» Recenzje » The Ocean at the End of the Lane

The Ocean at the End of the Lane


wersja do druku

Gorzki Gaiman


The Ocean at the End of the Lane
The Ocean at the End of the Lane, w Polsce opublikowany przez Wydawnictwo Mag jako Ocean na końcu drogi, to pierwsza z książek, po które sięgnąłem na potrzeby tegorocznych nominacji do Nagrody Hugo. Nie żałuję lektury, choć nie sądzę, aby to właśnie Gaiman w tym roku zasługiwał na bodaj najważniejsze wyróżnienie przyznawane literackiej fantastyce.

Akcja powieści dzieje się na dwu płaszczyznach czasowych, ale jedna z nich ma przede wszystkim znaczenie dekoracyjne. Fabularną teraźniejszość, w jakiej mężczyzna w średnim wieku powraca do domu swego dzieciństwa, aby przypomnieć sobie dawne wydarzenia, stanowi jedynie ramę narracyjną dla właściwej historii. Opowieść o siedmiolatku, który trafia do zaklętego świata dziwów i bezwiednie sprowadza stamtąd niebezpieczeństwo na siebie i całą rodzinę, jest nieomal samowystarczalna. Zdaje się, że miał to być utwór o pamięci i zapominaniu (sugerują to już pierwsze partie tekstu, pełne fragmentów takich jak ten: Memories were waiting at the edges of things, beckoning to me[1]. Jeśli tak, wprowadzenie większej liczby przecięć między przeszłością a teraźniejszością pogłębiłoby ową tematykę. W tym momencie jest ona nieco zaniedbana, co idzie w parze z dość nieznaczną objętością całej książki – ani to opowiadanie, ani powieść. Owszem, w literaturze można znaleźć przykłady nawet bardzo udanych mikropowieści, ale tu chyba lepiej byłoby albo skrócić tekst i pozostawić tylko rzeczy najważniejsze, albo rozbudować go tak, aby dorosła wersja protagonisty przestała być pretekstowa.

Pochwały należą się za to Gaimanowi za sposób przedstawienia innego świata. Chciałbym umieć budować niesamowitość w taki sposób, jak to robi Anglik: barwny, niepokojący, a zarazem pozostawiający przestrzeń dla wyobraźni. Weźmy pierwsze spotkanie narratora ze stworem, który potem stanie się przeciwnikiem: Its face was ragged, and its eyes were deep holes in the fabric. There was nothing behind it, just a gray canvas mask, huger than I could have imagined, all ripped and torn, blowing in the gusts of storm wind[2]. Albo jeden z opisów Ursuli Monkton: She was smiling, the hugest, toothiest grin I had ever seen on a human face, but she did not look amused[3]. Albo całą sekwencję w czarodziejskim kręgu, w którym mały chłopiec musi się mierzyć z coraz to nowymi pokusami.

Ważne jest również to, że wspomniany stwór okazuje się skomplikowany: czyni zło, ale ma dla swoich działań wytłumaczenie (chociaż być może jednocześnie sam się przy tym oszukuje). Świadczą o tym nie tylko słowa istoty (Something came to me, and pleaded for love and help.  It told me how I could make all the things like it happy. That they are simple creatures, and all any of them want is money[4]), lecz także sposób, w jaki traktuje ją Lettie Hampstock: raczej z litością niż z niechęcią. Nie chcę przez to powiedzieć, że w literaturze nie powinno być miejsca dla zła wcielonego. Skoro jednak ta warstwa powieści opiera się na założeniu, że działania antagonistów są zrozumiałe, a może nawet usprawiedliwione (“Oh, monsters are scared,” said Lettie. “That’s why they’re monsters […]”[5]), to należy docenić jego sprawną realizację.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Trzeba jeszcze wspomnieć o tym, iż The Ocean at the End of the Lane to w gruncie rzeczy książka gorzka. Narrator nie idealizuje w niej dzieciństwa (mówi wprost, że za nim nie tęskni), dość ciemnymi barwami odmalowuje również świat dorosłych (the adult world with all its power and all its secrets and all its foolish casual cruelty[6]; when adults fight children, adults always win[7]), którym daleko do dojrzałości i odpowiedzialności (słowami Lettie: The truth is, there aren’t any grown-ups. Not one in the whole wide world[8]). Co prawda młody bohater nie czuje do nich wyłącznie antypatii (Adults should not weep, I knew. They did not have mothers who would comfort them[9]), ale też nie wygląda na to, aby później sam odnalazł się w ich świecie (już na początku czytamy, że mężczyzna się rozwiódł – i mówiąc ogólnie, raczej nie jest szczęśliwy). Gdybym miał znaleźć jedno zdanie, które podsumowuje obraz relacji między dziećmi a rodzicami w tej książce, byłoby nim pewnie to: Does it make you feel big to make a little boy cry?[10]. Cały świat siedmioletniego George’a jawi się zresztą jako dosyć przygnębiające miejsce: the reality I knew was a thin layer of icing on a great dark birthday cake writhing with grubs and nightmares and hunger[11].

