» Recenzje » Upadek Imperium Strachu: Rozpad - Walter Jon Williams

Upadek Imperium Strachu: Rozpad - Walter Jon Williams


wersja do druku

Co raz upadło podnieść się musi


Upadek Imperium Strachu: Rozpad - Walter Jon Williams
Od pewnego, dłuższego już czasu, jestem wielkim fanem gatunku znanego pod nazwą space opera. Potyczki ogromnych flot, prowadzone gdzieś w nieskończonej przestrzeni kosmicznej, polityczne intrygi, którymi przesycony jest cały znany i nieznany świat. Świat pełen lojalnych i bohaterskich oficerów przeciwstawiających się nieuczciwym i skorumpowanym politykom. A wszystko to umieszczone w gigantycznym, nie do końca poznanym, wszechświecie. Zazwyczaj wystarczy to by zachęcić mnie do lektury największego nawet „gniota”, gdy tylko spełnia powyższe wymogi. Jeśli dochodzi do tego jeszcze nazwisko Waltera Jona Williamsa, popadam w niekłamany zachwyt i chęć posiadania takiej powieści staje się nieodparta. Nie oznacza to bynajmniej, że wszystkie przyjmuję bezkrytycznie, o nie. Za przykład niech posłuży Rozpad autorstwa wyżej wspomnianego.

Pierwsza rzecz o której należy wspomnieć to fakt, że jest to drugi tom większej całości. Oznacza to że ni mniej, ni więcej, tylko czytelnik nieobeznany z Praxis będzie miał znacznie utrudnioną lekturę. Całe szczęście, że odrobiłem pracę domową i poprzedni tom znam doskonale.

Powieść zaczyna się prawie w tym samym momencie, w którym kończy się Praxis. Bohaterowie: lady Caroline Sula i lord Garetha Martinez wracają na pokładach osobnych okrętów z misji bojowej zakończonej zwycięstwem. Docierają w glorii i chwale do pogrążonej w kryzysie stolicy – Zanshaa'y. Ta pogrążona jest w kryzysie z powodu rebelii Naksydów – jednej z ras współzamieszkujących galaktykę. Bunt ten doprowadził do wojny, toczącej się od miesięcy, a prowadzonej przez konserwatywnych oficerów o skostniałych poglądach na sposób prowadzenia bitew w kosmosie i jeszcze bardziej konserwatywnych polityków, którzy rzeczoną flotą zarządzają. W takim świecie ciężko znaleźć choć odrobinę miejsca dla pełnej pomysłów dwójki bohaterów, każde z nich doprowadza bowiem do szału swoich przełożonych. Powód jest w zasadzie tyko jeden: wszyscy parowie są równi, więc jeśli tylko któryś się wyróżnia, należy go cofnąć do szeregu. To niestety wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się politykom wydawać. Tak więc mamy wojnę i floty przystosowane do bombardowania ludności cywilnej ładunkami nuklearnymi, a nie do prowadzenia walk z inną flotą, mamy również poważny kryzys polityczny i mnóstwo, mniejszych i większych, układów międzyludzkich. A wszystko jest skomplikowane do takiego stopnia, że czasem ciężko zrozumieć, o co może Williamsowi chodzić.

Gry polityczne są zresztą najmocniejszą stroną Rozpadu, doskonale bowiem ilustrują skostniały system społeczny, nieco podobny do tego, który jeszcze niedawno istniał (żeby daleko nie szukać) w Wielkiej Brytanii. Autor dokonuje urzekającego w swojej prostocie studium postaw i zachowań najwyższych kręgów arystokracji przez pryzmat skomplikowanych układów między nimi. System przysług, transakcji i zawierania małżeństw tylko dla korzyści materialnych – to wszystko znajdziemy w powieści. Znajdziemy tu również bardziej ludzkie zachowania i motywy: zbrojną walkę z okupantem (na planecie, ma się rozumieć), prawdziwą miłość, ale też zdradę i jasno widoczne podziały społeczne. Trzeba przyznać, że choć mieszanka wygląda na doskonałą, czegoś jej jednak brak. Zdążyłem przyzwyczaić się do plastycznych opisów bitew a la David Weber i ciężko było mi się przestawić na skomplikowane manewry przeprowadzane zgodnie z zamysłem Williamsa. Całość przywodziła mi raczej na myśl kiepskie filmy science fiction. Ciężko było wyczuć klimat jaki autor starał się przekazać w Rozpadzie. Nie oznacza to, że się nie starałem, bo starałem się bardzo.

Williamsowi udała się szczególnie dobrze jedna rzecz: kreacja bohaterów. Autor wręcz kipi pomysłami i stara się upchnąć z nich jak najwięcej się tylko da, co na dłuższą metę nie jest dobrym rozwiązaniem, ale w Rozpadzie sprawdza się doskonale. Czytelnik łatwo przywiązuje się do dwójki bohaterów - i to bohaterów jak się patrzy - i z zapałem śledzi ich losy. Postaci są niemal jak żywe - i dobrze, bo między Bogiem a prawdą, kto chce czytać książki o księgowych?

Po lekturze mam mieszane uczucia. Z jednej strony zawiodłem się na opisach bitew – naprawdę liczyłem na dużo więcej, z drugiej polityka i szpiegostwo są opisane naprawdę doskonale. Bohaterowie również. W ogólnym rozrachunku jestem raczej zadowolony, choć trudno rzec, że osiągnąłem pełnię satysfakcji. Może przy okazji następnego tomu? Kto wie? Tak czy inaczej pozycja solidna i polecam ją każdemu miłośnikowi gatunku. Reszta niech się lepiej trzyma od tej książki z daleka.

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie ksiązki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Rozpad. Upadek Imperium Strachu
Cykl: Upadek Imperium Strachu
Tom: 2
Autor: Walter Jon Williams
Tłumaczenie: Grażyna Grygiel, Piotr Staniewski
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 15 grudnia 2005
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 115 x 185 mm
ISBN-10: 83-7480-007-0
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.