» Recenzje » Skarga Utraconych Ziem. Rycerze Łaski#4: Sill Valt

Skarga Utraconych Ziem. Rycerze Łaski#4: Sill Valt


wersja do druku

Filip z konopi

Redakcja: Mały Dan

Skarga Utraconych Ziem. Rycerze Łaski#4: Sill Valt
Sill Valt to album niefortunny. Nie dość, że komiks okazał się być niezbyt udanym zamknięciem drugiego cyklu Skargi Utraconych Ziem, to jeszcze w trakcie prac nad nim wydarzyła się tragedia.

Skarga Utraconych Ziem to komiksowa saga fantasy osadzona w mrocznym świecie nawiązującym do celtyckich mitów i legend. Pierwsze cztery tomy Jean Dufaux stworzył wraz z Grzegorzem Rosińskim w latach 90. Opowiadały one nieco sztampową historię młodej księżniczki Sioban, walczącej z zarażającymi jej królestwu rozmaitymi ciemnymi mocami. W 2004 roku Dufaux rozpoczął natomiast pracę nad następnymi czterema tomami, przedstawiającymi już inną opowieść, której zilustrowania podjął się belgijski rysownik Philippe Delaby. Ten nowy czteroksiąg zyskał zbiorczą nazwę Rycerze Łaski i ukazywał się dokładnie przez dziesięć lat. Ostatni tom ujrzał światło dzienne w zeszłym roku.

Tytułowi rycerze, niczym wiedźmini z twórczości Andrzeja Sapkowskiego, mają za zadanie przemierzać Utracone Ziemie i zwalczać rozsmakowane w ludzkiej krwi potwory. Szczególne miejsce na liście istot zagrażających mieszkańcom zajmują zaś Morigany – żywiące się ludzkim mięsem prastare czarownice, skrywające swe szpetne oblicza pod postaciami młodych dziewcząt. Gdy któraś z Morigan zadomowi się w ludzkiej zbiorowości, zazwyczaj udaje jej się uśmiercić wiele nieszczęsnych ofiar nim Rycerze Łaski zdołają ja wytropić i ubić. Oto jednak pojawia się nadzieja na pozbycie się uciążliwego problemu raz na zawsze. Jedna z Morigan pod wpływem sił światła odradza się jako dobra czarodziejka i pragnie ochronić ludzkość przed zakusami dawnych sióstr, zdradzając Rycerzom Łaski niewygodne sekrety czarownic. Do odnalezienia owej czarodziejki wysłanych zostaje dwóch sprawdzonych w boju rycerzy – doświadczony Sill Valt i młody Seamus – a na ich drodze stają oczywiście w pełnej krasie nasłane przez Morigany siły ciemności.

Brzmi niezbyt oryginalnie? Być może, lecz pierwsze trzy części (Morigany, Gwinea Lord, Czarodziejka Sanctus) prezentowały się całkiem nieźle – głównie dzięki świetnym rysunkom Delaby'ego, ale również i nie najgorszej fabule, unikającej najbardziej zużytych schematów, a od czasu do czasu potrafiącej też zaskoczyć czytelnika niespodziewanym zwrotem akcji. Niestety, Sill Valt – ostatni tom Rycerzy Łaski – udowadnia, że Jean Dufaux jako komiksowy scenarzysta może i miewa ciekawe pomysły, ale gdy przychodzi do połączenia ich w sensowną całość i uwieńczenia godnym finałem, jego wyobraźnia okazuje się boleśnie bezradna.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

A wydawałoby się, że potencjał na ciekawe zakończenie był niemały. W czwartym tomie Seamusowi i Sill Valtowi pozostało już tylko na dobre odnaleźć czarodziejkę Sanctus oraz zmierzyć się z ponoć niepokonanym Gwinea Lordem, który uparcie nie chce pozostawić Sanctus w spokoju. Odszukania czarodziejki podjął się Seamus. Starszemu rycerzowi, od którego imienia wziął nazwę ostatni tom, przypadła zaś w udziale rozprawa z wysłannikiem ciemności. W tym celu Sill Valt udaje się do owianego złą sławą zamku Nothurland, gdzie rezyduje Pani z Gronostajem. Nie chodzi jednak o spokojną damę z obrazu Leonarda da Vinci, lecz o mroczną matronę, która przed laty złożyła przysięgę wierności Moriganom. Rycerz Łaski liczy, że uda mu się usłyszeć z jej ust sekret, dzięki któremu będzie w stanie zgładzić Gwineę Lorda.

W ogólnym zarysie prezentuje się to nie najgorzej, lecz szybko pojawiają się fabularne zgrzyty. Po pierwsze: dowiadujemy się, że Pani z Gronostajem jest matką Gwinei Lorda. Wie o tym również Sill Valt. Na jakiej podstawie Rycerz Łaski, od początku nie kryjący przed panią zamku swoich zamiarów, sądzi, że wiedźma zdradzi mu tajemnicę zagrażającą synowi, zamiast ubić przybysza na miejscu? Scenarzysta również musiał odpowiedzieć sobie na to pytanie, więc wymyślił, że stare monstrum ogarnie pożądanie na widok mężnego rycerza i postanowi uczynić z niego swojego kochanka. Miłosne igraszki między Sill Valtem i Panią z Gronostajem – choć dla rycerza niewątpliwie znacznie przyjemniejsze niż krzyżowanie mieczy z wysłannikami ciemności – są jednak upchnięte do historii w tak naciągany sposób, że nie sposób nie przewrócić oczami z zażenowania.