Jest tu także niewątpliwe dobro, którego uosobieniem są trzy panny Hempstock, a zwłaszcza Lettie, jedenastoletnia (przynajmniej z wyglądu) towarzyszka głównego bohatera. Ciepło brzmią słowa samego Gaimana w podziękowaniach: And lastly, my thanks to the Hempstock family, who, in one form or another, have always been there when I needed them[12]. Również protagonista – jak przystało na baśń – w końcu rusza drogą cnoty. Trudno jednak uniknąć pytania: skoro odbiciem dobra w książce są głównie dzieci lub istoty niebędące ludźmi, to co ta powieść mówi o nas?

 

1. „Wspomnienia czekały na krawędziach przedmiotów, przywołując mnie” (cytaty w przekładzie własnym).

2. „To coś miało poszarpaną twarz, a jego oczy były głębokimi dziurami w materiale. Niczego za tym nie było – po prostu szara płócienna maska, bardziej olbrzymia, niż mógłbym sobie wyobrazić, cała porwana i podarta, unosząca się wraz z podmuchami burzowego wiatru”.

3. „Uśmiechała się, najogromniejszym i najpełniejszym zębów uśmiechem, który kiedykolwiek widziałem na ludzkiej twarzy, ale nie wyglądała na rozbawioną”.

4. „Coś do mnie przyszło, prosząc o miłość i pomoc. Powiedziało mi, jak mogę dać szczęście rzeczom takim jak ono. Że są prostymi stworzeniami, a wszystko, czego chce każde z nich, to pieniądze”.

5. „– Och, potwory są przestraszone – powiedziała Lettie. – Właśnie dlatego są potworami”.

6. „Dorosły świat z całą jego mocą i wszystkimi jego sekretami, i całym jego głupim, zwyczajnym okrucieństwem”.

7. „Kiedy rodzice walczą z dziećmi, zawsze wygrywają rodzice”.

8. „Tak naprawdę nie ma żadnych dorosłych. Ani jednego na całym szerokim świecie”.

9. „Wiedziałem, że dorośli nie powinni płakać. Nie mieli matek, które mogłyby ich pocieszyć”.

10. „Czujesz się duży, kiedy zmusisz małego chłopca, żeby płakał?”.

11. „Rzeczywistość, którą znałem, była tylko cienką warstwą lukru na wielkim ciemnym cieście urodzinowym, pełnym wijących się czerwi i koszmarów, i głodu”.

12. „I na koniec moje podziękowania dla rodziny Hempstock, która – w tej czy innej postaci – zawsze była na miejscu, kiedy jej potrzebowałem”.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: The Ocean at the End of the Lane
Autor: Neil Gaiman
Wydawca: Headline
Miejsce wydania: London
Data wydania: 18 czerwca 2013
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Format: 220x140 mm
ISBN-13: 978-1472200310
Cena: 16,99 £



Czytaj również

The Ocean at the End of the Lane
Urzekająco osobisty Gaiman
- recenzja
Ocean na końcu drogi
Gdyby Lovecraft pisał baśnie
- recenzja
Dym i lustra
Mak w popiele
- recenzja
Dym i lustra
Krzywe zwierciadło na baśniowym gościńcu
- recenzja
Dziewiąty dom
Powinno wyjść inaczej
- recenzja
Gra środkowa
Siły natury w ciało przyobleczone
- recenzja

Komentarze


karp
   
Ocena:
0

W sumie książkę fajnie się czyta, ale mam niedosyt. Brakuje tego czegoś, trudno mi to określić, ale to nie jest Gaiman jakiego najbardziej lubię czytać.

01-02-2014 22:05
chimera
   
Ocena:
0

Hmmm... Nie czułem wielkiej potrzeby czytania tej książki, ale Twój opis zachęca :-)

02-02-2014 11:28
Scobin
   
Ocena:
0

Są też dwie inne recenzje na Polterze, baczka i Zicocu, możesz do nich także zajrzeć. :-) Mogę również podrzucić jedną czy dwie krytyczne, jeśli chcesz.

02-02-2014 14:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.