» Recenzje » Stal nie przemija - Richard Morgan

Stal nie przemija - Richard Morgan


wersja do druku

Wyważając otwarte drzwi

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Stal nie przemija - Richard Morgan
Richard K. Morgan to jeden z popularniejszych pisarzy science fiction, znany między innymi z Modyfikowanego węgla, Trzynastki i Sił rynku. Kiedy zatem ogłosił, że ma zamiar napisać powieść fantasy, zapowiadając, iż będzie to "anty-Władca Pierścieni", bawiący się ze schematami i motywami, oczekiwania fanów względem powieści stały się wręcz absurdalnie wysokie. Czy autor sprostał ich wymaganiom?

Ringil Eskiath jest cynicznym bohaterem wojennym i niezwykle sprawnym szermierzem, spędzającym bezproduktywnie czas na wsi, próbując zapomnieć o koszmarach przeszłości. Jest również gejem, obiektem prześladowań, nietolerancji i agresji, a także człowiekiem pełnym gniewu na otaczający go świat. Z letargu budzi się wraz z wizytą matki, proszącej go o uratowanie z łap handlarzy niewolników dalekiej kuzynki. Kompani Ringila z czasów wojny, pochodzący z plemienia nomadów Egar Smokobójca i opuszczona przez swych długowiecznych ziomków Arceth, również wpadają w tarapaty, gdy w ich życia zaczynają mieszać się bogowie, obce rasy i inne enigmatyczne siły.

Cała trójka głównych bohaterów umie wzbudzić zainteresowanie czytelnika: Arceth jest najmniej zarysowana, ale wzbudza sympatię inteligencją i zachowanymi, mimo trudnego życia, cząstkami idealizmu. Egar to barbarzyńca, który poznał świat, wzbogacił się, zdobył sławę i wrócił do domu, w międzyczasie tracąc zdolność do czerpania radości z prostego życia na stepie, z dala od cywilizacji i wielkomiejskiego zgiełku – niby nic wyjątkowego, ale nadaje to jego osobie głębi. Najwięcej miejsca na kartach książki przypada Ringilowi, antybohaterowi, tak pełnemu złości, że nie ma oporów przed obrażaniem niemal każdego, nie zważając na konsekwencje. Czasem zachowuje się jak kompletny drań, którego nic nie obchodzi, ale potrafi też niespodziewanie okazać swą bardziej wyrozumiałą i współczującą stronę charakteru. Co najważniejsze, tego typu zmiany w osobowości nie sprawiają wrażenia wymuszonych. Eskiath jest może czasem irytujący, ale nie można mu odmówić umiejętności intrygowania czytelnika, dzięki czemu chce się czytać dalej choćby po to, by się przekonać co zrobi.

Fragmenty, w których Morgan skupia się na uczuciach rządzących postaciami robią najlepsze wrażenie z całej powieści. Są to weterani, którzy powrócili cało z niszczycielskiej wojny z Łuskowatym Ludem, jednak każde z nich się zmieniło. Zadają sobie pytania po latach – o co właściwie walczyli? Czemu bronić żyć niewartych ponoszonych dla nich poświęceń ludzi, którzy pozwalają na ciągłą przemoc i niewolę, bo im się to opłaca? Po co bić się w imieniu społeczeństwa traktującego podstarzałych weteranów z pogardą? W takich chwilach gniew bohaterów staje się bardziej zrozumiały, a czytelnik coraz bardziej wczuwa się w realia powieści, gdyż przez chwilę można uwierzyć, że ma się do czynienia z prawdziwymi osobami.

