Różanooka - Konrad T. Lewandowski
Do przeczytania ostatniego tomu przygód kotołaka Ksina zabierałem się przez kilka długich dni. Nieco zmęczony poprzednimi częściami, nie bardzo wiedziałem, czym Konrad T. Lewandowski może mnie zaskoczyć tym razem. Zwlekałem więc. Moje obawy, na szczęście, okazały się jednak płonne i zupełnie bezpodstawne. Nowe, poprawione wydanie Różanookiej poważnie się różni od tego, do czego przyzwyczaił nas autor.
Tradycyjnie już zacznę od tego, na co wszyscy zwracają uwagę jako pierwsze, czyli okładki. Tak samo jak w poprzednich dwóch tomach i tym razem jest to rysunek wykonany ołówkiem lub akwarelą. Podoba mi się i, co bardzo ważne, przedstawia główną bohaterkę, którą poznaliśmy w Kapitanie Ksinie Fergo - strzygę Irian.
Fabuła, przyznam szczerze, zupełnie mnie zaskoczyła. Przyzwyczajony do prostej i nieskomplikowanej z niewielką ilością wątków, naprawdę się zdziwiłem i... ucieszyłem. Różanooka bowiem zawiera ich o niebo więcej, niż poprzednie tomy razem wzięte. Całość powoli się rozwija i niejednokrotnie zaskakuje czytelnika nagłymi zwrotami akcji. Mniej tu sytuacji rodem z filmów sensacyjnych, więcej natomiast z wolna kiełkującej fabuły. Tym razem autor położył nacisk na rozwój emocjonalny głównej bohaterki. Dominują pozytywne uczucia. Jest więc wielka miłość, która potrafi przetrwać nawet śmierć jednego z kochanków, jest przyjaźń, lojalność i, oczywiście, spisek wymierzony w króla Redrena III. Wszystko to już było, ale... jakoś inaczej.
Ksin bez Ksina. Taki podtytuł nosi niniejsza recenzja. Niby czytamy Sagę o Kotołaku, ale jak na złość kotołaka w niej nie uświadczymy. Główną bohaterką jest Irian - przybrana córka kapitana królewskiej gwardii. Właśnie ona odziedziczyła po ojcu zajęcie, a to zobowiązuje. Teraz do jej obowiązków należy tropienie wszelkich spisków wymierzonych przeciwko Królestwu Suminoru i jego władcy. Poznajemy również żołnierza Mino i Kaada - filozofa uwięzionego w ciele ogromnego węża. Ten ostatni jest moim faworytem. Postać naprawdę świetna, pełna kolorytu i głębi. Ciężko mi wyobrazić sobie tę książkę bez niego. Wracają również ci, których poznaliśmy w tomach poprzednich. I to powracają w wielkim stylu.
W niemal każdej powieści forma jest równie ważna, co jej treść. Banał, choć ciężko się z nim nie zgodzić. Język, z jakim mamy do czynienia w Różanookiej, jest skrajnie różny od tego, co zaproponował czytelnikom Konrad T. Lewandowski w trzech poprzednich tomach sagi. Nie jest to już lektura tak prosta i łatwa w odbiorze. Czyta się ją ciężko, niemal z mozołem. W powieści panuje dość mroczny nastrój i nawet w dalszym ciągu dowcipne dialogi nie są w stanie go rozjaśnić. Sprawia to, że czytelnik się "męczy". Ja nie byłem w stanie zagłębić się w lekturze na dłużej niż godzinę. Uważam jednak, że to dobrze. Dzięki temu pewne wydarzenia możemy sobie w spokoju przemyśleć. Inna sprawa, że wszechobecnej w tomach poprzednich przemocy i mnóstwa seksu jest tu znacznie mniej. Całe szczęście, bo w końcu ile można?
Po lekturze, wbrew swoim zwyczajom, byłem zmuszony przemyśleć treść Różanookiej. Nie wiem czy to dobrze, niespecjalnie lubię kiedy coś mi się narzuca, jednak, nie wiedzieć czemu, nie postrzegam tego jako problemu. Powieść ta należy do takich, które się pamięta i to niezależnie od tego, czy przypadła nam do gustu, czy nie.
Bez mrugnięcia okiem polecę Różanooką każdemu miłośnikowi fantasy niezależnie od wieku. Jest to produkt dobry i do tego w sensownej cenie. Niestety, raczej nie nadaje się do czytania w pociągu czy autobusie, właśnie ze względu na język, jakim jest napisana. Cieszę się z końca Sagi o Kotołaku. Mimo tego, że naprawdę mi się podobała, jestem już nią zmęczony. Mam nadzieję, że czytelnicy którzy przeczytają całość, nie podzielą ze mną tego uczucia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tradycyjnie już zacznę od tego, na co wszyscy zwracają uwagę jako pierwsze, czyli okładki. Tak samo jak w poprzednich dwóch tomach i tym razem jest to rysunek wykonany ołówkiem lub akwarelą. Podoba mi się i, co bardzo ważne, przedstawia główną bohaterkę, którą poznaliśmy w Kapitanie Ksinie Fergo - strzygę Irian.
