» Recenzje » Skorpion #08: Cień Anioła

Skorpion #08: Cień Anioła


wersja do druku

Kto ma szczęście w kartach...

Redakcja: Mały Dan

Skorpion #08: Cień Anioła
Od siódmego albumu Skorpion nabrał nieco więcej jadu. Album ósmy, Cień Anioła, pokazuje, że coraz bardziej jadowite stają się także towarzyszki tytułowego bohatera.

Po powrocie do Rzymu Skorpion na nowo zadomawia się w mieście i poczyna sobie coraz śmielej. Tymczasem zasiadający na tronie Stolicy Apostolskiej Trebaldi ma coraz więcej problemów, aby utrzymać swoje krwawe rządy. Nie dość, że własna rodzina spiskuje przeciwko niemu, to jeszcze zaczyna brakować mu pieniędzy na opłacenie jego zamaskowanych mnichów-wojowników. Rozwiązaniem ma być pokaźny zastrzyk gotówki, który w geście przyjaźni przysyła król Francji. Skorpion jednak dowiaduje się o przesyłce i zamierza położyć na niej ręce, aby pognębić papieża i samemu się wzbogacić. Tyle tylko, że osoby, które podsuwają mu informacje o transporcie, niekoniecznie kierują się czystymi intencjami. Chcąc zdobyć pieniądze i pozostać przy życiu, Skorpion będzie musiał je przejrzeć.

Na dodatek skomplikowaniu ulega i tak już mocno złożone życie miłosne bohatera. Na okładce widzimy Skorpiona obejmującego ponętną Egipcjankę Mejai, która towarzyszy mu od samego początku serii, nie mogąc się zdecydować, czy chce go zabić, czy zdobyć jego serce. W tym tomie wydaje się, że dojdzie do drugiej możliwości, ale wtedy na scenie pojawia się nowa kobieta, którą ze Skorpionem okazuje się łączyć dawne uczucie. Na tym zresztą udział płci żeńskiej w intrygach się nie kończy, bo w tle czai się jeszcze rudowłosa Ansea, która wraz z rodziną snuje własny spisek.

Tempo akcji w tym tomie jest chyba najniższe od początku serii - większość plansz przedstawia rozstawianie pionków i przygotowania do ostatecznej rozprawy Skorpiona z Trebaldim oraz przepychanki między drugoplanowymi graczami, którzy jednak robią wszystko, żeby wychylić się na plan pierwszy. Nie brakuje jednak kanonicznych elementów Skorpiona, a więc obowiązkowej walki na szpady i równie obowiązkowych nagich kobiecych ciał, które w poprzednim tomie reprezentowała przede wszystkim Mejai, w tym ustępując miejsca francuskiej ambasadorce. Koniec końców, mimo mniejszych niż w siódmym tomie postępów fabularnych, jest więc całkiem interesująco.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Lekturę Cienia Anioła z pewnością urozmaica fakt, że rozwój wydarzeń coraz częściej śledzimy z perspektywy osób innych niż Skorpion, co sprawia, że historia nie krąży już tylko wokół głównego bohatera, jak bywało w pierwszych albumach. Zresztą jego aktualne losy w tym tomie kilkukrotnie przesłaniają retrospekcje z czasów wczesnego dzieciństwa. Rąbek dawnych tajemnic zostaje jeszcze bardziej uchylony, choć do ostatecznych wyjaśnień wciąż jeszcze daleka droga.

Album tradycyjnie kończy się w najciekawszym momencie, co sprawia, że od razu chce się sięgnąć po dziewiąty tom serii. Skorpion nie jest może arcydziełem sztuki komiksowej, ale od siódmego tomu - bo we wcześniejszych już znacznie mniej - czyta się go całkiem przyjemnie. A przecież o to zazwyczaj w komiksach chodzi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Skorpion #08 (Le Scorpion: L'ombre de l'Ange)
Scenariusz: Stephen Desberg
Rysunki: Enrico Marini
Kolory: Enrico Marini
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: 17 czerwca 2013
Liczba stron: 46
Format: 215x290 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788360298961
Cena: 37 zł
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania oryginału: 2008



Czytaj również

Skorpion #09: Maska prawdy
Bliżej prawdy
- recenzja
Skorpion #07: W Imię Ojca
Mniej szpady, więcej płaszcza
- recenzja
Skorpion (wydanie zbiorcze) #2
Bo znowu Templariusze narozrabiali
- recenzja
Skorpion (wydanie zbiorcze) #1
W poszukiwaniu skarbów i tożsamości
- recenzja
Skorpion #11: Dziewiąty ród
Nowe rozdanie
- recenzja
Skorpion #10: W imię syna
Biegnąc w miejscu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.