy Fool efektownie podsyca apetyt na kolejną walkę między interceptorem a nieuchwytnym zabójcą. Tom Idący na śmierć formuje za to pokaźny szereg nowych znaków zapytania dotyczących poszczególnych postaci, związków między nimi i konsekwencji ich postępowania. Z jednej strony brak jakichkolwiek wskazówek i najmniejszych poszlak może rodzić konsternację i wyzuwać z nadziei na satysfakcjonujące rozwiązanie akcji czy też zadowalające zamknięcie wszystkich wątków, z drugiej jednak permanentnie nawarstwiająca się intryga skutecznie buduje napięcie i zaostrza apetyt na dalsze zagłębianie się w temat.  

Po lekturze dwóch tomów można z powodzeniem cieszyć się spójną i przemyślaną wizją świata opartego na najwybitniejszych antyutopijnych wizjach. Pozornie idealne społeczeństwo przyszłości zorganizowane na zasadzie ograniczenia wolności jednostki poprzez podporządkowanie jej systemowi i całkowitej jej kontroli, przywodzi na myśl jednoznaczne skojarzenia z Rokiem 1984 George’a Orwella czy Nowym Wspaniałym Światem Aldousa Huxleya. Wyizolowany świat sprzyja zmienianiu ludzi w bezwolne istoty, które dają ciche przyzwolenie na całkowite podporządkowanie siebie samych organom władzy pod pretekstem zapewnienia im nieograniczonych możliwości i szansy bycia kimkolwiek zechcą. Utopijne wyobrażenie o świecie doskonałym w prostej linii przechodzi w koszmar, z którym musi zmierzyć się wyalienowany bohater. Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnych tomach pojawią się punkty zwrotne, finał przyniesie pozytywne zaskoczenie, a cała seria Urban będzie się jawić jako kompletne dzieło plasujące się gdzieś na pograniczu fantastyki i sensacyjnego kryminału.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Urban #1: Reguły gry
Pierwsze dni w mieście
- recenzja
Rycerze Heliopolis #2: Albedo, faza bielenia
Gdy korona to za mało
- recenzja
Barakuda #2: Blizny
Intymne życie piratów
- recenzja
Bouncer #2: Do piekła i z powrotem
Nadzieja matką głupich
- recenzja
Mroczne plany
Jakaś wyblakła ta ciemność
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.