» Recenzje » Resident Evil 5

Resident Evil 5

Resident Evil 5
Resident Evil. Jeden z najważniejszych tytułów gatunku zwanego "survival horror". Historia gry zaczęła się w 1996 roku i trwa do dziś, za sprawą studia Capcom. Można powiedzieć nawet, że jest to już tytuł kultowy, ponieważ w 2002 roku doczekał się ekranizacji, a fanów tytułu znaleźć można w praktycznie każdym miejscu globu. W roku 2007 pojawiła się czwarta część gry i trzecia część filmowa. Teraz mamy rok 2009 i mimo iż o kolejnej części filmu nic nie wiadomo, możemy się cieszyć możemy kolejną, piątą odsłoną gry.


Cenega w kratkę



PC-towa premiera odbyła się pół roku później od konsolowej, otrzymaliśmy więc tytuł bardziej dopracowany (dwie wersje gry – kompatybilna z DX9 i DX10) i przy okazji spolszczony (dzięki Bogu – kinowo!). Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to słabo wykonane pudełko (po jakimś czasie przestał się domykać z jednej strony). Generalnie jednak za polskie wydanie należą się brawa, co niestety nie zawsze się zdarza (patrz recenzja Brothers In Arms).


Powrót Chrisa


Postacią, którą przyjdzie nam pokierować w grze, jest agent Bioterrorism Security Assessment Alliance – Chris Redfield – jedna z charakterystycznych postaci serii Resident Evil. Przybywa on do Afryki, by zbadać, czym jest wirus T. Pomagać mężczyźnie ma niejaka Sheva Alomar – wyjątkowo urodziwa panna, która ze względu na wydarzenia z przeszłości (śmierć rodziców po eksperymentach farmaceutycznych) postanawia walczyć z bioterroryzmem. To właśnie ta dwójka na własnej skórze będzie musiała przekonać się, jak niebezpieczny jest wiadomy wirus. Fanów serii na pewno ucieszy wybór Chrisa na głównego bohatera. Jako alter ego gracza pojawił się już w części pierwszej oraz w Code: Veronica, może się też pochwalić rolami epizodycznymi w drugiej i trzeciej części oraz w The Umbrella Chronicles. jest to więc jedna z czołowych postaci uniwersum Resident Evil.

Z tyłu pudełka przeczytać możemy zdanie: "Koszmar, którego szybko nie zapomnisz". Slogan ten nie jest jednak adekwatny do treści gry – co prawda zdarzają się w niej momenty grozy, jednak… naprawdę rzadko. W dodatku nie nazwał bym tej gry czymś, co śniłoby mi się po nocach. Brak towarzyszącej mi grozy osobiście mi nie przeszkadał, jednak ci, którzy szukali w Resident Evil 5 rasowego horroru, mogą poczuć się zawiedzeni.


Strzelając oszczędnie


Rozgrywka skupia się oczywiście na walce. Walce o przetrwanie. Amunicji oraz sprayów leczniczych jest zawsze za mało, a przeciwnicy w postaci zombie nie zaprzestają ataków. Warto zatem, w chwili spokoju, poszukać drewnianych beczek, w których znaleźć można amunicję, zioła lecznicze oraz… skarby, które możemy potem sprzedać. Pieniądze w grze są naprawdę przydatne, ponieważ możemy za nie zakupić nowe rodzaje broni. Brzmi schematycznie? Może tak, lecz wcale nie wywołuje nudy. Tym bardziej, że fabuła wciąga niemiłosiernie.


Against the horde


Walczyć będziemy przede wszystkim z ludźmi zakażonymi wirusem. Akcja dzieje się w Afryce, więc są to w większości rdzenni Afrykanie, choć czasami trafi się ktoś (coś?) o jasnej karnacji. Co jakiś czas natrafimy też na przeciwników w nieco bardziej zaawansowanym stadium mutacji np. wyrostka z workiem na głowie i piłą łańcuchową w ręku. A w ramach dania głównego dostaniemy walki z bossami, o których nieco więcej przeczytacie kilka akapitów dalej. Skoro walczyć z hordami (bez obrazy, fani Warcrafta), to nie o pustych rękach. Co prawda na samym początku mamy tylko zwykłą Berettę, lecz w miarę postępów odblokować można dużo więcej rodzajów broni, m.in. znanego i lubianego kałacha czy też obrzyna… z trzema lufami. Do uzbrojenia dochodzi kilka rodzajów granatów (zapalający, przeciwpiechotny, flashbang), miny, a nawet granatnik i wyrzutnia rakiet. Dodatkowo każdą z broni można ulepszyć, dzięki czemu na ilość uzbrojenia nie ma co narzekać.


