» Syreny z Tytana

Syreny z Tytana

Dodał: Paweł 'Ausir' Dembowski

Syreny z Tytana
9.17
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Syreny z Tytana
Autor: Kurt Vonnegut
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawca: Zysk i S-ka
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 13 marca 2007
Liczba stron: 308
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-7298-452-4
Cena: 29,90 zł

Dla potrzeb międzygalaktycznej misji Salo uszkodzony statek był stanowczo zbyt powolny. Tak więc Salo zatrzymał się na Tytanie i wysłał na Tralfamadorię wiadomość o tym, co go spotkało. Wysłał tę wiadomość z prędkością światła, co oznaczało, że dotrze ona na Tralfamadorię za sto pięćdziesiąt tysięcy lat ziemskich. Dla zabicia czasu Salo oddawał się rozmaitym zajęciom. Najbardziej pochłaniały go: rzeźba, hodowla tytańskich stokrotek i obserwowanie zdarzeń na Ziemi. Obserwacje Ziemi umożliwiał mu obiektyw na desce rozdzielczej statku. Obiektyw był na tyle silny, że Salo - jeśli tylko miał na to ochotę - mógł śledzić życie ziemskich mrówek. Przez ten właśnie obiektyw otrzymał pierwszą odpowiedź z Tralfamadorii. Odpowiedź wypisana była wielkimi głazami na pewnej ziemskiej równinie, która obecnie znajduje się na terytorium Anglii. Zachowane do dziś szczątki tej odpowiedzi znane są jako Stonehenge. Stonehenge, widziane z lotu ptaka, oznacza po tralfamadorsku: "Część zapasową wysyłamy błyskawicznie"...

Kurt Vonnegut jest mistrzem współczesnej literatury amerykańskiej. Jego czarny humor, satyryczna wena i niezrównana wyobraźnia po raz pierwszy zwróciły uwagę amerykańskich czytelników w Syrenach z Tytana w roku 1959, a pozycję "prawdziwego artysty" potwierdziła Kocia kołyska w roku 1963. Syreny z Tytana to powieść otoczona kultem przez miłośników fantastyki, w kostiumie science fiction oferująca wszystko to, za co kochają Vonneguta miliony czytelników na całym świecie: skryte pod maską ironii pytania o sens otaczającego nas świata.

"Syreny z Tytana obierają sobie za przedmiot rozważań ciekawe skądinąd zagadnienie, czy człowiek jest panem swoich kroków na tej ziemi. Czy ma możliwość za pomocą woli kierować swoim losem, czy skazany został na kaprysy ślepych sił, które popychają go gdzie zechcą - jak korek na morzu rozkołysany przez tajfun. (...) Znajdziemy w tej książce niepospolite dzieje Malachiego Constanta, właściciela największej fortuny na Ziemi. Zawdzięczał ją ojcu, który pędząc szare życie i kompletnie nie wiedząc, o co w nim chodzi, wpadł pewnego razu na pomysł, by kupować przedsiębiorstwa, których inicjały stanowią kolejne litery Biblii. Na Tytanie tymczasem od dwunastu tysięcy lat biwakuje Salo, przedstawiciel potężnej cywilizacji tralfamadorskiej, wysłany do sąsiedniej galaktyki z wiadomością. W pobliżu Słońca statek uległ awarii. Salo musiał lądować na Tytanie. Zawiadomił o kłopotach rodzinną planetę i czekał na część zamienną do statku. (…) Dostarcza mu jej syn Malachiego, Chrono; część ta stanowi czterocalowy odcinek stalowej taśmy z wyborowanymi dziurkami.
"Pogodziłem się z tym, że umrę nie odkrywszy w tym wszystkim żadnego sensu" - pisze w pożegnalnym liście Constant-ojciec do Constanta-syna. Bardzo mi pasuje do tej wizji zaprezentowana w Syrenach z Tytana koncepcja Boga Doskonale Obojętnego. Wyznawcy Kościoła BDO nie lokują już w swym Bogu żadnych nadziei, uwalniając go całkowicie od odpowiedzialności za losy świata. Za co go czczą w takim razie? Właśnie za obojętność; istnieje przecież groźba, iż Bóg Doskonale Obojętny mógłby pewnego dnia zapragnąć wmieszać się nie tylko w losy Ziemi, ale i każdego człowieka, czyli po prostu ingerować w sprawy, które od dawna dobrze idą swoim torem. Strach pomyśleć, do jakiego mogłoby dojść kataklizmu!"
.
Marek Oramus


"Vonnegut to George Orwell, dr Caligari i Flash Gordon w jednym... Jedyny, niepowtarzalny i prawdziwie zwariowany analityk ludzkich sumień".
TIME

Komentarze


~ola

Użytkownik niezarejestrowany
    a syreny istnieją
Ocena:
0
08-01-2009 18:43
~Birnotobi

Użytkownik niezarejestrowany
    Recenzja
Ocena:
0
Bardzo mądrze zdradzać puente, albo choć jej dosyć istotną część na samym początku recenzji.
Po tym wstępie spodziewałbym się, że od razu przedstawione będą losy Salo, i zastanawiałbym się "o co cholera chodzi?" oczekując na pojawienie się Salo.
Inteligentny czytelnik jest w stanie dzięki tej recenzji już w 1/5 powieści domyślić się mechanizmów na których funkcjonuje fabuła.
Oczywiście nie ucina to całej przyjemności, coś tam jeszcze jest, ale ta recenzja?
Gigantyczny minus.
To tak samo jak w "12 murzynkach" Aghaty Christie po pierwszym morderstwie i przeczytaniu po raz któryś rymowanki, wystarczy zamknąć książkę, pomyśleć chwilę, poobstawiać, a potem otworzyć na ostatnim rozdziale i sprawdzic czy się trafiło. Jupi!
A i tak największa gafa należy do wydawcy Zajdla i "Limes Inferior".
Tylną okładkę przeczytałem dopiero po skończeniu książki, kumpel co mi ją pożyczał, ostrzegł mnie. Wiecie co?
Jeżeli znajdziecie w księgarni tą książkę z wyrwaną tylną okłądką, podziękujcie mi.
Wiem że nikt nie zwróci uwagi na tego posta, ale zawsze jest jakaś szansa, że się poprawicie.
Dzięki za uwagę
06-11-2010 01:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.