» Recenzje » Ticket to Ride: Europa 1912

Ticket to Ride: Europa 1912


wersja do druku

... czyli ile razy można wsiąść do tego samego pociągu

Redakcja: Paweł 'Szept' Furman

Ticket to Ride: Europa 1912
Europa 1912 to chyba pierwszy dodatek, w którego posiadanie weszłam nie dlatego, że znudzona wersją podstawową gry poszukiwałam odmiany, ale po prostu z konieczności. Wersja podstawowa europejskich „pociągów” pozostaje bowiem od lat na absolutnym szczycie moich ulubionych planszówek, podczas gdy inne gry zagrzewają tam miejsce jedynie sezonowo. Niestety wraz z kolejnymi partiami nabijającymi się na planszowym liczniku w naszej stałej drużynie pojawił się rozłam – część partii Ticketa nigdy nie mówi nie, podczas gdy druga połowa już na widok pudełka reaguje obrzydzeniem: Co, znowu Ticket? Ale po co, przecież trasy już znamy na pamięć, a poza tym z góry wiadomo, kto wygra... Dodatek więc zamówiliśmy po to, by nie skazać tej znakomitej gry na banicję.


Niewielkie pudełeczko, a w nim...

Małe, zgrabne tekturowe pudełeczko okazało się zawierać przede wszystkim grube stosy kart z najróżniejszymi wersjami biletów, a także kilka elementów drewnianych i kompaktową instrukcję, z której już na wstępie dowiadujemy się, że właściwie otrzymaliśmy aż cztery dodatki – choć to może zbyt szumne określenie, cztery wersje alternatywnych reguł do gry podstawowej. Szybko okazuje się, że kart wcale nie jest tak oszołamiająco dużo, gdyż znaczna część to wydrukowane raz jeszcze karty z wersji podstawowej. No cóż, poczuliśmy się nieco zrobieni w konia – najwyraźniej cena dodatku została sztucznie napompowana dodrukiem starych biletów, bez nich zresztą pudełko dodatku byłoby chyba w połowie puste. Ale trudno, pewnie niektórzy z chęcią wymienią swoje sfatygowane i spłowiałe bilety na nowe karty, ponad to długie trasy zyskały nowe, łatwiejsze do rozróżnienia rewersy. Wiadomo jednak, że nie sama zawartość pudełka jest ważna, ale miodność rozgrywki. Przyjrzyjmy się zatem nowościom.


Magazyny i zajezdnie

Magazyny i zajezdnie niewątpliwie stanowią potencjał, którego w przed pierwszą rozgrywką nie dostrzegliśmy, wkrótce jednak okazało się, że potrafią nieco namieszać w rozgrywce. Każdy z graczy otrzymuje magazyn, do którego w fazie dobierania kart dowolny gracz może dołożyć kartę w ciemno. Ponadto każdy posiada po 5 zajezdni, z których jedną umieszcza na planszy od razu, zaś pozostałe może rozmieścić w trakcie gry. Gdy na planszy postawimy trasę do miasta z zajezdnią dowolnego gracza, możemy natychmiast opróżnić jego magazyn i wziąć wszystkie znajdujące się tam karty na rękę – w zamian odrzucając zajezdnię z naszej puli. Jeżeli dobrze pokombinujemy, nagły zastrzyk kart na rękę może być naprawdę spory – zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywki, gdy czas się kurczy, a trasy jeszcze nie ukończone... okazuje się, że czasem warto zbudować trasę zupełnie nie pokrywającą się z biletami na ręce po to tylko, by zgarnąć sporą kupkę kart. Poza tym na wypchaną kartami zajezdnię czają się wszyscy gracze, a kto pierwszy, ten lepszy, pojawia się więc element ryzyka – a nuż ktoś sprzątnie nam pieczołowicie nazbierane karty sprzed nosa. Dodatkowo osoba, która najrozsądniej gospodaruje zajezdniami i na koniec gry ma ich najwięcej otrzymuje 10 punktów. I to kusi, i to kusi...