Fabuła, przyznam szczerze, zupełnie mnie zaskoczyła. Przyzwyczajony do prostej i nieskomplikowanej z niewielką ilością wątków, naprawdę się zdziwiłem i... ucieszyłem. Różanooka bowiem zawiera ich o niebo więcej, niż poprzednie tomy razem wzięte. Całość powoli się rozwija i niejednokrotnie zaskakuje czytelnika nagłymi zwrotami akcji. Mniej tu sytuacji rodem z filmów sensacyjnych, więcej natomiast z wolna kiełkującej fabuły. Tym razem autor położył nacisk na rozwój emocjonalny głównej bohaterki. Dominują pozytywne uczucia. Jest więc wielka miłość, która potrafi przetrwać nawet śmierć jednego z kochanków, jest przyjaźń, lojalność i, oczywiście, spisek wymierzony w króla Redrena III. Wszystko to już było, ale... jakoś inaczej.
Ksin bez Ksina. Taki podtytuł nosi niniejsza recenzja. Niby czytamy Sagę o Kotołaku, ale jak na złość kotołaka w niej nie uświadczymy. Główną bohaterką jest Irian - przybrana córka kapitana królewskiej gwardii. Właśnie ona odziedziczyła po ojcu zajęcie, a to zobowiązuje. Teraz do jej obowiązków należy tropienie wszelkich spisków wymierzonych przeciwko Królestwu Suminoru i jego władcy. Poznajemy również żołnierza Mino i Kaada - filozofa uwięzionego w ciele ogromnego węża. Ten ostatni jest moim faworytem. Postać naprawdę świetna, pełna kolorytu i głębi. Ciężko mi wyobrazić sobie tę książkę bez niego. Wracają również ci, których poznaliśmy w tomach poprzednich. I to powracają w wielkim stylu.
W niemal każdej powieści forma jest równie ważna, co jej treść. Banał, choć ciężko się z nim nie zgodzić. Język, z jakim mamy do czynienia w Różanookiej, jest skrajnie różny od tego, co zaproponował czytelnikom Konrad T. Lewandowski w trzech poprzednich tomach sagi. Nie jest to już lektura tak prosta i łatwa w odbiorze. Czyta się ją ciężko, niemal z mozołem. W powieści panuje dość mroczny nastrój i nawet w dalszym ciągu dowcipne dialogi nie są w stanie go rozjaśnić. Sprawia to, że czytelnik się "męczy". Ja nie byłem w stanie zagłębić się w lekturze na dłużej niż godzinę. Uważam jednak, że to dobrze. Dzięki temu pewne wydarzenia możemy sobie w spokoju przemyśleć. Inna sprawa, że wszechobecnej w tomach poprzednich przemocy i mnóstwa seksu jest tu znacznie mniej. Całe szczęście, bo w końcu ile można?
Po lekturze, wbrew swoim zwyczajom, byłem zmuszony przemyśleć treść Różanookiej. Nie wiem czy to dobrze, niespecjalnie lubię kiedy coś mi się narzuca, jednak, nie wiedzieć czemu, nie postrzegam tego jako problemu. Powieść ta należy do takich, które się pamięta i to niezależnie od tego, czy przypadła nam do gustu, czy nie.
Bez mrugnięcia okiem polecę Różanooką każdemu miłośnikowi fantasy niezależnie od wieku. Jest to produkt dobry i do tego w sensownej cenie. Niestety, raczej nie nadaje się do czytania w pociągu czy autobusie, właśnie ze względu na język, jakim jest napisana. Cieszę się z końca Sagi o Kotołaku. Mimo tego, że naprawdę mi się podobała, jestem już nią zmęczony. Mam nadzieję, że czytelnicy którzy przeczytają całość, nie podzielą ze mną tego uczucia.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Różanooka
Cykl: Ksin
Tom: 2
Autor: Konrad T. Lewandowski
Autor okładki: Jarosław Musiał
Autor ilustracji: Jarosław Musiał
Wydawca: Victoria
Miejsce wydania: Gdynia
Data wydania: 1992 (wznowione w 2004)
Liczba stron: 255
Oprawa: miękka
Format: 11.7 / 16.5 cm
ISBN-10: 8385522069
Cykl: Ksin
Tom: 2
Autor: Konrad T. Lewandowski
Autor okładki: Jarosław Musiał
Autor ilustracji: Jarosław Musiał
Wydawca: Victoria
Miejsce wydania: Gdynia
Data wydania: 1992 (wznowione w 2004)
Liczba stron: 255
Oprawa: miękka
Format: 11.7 / 16.5 cm
ISBN-10: 8385522069
Tagi:
Różanooka | Konrad T. Lewandowski