» Recenzje » Um Krone Und Kragen

Um Krone Und Kragen


wersja do druku

Raj erpegowca

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak
Ilustracje: BoardgameGeek

Um Krone Und Kragen
Pierwsze kroki w Towarzystwie są zawsze trudne. Wkraczamy w nowy, wspaniały świat niepisanych zasad, konwenansów i reguł. Biada temu, kto na stół rozleje napoje. Biada tym, którzy niezgrabnym ruchem spowodują katastrofę towarzyską. Biada tym, którzy nie uszanują czyjejś drogocennej własności. O losie oszustów nie warto wspominać – bo o ludziach niskiej konduity można tylko milczeć. Wszystkie te grzechy są jednak niczym, w porównaniu do wyjęcia kości. Zwolennicy europejskiego wyrafinowania pogardzają takimi środkami rozgrywki, żywiąc wobec nich równie wiele pogardy, co lekceważenia.

Czy zgadliście już o kim mówi powyższy wstęp? Dla ułatwienia powiem, że nie jest to opis imprez redakcji tego działu, ani nawet naszej krainy marzeń - "Nerdvany". Nie jest to również fragment żadnego z obraźliwych pamfletów na miłośników gier kostkowych, rozwieszanych przeze mnie po nocach…

Dwa lata temu, gdy rozpoczynałem przygodę z plaszówkami, nie przypuszczałem, że światek ich miłośników zacznie przypominać atmosferę Europy z XVII. wieku. Kilka ośrodków władzy, otwarte konflikty i ukryte urazy, stara arystokracja hamująca wpływ "młodej krwi" – dwory i koterie, panowie i damy, filipiki i repliki. Wizja tyleż subtelna, co niebezpieczna. Ku mojemu zdziwieniu - powyższy opis można zastosować zarówno do środowiska miłośników planszówek, jak i do intryg na dworze królewskim.

Gra Um Krone und Kragen (dalej UKuK) opowiada o tym drugim, tropienie ewentualnych podobieństw do pierwszego – zostawiam jako zadania domowe. Za cenę 75. złotych otrzymujemy małe pudełko, wielkością przypominające opakowanie czekoladek. Czy konsumpcja tej planszówki zakończy się błogostanem, czy raczej niesmakiem?

Wykonanie


W środku pudełka znajdziemy tuzin [dwanaście – przyp. red.] k6 [kostek sześciościennych] i kopę [sześćdziesiąt] kart [prostokątnych tekturek z kolorowymi ilustracjami]. Oprócz tego dostaniemy instrukcję i karty pomocy, oraz paskudny, czerwony i falliczny znacznik gracza rozpoczynającego. W egzemplarzu kupionym przeze mnie umieszczono również tłumaczenie instrukcji i kart pomocy na język polski. Pierwszy rzut oka na pudełko nieco rozczarowuje – cena jest dość wysoka w stosunku do zawartości.

Gra zyskuje po bliższym poznaniu. Wszystkie elementy wykonane są starannie, kostki nie ścierają się, po kilkunastu partiach z kart wciąż nie schodzi tusz, zaś instrukcja napisana jest czytelnym i jednoznacznym językiem. Najlepsze wrażenie sprawiają jednak grafiki na kartach, stylizowane na malarstwo barokowe (Holbein, Hals czy Caravaggio). Pomimo drobnych niezgodności historycznych (zbroja płytowa u marszałka polnego i flinta u łowczego) – ilustracje trzymają klimat. Najbardziej spodobała mi się grafika przedstawiająca szarlatana, jawnie nawiązująca do moich ulubionych portretów Hansa Holbeina.

Pewnym mankamentem gry jest powierzchnia, jaką zajmuje po rozłożeniu. Do rozgrywki (nawet we dwie osoby) potrzeba co najmniej metra kwadratowego wolnej powierzchni. Z drugiej strony – po wyjęciu z pudełka i zapakowaniu w woreczek foliowy, całość mieści się w bocznej kieszeni "bojówek". Jeżeli myślimy o intensywnym używaniu gry – warto zaopatrzyć się w standardowe koszulki, ponieważ karty są dość intensywnie używane.

Mechanika


UKuK opowiada o walce o wpływy na dworze królewskim. Gracze wcielają się w intrygantów, próbujących wkraść się w łaski króla. Ponieważ zaś "łaska pańska na pstrym koniu jeździ", droga do niej może prowadzić przez pomieszczenia służby, gabinet dworskiego astrologa lub alkowę królowej. Celem gry jest wyrzucenie na kostkach jak największej liczby takich samych wartości w ostatniej rundzie. Zanim jednak do tego dojdzie, zdobywamy poparcie pomniejszych dworaków, układając różne kombinacje z wyrzuconych kości.

