» Recenzje » Unicestwienie

Unicestwienie


wersja do druku
Unicestwienie
Temat zamkniętego, pełnego niebezpieczeństw i tajemnic obszaru znany jest literaturze nie od dziś. Nie tak dawno do grona pisarzy wykorzystujących ten – wydawałoby się – dość wyeksploatowany motyw, dołączył Jeff VanderMeer ze swoją trylogią Southern Reach. Zobaczmy, co ma nam do zaoferowania Unicestwienie, pierwszy tom serii.

Do Strefy X wyruszyło już jedenaście ekspedycji. Członkowie każdej z nich albo przepadli bez wieści, albo wrócili całkowicie odmienieni. Kolejna grupa śmiałków, tym razem złożona z czterech kobiet: biolożki, antropolożki, geodetki i przewodzącej im psycholożki, szykuje się, by zmierzyć się z nienazwanym. Zostały przeszkolone, wyposażone w sprzęt i liczne wskazówki, a ich celem jest odkrycie sekretów Strefy X, wpływającej na umysł ludzki w niewyobrażalny, czasami wręcz przerażający sposób. Otrzymały też dzienniki, w których mają notować wszystkie swoje doświadczenia – począwszy od interakcji pomiędzy członkami zespołu, poprzez obserwacje otoczenia i własne przemyślenia, na niezwykłych odkryciach skończywszy. Unicestwienie ma formę dziennika jednej z członkiń wyprawy, biolożki. Chłodno i bez zbędnych emocji (chwilami wręcz lakonicznie) relacjonuje ona każdy szczegół, a zarazem uparcie dąży do zrozumienia wymykających się racjonalnemu poznaniu sekretów, przy okazji analizując zmiany, jakie zachodzą w niej samej.

Warto zauważyć, iż protagonistka Unicestwienia jest osobą wycofaną, zamkniętą w sobie, obserwującą i badającą otoczenie, jednakże stroniącą od prawdziwego doświadczania. Przeżycia podczas wyprawy zmuszą ją co prawda do konfrontacji z własnymi przekonaniami, jednakże przez większą część książki biolożka nie zmienia swojego sposobu bycia. Z tego też powodu w powieści dominuje oszczędny, suchy i niezwykle opanowany styl narracji, co – niestety – uniemożliwia jakiekolwiek zaangażowanie się w losy ekspedycji. Skoro bohaterka pozostaje na większość rzeczy obojętna, to nie można od czytelnika oczekiwać gwałtownych uniesień. Na szczęście bywają momenty, gdy zaczyna się ona poddawać wpływowi Strefy X – powoli traci kontakt z rzeczywistością i zaczyna kwestionować to, co rejestrują jej zmysły. Mimo iż cały czas stara się zachować zdrowy rozsądek i klarowny obraz sytuacji, nie zawsze jej się to udaje. Te fragmenty są najciekawszymi częściami powieści – kiedy jawa miesza się z ułudą, gdy zagadki mnożą się w nieskończoność i nie ma żadnych szans na jakiekolwiek odpowiedzi.

Autor zdecydował się na niezwykle odważny zabieg, czyniąc swoich bohaterów prawie całkowicie anonimowymi – są oni postrzegani jedynie przez pryzmat wykonywanego zawodu oraz pewnych specyficznych cech wiążących się z percepcją ich przedmiotu badań – psycholożka analizuje stan emocjonalny bohaterek, geodetka interesuje się wiekiem i strukturą geologiczną gruntu, zaś biolożka zbiera próbki tkanek i ogląda je pod mikroskopem. W przypadku tej ostatniej pragnienie obserwacji i fascynacja światem wydaje się determinować jej losy od samego początku, wpływając na relacje z całym otoczeniem. Biorąc pod uwagę, iż Unicestwienie skupia się właśnie na doświadczeniach biolożki, nie dziwi tak bardzo fakt, że pozostałe członkinie ekspedycji zostały zmarginalizowane – stanowią swoiste katalizatory pewnych zdarzeń, jednak jako jednostki nie mają wielkiego pola do popisu. Ten oszczędny sposób charakterystyki zdecydowanie nie sprzyja budowani więzi z którymkolwiek bohaterem – nawet w momentach narastającego zagrożenia i ryzyka śmierci trudno przejąć się losami kobiet.

Czytelnik już na samym początku lektury otrzymuje pewien zestaw informacji o Strefie X, jednakże każda kolejna strona stanowi swoistą dekonstrukcję tych założeń, pokazując, iż w tym miejscu nic nie jest pewne ani jasno określone – począwszy od tego skąd się wyruszyło, poprzez jednoznaczne określenie dokąd się zmierza, czy też kim się tak naprawdę jest. Ten brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia powoduje, iż w Unicestwieniu dominuje mroczny nastrój, pełen niepewności i powoli, aczkolwiek sukcesywnie, budowanego napięcia oraz poczucia narastającego zagrożenia. Chwilami ma się wrażenie, iż powieść jest wypaczonym survival horrorem, w którym protagonistka zamiast w pełni dostrzegać powagę sytuacji i walczyć o przetrwanie, skupia się na obserwacji i analizie zagrożenia, po czym skrupulatnie zapisuje wszystkie detale i skutki działań wrogiego czynnika. To wrażenie surrealizmu oraz nieadekwatności reakcji do zaistniałego bodźca chwilami bardzo utrudnia lekturę, a zarazem czyni ją naprawdę fascynującą, gdyż przekopując się przez meandry umysłu biolożki odkryjemy wiele niespodzianek. W sposób prawie niezauważalny wzrasta też zaangażowanie w lekturę, bowiem tym, co utrzymuje uwagę czytelnika jest sama Strefa X. To ona zaciekawia, rodzi kolejne pytania i zmusza do zastanowienia się nad każdym zapisanym przez bohaterkę słowem.

