» Recenzje » Star Wars Komiks #14 (10/2009)

Star Wars Komiks #14 (10/2009)


wersja do druku

A ponoć nazwiska same nie grają...

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Star Wars Komiks #14 (10/2009)
Liczba historii zamieszczanych w Star Wars Komiks ostatnimi czasy się skróciła. Do tej pory zwyczajem było częstowanie czytelnika trzema opowieściami; od numeru wrześniowego jednak Egmont postanowił wstawiać solidniejsze i zarazem obszerniejsze komiksy. W Star Wars Komiks #13 był to ostatni zeszyt Republic, łączący tą serię z jej następczynią, Dark Times, wydawaną przez Egmont równolegle do Star Wars Komiks. W aktualnym numerze również opublikowano jeden bardzo długi (48-stronicowy) komiks i jedną krótką opowiastkę.

Od czasu do czasu na łamy Tales, będącej gwiezdnowojenną wylęgarnią komiksowych talentów, decydują się zawitać renomowani twórcy. Zazwyczaj rezultatem takiego wydarzenia jest całkiem niezła opowieść graficzna, czasem jednak w ręce czytelników trafić może jeden z ciekawszych gwiezdnowojennych komiksów. Tak właśnie jest w przypadku Wskrzeszonego, którego akcja w chronologii umieszczona jest niedługo przed bitwą o Yavin. Lord Vader, usilnie starający się odzyskać skradzione plany Gwiazdy Śmierci, przybywa na mroczną planetę Kalakar, gdzie łup Rebeliantów ma zostać przekazany następnemu kurierowi. Ślad okazuje się fałszywy, a imperialna wyprawa wpada w pułapkę – gdy Darth Vader udaje się do pobliskiej fortecy, jego oddział szturmowców zostaje wycięty w pień. Cała intryga okazuje się być uknutą przez sithańskich akolitów, którzy uważają, iż Vader jest niegodny bycia uczniem mistrza ciemnej strony. Jak na konstruktywne wotum nieufności przystało, sithowie z Kalakaru proponują swojego kandydata na miejsce Vadera, a jego tożsamość zdradza nam już okładka komiksu.

Dlatego też pojedynek dwóch Darthów – Vadera i Maula – jest tu zasadniczo gwoździem programu. Można się było tego domyślić już po spojrzeniu na listę autorów Wskrzeszonego, jako że spektakularne starcie zazwyczaj jest centralną częścią komiksów napisanych przez Rona Marza. Różnica polega jednak na tym, że wspomniane komiksy z reguły są także niemiłosiernie płytkie, Wskrzeszony zaś ma coś w sobie. Marz tym razem podjął choć próbę zanurzenia się w postaci i z kolei zanurzenia tychże w odległej galaktyce. Cała intryga trąci nieco pobocznymi questami z gry Knights of the Old Republic, lecz w gruncie rzeczy na zmieszaniu ze sobą kilku er Gwiezdnych wojen miała się cała koncepcja opierać. Niestety dwie główne postaci są zarazem tymi, które "zgrzytają" najbardziej. W przypadku Vadera jest to jedynie niejasne uczucie "nie-vaderowatości" tej postaci, jakby twórcom nie do końca udało się uchwycić jej charakter (choć z czasem i on rozwija skrzydła); Maul zaś jest taki, jakby go w ogóle nie było. Oczywiście w filmie jego kreacja ograniczała się także jedynie do bycia maszyną do zabijania, jednak w komiksie nie za wiele się zmieniło – jest to postać fasadowa, wyprana z jakiegokolwiek charakteru, rzucająca jedynie potwornie wyświechtanymi frazesami.

Mimo wszystko komiks świetnie buduje tak napięcie, jak i szeroko pojęty gwiezdnowojenny klimat (zarówno w części quasi-kotorowej, jak i tej podkreślającej erę Imperium). W dużej mierze jest to zasługa estetycznej kreski Ricka Leonardi i pracy Raula Trevino, który nałożył kolory, gdyż warstwa graficzna jest najmocniejszym punktem opowieści. O ile jednak gra świateł i kolorów pomaga wywrzeć na czytelniku odpowiednie wrażenie, o tyle nienajlepiej wypadają kluczowe sceny Wskrzeszonego – walkom brakuje dynamizmu i energii, zwłaszcza w porównaniu z drugim komiksem, jaki możemy przeczytać.

Tym zaś jest postkotorowe Jądro ciemności, odnoszące się do historii powstania jaskini ciemnej strony Mocy na Dagobah. Dowiadujemy się, że rękę przyłożył do tego ciemny Jedi, który zbiegł z systemu Bpfasshi uciekając przed polującymi nań rycerzami Jedi. Na Dagobah zapędza się za nim jeden członek zakonu – Jedi imieniem Minch, pochodzący z tej samej rasy co Yoda. Opowieść śledzi się miło, szczególnie, że akcja biegnie wartko bez zbędnych dłużyzn czy przestojów. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że historia byłaby bardziej atrakcyjna, gdyby przedstawiała przygodę samego Yody, zgrabnie tworząc w ten sposób tło dla wydarzeń filmowych. Ciekawy pomysł na graficzne opracowanie komiksu mieli natomiast Paul Lee i Brian Horton. Rysunki ogląda się z przyjemnością, między innymi dla tego, że pełne są życia, dynamizmu i ekspresji. Nie można im też odmówić estetyki. Mały zgrzyt mamy jednak na końcu, gdyż Jądro ciemności kończy się dość raptownie, nie stąd ni zowąd, bez wyraźnego uprzedzenia – tak ze strony fabularnej jak i graficznej.

Summa summarum muszę zaliczyć czternasty zeszyt Star Wars Komiks do bardziej udanych numerów. Komiksy w nim zawarte są szczególnie mocne jeśli chodzi o klimat oraz estetykę warstwy graficznej – obie historie przegląda się z dużą satysfakcją i wielu fanom przyniosą one sporo rozrywki. Tym bardziej, że uchybienia w komiksach są nieliczne i przytłoczone gwiazdorską "obsadą" opowieści.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
6.88
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Star Wars Komiks #14 (10/2009)
Redaktor naczelny: Jacek Drewnowski
Scenariusz: Paul Lee, Ron Marz
Rysunki: Paul Lee, Brian Horton, Rick Leonardi
Kolory: Raul Trevino, Paul Lee, Brian Horton
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 16 października 2009
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz, Maciej Drewnowski
Liczba stron: 64
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 5,90 zł
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics



Czytaj również

Star Wars Komiks #08 (4/2009)
Vader i Vongowie na celowniku
- recenzja
Star Wars Komiks #04 (4/2008)
Mrocznie jest
- recenzja
Star Wars Komiks #20 (4/2010)
Mrocznie jest
- recenzja
General Grievous
Generał (znów) atakuje
- recenzja
Star Wars Komiks #18 (2/2010)
Mistrz Jedi poleca
- recenzja
Star Wars Komiks #17 (1/2010)
Nie wszystko złoto, co ma w sobie Bobę
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.