» Recenzje » Superman DCU: Wyzwolenie [DVD]

Superman DCU: Wyzwolenie [DVD]


wersja do druku

Życie na podsłuchu

Redakcja: Kamil 'New_One' Jędrasiak

Superman DCU: Wyzwolenie [DVD]
Spośród wszystkich znanych mi superbohaterów Człowiek ze stali jest chyba jedynym, który publicznie nie zasłania twarzy podczas walki ze złem. Fakt ten może oznaczać, że nie ma on nic do ukrycia, nie posiada wad, słabości oraz ciemnej strony osobowości. Słowem: jest idealny. Jednak pomimo braku maski prowadzi, tak jak każdy superbohater, podwójne życie. Na co dzień Clark Kent – przystojny dziennikarz w okularach; "od święta" Superman – heros uganiający się za superzłoczyńcami. Zastanawiające jest to, że oprócz Lois Lane żadna z otaczających go postaci nie jest w stanie rozpoznać w Kencie Człowieka ze stali. Mankament?

Kal-El ze swoim super-kręgosłupem moralnym uosabia mądrość króla Salomona, czyli uczciwe przywództwo, które niczego nie ukrywa przed swoimi obywatelami. Wspomniany brak maski może wiązać się właśnie z uczciwością Supermana wobec ludzi. W końcu idealna władza to taka, w której społeczeństwo jest w stanie "patrzeć jej na ręce" i ją nadzorować. W tym świetle premiera Człowieka ze stali czy Supermana DCU: Wyzwolenie idealnie wpisuje się w aktualne realia. Obydwa obrazy podszyte są społecznym lękiem przed kontrolą i obserwacją, prowadzonymi przez nieuczciwych przywódców/państwo. W świetle ostatnich wydarzeń, związanych z tajnymi programami NSA, kontrolującymi przestrzeń Internetu (PRISM), obawa ta staje się coraz bardziej rzeczywista.

Fabuła Wyzwolenia zdaje się potwierdzać w stu procentach przedstawiony problem. Główny bohater musi zmierzyć się z Braianiaciem – potężnym androidem, który przemierza wszechświat w celu podbijania kolejnych cywilizacji i kolekcjonowania ich przedstawicieli (całych miast) w specjalnych słojach, dla wiedzy i informacji. Oczywiście jedną z planet wziętych na cel okazuje się Ziemia.

Superman DCU: Wyzwolenie jest adaptacją dobrze przyjętego komiksu DC, zatytułowanego Superman: Brainiac, autorstwa Geoffa Johnsa i Gary'ego Franka. Autorem animacji jest natomiast James Tucker, twórca serialu animowanego Batman – 20 lat później. O tym ostatnim można było przede wszystkim powiedzieć, że posiadał wyrazistą kreskę i pomysłowo przedstawiał losy podstarzałego Bruce'a Wayne'a/Batmana. Niestety pod tym względem zawiodłem się na Supermanie. Prawdopodobnie wraz w wiekiem zacząłem wymagać od dobrej animacji więcej, niż przed laty.

Tym niemniej, sam styl Tuckera wciąż zachowuje swoją specyfikę. Główni bohaterowie prezentują się znakomicie. Człowiek ze stali przypomina mi dobrze zbudowanego Greka rodem ze starożytnych wyobrażeń, lub – za sprawą krzywego nosa – stereotypowy wizerunek Żyda/Izraelczyka. Braianiac również jest świetnie przedstawiony; Zielony Olbrzym sieje grozę we wszechświecie swoim imponującym statkiem w kształcie czaszki. Na uwagę zasługuje jeszcze Lois Lane, której w tym wydaniu uczyniono istną animowaną seksbombę.

To, na czym zawiodłem się najbardziej, jest szeroko rozumiany świat przedstawiony. Brakuje dopracowanych detali, na drugim planie z reguły nic się nie dzieje; bardzo źle prezentuje się także wizja Metropolis, sprowadzająca się do paru prostokątów mających przypominać metropolię. Rozczarowują również mało wyraziści bohaterowie drugoplanowi. Podczas oglądania filmu można odnieść wrażenie, że twórcom zależało jedynie na efektownym przedstawieniu głównych bohaterów i opowiedzeniu fabuły. Można to jednak tłumaczyć tym, że animacja ta przeznaczona jest bezpośrednio do dystrybucji na DVD lub emisji w telewizji.

Główny wątek Wyzwolenia został znakomicie przedstawiony i trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Są pomysłowe zwroty akcji i błyskotliwe zakończenie z morałem. Natomiast wątki poboczne, czyli relacja partnerska Clarka Kenta i Lois Lane czy problemy z przystosowaniem się Kary Zor-El do roli Supergirl, są słabo rozwinięte i banalnie przedstawione – jak to bywa w produkcjach tej klasy. Na uwagę zasługuje czołówka ukazująca przemianę Braianica, która dobrze wprowadza nieobeznanego w świecie Supermana widza w fabułę filmu i informuje, w jaki sposób powstał ten superłotr.

Superman DCU: Wyzwolenie posiada wiele motywów, które odsyłają odbiorcę do innych filmów. Być może przyciągnie to wielbiciel tych utworów. Armia robotów atakująca planety nawiązuje do uniwersum Terminatora, które zapoczątkował James Cameron. Wnętrze statku Braianica – za sprawą pojemników z miastami, podłączanych do umysłu superłotra ogromnymi mechanicznymi mackami (dzięki którym podsłuchuje i zdobywa wiedzę o konkretnych krainach) – przypomina świat Syjonu z Matriksa. Z kolei sposób zdobywania miejscowości przez Braianica, czyli rozkładająca się nad nimi wielka kopuła, szybko nasuwa skojarzenia z książką Pod kopułą Stephena Kinga (oraz z serialem na jej podstawie).

Jedno nie ulega wątpliwość, przynajmniej w moim odczuciu – nieprzypadkowo Superman powraca właśnie w drugiej połowie czerwca 2013 roku. Heros musi po raz kolejny pouczać niefrasobliwych ludzi o skutkach niekontrolowanej władzy nad społeczeństwem. Braianiac, którego odczytać można jako metaforę programu kontrolującego i zbierającego informacje o każdym obywatelu (jak choćby PRISM), musi zostać w końcu zniszczony przez Supermana. Lęk społeczny zostaje uśmierzony, a Clark Kent spełnia swoją dziennikarsko-publicystyczną misję.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Superman: Unbound
Reżyseria: James Tucker
Scenariusz: Bob Goodman
Muzyka: Kevin Kliesch
Obsada: Matt Bomer, Stana Katic, Molly C. Quinn, John Noble, Alexander Gould, Frances Conroy, Stephen Root,
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 14 czerwca 2013
Czas projekcji: 1 godz. 15 min.
Dystrybutor: Galapagos Films



Czytaj również

American Horror Story
Jankeskie strachy
Gdzie jest Nemo? [Blu-ray]
Błękitny evergreen, czyli daj się porwać
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.