» Recenzje » Sniper: Ghost Warrior

Sniper: Ghost Warrior

Sniper: Ghost Warrior
Sniper: Ghost Warrior miał być Polskim Call of Duty. CITY Interactive liczyło na sukces i to nie tylko w naszym kraju. W moim odczuciu, już demo pokazało, że tak nie będzie. Jak jednak prezentuje się pełna wersja gry?


Teoria

Bohaterem gry jest Sierżant Tyler Wells – snajper z jednostek specjalnych, wysłany na misje stabilizacyjną na fikcyjnej wyspie Isla Trueno. Panuje tam reżim niejakiego Manuela Vasqueza, zwanego też nie bez przyczyny "Krwawe rządy". Oczywiście głównym zadaniem naszego strzelca wyborowego jest eliminacja dyktatora. Niestety podczas operacji wychodzą na jaw nowe okoliczności, przez co nasz pobyt na tropikalnej wyspie znacznie się wydłuży. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale całkiem sensowna, więc nie ma się do czego przyczepić.

Gra oferuje nam łącznie 16 misji. Totalnie liniowych oczywiście. Odniosłem nawet wrażenie, że CITY Interactive jeszcze bardziej ciągnie mnie za rękę, niż Activision i ich Call of Duty. Co ciekawe, niektóre misje oferują nam możliwość wcielenia się w członków oddziałów szturmowych, a nawet obserwatora, który zazwyczaj towarzyszy naszemu snajperowi. Tym samym teoretycznie gra nie powinna nam się nudzić, ale…


Praktyka

…rzeczywistość szybko weryfikuje tę tezę. Bawienie się w snajpera, owszem, dostarcza dużo radości. Po pewnym czasie jednak czujemy, że zabijaliśmy już na wszystkie możliwe sposoby i latanie z karabinem wyposażonym w lunetę staje się po prostu nudne. Szczególnie irytujące są wstawki składankowe, gdzie prowadzeni jesteśmy za rączkę (jak zresztą przez całą grę). Na dodatek nikogo nie możemy zabić, bo mimo tłumika na broni, alarm i tak jest wszczynany.

Totalną kpiną są poziomy, w których jesteśmy członkiem oddziałów szturmowych. Wrogowie zdają się mieć jeszcze bardziej sokoli wzrok, niż Tyler z lunetą przy oku – ledwo wychyliłem się zza osłony i już dostawałem kilka kulek. I tak było zawsze. Żeby było jeszcze śmieszniej, nasi towarzysze nie bardzo potrafią się odnaleźć na polu walki, bo przez całą grę nie zabili ani jednego przeciwnika. A często znajdowali się w odległości metra (sic!) od niego.


Całość ratuje jako tako misja, w której stajemy się obserwatorem naszego snajpera - bardzo ubolewam nad faktem, że taka wstawka pojawiła się tylko raz. Tutaj nasza rola ogranicza się do namierzania wrogów dla Tylera i eliminacji potencjalnych przeciwników na drodze do punktu obserwacyjnego. Ogromną radość sprawiała mi obserwacja śmierci przed chwilą namierzonego celu.

Zakończenie to również żart ze strony twórców. Finał powinien uderzać w gracza z siłą większą, niż pocisk RPG. Tymczasem nie niesie za sobą większych emocji, niż poprzednie misje.


Check your equipment!

Ilość uzbrojenia w grze jest mała. Cóż, na uzbrojenie składają się cztery karabiny snajperskie, trzy karabiny szturmowe, jeden shotgun i jeden pistolet. Oczywiście z tego wszystkiego korzystają obydwie strony konfliktu. Robi wrażenie? Raczej negatywne. Jednak w grze, która skupia się na działaniach snajpera, nie odgrywa to aż tak wielkiej roli. Z drugiej strony, CI mogło przewidzieć coś więcej przy okazji zabawy w szturmowca.

Jeżeli chodzi o resztę ekwipunku to mamy takie bajery jak lornetka, noże do rzucania czy lina z hakiem. Również nic specjalnego, aczkolwiek animacja wciągania się po linie z perspektywy pierwszej osoby była ciekawym doświadczeniem. Szkoda tylko, że we wspinaczkę możemy się bawić tylko w określonych przez twórców miejscach.