Morgan napisał Stal... prawdopodobnie z zamiarem zaszokowania wszystkich fanów gatunku, ale nie odkrył Ameryki. Mroczny, ponury i bezlitosny świat? Martin, Erikson, Abercrombie już to zrobili i to znacznie lepiej. Uniwersum przedstawione w powieści wydaje się niedookreślone: za dużo nazw, przebłysków z przeszłości, za mało opisów, które by go lepiej naszkicowały. Seks, krew, przemoc? Ponownie, to już było i zostało przedstawione przystępniej w innych powieściach. Główny bohater jest gejem i nie pozwala o tym nikomu zapomnieć przez całą książkę. Jednak w ten sposób znacznie częściej wywołuje w czytelniku irytację zamiast zainteresowania. Pojawia się sporo scen erotycznych, jednak można odnieść wrażenie, że zostały one tu wstawione tylko w celu wywołania kontrowersji, co nie odnosi skutku. Gorzej jednak, iż te sceny nic nie wnoszą do fabuły, a okoliczności jednej z nich ocierają się o pełne niedowierzania puknięcie się w głowę. Tym, co mnie jednak najbardziej drażniło, były ciągłe wulgaryzmy. To, że niektórzy ludzie przeklinają jest oczywiste, i jeśli na przykład w powieściach Sandersona nie przeklina nikt, świat przedstawiony wydaje się być mniej autentyczny. Z kolei Morgan przeszarżował, gdyż w jego powieści przeklinają wszyscy: i główny bohater, i jego mama, i ojciec, i brat, i sędzia, i polityk, i cesarz, i przedstawiciele obcej rasy, i nawet bogowie. To nie jest autentyczne, tylko zwyczajnie śmieszne.

Na szczęście, jeśli zignoruje się powyższe mankamenty, powieść czyta się lekko i (zazwyczaj) przyjemnie. Fabuła jest interesująca, choć niezbyt skomplikowana i pozbawiona w kilku momentach akcji i napięcia. Jeśli przystąpimy do analizy pewnych wątków, to pojawiają się zgrzyty: czemu główny czarny charakter nie eliminuje zagrożenia ze strony jednego z bohaterów, gdy ma ku temu okazję? I czemu, czemu na litość boską pozwala się na funkcjonowanie zjawiska bardzo brutalnej "fali" w szkole żołnierskiej, jeśli uczęszcza do niej wpływowa szlachta!? Mam rozumieć, że nikt nigdy nikogo nie poinformował o tym, co się dzieje wewnątrz? Czy też tak się stało, ale nikomu nie przeszkadza fakt, że młodzi chłopcy są wykorzystywani seksualnie? Bardzo trudno w to uwierzyć, na czym cierpi złudzenie realistyczności i logiki wydarzeń.

Stal nie przemija nie jest mimo wielu wad książką złą – po prostu irytującą przesadnym "ubarwianiem" języka bohaterów ciągłymi, niekończącymi się przekleństwami, i wbijaniem czytelnikowi do głowy, jaki to świat jest ponury i bezlitosny. Autor przesadził pod tym względem, a to zawsze szkodzi – miejsca opisywane w powieściach George'a R.R. Martina, Joe Abercrombiego lub Scotta Lyncha również nie są najweselszymi miejscami na świecie, ale udało im się stworzyć świat o dorosłej, poważnej atmosferze bez uciekania się do dosłowności i groteski. Jeśli owe wady, a także niespecjalnie trzymająca się kupy, choć intrygująca, fabuła nie zrażają was, a lubicie mroczne fantasy i nietypowych bohaterów, którzy może nie zawsze są sympatyczni, ale na pewno interesujący, to możecie zaryzykować kupno.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Stal nie przemija
Autor: Richard Morgan
Wydawca: ISA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 listopada 2011
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7418-233-1
Cena: 34,90 zł



Czytaj również

Rzadkie powietrze
Napisz to jeszcze raz, Richard
- recenzja
Siły rynku
Wyścig szczurów
- recenzja
Modyfikowany węgiel
Marlowe przyszłości?
- recenzja
Siły Rynku - Richard Morgan
Kapitalizm do kwadratu
- recenzja
Upadłe Anioły - Richard Morgan
Proza wysokich lotów
- recenzja
Modyfikowany węgiel - Richard Morgan
Doskonała modyfikacja
- recenzja

Komentarze


Ifryt
   
Ocena:
0
O moich wrażeniach z lektury (jeszcze w oryginale) dzieliłem się prawie dwa lata temu na blogu.
03-02-2012 20:08
Gruszczy
   
Ocena:
0
Po absurdalnie głupich Siłach Rynku nic mnie nie przekona do Morgana.
04-02-2012 00:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.