Tura każdego gracza rozpoczyna się od rzutu kośćmi. Na początku trzema, potem, w miarę rozwoju gry, liczba ta może się zwiększyć. Część z wyrzuconych kostek odkładamy na bok, część "przerzucamy". Przy każdym kolejnym rzucie musimy "zatrzymać" co najmniej jedną kostkę. Po "zatrzymaniu" wszystkich, wybieramy osobę, którą zdołaliśmy pozyskać dla naszej sprawy. Sojusznicy pozwalają nam na rzucanie większą ilością kości, dodatkowe "przerzuty" lub modyfikacje istniejących wyników.

Rozgrywka przypomina nieco kościanego pokera, tyle, że więcej w niej kombinowania i planowania długofalowego. Aby dojść do siedmiu identycznych kości, trzeba zaplanować i zrealizować jakąś obraną strategię. Można skupić się na pozyskaniu dużej ilości "mieszaczy", zmieniających wyniki na kostkach, można też grać "stochastycznie", zdobywając duże ilości kości i liczyć na statystykę. Dzięki wprowadzeniu postaci sojuszników, dość prosta gra nabiera rumieńców – łatwiej określić taktykę krótkoterminową, częściej też trzeba reagować na posunięcia przeciwnika.

Rozgrywka


Gra przeznaczona jest dla grupy od dwóch do pięciu graczy. Rozgrywka jest dość dynamiczna, po kilku pierwszych kolejkach łatwo zapamiętać podstawowe zasady. Niestety, ze względu na dużą liczbę opcji, gra jest podatna na paraliż decyzyjny – nic tak nie zabija rozgrywki w UKuK jak gracz matematyk gdybający nad każdym ruchem. Ze względu na losowość gry znacznie lepiej jest przyjąć system "jakoś się rzuci, jakoś to będzie", ponieważ ciężko jest realizować konsekwentnie jedną strategię przez kilka tur. Zdarzają się rzuty nieudane, bywa tak, że przeciwnik zabierze nam kluczową postać – generalnie nie warto kombinować na dłużej niż 3 kolejki do przodu.

Ze względu na dość specyficzny mechanizm ustalania kolejności, dużą rolę odgrywa umiejętność dostosowania się do "tempa gry". Czasami rozgrywka będzie trwała trzy kwadranse i zakończy się przy jedenastu lub dwunastu kościach w puli, czasami będziemy dążyli do szybkiego (dwadzieścia minut) zakończenia.

Dynamika gry sprawia, że najlepiej sprawdza się ona w rozgrywkach dwu- i trzyosobowych. Wariant czteroosobowy, choć ciągle atrakcyjny, ze względu na duży wpływ kolejnych ruchów na siebie, może się nieco dłużyć. Partie pięcioosobowe, zwłaszcza rozgrywane przez początkujących i/lub matematyków tracą całą dynamikę.

Przy pierwszym kontakcie z grą, łatwo jest ulec wrażeniu, że wyłącznie los decyduje o wyniku rozgrywki. Dopiero po kilku partiach to wrażenie znika, widzi się schematy i otwarcia, redukujące rolę szczęścia do minimum. W trakcie dziesiątej partii doszedłem do wniosku, że dobry gracz nie ma zupełnie złych rzutów. Przy rozważnej gospodarce postaciami, z każdej kombinacji można uzyskać dobry wynik. Szczęście wraca na pierwszy plan dopiero przy końcowych rzutach bardzo zaawansowanych graczy, jednak nawet wtedy nie dominuje ono rozgrywki. Reasumując – jak na grę kościaną, losowość jest bardzo mała. Daleko jej do "festiwalu kostek", znanego z partii Osadników z Catanu lub Chińczyka.

Co ciekawe, projektantowi gry udało się powiązać mechanikę z tematyką gry. Alchemik transmutuje już wyrzucone wyniki, astrolog dyskretnie wpływa na przyszłość, zaś pokojówka ułatwia trafienie do fraucymeru. Królowa – ze względu na wpływ na męża – jest bardzo potężną figurą, bywa, że nawiązanie z nią znajomości decyduje o wygraniu partii. Paradoksalnie – dużo satysfakcji z rozgrywki mogą czerpać erpgowcy, którzy w trakcie sesji nigdy by na kości nie spojrzeli – ot magia planszówek.

