» Recenzje » Sługa boży - Jacek Piekara

Sługa boży - Jacek Piekara

Sługa boży - Jacek Piekara
Co łączy inkwizytora, karłowatych bliźniaków i szpetnego, psychopatycznego mordercę? Pozornie nic, jednak, jak wszyscy wiemy, pozory lubią mylić. Jacek Piekara udowadnia nam, że tak dysfunkcjonalna grupa bohaterów może tworzyć całkiem interesującą i skuteczną drużynę. Zresztą, żyjąc w świecie, w którym Chrystus zszedł z krzyża i wymordował mieszkańców Jerozolimy, trudno chyba mówić o rozsądku i czystości moralnej.

Sługa Boży to pierwszy tom przygód Mordimera Madderdina i jego bandy zdegenerowanych morderców. Swojego czasu była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych pozycji dostępnych na naszym rynku wydawniczym i z pewnością taka opinia pomogła jej rozejść się niczym świeże bułeczki. Nowatorstwo spojrzenia na skostniały i pełen romantycznych uniesień gatunek fantasy w polskim wydaniu, połączone z interesującym stylem Piekary dało wspaniałe efekty. Książka sprzedała się na tyle dobrze, że Fabryka Słów postanowiła wydać jej wznowioną i poprawioną wersję.

Dodruki rządzą się swoimi własnymi prawami. Zazwyczaj polega to na tym, że wydawnictwo dokonuje korekty (albo i nie) wcześniej wydanej wersji oraz dokłada doń nową okładkę, względnie zatrudnia nowego ilustratora. W przypadku pozycji obcojęzycznych może pokusić się również o nowe tłumaczenie, jeśli poprzednie było zupełnie do luftu. Fabryka Słów poszła o wiele dalej i mimo korekty (której i tak umknęło kilka literówek), nowych ilustracji i o wiele ciekawszej okładki, dorzuciła dodatkowo jedno, niepublikowane wcześniej, opowiadanie. Zwolenników i przeciwników takiego rozwiązania przewinęło się już w internetowych dyskusjach wielu, jednak jak dla mnie nie ma o co kruszyć kopii. Takie są bowiem prawa rynku i marketingu.

O samej zawartości Sługi powiedziano już tyle, że w zasadzie trudno napisać coś odkrywczego. Ogólnie sprowadza się to wszystko do tego, że mamy alternatywne średniowiecze, Chrystus nie umarł na krzyżu, lecz ukarał swoich wrogów, a inkwizytorzy tropią herezje panoszące się po świecie. Główny bohater jest zaś jednym z nich i w kolejnych opowiadaniach (Sługa Boży, Szkarłat i Śnieg, Siewcy Grozy, Owce i Wilki oraz W oczach Boga) udowadnia nam, że jest niezrównoważonym psychicznie erotomanem ze skłonnością do morderstw i okrucieństwa. Jak powiada stare przysłowie, "kto, z kim przystaje, takim się staje" i możemy uznać, że w tym przypadku jest to święta prawda. Jeśli ktoś podróżuje z nekrofilami, zboczonymi, szpetnymi i śmierdzącymi mordercami, to trudno mu zapewne zachować zdrowe zmysły. Chociaż z drugiej strony może jednak „ciągnie swój do swego”? Zostawmy jednak te ciekawe dywagacje natury filozoficznej i zajmijmy się samą istotą opowiadań.

W Słudze zdaje się panować prosty schemat: "wstęp – chędożenie – mordowanie (może wystąpić naprzemiennie) – zakończenie". W zasadzie każde opowiadanie zbudowane jest wokół niego. Nie twierdzę jednak, jak zapewne wielu moich poprzedników, że jest to ich wadą. Jest to pewnego rodzaju estetyka, którą przyjął autor, aby jak najlepiej przedstawić świat kontrastów. Poczynając od brudnych zaułków i ociekających złotem pałaców, a na samej psychice głównego bohatera kończąc. Wulgarność i epatowanie seksem jest wpisane w Sługę Bożego, tak samo jak porównania chandlerowskie w opowiadania o Filipie Marlowe. Jeśli komuś nie pasuje taka estetyka, to zawsze może zmienić książkę i sięgnąć po Tolkiena lub Agathę Christie.

