» Recenzje » Spider-Man: Homecoming

Spider-Man: Homecoming


wersja do druku

Pająk znowu w formie

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Spider-Man: Homecoming
Po niezaprzeczalnej artystycznej i finansowej porażce jaką był Amazing Spider-Man 2, Sony poszło po rozum do głowy i nawiązało współpracę z Marvel Studios, dzięki czemu jeden z najpopularniejszych superherosów świata mógł pojawić się w Wojnie bohaterów. Teraz, rok później, Spidey pojawia się na ekranach kin w swoim własnym filmie, udowadniającym wszem i wobec, że wciąż warto czekać na nowe produkcje o nim.

Od walki między sojusznikami Kapitana Ameryki i Iron Mana minęły dwa miesiące, a młody Peter Parker niecierpliwie oczekuje wieści o kolejnych misjach od Tony'ego Starka. Ten jednak nie ma zamiaru po raz kolejny narażać życia chłopaka i sugeruje mu raczej trzymanie się blisko ziemi, powstrzymywanie pospolitych rzezimieszków, a przede wszystkim – trzymanie się z dala od prawdziwych zagrożeń. Jak na nastolatka przystało, takie rady jeszcze bardziej motywują chłopaka do znalezienie sposobu na wykazanie się przed doświadczonym herosem, a na okazję nie musi długo czekać, ponieważ wpada na trop szajki handlarzy bronią, posługujących się wynalazkami wyciągniętymi z ruin po słynnej bitwie o Nowy Jork. Tak oto rozpoczyna się najnowsza przygoda Spider-Mana, w której będzie musiał się zmierzyć nie tylko z groźnymi przestępcami i dylematami dotyczącymi istoty bohaterstwa, ale też licealną rutyną i zbliżającym się wielkimi krokami szkolnym balem.

Prędko rzuca się w oczy luźniejsza w porównaniu do większości pozostałych produkcji z MCU atmosfera wykreowana w Homecoming, na którą składają się głównie częste sceny humorystyczne oraz wątki związane ze szkołą Petera, jego kontaktami z rówieśnikami oraz typowymi wyzwaniami z którymi muszą mierzyć się nastolatkowie, jak bycie obiektem kpin czy zadurzenie w pięknej i inteligentnej koleżance. Nowy Spider-Man cechuje się najniższymi stawkami w zestawieniu z innymi filmami superbohaterskich Marvela i nie ma co liczyć w nim na ratowanie świata przed zagładą (znowu). Taka decyzja twórców okazała się być strzałem w dziesiątkę – nie dość, że pozwala to odetchnąć nieco znużonym już ciągłą eskalacją zagrożeń fanom gatunku, ale również tego typu historia po prostu bardziej pasuje do głównego bohatera.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Spider-Man: Homecoming ukazuje nam Petera Parkera w najmłodszym z dotychczasowych filmowych wcieleń, na co wiele osób narzekało jeszcze przed premierą filmu, nie wiedząc najwyraźniej o tym, że w komiksach bynajmniej nie zaczął on kariery superbohaterskiej jako dorosły facet. Tom Holland sprawdza się w tej roli wyśmienicie, zachowując idealne proporcje pomiędzy ukazaniem kluczowych dla tej postaci: poczucia humoru, dylematów moralnych, młodzieńczej nieodpowiedzialności oraz szczerej chęci pomagania innym. Nie ulega wątpliwości, że Spider-Man tu przedstawiony stanowi najwierniejszą komiksowemu oryginałowi próbę przeniesienia bohatera na wielki ekran, nawet jeśli w kwestiach pobocznych dotknęły go pewne zmiany (jak na przykład to, że kostium przez niego noszony został zaprojektowany przez Iron Mana, a tym samym został naszpikowany fantastyczną technologią). Peter jest dowcipny i pozornie wyluzowany, ale jednocześnie pełen niepewności i zdesperowany, by udowodnić swą wartość, dzięki czemu w efekcie otrzymujemy bardzo ludzką postać, której motywacje łatwo można zrozumieć... nawet jeśli nie zawsze można z nimi sympatyzować.