American Accent

W końcu CITY Interactive zdecydowało się zrezygnować z dubbingu, co wyszło grze na dobre. Skoro bawimy się w Amerykańskiego żołnierza, warto by było, aby używał swojego rodzimego języka. Byłem również zaskoczony, gdy żołnierze Kolumbijskiej armii bełkotali po latynosku. Nie wiem, o czym mówili, ale przynajmniej brzmiało to wiarygodnie. Warto wspomnieć również, że nie hamowano się zbytnio w kwestii siarczystego języka.


Bez polotu

W grze jest również tryb multiplayer i… myślę, że śródtytuł mówi sam za siebie. Mamy tutaj trzy tryby – deathmatch, team deathmatch i V.I.P. Dwóch pierwszych pozycji nie trzeba przedstawiać, a ostatnia z nich oferuje coś w stylu „wszyscy na jednego”. I tak jest w praktyce - do momentu gdy „ten jeden” zginie. Wtedy jego zabójca staje się tytułowym V.I.P.-em i to na niego polujemy. Wygrywa ten, który będąc "samotnym strzelcem" zbierze najwięcej punktów. Osobiście żaden z trybów mi się nie spodobał i była to jedna z przyczyn mojego zakończenia przygody z grą.

Tryb dla wielu graczy oferuje podział klasowy i to jest główna bolączka, bo gra oddaje nam cztery klasy, gdzie każda z nich pozwala nam wcielić się w rolę… snajpera. Pakiety różnią się tylko wagą karabinu, jego skutecznością i ilością życia. O ile wszystko to zostało odpowiednio zbalansowane, to po pewnym (czyt. krótkim) czasie staje się to nudne. Sniper: Ghost Warrior nie ma się więc co spodziewać szerokiej społeczności sieciowej.


Crysis v0.75

Graficznie Sniper: Ghost Warrior stoi na naprawdę wysokim poziomie i nie było mowy o krzywieniu się, tak jak w przypadku niektórych wcześniejszych produkcji naszego rodzimego studia. Akcja w główniej mierze toczy się na terenie dżungli oraz w mniejszych wioskach, nie unikniemy jednak terenów nieco bardziej zurbanizowanych. Wizualnie gra przypomina nieco Crysis'a. W moim odczuciu jednak, rywalizację wygrywa produkcja Cryteku.

Dlaczego? Ponieważ fizyka świata to rzecz wywołująca szyderczy uśmiech na twarzy recenzenta. O ile do ragdollu nie mogę mieć jakichkolwiek zastrzeżeń, to już do sposobu upadku broni zabitego przeciwnika – owszem. Pukawka sprzątniętego osobnika zdaje się niezbyt współpracować z teksturami świata gry, toteż często wisiała w powietrzu. A już zupełnie niezrozumiałe dla mnie jest to, że możemy zestrzelić orła unoszącego się w przestworzach (jest nawet achievement, za zabicie określonej ich ilości), ale w jakikolwiek sposób nie możemy naruszyć świata gry.

Ogromnym plusem jest jednak fakt, iż na tor lotu pocisku wpływają warunki atmosferyczne. I o ile na dwóch pierwszych poziomach mamy kropkę, która wskaże nam gdzie poleci kulka, to już na najwyższym mamy coś dla prawdziwych fanów wyzwań.

Dźwiękowo jest natomiast solidnie. Dubbing został zrealizowany solidnie, a i odgłosy świata nas otaczającego oraz broni stoją na dobrym poziomie.


Not yet…

Sniper: Ghost Warrior to najlepszy shooter od CITY Interactive i to mogę powiedzieć bez wahania. Ale czy jest warty swojej ceny i czy zwojuje coś za granicą? W to szczerze wątpię. Widać jednak, że Polacy się starają i że są na zdecydowanie lepszej drodze, aniżeli – chociażby - przed rokiem. I o ile ta produkcja jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, to widać iż Polacy mają tendencję zwyżkową. Nie tym razem więc, ale powodzenia!