W nowym wydaniu Sługi Bożego znajdziemy również całkiem nowe opowiadanie. Czarne płaszcze tańczą to historia o tym jak Mordimer Madderdin spotkał na swojej drodze Kostucha, jednego z członków jego dysfunkcjonalnej rodziny. Samo opowiadanie, jak na Piekarę przystało, jest napisane sprawnie, lecz pozostawia pewne uczucie niedosytu. W jego świetle nadnaturalne zdolności Kostucha do wyczuwania bólu skumulowanego w aurze pomieszczeń wydają się nieco naciągane. Z pewnością spodziewałem się od Czarnych płaszczy znacznie więcej niż udało mi się otrzymać, jednak nadal jest to kawał dobrej, rzemieślniczej roboty.

Cóż mogę dodać na zakończenie? Jeśli nie posiadasz jeszcze w swoich zbiorach Sługi Bożego, to czeka cię wycieczka do księgarni. Książka Jacka Piekary jest obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika polskiej fantastyki. Jeśli zaś jesteś szczęśliwym posiadaczem jej poprzedniej wersji, to zainwestuj pieniądze w inny tytuł. Kupowanie książki dla jednego opowiadania i lepszej okładki mija się trochę z celem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Sługa Boży
Cykl: Mordimer Madderdin
Tom: 1
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: listopad 2006
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-10: 83-60505-19-5
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Sługa Boży - Jacek Piekara
Nowe wydanie
- recenzja
Ja, Inkwizytor. Głód i Pragnienie.
Niezawodny inkwizytor wkracza do akcji
- recenzja
Ja, inkwizytor. Kościany galeon (audiobook)
Ja, inkwizytor się kończy, Sługa boży się zaczyna
- recenzja

Komentarze


aniaposz
   
Ocena:
+1
Niezrównoważony psychicznie erotoman? Mordimera można nazwać bezlitosnym, pozbawionym skrupułów moralnych i okrutnym, ale nie niezrównoważonym psychicznie! Brak równowagi psychicznej to chwiejność nastrojów, nieprzewidywalność zachowań, skłonność do popadania w skrajne stany emocjonalne. Mordimer jest zaś nieludzko opanowany, logiczny, wyrachowany i konsekwentny, czyli jest dokładnym zaprzeczeniem kogoś niezrównoważonego psychicznie. Erotoman? W takim razie wszyscy jesteśmy erotomanami. :) Mordimer nie mając stałej partnerki, korzysta z okazji, jeśli mu się panna podoba. Pierwszy raz słyszę, żeby kogoś takiego klasyfikować jako erotomana.