Chociaż (dzięki Bogu!) pominięto w Homecoming wątek śmierci wuja Bena i doskonale znanej każdemu fanowi kwestii z nią związanej, wątek odpowiedzialności za swoje czyny stanowi motor fabuły filmu. Parker popełnia błędy i zostaje zmuszony do poniesienia ich konsekwencji, ale ciężko jest nie odnieść wrażenia, że twórcy zbyt mocno podkreślili to, jak wiele błędów popełnia główny bohater – nie będzie przesadą stwierdzenie, że niemal za każdym razem poprzez swoje wtrącanie się pogarsza tylko sytuację. Oczywiście nie znaczy to, że Spider-Man powinien być wyidealizowanym geniuszem, ale powinno się mimo wszystko zachować równowagę pomiędzy sukcesami i porażkami protagonisty, a tu szala została przeważona mocno w tę drugą stronę. Co więcej, scenariusz cechuje się pewną niekonsekwencją odnośnie tego, co jest niezaprzeczalnym naruszeniem zasad, a co można Peterowi wybaczyć – chociaż dwa razy podejmuje decyzje bardzo do siebie podobne, to za jedną zostaje ukarany, a za drugą nagrodzony, w związku z czym postacie sprawiają po prostu wrażenie hipokrytów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Problematyczne jest też to, że najnowsza produkcja Marvela jest dość przewidywalna odnośnie tego, w jakim kierunku podąży przedstawiana w niej historia, zwłaszcza, jeśli ktoś wcześniej oglądał promujące ją zwiastuny – przez większość seansu nie możemy liczyć na żadne istotne zwroty akcji, choć występuje tu przynajmniej gra z konwencją gatunku. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Homecoming posiada jednego fabularnego asa w rękawie którego użyto w ostatnim akcie, w wyniku czego zostajemy świadkami najlepszej sekwencji scen w całym filmie, która wynagradza wcześniejsze trzymanie się schematów.

Generalnie ostatnie pół godziny nowego Spider-Mana zasługuje na szczególna pochwałę, a to ze względu na świetnie wyważoną mieszankę akcji, wzruszeń i heroizmu, a przede wszystkim z powodu głównego antagonisty. Vulture, czyli Adrian Toomes, to zdecydowanie jeden z najlepszych czarnych charakterów w MCU, a duża w tym zasługa grającego go Michaela Keatona, który świetnie potrafi oddać cechujący tę postać zdrowy rozsądek i stosunkowo niewielkie ambicje (zarobić na utrzymanie rodziny poprzez sprzedaż broni kosmicznego pochodzenia), budzącą trwogę bezwzględność i okazjonalnie okazywany dystans do samego siebie połączony z subtelnym poczuciem humoru. To kolejny po Spidey'u przykład dobrze wykreowanej, trójwymiarowej osobowości. Dzięki niemu oraz łotrowi ze Strażników Galaktyki 2 możemy chyba powoli żegnać się z tezą, że studio Marvela nie potrafi tworzyć dobrych antagonistów. Po raz kolejny możemy również nacieszyć uszy bardzo dobrym soundtrackiem, w którym znajdziemy utwory dopasowane do każdego rodzaju scen, tak komediowych, jak i dramatycznych.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Spider-Man: Homecoming to bardzo udany, choć mimo wszystko niepozbawiony pewnych słabości film, którego główną siłę stanowią względnie przyziemny charakter fabuły, świetna gra aktorska, bardzo dobra ścieżka dźwiękowa oraz równowaga pomiędzy komedią a dramaturgią, dzięki której ani przez moment nie można narzekać na nudę podczas seansu. Tom Holland idealnie pasuje do odgrywanego przez siebie bohatera, tak samo jak Michael Keaton do roli Vulture'a i chociażby dla nich warto udać się do kina. Nowe przygody Człowieka Pająka nie stanowią przełomu w superbohaterskim gatunku, nie zadziwią rozbudowaną intrygą ani nie oszołomią efektami specjalnymi, ale też nie muszą – mamy po prostu do czynienia z prostą, ale opowiedzianą niemal perfekcyjnie historią, dzięki czemu każdy fan MCU powinien być zachwycony tym, w jakim stylu Spidey zadomawia się w kinowym uniwersum Marvela.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
7.88
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Spider-Man: Homecoming
Reżyseria: Jon Watts
Scenariusz: John Francis Daley, Jonathan Goldstein, Jon Watts, Christopher Ford, Chris McKenna, Erik Sommer
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Salvatore Totino
Obsada: Tom Holland, Robert Downey Jr., Michael Keaton, Jon Favreau, Zendaya, Jacob Batalon, Gwyneth Paltrow,
Kraj produkcji: USA
Data premiery: 14 lipca 2017



Czytaj również

Spider-Man: Daleko od domu
Młodzieńcza odpowiedzialność
- recenzja
Ant-Man i Osa: Kwantomania
Mrówka w krainie Liliputów
- recenzja
Marvel's Spider-Man Remastered
Niesamowity Człowiek-Pająk znowu w akcji
- recenzja
Doktor Strange w multiwersum obłędu
Świat to za mało
- recenzja
Spider-Man. Historia życia
Najwspanialsze lata
- recenzja
 Amazing Spider-Man #02: Przyjaciele i wrogowie
Trochę się ułożyło, ale jednak nie do końca.
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.