Unicestwienie jest powieścią trudną w odbiorze, która raczej nie przypadnie do gustu miłośnikom intrygujących, charyzmatycznych bohaterów, skomplikowanych historii oraz wartkiej akcji. Ten prawie pozbawiony dialogów dziennik pełen jest drobiazgowych opisów, pytań i wniosków. Książka zmusza czytelnika do zadania sobie pytania o granice i formy poznania, a także o sposób postępowania w obliczu zjawisk niezrozumiałych i umykających wszelkim klasyfikacjom oraz definicjom. Powinna usatysfakcjonować wszystkich czytelników poszukujących w literaturze drugiego dna i ceniących sobie książki niebanalne, wykorzystujące pewne ograne schematy, lecz czyniące to w nowy, świeży sposób.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Unicestwienie (Annihilation)
Cykl: Southern Reach
Tom: 1
Autor: Jeff VanderMeer
Tłumaczenie: Anna Gralak
Autor okładki: Patryk Mogilnicki
Autor ilustracji: Patryk Mogilnicki
Wydawca: Otwarte
Data wydania: 30 kwietnia 2014
Liczba stron: 232
Oprawa: miękka
Format: 130x205 mm
ISBN-13: 978-83-7515-293-7
Cena: 36,90 zł



Czytaj również

Unicestwienie
Pierwszy krok w ciemność
- recenzja
Zrodzony
Postapo bez pazura
- recenzja
Unicestwienie
Pozytywne zaskoczenie!
- recenzja
Echopraksja
Doczekaliśmy się!
- recenzja
Ujarzmienie
- recenzja
Wywiad z Jeffem VanderMeerem
Uważam się za socjalistę

Komentarze


Hangman
   
Ocena:
+1

Kolejna grupa śmiałków, tym razem złożona z czterech kobiet: biolożki, antropolożki, geodetki i przewodzącej im psycholożki,

Dalej nie byłem w stanie czytać... ze śmiechu.

Wtórny i nachalny feminizm powinien być tępiony. A ta recenzja nadaje się na demotywatory.

12-02-2015 15:59
ThimGrim
   
Ocena:
0

Ha! To jest raczej problem tłumaczenia, bo choć w oryginale też są of course same kobiety, to jednak nie odczuwa się tego tak bardzo, bo biologist to po prostu biologist. Z klimatu jest tu trochę Pikniku na skraju drogi i LOSTa ("What lies in the shadow of the,,, tower? Oh, wait, I mean tunnel!"). Mi książka niezbyt podeszła, choć początek był całkiem ciekawy, ale później wszystko się rozmywa w jakiś onirycznych bzdurach, a całość trylogii pewnie kończy się podobnie jak LOST - bez żadnego sensu. Zakupiłem w niewiarygodnie cudownej promocji trzy tomy, więc tak czy siak, będę musiał to przetrawić, może dalej jest lepiej?

12-02-2015 17:00
Hangman
   
Ocena:
+1

Ha! To jest raczej problem tłumaczenia,

 

Odnoszę wrażenie, że raczej problem autorki recenzji. Feminizm to choroba.

12-02-2015 19:25
Asthariel
   
Ocena:
0

A tak poza tym, masz jakieś uwagi do recenzji, czy nabijasz się dla samego nabijania?

12-02-2015 20:43
Hangman
   
Ocena:
0

Uważam, że ludzie z zapędami (...)stycznymi powinni je powściągać od czasu do czasu. Bo mnie zainteresowały pierwsze słowa i okładka, ale przeczytanie recenzji uniemożliwiło celowe "feminizowanie" zawodów. Mowa tam jest o kobietach, więc po co jeszcze żeńskie określenia zawodów? To po prostu źle się czyta. I ja chcąc uniknąć kolejnych takich kwiatków gramatycznych, pozwoliłem sobie czytanie recenzji odpuścić. 

Pani biolożka - skoro pani, to po co jeszcze biolożka? Co dalej? Kobieta żeńska? Zlitujcie się...

To są właśnie moje uwagi. Uważam również, że to autorka recenzji nabija się w ten sposób z potencjalnych czytelników, jak również czytelniczek, którym podział na płeć nie przeszkadza.