"Wulgaryzm i epatowanie seksem". A Ty czytałeś "Sługę Bożego" czy tak sobie tylko powtarzasz obiegowe opinie? Potrafię wymienić z mety kilka książek, które faktycznie epatują seksem. SB do nich zdecydowanie nie należy. A wulgaryzmów jest 6 na 280 stronach (wydanie z 2003). Rzeczywiście, oszałamiająca częstotliwosć, tak wielka, że aż trzeba o tym wspomnieć jako o cesze charakterystycznej książki!
23-03-2007 16:38
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Ja, niestety, nie podpiszę się pod tak wysoką oceną. Zgadzam się z panem Pierkarą w kilku miejscach, kilka z jego pomysłów bardzo mi się spodobało, ale - niestety - książka boleśnie płaska, czytałem ją po premierze, niebywale szybko ucieka z głowy, jak by nie było - nie mogę jej uznać za godną polecenia. Postaci zbudowane są z chwytliwych konceptów, powiązanych razem literackim drutem, sypiących się jak słomiane chochoły - płaskie, płaskie, płaskie, a może raczej - w ten cudaczny współczesny sposób "udawanie głębokie", pisane pod pewną część czytającej publiki, której wystarczy kilka ostrych scen, przyód z dzieciństwa i powiedzonek na postać, by uczynić ją "kultową" i "wymierną". Może się spodobać miłośnikom "Monastyru", wojujący Jezus jest fajny, coś jakby nie-prześmiewcza wersja "Paradoksu Leibniza". Możliwe, że bierze się to stąd, że daleko mi do nazwania się miłośnikiem polskiej fantastyki - obrazoburstwo mnie bawi, masówka - już rzadziej.
23-03-2007 23:20
aniaposz
    Jakubie,
Ocena:
0
Niezrozumiałe jest dla mnie takie niesprawiedliwe uogólnianie ("pisane pod pewną część czytającej publiki, której wystarczy kilka ostrych scen, przyód z dzieciństwa i powiedzonek na postać, by uczynić ją "kultową" i "wymierną"). Bardzo podobał mi się Sługa boży, ale akurat nie ze względów, które podałeś jako dla czytelnika najbardziej znaczące. Nie były dla mnie ważne ani "ostre sceny" (których zresztą nie ma tak dużo), ani "powiedzonka" (jakie, bo nie rozumiem?) i nie uważam jej bynajmniej za kultową. Podobały mi się za to ciekawie skonstruowane intrygi, plastycznie odmalowany świat, wartka płynna narracja, dobra polszczyzna i właśnie postacir, których w żaden sposób nie mogę uznać za płaskie. Piekara jest jednym z tych polskich autorów fantastyki, którzy, co jak co, ale żywych barwnych bohaterów tworzyć umieją. I robi to bardzo lekko, jakby od niechcenia: za pomocą kilku zdań, paru gestów, bez potrzeby sążnistego opisywania stanów wewnętrznych i aparycji.
24-03-2007 07:27
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Pisząc to uogólnienie przygryzałem język, głupio wyszło, widzisz, nie chciałem tym atakować ani recenzenta, ani Ciebie, ale przynam szczerze, że spotkałem sporo takich osób - takich właśnie, co w bohaterze cenią jego statystyki zabójstw, jakość broni i filmowość wypowiedzi (sceny ostre nie muszą być pikantne, wystarczy ostrze noża). Przepraszam, jeśli uraziłem. W "Słudze Bożym" (na tamten czas) podobał mi się wrednowaty anioł stróż, podobało mi się pełne szacunku (w pewnym przynajmniej sensie) potraktowanie nieumarłych. Nie żądam sążnistych opisów, nikt nie chce chyba dorobić się etykietki Orzeszkowej polskiej fantastyki, teraz widzę, że po prostu nieszczególnie udatnie i przemyślnie ubrałem w słowa swoje rozczarowanie - pamiętam, że oczekiwałem po tej książce czegoś więcej, pamiętam, że nie spodobał mi się świat - wychodzi na to, że wszystko rozbija się o, nie tyle wrażliwość estetyczną, a "lubienie" i "nielubienie". Czuję, że powinienem usunąć się z dyskusji, bo nie przeczytam książki raz jeszcze, by móc jakoś pełniej komentować, a komentując na podstawie przeżartych przez kostuchowate mole wspomnień jeszcze się zbłaźnię.

Wciąż, thankee for the discussion, kind lady, I withdraw bowing.
24-03-2007 11:43
aniaposz
    Jakubie,
Ocena:
0
Że Sługa Boży wzbudza kontrowersje (i ogólnie cały cykl inkwizytorski) - zdążyłam się już przyzwyczaić, ale nie zgadzam się, iż to dlatego, że książka jest sama w sobie kontrowersyjna. Bo cóż w niej znowu takiego? Sam koncept Jezusa-mściciela zamiast Jezusa-odkupiciela? E, tam. Zresztą to tylko idea, na której zbudowany jest alternatywny świat, bardziej narzędzie służące zbudowaniu specyficznej rzeczywistości niż coś, z czego korzysta autor, by szokować w każdym opowiadaniu. O wulgaryzmach, z uporem maniaka wypominanych przez recenzentów, już pisałam. Pojęcia nie mam, skąd to wypaczanie faktów. Seks, którego nadmiar notabene zawsze mnie trochę razi w książkach, w SB jest tylko w jednym opowiadaniu nieco bardziej dosadnie opisany. To tyle tej rzekomej kontrowersji. Ale to niekoniecznie odpowiedź na Twój komentarz, raczej takie luźne myśli. :) A jeśli chodzi o Ciebie, to... I accept your explanations and I understand your point of view now. It's all about the taste. :) As usual. :)
24-03-2007 18:57
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Nietzsche powiedział, w odpowedzi na zasłyszane po raz tysiączny "de gustibus non est disputandum", że wręcz przeciwnie, "życie to jednak wielka walka o gusta" - i pewnie dlatego ludziom tak często trudno znaleźć wspólny język ;)
24-03-2007 23:12
Sting
   