Bileciki do kontroli

Mimo wspomnianej sztucznie napompowanej ilości biletów narzekać w gruncie rzeczy nie można, ponieważ nowych tras również znalazło się w tym dodatku sporo. Nowości możemy podzielić na nowe trasy krótkie, nowe trasy długie oraz trasy z wariantu Big Cities, o którym poniżej. Instrukcja sugeruje kilka wariantów rozgrywki: można po prostu dorzucić nowe bilety krótkie i cieszyć się nieznanymi dotąd trasami. Można także zrezygnować z tras długich, włączając do rozgrywki talię Big Cities – jak nazwa wskazuje, składa się ona z biletów łączących wielkie miasta. Dla uproszczenia pudełko zawiera także kartę-ściągawkę z rzeczonymi miastami oznaczonymi na zielono – tak, abyśmy wiedzieli, które lokacje na biletach się nie pojawią. Możemy wreszcie wybrać wersję najbardziej karkołomną, czyli zagrać wszystkimi biletami na raz. Tutaj nawet najwięksi wyjadacze Ticketa mogą się nieco pogubić w obliczeniach, bo nagle okazuje się, że znane na pamięć stare bilety giną w natłoku nowych tras. Dla nas ten właśnie aspekt okazał się największym atutem dodatku. Skończyły się czasy, gdy na bilety patrzyliśmy z lekkim znudzeniem i już po paru pierwszych ruchach domyślaliśmy się, gdzie jadą nasi przeciwnicy.


I już!

Tyle właśnie ma do zaoferowania dodatek Europa 1912. Z jednej strony bardzo dużo, z drugiej jednak chyba niewystarczająco, by usprawiedliwić swoją cenę. Nowe zasady są bardzo proste i łatwe do opanowania, przede wszystkim dlatego, że nie wprowadzają do rozgrywki żadnej rewolucji. Dlatego ocena Europy 1912 zależeć będzie przede wszystkim od tego, ile doświadczenia mamy z podstawową wersją gry. Dla startych wyjadaczy będzie to na pewno miły powiew świeżości. Rozgrywka nabiera nowych barw, nie jesteśmy już pewni, co planuje przeciwnik i po raz pierwszy od dawna sami możemy go zaskoczyć. Pojawia się nowy element rywalizacji – zręczna kradzież z wypełnionego magazynu czy przyblokowanie przeciwnika swoją zajezdnią (zwłaszcza że w miastach z zajezdniami nie można już stawiać zwrotnic – to dopiero może pokrzyżować komuś szyki!). Ponadto nowe bilety wydają się bardzo dobrze zbilansowane i plansza wypełnia się trasami równomiernie, podczas gdy w wersji podstawowej często rywalizacja koncentrowała się w określonych rejonach. Zupełnie inaczej mogą odbierać ten dodatek gracze, którzy nie mieli z Ticketem zbyt wiele wspólnego. Ponieważ większość alternatywnych reguł to zmiany – powiedzmy sobie szczerze – kosmetyczne, przydatność Europy 1912 dla ticketowych nowicjuszy oceniam raczej nisko. Takie osoby muszą też pamiętać, że – jak nazwa sugeruje – kupują dodatek kompatybilny jedynie z wersją europejską gry, który nie przyda się przy rozgrywce na planszy USA. Podsumowując, Ticket to Ride Europa 1912 to dodatek bardzo dobry, ale tylko dla niektórych – stąd ocena końcowa oscylująca w wysokiej średniej.

Dziękujemy sklepowi Rebel za udostępnienie gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
6.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Typ gry: Dodatek
Data wydania oryginału: 2009
Wydawca polski: Days of Wonder
Liczba graczy: 2-5
Wiek graczy: od 8 lat
Czas rozgrywki: ok. 45 min
Cena: 65 zł



Czytaj również

Wsiąść do Pociągu: Polska
Podróże między Bugiem a Odrą i od Bałtyku po Tatry
- recenzja
Ticket to Ride: Europa 1912
Taka sobie podróż
- recenzja
Ticket to Ride: Switzerland
Pociągi w kraju sportów zimowych, zegarków oraz banków
- recenzja
Ticket to Ride
Czar wiktoriańskich lokomotywek...
- recenzja
Wsiąść do Pociągu: Holandia
Podróż przez Kraj Tulipanów
- recenzja
Ticket to Ride: Nordic Countries
Podróż pociągiem zimową porą
- recenzja

Komentarze


ram
   
Ocena:
0
Dodatek rzeczywiście wygląda na sympatyczny, ale cena już nie.

Dobra recenzja.
Pozdrawiam.
08-08-2010 00:12
Chavez
   
Ocena:
0
Po zdjeciach i opisie wnioskuje, ze dodatek "zgrywa" sie tez z polska wersja TtR?
10-08-2010 08:20
Bagheera
   
Ocena:
0
Dodatek - podobnie jak gra podstawowa - jest niezależny językowo, więc "zgrywa" się z dowolną wersją językową europejskich pociągów.
Na stronie Rebela można pobrać i wydrukować sobie polską instrukcję.
11-08-2010 08:50
~alekprh

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
może ktoś dać mi linka do instrukcji PL bo nie moge znaleśc jej w necie;)
20-02-2011 14:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.