» Recenzje » Tag i Bink kopnęli w kalendarz #2

Tag i Bink kopnęli w kalendarz #2


wersja do druku

Kopnięcie bez mocy


Tag i Bink kopnęli w kalendarz #2
W sierpniu ukazał się wreszcie (zapowiadany jeszcze na lipiec) drugi kolekcjonerski tom przeznaczony dla fanów Gwiezdnych wojen. Znalazły się w nim krótsze historie, w tym dwuzeszytowa opowieść Tag i Bink kopnęli w kalendarz. Komiks ten ilustruje drugą z dwóch metod tworzenia komiksów z logo kultowej serii George’a Lucasa.

Parodia to dość wymagający rodzaj stylizacji. Aby jej wykonanie się powiodło, a czytelnik został należycie rozśmieszony, należy dokładnie poznać logikę, jaką rządzi się parodiowane dzieło. W przypadku gwiezdnej sagi nie jest to zadanie wyjątkowo skomplikowane, chociażby ze względu na fakt, iż z lucasowskiej kosmicznej baśni jaja robiono sobie już niejednokrotnie. Temat zbadano gruntownie, co sprawia, iż kolejni twórcy muszą się dodatkowo wysilić, by znaleźć coś, co byłoby warto ponownie ośmieszyć. Kevinowi Rubio w pierwszym zeszycie udało się to całkiem nieźle. Należało tylko utrzymać poziom, dodając trochę świeżych gagów.

Problem z parodią polega na tym, iż raz zasygnalizowana, nie nadaje się do ponownego zaskoczenia odbiorcy. W pierwszej części, gdy czytelnik orientował się, iż ma do czynienia z żartem na temat Gwiezdnych wojen, mógł poczuć się mile zaskoczony i był skłonny do poddania się tej konwencji. Dowcipy były podkręcone świeżością wynikającą z nowego spojrzenia. Gdy miesiąc lub dwa później pojawia się druga odsłona historii, odbiorca na wstępie ma już sprecyzowane oczekiwania i żąda tylko jednego: równie dobrych lub lepszych dowcipów. W poprzednim epizodzie Tag i Bink wplątywali się we wszystkie niemalże wydarzenia przedstawione w Nowej nadziei. Teraz podążają śladami bohaterów filmu przez realia Imperium kontratakuje, zastając zazwyczaj porzucone przez nich dekoracje lub wyprzedzają ich o krok, budując scenografię pod występ pierwszoplanowych postaci.

Vis comica nieco osłabła, choć wciąż wesołość wzbudza prawdziwa wersja nieszczęśliwej przygody C3PO na Bespinie czy scena konfrontacji z Bobą Fettem. Poza tym, niestety, autorom (lub wydawcy) jakby spieszyło się do zakończenia opowieści, której nie zaszkodziłoby jeszcze kilkanaście stron, by zbudować efektowne i sensowne rozwiązanie akcji. W obecnej formie najlepiej kopnąć w kalendarz za jednym zamachem, a wydanie kolekcjonerskie stwarza do tego odpowiednie warunki.

Jak wspomniałem we wstępie, istnieje jeszcze metoda pierwsza... Jak działa i na czym się opiera, opowie pewien wieśniak z Tatooine. Gotowi do lotu? Startujemy!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Star Wars. Tag & Bink kopnęli w kalendarz #2
Star Wars. Tag & Bink kopnęli w kalendarz #2
Star Wars. Tag & Bink kopnęli w kalendarz #2
Star Wars. Tag & Bink kopnęli w kalendarz #2

5.0
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Star Wars. Tag i Bink kopnęli w kalendarz #2
Scenariusz: Kevin Rubio
Rysunki: Lucas Marangon
Wydawca: Mandragora
Data wydania: styczeń 2006
Liczba stron: 24
Format: 17x26 cm
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kredowy
Cena: 5 zl



Czytaj również

Tag i Bink kopnęli w kalendarz #1
Epizod VI i pół, o przepraszam, VI.I
- recenzja
Star Wars Komiks #11 (7/2009)
Bez gwiazd
- recenzja
Moc rodzi pasję - pasja rodzi... amatorskie filmy

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.