Podsumowanie


W mojej kolekcji planszówek Um Krone und Kragen (ang. To Court the King) zajmuje miejsce przerywnika – krótkiej, odprężającej gry, dobrej dla początkujących planszówkowiczów. Przy partii trwającej maksymalnie godzinę, śmiało może rywalizować z Zaginionymi miastami, Cytadelą czy Osadnikami z Catanu. Muszę przyznać, że podoba mi się znacznie bardziej niż wymienione gry – choć brak tu bezpośredniej interakcji i agresji, to w pełni rekompensują je dynamika i znakomite wykonanie.

Nie jest to z pewnością gra, którą wziąłbym ze sobą w podróż do Nerdvany, znakomicie za to nadaje się do zabrania w Bieszczady lub Tatry. Um Krone und Kragen to jedna z tych gier, które pokazują jak w nowoczesnych plaszówkach wykorzystywane są klasyczne mechanizmy kostkowe. Podobnie jak w Yspahanie, kostki sprawiają, że każda rozgrywka różni się od poprzedniej.

Gra zyskała na tyle dużą popularność, że przygotowano program do rozgrywek on-line. W Um Krone und Kragen można zagrać za darmo na niemieckiej stronie BrettspielWelt.

Nie jest to gra rewolucyjna, nie zmienia ona moich planszówkowych priorytetów, nie skłania też do zostania buddyjskim mnichem kontemplującym jeden ruch przez resztę życia. Może się ona nie spodobać osobom lubiącym mieć absolutnie pełną kontrolę nad całą rozgrywką. Dla części zwolenników gier imprezowych może być niezbyt śmieszna i za mało konfliktowa. Pozostałym planszókowiczom szczerze polecam sięgnięcie po Kryzę i Koronę.

A nuż spotkacie jakiegoś bogatego królewicza / królewnę? Wtedy dobra planszówka będzie (dosłownie) na wagę złota.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Karty, kości, znacznik inicjatywy
Karty i kośći
Karty i kości
Karty

8.0
Ocena recenzenta
8.3
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram



Czytaj również

Race for the Galaxy
(Space) Opera za trzy grosze
- recenzja
Zbuduj swoje miasto
Race for the… Building!
- recenzja
Phoenicia
Stracone zachody Lehmanna
- recenzja

Komentarze


Ifryt
   
Ocena:
0
Grałem w tę grę zaledwie dwa czy trzy razy, ale nie miałem zbyt pozytywnych odczuć. Być może wpływ miało na nie towarzystwo doświadczonych graczy. Mieli opracowane z góry strategie i wynikało z tego, że są tutaj optymalne ścieżki rozwoju. Niewykluczone, że się mylili i istnieją także alternatywne, mniej oczywiste strategie (wspominasz nawet o tym w tej recenzji, Ezechielu), ale jak na to patrzyłem podczas gry, to wydawało mi się, że niektóre postaci są ewidentnie lepsze od innych na tym samym poziomie.

Szczegółów nie podam, bo dawno w to grałem.
01-01-2008 13:54
Ezechiel
    Hej
Ocena:
0
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, niektóre postaci wybieram zdecydowanie częściej niż inne.

Nie wiem czy wynika to z tego, że wolę realizować określone pewne strategie, czy z tego, że pewne postaci są lepsze "ogólnie".

Na pewno jest to gra, w której doświadczony gracz ma pewną przewagę nad początkującymi. Znajomość pewnych efektywnych kombinacji, schematów rozgrywki etc. - początkujący ma zdecydowanie mniejsze szanse na zwycięstwo.

Ja grałem głównie partie dwuosobowe i bywało tak, że ścieżka wygrywająca w jednej partii, była przyczyną porażki w drugiej.

Mam wrażenie, że to kwestia współgraczy, którzy za mało blokowali przeciwne strategie, wtedy rzeczywiście łatwo o jakąś drogę wygrywającą.

Dziękuję za komentarz - rzeczywiście zapomniałem dopisać część z tych rzeczy w recenzji.
01-01-2008 15:03
Neurocide
   
Ocena:
0
"Pewnym mankamentem gry jest powierzchnia, jaką zajmuje po rozłożeniu"

To widac nie grałeś w Catan Card Game. Potrzebuje więcej powierzchni niż Starcraft. Um Krony zajmuje przeciętna ilośc miejsca.
11-01-2008 14:19
Ysabell
    Hej!
Ocena:
0
Grałem. IMHO porównywalnie. Jak na grę przenośną - dużo.
28-01-2008 02:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.