Ocena:
0
"W Słudze zdaje się panować prosty schemat: "wstęp – chędożenie – mordowanie (może wystąpić naprzemiennie) – zakończenie". W zasadzie każde opowiadanie zbudowane jest wokół niego. Nie twierdzę jednak, jak zapewne wielu moich poprzedników, że jest to ich wadą. Jest to pewnego rodzaju estetyka, którą przyjął autor, aby jak najlepiej przedstawić świat kontrastów."

Nie uważam jak widzisz tego za wadę. :)

Aniaposz napisała: "Wulgaryzm i epatowanie seksem". A Ty czytałeś "Sługę Bożego" czy tak sobie tylko powtarzasz obiegowe opinie?

"Wulgaryzm i epatowanie seksem jest wpisane w Sługę Bożego, tak samo jak porównania chandlerowskie w opowiadania o Filipie Marlowe. Jeśli komuś nie pasuje taka estetyka, to zawsze może zmienić książkę i sięgnąć po Tolkiena lub Agathę Christie."

Wyraźne zaznaczenie kontrastu gatunkowego. Znów nie powtarzam obiegowych opinii.

Co do niezrównowarzonego psychicznie, to Mordimer jest niezrównowarzony psychicznie. Jego nastroje są mocno chwiejne - od chociażby ratowania dziewczyny przed stosem z humanitarnych pobudek, do oddawania jej swoim towarzyszom. Jak więc widać Mordimer ma problemy z psychiką. :)
25-03-2007 23:14
aniaposz
   
Ocena:
0
Nie spieram się z Tobą o to czy coś jest wadą czy zaletą, tylko o to, czy w ogóle występuje.

"Wyraźne zaznaczenie kontrastu gatunkowego. Znów nie powtarzam obiegowych opinii."

Nie rozumiem. Jeżeli uznajesz, że coś jest wpisane w coś innego i sięgasz po porównania niemal już przysłowiowe, oznacza to ni mniej ni więcej tylko to, iż uznajesz, że wulgaryzm i epatowanie seksem są nieodłącznymi, konstytuującymi tę prozę elementami. Co jest oczywistą nieprawdą.

Taką chwiejność nastrojów to przeżywamy wszyscy. Człowiek jest w ogóle istotą mocno niekonsekwentą. Natomiast do niezrównoważenia psychicznego rozumianego w kategoriach patologii to Mordimerowi naprawdę daleko, dalej nawet niż przeciętnemu człowiekowi. Nie można zresztą patrzeć na niego przez pryzmat normalności z naszego punktu widzenia. To inkwizytor. Robi to, co do niego należy. A że czasem ma ludzkie odruchy? To tylko świadczy o jego człowieczeństwie, a nie o niezrównoważeniu psychicznym. I naprawdę biorąc pod uwagę zachowania znakomitej większości ludzi, często są to zachowania tak sprzeczne z punktu widzenia obserwatora, że 90% można przykleić taką etykietkę, nie znając pobudek, przyczyn i motywacji.
26-03-2007 14:03
Sting
   
Ocena:
0
"Nie rozumiem. Jeżeli uznajesz, że coś jest wpisane w coś innego i sięgasz po porównania niemal już przysłowiowe, oznacza to ni mniej ni więcej tylko to, iż uznajesz, że wulgaryzm i epatowanie seksem są nieodłącznymi, konstytuującymi tę prozę elementami. Co jest oczywistą nieprawdą."