Together now


Ciekawym rozwiązaniem są tzw. "akcje wspólne". Polegają one na tym, iż w celu wykonania jakiejś czynności trzeba połączyć swoje siły. Pomagamy więc partnerowi w skoku lub równocześnie pociągamy dźwignię w celu otworzenia jakichś drzwi. Działania te są sprytnie wplecione w gameplay i pojawiają się dość często. Powodują także dodatkowy przypływ adrenaliny, gdy trzeba się rozdzielić…


W grze nie uniknięto również rozwiązań co najmniej kontrowersyjnych. Pierwszą kwestią jest ekran ekwipunku. Każda z postaci ma po dziewięć slotów, w których musi zmieścić broń, granaty, amunicję oraz zioła. Często zdarzało mi się, że miejsca brakowało, a akurat trafił się rzadki rodzaj któregoś z wyżej wymienionych przedmiotów. Trzeba więc kombinować, co zostawić, co wyrzucić. Mało tego – grzebanie w zasobach naszej postaci NIE WIĄŻE SIĘ z pauzą gry – akcja toczy się dalej, więc gdy znajdziemy coś podczas walki, miotanie się po "plecaku" staje się działaniem wręcz samobójczym. Decyzje w takich momentach podejmowałem na szybko, czego w późniejszych etapach gry ponosiłem konsekwencje, nie do końca przyjemne.

Drugą sprawą, jest brak możliwości poruszania się podczas strzelania, przez co podczas potyczek trzeba mieć oczy dookoła głowy, ponieważ w każdej chwili może się przytrafić atak od tyłu. Chociaż mi osobiście to nie przeszkadzało, wyczytałem, iż dla wielu graczy stanowiło to utrudnienie. Z drugiej jednak strony, gdyby można było biegać i strzelać równocześnie, to gra stała by się banalnie łatwa.

W grze przyjdzie nam również stoczyć dziesięć walk z bossami. W walkach tych nie liczy się strzelanie tak, byle trafić w potwora, ponieważ jest to wyrzucanie amunicji w błoto. Kluczem do zwycięstwa jest wyszukanie słabego punktu. Gdy go odnajdziemy, należy już tylko skupić na nim ogień. Przy okazji stosować trzeba uniki, ponieważ obrażenia zadane przez takiego potwora, często przekraczają 25% paska przedstawiającego punkty życia. Po trafieniu bossa odpowiednią ilością ołowiu, odpala się krótki filmik, w którym obejrzeć możemy zazwyczaj – efektowną śmierć naszej "zmory".


Let’s watch something


Skoro już przy cut-scenkach jesteśmy… przerywniki w grze pełnią ważną rolę. To właśnie za ich pomocą poznajemy kolejne elementy fabuły, więc jeśli chcemy poznać historię przedstawioną w Resident Evil 5, powinniśmy je oglądać. Zapewniam, że nie będziecie się nudzić, ponieważ stworzone zostały z prawdziwie filmowym rozmachem. Dynamice i efektowności towarzyszą sensowne dialogi, interesujące z powodu doskonałego dubbingu.


A w nagrodę…


W grze mamy do dyspozycji również treści dodatkowe, które możemy odblokować, spełniając odpowiednie wymagania oraz będąc w posiadaniu odpowiedniej ilość punktów. Warunki do spełnienia to np. odpowiednia ilość ukończonych rozdziałów czy też odpowiednia liczba odnalezionych odznak B.S.A.A. Punkty natomiast zdobywamy za ukończenie rozdziałów z odpowiednią oceną, którymi są kolejno D, C, B, A ,S oraz SS. Na ocenę składają się aspekty takie jak czas ukończenia poziomu, celność czy też ilość zabitych przeciwników. Im wyższa ocena, tym więcej punktów otrzymujemy. W ten sposób możemy m.in. kupować nowe stroje dla naszych bohaterów.


We dwoje


Jeżeli znudzi wam się granie w pojedynkę – tryb multiplayer przychodzi z pomocą. Mamy tutaj dwie opcje rozgrywki i obie polegają na kooperacji. Pierwszą opcją jest po prostu kampania, którą zaliczyć możemy z innym graczem za pośrednictwem Internetu. Drugą i (moim zdaniem) zdecydowanie ciekawszą opcją jest tryb: "najemnicy". Polega on na zdobyciu określonej ilości punktów w danym czasie. Punkty zdobywamy, zabijając wrogów, natomiast czas możemy przedłużać po… stłuczeniu odpowiednich figurek, które są rozrzucone po mapie. Mamy tutaj do wyboru siedem map i pokierować możemy nie tylko Chrisem i Shevą, lecz również Jill Valentine oraz Albertem Weskerem.
Na dodatek każda z postaci ma po dwie, trzy wariacje, które różnią się od siebie strojem oraz uzbrojeniem. Wszystko to składa się na wyjątkowo wciągający tryb, do którego chce się ciągle powracać (tym bardziej, że aby odblokować wszystkie postaci, trzeba ukończyć daną mapę z oceną sięgającą przynajmniej A). Jedyną bolączką trybu multiplayer jest strasznie mała ilość graczy. Często miałem problemy ze znalezieniem partnera, co po jakimś czasie doprowadzało do odpowiednio ubarwionej wulgaryzmami wiązanki, a kończyło się zamknięciem programu.