 

Ja osobiście poczułem się tym dotknięty i znieważony. Ciekawe, co z tym zrobi administracja (podpowiedź dla mniej bystrych: W tym miejscu się nabijam)

 

12-02-2015 21:01
jakkubus
   
Ocena:
0

@Hangman

Uważam, że ludzie z zapędami hobbystycznymi powinni je powściągać od czasu do czasu.

Uważam, że ludzie z zapędami ateistycznymi powinni je powściągać od czasu do czasu.

:P

A poza tym, szczera prawda.

12-02-2015 21:16
yukiyuki
   
Ocena:
0

Hmmm. Nie jestem feministką i raczej nie miałam zamiaru specjalnie podkreślać aspektu "kobiecego" książki. W powieści były takie a nie inne określenia, które przeniosłam do recenzji. Nie znalazła się ani razu nazwa "pani biolog", czy "biolog", tylko za każdym razem: biolożka, psycholożka.

Uwielbiam osoby, które dorabiają ideologię i wydumane interpretacje do rzeczy bez znaczenia...

12-02-2015 21:22
Hangman
   
Ocena:
0

Musisz więc kochać Boga.

 

Proponuję zatem Kamulcowi ukarać tłumacza książki za skrajny feminizm i tego, kto tą recenzję dopuścił. Takie feministyczne badziewia nie powinny mieć racji bytu! To obraża moje przekonania!

12-02-2015 21:59
yukiyuki
   
Ocena:
+2
Muszę cię dobić... Na Polterze jest jeszcze jedna recenzja tej książki i tam też pojawia się określenie 'biolożka'. Recenzję napisał Ziccocu, z tego co wiem płci męskiej i nie feminista... Przynajmniej nie wojujący :-)
Za to popotwierdzam, że tłumaczenie jest dziełem kobiety. Tłumaczki ;-)
12-02-2015 22:19
Clod
   
Ocena:
0

Już myślałem, że trafiła się odświętna, bo merytoryczna, dyskusja pod tekstem w książkowym. Jakże srogi spotkał mnie zawód...

12-02-2015 22:32
Hangman
   
Ocena:
0

@ Yuki

 

Mamy równouprawnienie i faceci też mogą być feministkami. Nie oglądałaś Seksmisji?

13-02-2015 07:06
Scobin
   
Ocena:
+2

Nazwy zawodowe typu "-ożka" mają długą tradycję w polszczyźnie, funkcjonowały już w międzywojniu. Ich odpowiedniki są też dość naturalnym zjawiskiem w językach dzielących rzeczowniki według rodzajów (np. czeskim, niemieckim, hiszpańskim).

W Polsce takie formy skutecznie zlikwidowała nowomowa PRL-u. Dlatego ludzie są dziś zazwyczaj bardzo zdziwieni, gdy wyjaśnia się im, że np. w 1903 roku czytelnicy "Poradnika Językowego" protestowali przeciw zastępowaniu "doktorki" słowem "doktor".

Parę linków dla zainteresowanych:

1. Wyraz "socjolożka" w tygodniku "Ewa", 1928 rok (strona 2, sekcja "Ruch kobiecy zagranicą").

2. "Ginekolożka" u Tadeusza Boya-Żeleńskiego, 1919/1920 rok.

3. "Żołnierka" jako "kobieta-żołnierz" w słowniku z lat 1958–1969.

4. "Doktorka" jako "lekarka" w tymże słowniku.

5. Marek Łaziński w Poradni Językowej PWN (2002 rok): "Warto pamiętać, że jeszcze 60 lat temu mówiło się docentka i profesorka uniwersytetu bez żadnej ironii, choć kobiet profesorów i kobiet docentów (tak powiemy dzisiaj) było mniej".

Oczywiście każdemu wolno mówić "psycholog zrobiła" albo "ona jest dobrym biologiem", to nadal poprawna polszczyzna. Ale warto spojrzeć trochę szerzej i uświadomić sobie, że wyrazy typu "psycholożka" i "biolożka" nie powstały dzisiaj, tylko co najmniej sto lat temu. I że przykłady wielu innych języków dobitnie pokazują użyteczność takich słów. Nie trzeba mieć nawet nic wspólnego z feminizmem, aby się na to zgodzić. :-)

13-02-2015 11:28
Hangman
   
Ocena:
0

Jedna z niewielu sensownych rzeczy, jaką pozostawił po sobie PRL.

13-02-2015 15:10
Asthariel
   
Ocena:
+2

Hasło na dziś - "burza w szklance wody".

13-02-2015 15:46
Adeptus
   
Ocena:
+1

Nazwy zawodowe typu "-ożka" mają długą tradycję w polszczyźnie, funkcjonowały już w międzywojniu.

A dzisiaj feministki próbują wyważać otwarte drzwi i promują nowotwory językowa w rodzaju "doktora", "psychologa", "rzecznika".

13-02-2015 16:14
banasiewicz
   
Ocena:
+1

To pierwsze moje spotkanie z VanderMeerem, ale bardzo dobrze rokujące na przyszłość. Pozwoliłem sobie skrobnąć co nieco na własnym blogu o dwóch pierwszych powieściach cyklu Southern Reach:

 

Unicestwienie

Ujarzmienie

15-02-2015 01:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.