» Recenzje » Ściana burz

Ściana burz


wersja do druku

Wsłuchajcie się raz jeszcze w losy Dary

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska, Tomasz 'Asthariel' Lisek

Ściana burz
Pierwszy tom trylogii Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu oczarowywał wciągającą opowieścią inspirowaną historią Chin, odmalowaną dzięki niezwykle barwnemu stylowi Kena Liu. Czy podobnie pozytywne wrażenia czekają czytelników w kontynuacji, zatytułowanej Ściana burz?

Po wydarzeniach opisanych w Królach Dary cesarzem został przebiegły Kuni Garu, obecnie mierzący się z ciężarem zdobytej władzy. Wraz z przyjaciółmi i doradcami stara się ustabilizować sytuację w jeszcze niedawno rozdartym przez konflikty zbrojne cesarstwie, dbając zarówno o kiesę maluczkich, jak i ego arystokracji. Niełatwą sztukę rządzenia jeszcze bardziej utrudnia kilkoro sojuszników, o wiele lepiej czujących się w ogniu wojny niż w czasach pokoju. Jak gdyby problemów było mało, sen z powiek Kuniego spędzają też dorastające dzieci, którym już niedługo przyjdzie odegrać ważne role w historii archipelagu Dary.

Trudno nie uśmiechnąć się podczas lektury pierwszego rozdziału, w którym latorośle cesarza potajemnie przysłuchują się gawędziarzowi opowiadającemu zgromadzonej tłuszczy o dziejach cesarza i jego dawnego przyjaciela, ale jednocześnie zaciekłego przeciwnika, Maty Zyndu. Umieszczenie osoby bajarza można wręcz odczytać jako mrugnięcie okiem w kierunku czytelnika, bowiem sam Ken Liu kreśląc historie o Darze posługuje się gawędziarskim stylem. Warto zaznaczyć, że (podobnie jak w pierwszym tomie) już od początku zauważymy niezwykle absorbujący sposób prowadzenia opowieści, który wciągnie nas w historię aż do ostatnich stron. Warto podkreślić, że Liu udało się to, co często pisarzom nie wychodzi: z dużym zainteresowaniem śledzi się u niego zarówno pałacowe intrygi, jak i dywagacje o mniej emocjonujących kwestiach biurokratycznej machiny państwowej.

Mimo powyższych pochwał, drugi tom jest odrobinę mniej zajmującą powieścią niż Królowie Dary. Dzieje się tak przez sposób prowadzenia narracji: wcześniej dosyć szybko stawaliśmy się świadkami ważnych wydarzeń lub przynajmniej wyraźnie było widać, że niedługo one nastąpią. W Ścianie burz Ken Liu poświęcił ponad dwieście stron wprowadzeniu nowych postaci (młoda Zomi, dzieci Kuniego, garść antagonistów) i nakreśleniu wszelkich zagrożeń czyhających na cesarza, jego królestwo oraz najbliższych, a dopiero później przeszedł do najciekawszego wątku powieści. Oczekując równie żwawej opowieści co w przypadku poprzedniczki, na początku możemy poczuć lekkie rozczarowanie, bo dopiero w dalszym etapie historia nabiera tempa. Kolejne rozdziały są przyjemne w odbiorze, dobrze rozplanowane i wręcz "lekkie", czyta się je z zaciekawieniem: jak wspomniałem, ogromna tu zasługa gawędziarskiego stylu autora, ale także jego umiejętności tworzenia licznych, zróżnicowanych postaci o jasno określonych motywacjach, które łatwo popychają akcję do przodu. Dodatkowo, wzorem pierwszego tomu, również w Ścianie burz błyskotliwe, naznaczone poetyckością dialogi nie pozwalają przerywać lektury.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Kuni Garu jako postać zszedł na drugi plan, oddając palmę pierwszeństwa swoim dzieciom oraz Zomi, młodej plebejuszce w tajemnicy przebywającej pod opieką nie byle jakiego mentora – jednego z doradców cesarza, Luana Zyi. Z jednej strony potomkowie cesarza przejawiają odmienne uzdolnienia i tylko przez kilka pierwszych scen można mieć problemy z odróżnianiem rodzeństwa. Nietrudno ich też polubić, ponieważ wnoszą także odrobinę humoru do pełnej powagi i patosu opowieści. Z drugiej, gdy mówimy o Zomi, klasyczne zestawienie starszego już nauczyciela i zapalczywej, upartej oraz wysoce utalentowanej uczennicy wypada znakomicie dzięki ich relacji przypominającej tę na linii ojciec-dziecko. Ken Liu postanowił zamienić lekcje tego duetu w konwersacje o zapomnianych logogramach czy poglądach dawnych filozofów i dodać do tego porcję niewymuszonej moralistyki. 

Poza wyraźnie dojrzalszym, ale wciąż bardzo sympatycznym cesarzem, spotkamy gros innych postaci znanych z Królów Dary i w wielu przypadkach można mówić o bardzo interesujących rozwinięciach ich życiorysów, czego najlepszym dowodem jest wspomniany wcześniej Luan. Szkoda tylko, że w natłoku bohaterów część z nich zwyczajnie znika nam z pola widzenia, co spotyka też kilka nowych osób. Krótkie zaprezentowanie ważnego dla całego tomu bohatera już na początku powieści ma sens, lecz porzucenie go przez autora na przeszło setkę stron wydaje się być już przesadną wiarą pokładaną w pamięć czytelnika.

Ken Liu wyszedł ze słusznego założenia i postawił na te same elementy, dzięki którym Królowie Dary zaskarbiły sobie przychylność odbiorców. Stąd też obecność w Ścianie burz także obszernych fragmentów traktujących o dalekowschodniej kulturze i przywiązaniu do tradycji. Brawa dla autora należą się za ich nienachalne wplecenie w fabułę, dzięki czemu świetnie uzupełniają akcję.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

„Ponownie” – słowo, które bardzo dobrze oddaje wrażenia towarzyszące Ścianie burz. Ponownie bowiem obcujemy z piękną opowieścią o niezwykłych ludziach i równie niezwykłych przygodach, które stały się ich udziałem. I ponownie wszystko, co zaserwował nam Ken Liu, pochłania się z niekłamaną przyjemnością. Oby więcej takich kontynuacji!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ściana burz (The Wall of Storms)
Cykl: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu
Tom: 2
Autor: Ken Liu
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawca: SQN
Data wydania: 11 kwietnia 2017
Liczba stron: 768
Oprawa: miękka
Format: 135×210mm
ISBN-13: 978-83-7924-649-6
Cena: 54,90 zł



Czytaj również

Ściana burz
- fragment
Królowie Dary
Weź udział w chińskiej rewolucji!
- recenzja
Zawisza Czarny
O Polsce czarno na białym
- recenzja
Grimm City. Wilk!
Owca w wilczej skórze?
- recenzja
Impuls
Piłsudski, Golem, spirytyzm i coś jeszcze
- recenzja
Moja lady Jane
Nie oceniaj książki po okładce
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.