Ładnie dla oka, przyjemnie dla ucha


Do oprawy audio-wizualnej nie mam żadnych zarzutów. Grafika stoi na najwyższym poziomie, mamy tutaj bardzo detaliczne odwzorowane otoczenie i naprawdę małą powtarzalność lokacji. Warto zaznaczyć, że grałem w wersji z DirectX 9, więc efektowność grafiki na DX10 powinna być jeszcze większa. Do silnika odpowiadającego za fizykę świata gry również nie mam zastrzeżeń. Generalnie ilość klatek nie spadła ani razu poniżej trzydziestu, choć mój sprzęt zalecanych wymagań nie spełniał, a grałem na najwyższym poziomie detali. Capcom wykonał kawał dobrej roboty, biorąc również pod uwagę to, że jest konwersja na konsole.


Gra roku?


Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, iż najnowszy Resident Evil okaże się tak wciągającą pozycją i że zrobi na mnie tak pozytywne wrażenie. Czasu spędzonego wraz z Chrisem i Shevą nie żałuję ani trochę. Nie jestem jednak gotów zaryzykować tezy, iż jest to gra roku. Dlaczego? Ponieważ na horyzoncie Dragon Age oraz Modern Warfare 2, z którymi wiążę ogromne nadzieje. Myślę jednak, że pod koniec listopada wszystko będzie jasne i tytuł zwycięzcy będę miał w zanadrzu. A Resident Evil 5 ma naprawdę duże szanse, by w moim prywatnym corocznym rankingu odnieść zwycięstwo.


Plusy:

  • Chris i Sheva
  • fabuła
  • survival!
  • cut-scenki
  • tryb multiplayer
  • oprawa audio-wizualna
  • brak możliwości ruchu podczas strzelania
  • pojedynki z bossami
  • duża ilość uzbrojenia
  • niezwykle wciągająca rozgrywka


Minusy:

  • ekran ekwipunku
  • niewiele elementów horroru
  • mała ilość graczy w sieci


A oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.0
Ocena recenzenta
8.06
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7
Obecnie grają: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Resident Evil 5
Producent: Capcom
Wydawca: Capcom
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 14 września 2009
Data premiery (Polska): 18 września 2009
Wymagania sprzętowe: Core 2 Quad 2.8 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 9800 lub lepsza), 8 GB HDD, Windows XP/Vista
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.residentevil.com/5/
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 99,90 zł



Czytaj również

Resident Evil 3
Zombie powstają ponownie
- recenzja
Resident Evil 2
Czy remake ikony stanie się ikoną?
- recenzja
Resident Evil: Ostatni rozdział
Nareszcie koniec
- recenzja
Resident Evil: Afterlife
Daleko pada jabłko od jabłoni
- recenzja
Resident Evil II
Mille dwie, czyli powrót baby z jajami
Niech ktoś wreszcie zabije te trupy!

Komentarze


Denethor
   
Ocena:
0
Zgadzam się z opinią recenzenta. Gra może i nie jest straszna, jak poprzednie części [do 2 włącznie] ale za to jest niesamowicie grywalna. Nie miałem okazji pograć w co-opie ale skoro świetnie bawiłem się w singlu to pewnie zabawa we 2óch podniosła by moją ocenę o ,5 pkt do 9,5.
14-11-2009 19:20
ashmourne
   
Ocena:
0
świetna gra. bardzo przyjemnie grą się w co-op
14-11-2009 20:08
kaleto
   
Ocena:
0
gra według mnie jest świetna, DENETHOR ma racje że nie jest straszna ale sądzę ze ma dużo lepszą grywalny niż poprzednie RE. Polecam każdemu kto ma ochotę sobie pograć w dobrą strzelaninę.
15-11-2009 10:10
Adahl
   
Ocena:
0
Kilka nieścisłości w recenzji się znalazło biorąc pod uwagę historię serii. Pierwsze z brzegu, w RE5 nie mamy już do czynienia z samym wirusem a połączeniem wirusa T z Las Plagas. Ogólnie wydaje się jakby recenzent nie miał styczności ze wszystkimi częściami sagi, a szkoda bo w każda z nich wyjaśnia nowe rzeczy związane z uniwersum RE.
16-11-2009 15:12
~Detroi

Użytkownik niezarejestrowany
    Hmm..
Ocena:
0
Zagrałem, przeszedłem i co mógłbym rzec? Gra jest dobra, żadna rewelacja wg mnie. W inne części nie miałem okazji zagrać, bo biegałem częściej na dworze. Teraz mam komputer i mogę sprawdzać sobie tytuły. Sądzę, że gry tj. Assassin's Creed 2 czy chociażby taki sobie cRPG Risen, bardziej mnie wciągnęły.

Grą roku nie została i słusznie. Z tego co pamiętam to wirus, to nie był "T", tylko "Las Plagas" w różnych odsłonach i "Uruboross" czy coś takiego.
31-08-2010 22:37
~ChrisRedfield

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja gram z moim tatą we 2óch i fajnie się gra :)
A co do gry to daje 10/10
08-09-2010 19:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.