» Blog » Spowiedź samuraja – wrażenia z lektury:
27-09-2017 23:58

Spowiedź samuraja – wrażenia z lektury:

W działach: historia, japonia | Odsłony: 269

Kilka dni temu przeczytałem książkę pod tytułem „Spowiedź samuraja”, która to książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wrażeniem tym postanowiłem podzielić się podzielić.

„Spowiedź” jest pamiętnikiem, a raczej autobiografią Katsu Kokichiego (1802-1850), żyjącego w okresie Edo samuraja niskiej rangi. Sam Katsu pisze o sobie, że całe życie przynosił rodzinie wstyd i nigdy nie pracował uczciwie, co nawiasem mówiąc jest prawdą. Jego biografia utrzymana jest w atmosferze powieści łotrzykowskiej, napisana jest prostym językiem (co nie powinno dziwić, bowiem Katsu był ledwie piśmiennym nieukiem) i brutalnie szczere. Stworzył ją zamknięty w areszcie domowym, jako wyznanie win i przejaw skruchy, mając nadzieję, że zostanie z owego aresztu uwolniony. Jet to też ważne źródło historyczne, bowiem stanowi jedną z nielicznych biografii samurajskich z okresu, które dotrwały do naszych czasów.

Zajmijmy się rzeczami, które mnie zadziwiły.

Różnice mentalne:

Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła były różnice mentalne między nami, a Japończykami. Biografia Katsu jest chyba pierwszą książką, w której coś takiego zauważyłem, a co nie dałoby się zwalić na system prawny, system nieformalnych reguł społecznych lub jednostkową, ludzką złośliwość.

Widzicie: Katsu Kokichi był społeczną zakałą. Wywodził się z rodziny biednych samurajów służących Szogunowi jednak nigdy nie został on wybrany na żaden urząd. W swoim życiu miał on jednak wzloty i upadki. Żył głównie pożyczając pieniądze, miewał więc okresy, gdy był zadłużony po uszy. Z drugiej strony miał też momenty, gdy miewał dużo pieniędzy. Zajmował się wówczas czterema, głównymi aktywnościami: dawał lekcje szermierki, handlował mieczami, uprawiał lichwę (jeśli miał z czego) oraz zajmował się windykacją długów.

Dwukrotnie uciekał z domu, raz za młodu, drugi raz nielegalnie podróżując przez pół Japonii podawał się za sługę wysokiego rangą samuraja. Kilkakrotnie był izolowany przez rodzinę lub przełożonych od społeczeństwa lub skazywany na areszt domowy.

Nie zrobił na tej lichwie, handlu mieczami i windykacji większych pieniędzy, bowiem każdy grosz, jaki zarobił topił w dzielnicy rozpusty. Katsu nałogowo korzystał z usług prostytutek, do tego był defraudantem, drobnym złodziejem, zadymiarzem, łapownikiem, oszustem i naciągaczem. Ponadto nieustannie lał żonę.

Innymi słowy: zupełna zakała.

I wiecie co mnie uderza? Że człowiek ten wielokrotnie podkreśla, iż „nawet on nie upadł tak nisko, by się upijać”, „nie pije”, „nie lubi alkoholu”, „rzadko bierze alkohol do ust”, „normalnie nie pije, ale tym razem zależało mi na sympatii gospodarza, więc odrobinę wypiłem”, „wszyscy wokół pili, tylko ja zostałem trzeźwy”, „po zadymie skosztowaliśmy z kolegami alkoholu, ale jeden przesadził i zaczął przynosić naw wstyd, więc poszliśmy” w tonie największej nagany. Ogólnie rzecz biorąc, sądząc po kontekście traktuje to jako przykład zupełnego zezwierzęcenia.

Z drugiej strony trudno u nas byłoby szukać Sebika, który z taką lubością oddaje się kosztowaniu, jak to określa autor: smakołyków.

Trochę dziwnie się człowiek czuje, gdy okazuje się, że siedziba najgorszych zbirów na dzielni jest odpowiednikiem naszej cukierni albo lodziarni.

Jak złej kondycji byli ci ludzie:

Średni czas życia w Japonii okresu Edo wynosił dla mężczyzny 41 lat i był o kilkanaście lat dłuższy, niż w Europie tego samego okresu (wynosił między 27, a 35 latami), co wynikało zapewne z niektórych rozwiązań kulturowo-cywilizacyjnych (większa higiena, lepsze rozplanowanie miast, większy nacisk na czystość, lepszą gospodarkę odpadami i ogólny porządek wynikający z kultury), co nie znaczy, że ludzie ci byli zdrowi jak ryba.

Wręcz przeciwnie: książka obfituje w przypadki poważnych schorzeń traktowanych, jako coś zupełnie zwykłego. Najważniejszym z nich jest beri-beri, poważna awitaminoza spowodowana niedoborem witaminy B1. Beri-beri czyniło do XX wieku poważne spustoszenie w Azji. Wywołane było dietą składającą się niemal wyłącznie z łuskanego ryżu. Katsu najmniej jeden raz wspomina, że na nie cierpiał, wielokrotnie też opisuje objawy podobne do tego schorzenia.

Do tego dochodzą liczne przypadki omdleń po pieszej wędrówce, na dystanse owszem spore, ale nie aż tak nieosiągalne. Te ostatnie są tak częste i to u ludzi młodych (20-25 lat), że początkowo traktowałem je jako zabieg literacki, ale koniec końców uznałem, że (skoro autor pisze o wynajęciu palankinu, by dowieść omdlałego do domu) należy je traktować poważnie.

 

O zastawianiu mieczy w lombardach i sprzedawaniu tytułów na Blogu Zewnętrznym.

1
Notka polecana przez: Aszhe
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.