Wulgaryzm nie polega tylko na tym, że ktoś rzuci sobie 4 razy k@%^ na stronę. Wulgaryzm to ogolny klimat przerysowanego średniowiecza. Wulgrayzm to rechoczące przed karczmą roznegliżowane dziwki, to zapijaczone mordy portowych pijaczków, to bewstydne dziewki karczemne itp. itd.

Co do psychiki i ludzkich odruchów. Właśnie fakt, że Mordimer ma czasami ludzkie odruchy, a przez większość czasu jest wyrachowanym okrutnym sukinkotem powoduje, że jest z pewnością niezrównowarzony psychicznie. To totalny psychopata, którego odróżnia od zbrodniarzy tylko to, że stoi po drugiej stronie barykady.
26-03-2007 23:02
aniaposz
   
Ocena:
0
"Wulgaryzm to ogolny klimat przerysowanego średniowiecza."

O ile wiem, "wulgaryzm" to wyraz lub wyrażenie wulgarne, niecenzuralne, ordynarne. Może miałeś na myśli "wulgarność", ale to jednak coś trochę innego.

A to "epatowanie seksem"? Też przesadziłeś. Wiesz, po prostu nijak nie mogę pojąć, jak takie lekkie, chandlerowskie w konstrukcji i klimacie opowiadanka, z fajnym bohaterem i zabawnymi scenkami, mogą być określane mianem wulgarnych, epatujących seksem i okrutnych.

"Właśnie fakt, że Mordimer ma czasami ludzkie odruchy, a przez większość czasu jest wyrachowanym okrutnym sukinkotem powoduje, że jest z pewnością niezrównowarzony psychicznie." - podałam przybliżoną definicję niezrównoważenia psychicznego. *Z całą pewnością* Mordimer się nie kwalifikuje. Oglądałeś "Ostatniego króla Szkocji". Amin był *z całą pewnością* niezrównoważony psychicznie. Osoby niezrównoważone psychiczne nie są przez "większość czasu" jakieś, a czasami inne. Ich stany emocjonalne przeplatają się, zmieniają dość gwałtownie, to jest ich *stały* wzorzec zachowań. "Przez większość czasu" tacy, a czasami "inni" są wszyscy ludzie bez wyjątku. Nie myl normy z patologią.

Zdecyduj się - albo psychopata albo niezrównoważony psychicznie. Jedno drugiemu przeczy. Psychopatia to - owszem - zaburzenie osobowości, ale psychopata jest wręcz nieludzko opanowany, wyrachowany, zimny, nawet zbrodnie popełnia bez emocji. Zero chwiejności nastrojów i popadania w skrajności.
26-03-2007 23:55
Sting
   
Ocena:
0
"O ile wiem, "wulgaryzm" to wyraz lub wyrażenie wulgarne, niecenzuralne, ordynarne. Może miałeś na myśli "wulgarność", ale to jednak coś trochę innego."

Fakt, miałem na myśli wulgarność. :)

27-03-2007 10:01
Alkioneus
   
Ocena:
0
No to dołożę od siebie.

Piekara położył sprawę. Tego wszystkiego jest za mało. Jest oś świata, ale niewykorzystany potencjał (dla porównania "Głos Boga" Jacka Soboty"), jest główny bohater, ale też uważam, że jest płaski (całe jego rozchwianie emocjonalne to nie oznaka głębi, ale wręcz mus - mi nawet śmierdzi on trochę Karolem Mayem i jego szkołą robienia bohaterów, taki "lepszy, twardszy, mądrzejszy").

Kiedyś na Piekarę sarkałem za to, co napisał. Teraz mógłbym sarkać na niego za to, co mógł napisać i jaki koncept pogrzebał. Dopiero na przykładzie "Głosu Boga" Jacka Soboty to widzę. W ogóle ta książka mnie zainspirowała do zerknięcia tutaj.
28-03-2007 10:07
aniaposz
   
Ocena:
0
Ja z kolei "Głosu Boga" nie znam. W ogóle prozy Jacka Soboty nie znam. Zerknęłam sobie przed chwilą na stronę merlina. Hmm... jak widzę w opisie coś takiego jak "kryzys duchowy naszych czasów", to się zjeżam, bo mi za bardzo pachnie ziemkiewiczowszczyzną, konserwatyzmem i religijną agitką. Ale może się mylę? Może to po prostu dobra lektura, bez podtekstów tego typu?

