» Recenzje » Roma Eterna - Robert Silverberg

Roma Eterna - Robert Silverberg


wersja do druku

Kolos na glinianych nogach

Redakcja: Marigold

Roma Eterna - Robert Silverberg
Tworząc Romę Eternę, Silverberg porwał się na coś naprawdę wielkiego, wręcz monumentalnego. Książka pokazuje alternatywną historię świata, czyli co by było, gdyby Imperium Rzymskie nie upadło. Pokonując wszelkie przeciwności, nieraz chwiejąc się w posadach, kolos miałby przetrwać ponad dwa tysiące lat (aż do roku 2723 kalendarza rzymskiego, czyli do roku 1970 wedle naszej rachuby). Zdawać by się mogło, że autor zadbał o wszystko, dusząc w zarodku czynniki, które mogłyby zagrozić istnieniu cesarstwa: religie monoteistyczne, dążenia niepodległościowe poszczególnych prowincji, swary między dwoma bratnimi imperiami, jednym ze stolicą w Rzymie, drugim - w Konstantynopolu, czy w końcu dążenia polityków do przeprowadzenia wewnętrznych reform (niekoniecznie bez przelewu krwi).

W swoim zbiorze opowiadań Silverberg prezentuje jedenaście historii (w tym króciutki prolog), będących czymś w rodzaju kroniki najważniejszych wydarzeń. W tym miejscu trzeba jednak dodać, iż tak naprawdę rzadko znajdujemy się w samym centrum akcji. Częściej o wszystkim dowiadujemy się z drugiej ręki - czy to z odnalezionej przez badacza kroniki podróży dookoła świata, czy też z opowieści ostatniego cesarza. Z jednej strony epizody na tym zyskują, bo dają nam możliwość wniknięcia w realia życia Rzymian, pokazując, jak w czasie wielkich przemian i przewrotów radzili sobie nie tylko wielcy dygnitarze, ale i zwykli ludzie (niestety, rozbicie fabularne na kilkanaście odrębnych opowieści sprawia, że bohaterowie odchodzą, zanim na dobre się do nich przyzwyczaimy). Z podobnym zabiegiem, czyli emocjonalnym angażowaniem czytelnika poprzez opisywanie losów maluczkich mieliśmy już do czynienia w Valentine Pontifex. Jednakże tam równocześnie śledziliśmy losy Koronala – obie wizje, prezentujące wydarzenia z perspektywy zarówno elity społeczeństwa, jak i pospolitych obywateli planety się uzupełniały. W Romie… wyraźnie odczuwa się brak drugiej wersji wydarzeń, relacji z pierwszej linii frontu (wyjątki na tym polu, jak chociażby Druga fala, zaliczają się do najlepszych tekstów zbioru).

Pomijając jednak perspektywę, wystarczy dokładniej przyjrzeć się wizji Silverberga, by zauważyć, że cechuje się ona sporą dozą naiwności. Po raz kolejny odwołam się do Kronik Majipooru, gdzie całą planetą zarządzano z ledwie dwóch większych ośrodków władzy: Góry Zamkowej i Labiryntu. Wszystkim było dobrze, wszyscy żyli w zgodzie (tylko Metamorfozie się burzyli), a do uspokojenia buntu, którego przyczyną był drastyczny spadek poziomu życia, a w efekcie głód na olbrzymią skalę, wystarczyło kilka rzuconych przez Valentine’a groźnych spojrzeń. Istna sielanka. Te filozofię istnienia imperialnego kolosa autor najwyraźniej przeniósł także na Romę Eternę.

Miałem wrażenie, że twórca na samym początku stworzył listę zagrożeń, które mogłyby doprowadzić do upadku cesarstwa, a następnie odhaczał kolejne pozycje. Niby dobrze, ale czy na pewno? Wystarczyło nie wypuścić Żydów z Egiptu i zatłuc Mahometa, by zażegnać grozę przemian religijnych? Dwie wojny zjednoczeniowe wystarczyły, by ukrócić zapędy niepodległościowe prowincji? Jedno porządne lanie sprawiło, że barbarzyńcom odechciało się atakować Rzym? Z pozoru wszystko wygląda solidnie, ale gdy przyjrzeć się temu bliżej, dochodzi się do wniosku, że Silverberg wiele czynników po prostu zignorował. Najbardziej w oczy rzuca się kwestia prowincji. Po klęsce, jaką była próba podbicia Peru i krajów Nowego Świata, Grecy szybko wzięli sprawy w swoje ręce i na jakiś czas przejęli kontrolę nad całym Imperium, z łatwością pokonując wykrwawiony militarnie i finansowo Rzym. Dobrze, to jest logiczne. Rodzi się jednak pytanie: co w tym czasie działo się na prowincjach? Dlaczego nikt tam nie znał zasady: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta?!

Podobnie jak samo Imperium, Roma Eterna zdaje się być kolosem na glinianych nogach. Wciąż jest to bardzo sprawnie napisana książka, wszak Silverberg to nie amator (aczkolwiek nie jest także szczególnym erudytą – pisze poprawnie, bardzo rzemieślniczo, nie wzbogacając zbytnio swojego języka). Jednakże tym razem chyba porwał się z motyką na słońce. Braki dotyczą nie tylko społeczno-politycznych aspektów tak długiego funkcjonowania Cesarstwa, ale także i innych elementów, jak chociażby przemiany technologiczne (samochody i broń palna wspominane są ledwie półgębkiem), do opisania których autorowi zabrakło już chyba sił. Amerykanin wyraźnie bawił się historią, przemycając nawiązania do Magellana czy zamordowania rodziny Romanowów. I chyba tylko jako zabawę tę książkę można traktować.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
5.79
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Roma Eterna
Autor: Robert Silverberg
Tłumaczenie: Dariusz Kopociński
Wydawca: Solaris
Miejsce wydania: Stawiguda
Data wydania: 2 czerwca 2009
Liczba stron: 420
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-7590-023-1
Cena: 43,90 zł



Czytaj również

W dół do ziemi
Podróż po swoją przyszłość
- recenzja
Skrzydła nocy
Cień dawnej chwały
- recenzja
Skrzydła nocy
- fragment
Miecze i mroczna magia - antologia
Nowe opowieści klasyków gatunku
- recenzja
Valentine Pontifex - Robert Silverberg
Naiwnie, ale przyzwoicie
- recenzja

Komentarze


Alkioneus
   
Ocena:
0
Bardzo się zawiodłem na książce.
01-10-2009 16:14
Szczur
    Strasznie kiepska
Ocena:
0
jedna z najgorszych pozycji Silverberga jaką czytałem. Płytka, totalnie niedopracowana, z bezsensownymi zwrotami fabuły i absurdalnymi rozwiązaniami.
19-02-2010 23:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.