Fabularnych potknięć jest zresztą w tym zeszycie więcej niż w trzech poprzednich razem wziętych. Niektóre wątki zostaje nagle ucięte (Saavarda, Morigany, Seamus i czarodziejka Sanctus), a wyjaśnienie pozostałych wyskakuje nagle niczym filip z konopi (tajemnica niepokonanego wojownika). Nie brakuje też całkowitych nonsensów, jak scena, w której Sill Valt zauważa wiszącą na ścianie zbroję Gwinei Lorda i przechodzi nad tym faktem do porządku dziennego, nawet nie podejrzewając, że śmiertelny wróg może znajdować się w zamku. Cóż, widocznie musiał uznać, że mamuśka trzyma dla swojej pociechy zapasową kopię stroju.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niska jakość scenariusza ostatniego tomu okazuje się niestety również tożsama z brakiem godnego uwieńczenia całości. Zakończenie jest przegadane i mdłe, bo Dufaux w końcowej fazie koncentruje się głównie na tym, żeby na siłę nawiązać do pierwszej serii, tej o losach Sioban. Tym samym Sill Valt pod względem fabuły zawodzi zarówno jako samodzielny zeszyt, jak i dopełnienie opowieści. Tytułowa Skarga Utraconych Ziem, mająca uwolnić krainę od sił zła, być może kiedyś zabrzmi, a może nie, za to z całą pewnością po lekturze Sill Valta zabrzmi skarga niejednego czytelnika, rozczarowanego poczynaniami scenarzysty.

***

Jeśli już ktoś jednak sięgnie po Sill Valta, warto, aby zatrzymał się na dłużej przy 33 planszy albumu. To bowiem ostatnie kadry narysowane przez Philippe Delaby'ego. Belgijski rysownik zmarł nagle w trakcie prac nad komiksem, pozostawiając historię nieukończoną. Ostatnie dwadzieścia plansz pozostałych do końca serii wykonał za niego Jeremy Petiqueux, który wcześniej był uczniem, a następnie przez kilka lat stałym współpracownikiem Delaby'ego. I trzeba przyznać, że okazał się godnym następcą.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zadanie miał niełatwe, bo już na pierwszej osieroconej planszy musiał przedstawić zapoczątkowaną jeszcze przez poprzednika odważną scenę miłosnych igraszek między Rycerzem Łaski i panią zamku. Mimo to dał radę, podobnie jak z pozostałą końcówką historii. O ile do scenarzysty można mieć o nią słuszne pretensje, rysunkom nie można nic zarzucić. Gdyby smutna wiadomość o śmierci doświadczonego rysownika utrzymana została w tajemnicy, wielu czytelników pewnie nawet nie zorientowałoby się, że ostatnie plansze tworzył ktoś inny. Styl jest bliźniaczo podobny, tak samo dokładny i szczegółowy, zarówno jeśli chodzi o oblicza bohaterów, jak i elementy charakterystycznego celtyckiego krajobrazu. Podobno Jeremy Petiqueux z początku nie chciał podjąć się dokończenia albumu. Dobrze, że ostatecznie się zdecydował, godnie kończąc pracę dawnego mistrza.

W dołączonym do komiksu krótkim tekście wspomnieniowym, Dufaux żegna współpracownika i przyjaciela, poza słowami uznania załączając także anegdotę odnośnie ich wzajemnych relacji podczas prac nad albumem. Gdy omawiali – jak się miało okazać – ostatnią z plansz tworzonych przez Delaby'ego, Dufaux poprosił rysownika, aby ten uczynił ukazaną na niej scenę erotyczną bardziej wyrafinowaną. Delaby w odpowiedzi dorysował kobiecie większe piersi i biodra. Ta wzmianka w sumie idealnie podsumowuje styl przedwcześnie zmarłego artysty. Belg nie był wielkim wizjonerem rysunku, ale zawsze rysował z rozmachem i imponującą dbałością o detal. Poza Rycerzami Łaski pozostawił po sobie równie efektownie zilustrowaną Murenę, którą tworzył od 1997 roku, i kilka wcześniejszych prac o tematyce okołohistorycznej, nigdy niewydanych w Polsce. Razem składają się na zacny dorobek, którego niejeden dłużej tworzący rysownik mógłby mu pozazdrościć.

A co dalej ze Skargą Utraconych Ziem? Okazuje się, że cykl będzie kontynuowany, a pomysły Dufaux tym razem przeniesie na papier Béatrice Tillier. Choć druga seria koniec końców okazała się rozczarowaniem, mimo wszystko była lepsza od pierwszej. Może do trzech razy sztuka?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Skarga Utraconych Ziem #8: Sill Valt
Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Philippe Delaby, Jérémy
Seria: Skarga Utraconych Ziem
Wydawca: Egmont
Data wydania: grudzień 2014
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liczba stron: 56
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-281-0221-7
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Skarga Utraconych Ziem. Czarownice #3: Regina Obscura
O wiedźmie co królową chciała być
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Czarownice #2: Inferno
Dufaux jakiego znamy
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Czarownice - Czarnogłowy. Tom 1,
Niby nowe, ale jednak znane
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Rycerze Łaski #1: Morigany
Na tropie czarownicy
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem #5: Morigany
Ruda czarownica na zielonej wyspie
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Sudenne'owie #1: Lord Heron
Sztuka odgrzania kotleta
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.