Co do cyklu inkwizytorskiego - mnie ten brak drążenia w alternatywnym świecie nie przeszkadza, wystarcza koncept. Podobają mi się opowiadania same w sobie, ale ja mam w ogóle słabość do tego rodzaju tekstów (podobał mi się też Przybyłek i jego Gamedec, póki rzeczony detektyw nie popadł w dziką erotomanię - o, właśnie! tam to jest dopiero seks, seks i jeszcze raz seks).

Czy Mordimer jest płaski? To chyba zależy od definicji płaskości. :) Bo, owszem, autor nie buduje jego psychiki w jakiś szalenie misterny sposób, nie ma w tej prozie rzucających na kolana fragmentów, które skłaniałyby do wnikliwej analizy psychologicznej postaci. Natomiast płaski nie jest (i nie są też tacy pozostali bohaterowie), jeśli weźmie się pod uwagę sposób narracji. To są krwiste, żywe, barwne postacie. W każdym razie ja przenoszę się już przy pierwszym zdaniu do wykreowanego świata, wyraźnie widzę bohaterów z całym bogactwem ich zachowań i drobnych charakterystycznych gestów i często wcale nie chce mi się wracać. :)
28-03-2007 21:12
Gruszczy
   
Ocena:
0
Pierwsze opowiadanie Piekary przeczytalem w jednym z pierwszych mimow, pewnie w wieku jednocyfrowym. Jako ze wtedy wyprawy do podziemi byly na porzadku dziennym, wiec i opowiadanie, w ktorym inkwizytor biega sobie z druzyna po dandżonie nie bylo zle. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy ujrzalem to samo opowiadanie w zbiorku dekade pozniej. Nie podejrzewalbym, ze ktos tamto opowiadanie zechce wydrukowac i sprzedawac, jednakze przekonalo mnie to skutecznie na dlugi czas, by polskiej fantastyki nie kupowac. Zlamalem sie ostatnio przy jednym autorze, bo uslyszalem sporo pochlebnych opinii, ale Fabryka Slow raczej juz moich pieniazkow nie dostanie.

Opowiadania epatuja bezsensownym okrucienstwem, czasem wyuzdaniem, by skryc braki w fabule i kreacji postaci. Intrygi sa zenujace, zwrotow akcji i napiecia nie ma, co poniektorych zakonczenia mozna sie domyslec juz na poczatku. Mordimera poznajemy glownie przy jego ulubionych zajeciach, czyli stosunkach plciowych i ukazywaniu wszem i wobec swojej wladzy. Jeszcze egzekwowaniu naleznosci. Proby zartow sa raczej niesmieszne.

Moze Piekara uznal, ze pewne fragmenty beda szokujace i naturalistyczne, i tym zainteresuje czytelnika. Wybijane zeby czy regularne opisy zblizen nudza jednak, miast szokowac. Okrucienstwem i seksem tez trzeba umiec operowac, jesli chce sie nim cos przekazac czytelnikowi. Piekara uzyl ich jako zapchajdziury.
29-03-2007 14:43
Rheged
   
Ocena:
0
"Ja z kolei "Głosu Boga" nie znam. W ogóle prozy Jacka Soboty nie znam. Zerknęłam sobie przed chwilą na stronę merlina. Hmm... jak widzę w opisie coś takiego jak "kryzys duchowy naszych czasów", to się zjeżam, bo mi za bardzo pachnie ziemkiewiczowszczyzną, konserwatyzmem i religijną agitką. Ale może się mylę?"