Plusy:

  • zabawa w snajpera daje satysfakcję
  • misja w roli obserwatora
  • lina z hakiem
  • brak pełnej polskiej wersji językowej
  • grafika
  • udźwiękowienie daje radę
  • fizyka lotu pocisku

Minusy::

  • liniowość
  • wygórowane AI przeciwników
  • sięgające dna AI sojuszników
  • zakończenie
  • mały arsenał
  • multiplayer
  • fizyka świata



Oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


5.0
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Sniper: Ghost Warrior
Producent: CITY Interactive
Wydawca: CITY Interactive
Dystrybutor polski: CITY Interactive
Data premiery (świat): 25 czerwca 2010
Data premiery (Polska): 25 czerwca 2010
Wymagania sprzętowe: Pentium IV 3,2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki z 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 6 GB HDD, Windows XP/Vista/7
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.sniperghostwarrior.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 79,99 zł



Czytaj również

Wywiad z City Interactive
Snajperski headshot?
Sniper: Ghost Warrior 3
Pora wrócić do gry
- recenzja
Sniper: Ghost Warrior 2
Snajperów dwóch
- recenzja
Sniper: Ghost Warrior
Czarnula doczekała się swojego snajpera
- recenzja

Komentarze


~Adrian

Użytkownik niezarejestrowany
    Gra Sniper
Ocena:
0
Panie autorze mimo tego co pan napisał,gra osiągnęła sukces za granicą i w Polsce.
11-08-2010 15:07
Landovsky
   
Ocena:
+1
Nie wiem czy średnia ocen 54% to jest sukces.
11-08-2010 15:55
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Średnia ocen odzwierciedla jakość gry, a nie sukces marketingowy, który jest - jak na ten budżet i producenta - niebywały. Szczególnie wersji na XBox w UK.
11-08-2010 16:07
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Na ten moment 23 pozycja w Amazon
Bestsellers in Games, Xbox 360 > Games (Updated hourly)
A upłynął już od premiery czas, w którym zwykle wyniki są najlepsze.
11-08-2010 16:21
Landovsky
   
Ocena:
0
Patrzycie na słowo "sukces" tak jak twórcy - pod kątem kasy. Dla mnie "sukces" gry jest wtedy, gdy produkcja jest udana pod względem grywalności.
11-08-2010 18:46
dzemeuksis
   
Ocena:
0
Pierwszy komentarz w tej dyskusji odnosił się IMHO do niniejszego fragmentu z końca recenzji: "Ale czy jest warty swojej ceny i czy zwojuje coś za granicą? W to szczerze wątpię."
Jak autor pisze o cenie i zwojowaniu czegoś, to można domniemywać, że ma na myśli sukces marketingowy. W tym kontekście ze swoją ripostą w drugim komentarzu wyskoczyłeś jak Filip z konopii. ;)
11-08-2010 20:00
Landovsky
   
Ocena:
0
Nie, można domniemywać, że autor ma na myśli poziom dopracowania gry (co za tym idzie - wartość) i sposób w jaki gracze odbiorą grę za granicą (niska średnia ocen świadczy o zimnym odbiorze gry).

Zresztą z mową na temat wersji konsolowej, zapraszam do działu konsol.
11-08-2010 21:25
Vermin
   
Ocena:
0
Tommy przyznam rację innym, bo faktycznie gra odniosła sukces marketingowy. To oznacza że odniosła też sukces sama w sobie.

Nie zgodzę się też z twoją oceną i kilkoma zarzutami. Dla mnie gra jest na solidne 7/10 ewentualnie 6,5/10. Poziom trudności przeciwników jest wysoki przez co gra się ciekawiej. Co do arsenału - gramy snajperem, to nie Call of Duty czy Medal of Honor, gdzie mamy do wyboru masę złomu. Tutaj liczy się cicha walka, a więc mały arsenał jest wynikiem stylu prowadzenia rozgrywki..

Co do Liniowości, to takie coś można zarzucić obecnie wszystkim grom FPS. Więc tutaj nie jest to jakiś tragiczny minus.
11-08-2010 21:30
Morus
    No proszę
Ocena:
0
Tak się składa, że miałem okazję przejść cała grę. Jeśli chodzi o SI przeciwników, to Tommy ma 100% rację. Zasób broni, nie musi być duży pod warunkiem, że będą tylko misje snajpera, a nie jak potem się okazuje, misje szturmowca. Na koniec dodam, że kasowy sukces odniosły też Simsy, a w wielu środowiskach są postrzegane ( już po wypuszczeniu na rynek 2 część) jako gniot. Wydaje mi się Vermin , że nawet nie rozegrałeś dwóch, trzech misji, skoro twierdzisz, iż zaletą tej gry jest SI przeciwników widzących cię przez budynek pomimo kamuflażu.
12-08-2010 10:15
Vermin
   
Ocena:
0
grałem na Xbox u kumpla przez jakąś godzinę na poziomie normalnym i nie spotkałem się z czymś takim aby mnie przez budynek wróg widział.
12-08-2010 11:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.