» Blog » Terminator: Ocalenie - ludzie vs maszyny
11-06-2009 19:12

Terminator: Ocalenie - ludzie vs maszyny

W działach: Termianator, recenzja | Odsłony: 17

Terminator: Ocalenie - ludzie vs maszyny
Poszedłem wczoraj do kina na najnowszego Terminatora, nie nastawiając się na przełomowe odkrycia w fabule, czy na głęboką historię rebelii pod przywódctwem John'a Connor'a. Chciałem zobaczyć wybuchowy film, pełen efektów specjalnych, wbijających w fotel. Po części dostałem to, czego chciałem, z drugiej jednak strony trailery filmów robią nam, jak zwykle, za duże nadzieje.

Zacznijmy od początku. Jest rok 2018 i Skynet, czyli firma-maszyna ma na celu zniszczenie całej ludzkości. Rebelia, czyli rozproszeni, najczęściej ukryci niedobitkowie Dnia Sądu, gotowi są oddać życie za sprawę i często tak się dzieje. John Connor, wraz z sporym oddziałem przebija się do bazy wroga i odkrywa ich sekret. Skynet robi nowego Terminatora - T-800. Jest on szybszy, wytrzymalszy, silniejszy, ogólnie rzecz biorąc rebelia ma 'przekichane'. Z drugiej zaś strony, dowódctwo rebelii, czyli kilku starszych panów pływajacych w łodzi podwodnej w celu ukrycia się przed wrogiem, znajduje sposób na kontrolowanie maszyn. Wysyłając fale na specjalnej częstotliwosci, używajac specjalnego kody, można obezwłądniać maszyny, i to nawet te duże. Na dodatek, w szeregi rebelii chce wkroczyć Marcus Wright grany przez Sama Worthingtona. Conor, czyli Christian Bale, ma z tym problem, ale w końcu dochodzą do porozumienia. Nie wiedzą oni jednej, bardzo ważnej rzeczy zaplanowanej przez Skynet...

Film ten, wyróżnia się od innych, motywem przewodnim, który teoretycznie powinien trafiać do każdego widza. Ludzie walczą ze złymi maszynami, oczywiście będąc w osłabieniu. Mają oni jeden, ostatni sposób na uratowanie ludzkości i musi im się udać. Jest, a raczej są heroiczni bohaterowie, którzy oddają wszystko za sprawę, no i jest bardzo mały wątek miłosny. Terminator: Ocalenie nie przemawia do mnie, szczególnie jeśli chodzi o bohaterstwo głównych postaci w tym filmie. Marcus Wright, czyli główny aktor tego filmu, który występuje w większości scen, poświęca się dla sprawy wielokrotnie, pomimo iż jego motywy są bardzo niejasne, a cały czas się na nie powołuje. John Connor, który jest rzeczywistym przywódcą rebelii, nadając przez prymitywne radio co wieczór: "...jeśli tego sluchacie, to jesteście ruchem oporu!", nie do końca mnie przekonuje. Nie okazuje prawie żadnych emocji po stracie potężnej części swojej kompanii, nie potrafi znaleźć jednej, konkretnej osoby, przez co jest wiele zameiszania, a co najważniejsze nie do końca potrafi walczyć z T-800. Gdy po raz pierwszy spotykamy nowego robota, z pewnością zaskakuje nas jego wygląd zewnętrzny, ale jest on na tyle potężny, że Connor nie może go nawet ruszyć. Chciałbym więcej uników, więcej strzelania, a mnie ścigania się bez sensu po hangarze. Dlaczego T-800 nie strzelał do John'a Connor'a? Dlaczego Connor nie potrafił zrobić zuepłnie niczego w tym pojedynku i gdyby nie pomoc, nie dałby rady? Scena walki z potężną maszyną, którą pewnie kojarzycie z trailerów, jest o wiele bardziej wciągająca, niż walka z T-800, która powinna być punktem kulminacyjnym filmu.

Reasumując Terminator: Ocalenie, ocalał dzięki efektom i muzyce. Efekty specjalne i dźwiękowe, w połączeniu z muzyką Danny'ego Elfman'a sprawiają, że chcielibyśmy jeszcze jednej walki, jeszcze jednego wybuchu, jeszcze kilku Terminatorów. Z drugiej strony nie lubię wychodzić z filmu z pytaniami w mojej głowie typu:"Dlaczego on nie strzelał, tylko szedł sobie ot tak?", "Dlaczego zamiast strzelać, wielka maszyna wysłała motory?", "Dlaczego magnesowe bomby działają tylko czasami?", "Jak to możliwe, że w siedzibie Connora jest pełno ludzi, a oddział w L.A. to tylko dwie osoby?",...

Z chęcią pójdę na kolejna część do kina, a takowa z pewnością powstanie, ale wątpię, że film ten będzie różnił się czymś od T:O. Poznamy pewnie T-1000, z którym rebelia i tak da sobie radę, poznamy jeszcze większe roboty napadające na stacje paliw, oraz kolejne postacie poboczne. Ale czy dostaniemy głębszą historię, która sprawi, że zaczniemy się zastanawiać nad wojną w ogóle, nad przyszłością naszej planety, albo przynajmniej 'zakochamy' się w Connorze, jak 'zakochaliśmy' się w wielu heroicznych bohaterach filmu? Tego nie można zagwarantować.
1
Notka polecana przez: Sethariel
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.