Mylisz się Aniu i to nawet bardzo :)
Akurat u Jacka Soboty nie znajdziesz żadnego podtekstu politycznego, ideologicznego itp. To po prostu proza ukazująca wcale nie taki nieskalany świat. O wiele bardziej brutalna i przekonująca niż opowiadania Piekary o Mordimerze. Piekara miał fajny pomysł, ale uciekł mu on gdzieś po drodze, nie został wyeksploatowany. A alternatywna historia Soboty w "Głosie Boga" to prawdziwa perełka. Gdy przeczytasz "Głos Boga" pomyślisz to samo co Alkioneus, bo ma chłop rację.
07-04-2007 23:19
~jacek piekara

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Z reguły trzymam się twardego prawa nie komentowania recenzji, wychodząc z założenia, że "niech plotą co chcą, aby nazwiska nie przekręcali". Ale w tym wypadku nie chodzi o oceny, lecz o przedstawienie faktów. Recenzent raczy pisać o schemacie chędożenie - mordowanie. No to przejdźmy się przez wszystkie teksty. Sługa Boży -> nie ma opisanego seksu, jest tylko zdanie, w którym Mordimer pozwala bliźniakowi zabawić się z martwą kobietą. Szkarłat i śnieg -> scena erotyczna zajmuje dwanaście linijek. Siewcy grozy -> seksu nie ma w ogóle. Owce i wilki -> scena seksu zajmuje cztery linijki. W oczach Boga -> seksu nie ma.
Więc dochodzę do wniosku, że trzeba mieć seksualną fiksację, żeby widzieć wszędzie porno. Ot, rysują przed badanym trójkąt, a ten krzyczy: "cipa!". Psychiatria zna takie przypadki.
Ja wszystko to piszę z pewnym smutkiem, bo szanowny recenzent generalnie moje teksty raczej lubi. Ale po prostu nie można walczyć z faktami. Jeśli ktoś napisze: książka Piekary jest głupia i nudna - bardzo proszę! Święte prawo do wyrażania opinii. Ale jeżeli ktoś pisze, że epatuję seksem, to akurat nie w tej książce.
A jeśli Sting uważa, że moje średniowiecze jest przerysowane (w stronę obrzydliwości, brutalności itp), to znaczy, że wiedzę o naszej historii czerpie z hollywoodzkich filmów.

Ania -> jak to dobrze, że są osoby, takie jak Ty, którym czytanie nie przeszkadza w myśleniu i na odwrót.
17-04-2007 03:43
Sting
    Jacku...
Ocena:
0
...bardzo Cię szanuje, uważam za jednego z najlepszych polskich pisarzy.

Przyznasz jednak, że ów schemat (bardzo ogólny szkielet) jednak da się zauważyć. Jak napisałem wyżej - dla mnie to prawidła przyjętej estetyki.

Co do fiksacji. Skąd wiedziałeś, że jak widzę trójkąt, to krzyczę cipa? :P Ogólnie, faktycznie, tak bardzo zagłębiłem się w Mordimera, że ugólniłem tutaj dla całego cyklu, który dla mnie jest dosyć mocno erotyczny. Mea culpa. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

Co do średniowiecza. Jasne, średniowiecze było zajebiście brutalne. Zgadzam się, ale znowu estetyka - przedstawiasz je, tak jakby zawsze tam padało.

No i znowu. 4,5 ocena. Oznacza to, że mi się podobało. Czy to jest to, co przeszkadza mi w myśleniu? :)

Pozdrawiam!
20-05-2007 23:40
~otek

Użytkownik niezarejestrowany
    ciekawe...ciekawe...
Ocena:
0
Bardzo podobala mi sie ksiazka J. Piekary.
Jest w tej ksiazce pewna magia ;] magia ktora niepozwala oderwac oczu od ksiazki.
Ciekawy punkt widzenia Mordimera na otaczajacy go swiat... Bohater mi imponuje !!
Cytaty przemyslane i pasujace w tamtejsze realia.
,,Jesli twoja wyobraznia maluje wroga jako rzecz niepokonana, nigdy go nie pokonasz'' czy jakos tak, niepamietam dokladnych slow wiec jesli cos nie tak to przepraszam.
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny tom.
dla mnie 9/10
odejmuje 1 punkt bo za malo jest ladych kobiet opisanych w tekscie :D ktore Mordimer... no wiecie...
Tylko nie spieprz ostatniej czesci ;] -powiedzial by Madderdin do Piekary
04-08-2007 21:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.