» Artykuły » Inne artykuły » Redaktorzy oceniają - kwiecień 2011

Redaktorzy oceniają - kwiecień 2011

Redaktorzy oceniają - kwiecień 2011
W okresie od 1 do 30 kwietnia 2011 roku w Dziale Książkowym opublikowanych zostało 31 recenzji, których średnia ocena wyniosła 7,19. Najwyższą ocenę − 9,5 – otrzymał Z mgły zrodzony autorstwa Brandona Sandersona, podczas gdy najniżej ocenione zostały Królowa potępionych Anny Rice i Znamiona Kaina Toma Knoxa - 3:

Czytać:




"W świecie, w którym popiół pada zamiast deszczu, ludzie nie znają kwiatów i zieleni drzew, zaś władzę sprawuje nieśmiertelny tyran, pojawiają się zapowiedzi wielkich wydarzeń. Pokryty bliznami zbiegły niewolnik rozbudza nadzieję na pokonanie panującego już millenium Imperatora, gwaranta zastałego ładu Ostatniego Imperium. Z mgły zrodzony wprowadza czytelnika w świat wpadający właśnie w szpony rebelii. Czy warto dołączyć do rewolucji?

Mimo przeciętnej z pozoru fabuły książka wnosi powiew świeżości do fantastyki. Najłatwiej zauważa się tę zmianę w magii. Pisarz wychodzi z całkowicie nową koncepcją nadnaturalnej mocy – allomancji.Jest to siła pozwalająca spalać posiadane w ciele metale, siła mająca bardzo dokładnie ustalone właściwości (zebrane w czytelny sposób na końcu książki w tabeli i krótkim posłowiu). I tak na przykład żelazo przyciąga inne metale, zamieniając allomantę w swego rodzaju magnes, cyna wyostrza zmysły, zaś miedź ukrywa wykorzystywanie mocy. Metali jest dwanaście i są wykorzystywane przez bohaterów w widowiskowy, działający na wyobraźnię sposób.

Najbardziej godnym uwagi elementem powieści są bohaterowie. Czytając kolejne strony, poznając kolejne epizody ich życia, zaczynamy rozumieć ich motywacje, pragnienia i sposoby odbierania rzeczywistości. Nie są to dwuwymiarowe plakietki z imieniem i umiejętnościami, ale prawdziwe, żywe istoty. A co dowodzi talentu autora, takich dobrze zarysowanych postaci w książce jest wiele.

Ostatnimi, bardzo istotnymi atutami książki są styl i narracja. Od pierwszych stron akcja wciąga i biegnie, z idealną, wycyzelowaną prędkością, przez praktycznie całą książkę, nie pozwalając oderwać się od lektury. "

Mateusz 'Moteuchi' Dąbrowski



"Kreśląc prawie wiek temu słowa o pewnym hobbicie, J.R.R. Tolkien prawdopodobnie nie przypuszczał nawet w najbardziej fantastycznych marzeniach, iż tworzy właśnie podwaliny epickiego nurtu fantasy. I że jego książki staną się kamieniem milowym gatunku, probierzem, wedle którego będą oceniane dzieła innych pisarzy, podążających w jego ślady. Takim właśnie wizjonerem jest Tad Williams, który pisząc swój monumentalny cykl Pamięć, Smutek i Cierń, otwarty tomem Smoczy Tron, moim zdaniem w pełni zasłużył na tytuł następcy Mistrza.

Williams potrafi stworzyć niesamowity nastrój. Jego narracja ma swój charakterystyczny rytm, pulsuje miarowo, niczym krew płynąca w żyłach, by nagle gwałtownie przyśpieszyć, porwać i postawić przed wydarzeniami, wobec których czytelnik nie potrafi pozostać obojętny, w które angażuje się niemalże na równi z bohaterami. By później na moment uspokoić tempo opowieści łagodniejszą nutą, która za chwilę przerodzi się w kolejny mocny akord. Pisarz kreśli obrazy tak działające na wyobraźnię, że ma się odczucie przeniesienia w całkiem nową rzeczywistość, świat malowany słowami, którego rozmach poraża.

Smoczy Tron powstał prawie ćwierć wieku temu, i był debiutem powieściowym Williamsa. Teraz, po latach, można stwierdzić, że to literatura ponadczasowa, którą można zaliczyć do klasyki fantasy. Proza głęboka, niezwykle nastrojowa, napisana pięknym językiem, taka, która zostawia czytelnika z odczuciem, że wkroczył do świata, poznanie którego wzbogaciło go i skłoniło do refleksji."

Maja 'Vanth' Białkowska



"Cormac McCarthy. Spotkania z prozą tego twórcy to spotkania z mroczną stroną ludzkiej natury, losem, Bogiem, krwawą historią, która może dotknąć każdego z nas. Nie inaczej jest w powieści To nie jest kraj dla starych ludzi.

Akcja powieści osadzona została w latach 80. XX wieku, na granicy Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Llewelyn Moss to typowy Amerykanin z Południa. Zwyczajny człowiek, który znalazł się w niezwyczajnej sytuacji. Moss, przypadkowo natrafiając na walizkę pełną pieniędzy, postanawia skorzystać z szansy otrzymanej przez los. Niestety oprócz pieniędzy, przeznaczenie przygotowało dla Llewelyna potężnych wrogów, handlarzy narkotyków, którzy są właścicielami fortuny.

Proza McCarthy’ego może się podobać. Świadczy o tym z pewnością świetnie opowiedziana historia, wyraziści bohaterowie czy doskonały, wiarygodny obraz świata. Znamienny dla twórczości tego amerykańskiego pisarza jest fakt, iż budując postacie swoich dramatów, skupia się głównie na ich zachowaniu, nie wkracza w świat ich myśli. Ten zabieg bardzo wyraźnie da się zauważyć w prowadzeniu akcji dialogowych. Są one skrócone do minimum, opierają się na pytaniu i odpowiedzi, bez zbędnej psychologizacji. Lapidarny język bez wątpienia stanowi o sile historii opowiadanych przez McCarthy’ego.

McCarthy, w mniej lub bardziej świadomy sposób, zaproponował nam zatem nową konwencję westernu. Popularny gatunek został rozbudowany i pogłębiony. Wiele odcieni szarości, z którymi przyjdzie nam się stykać w książce, to jej niewątpliwa zaleta. Ba, każdy z nas mógłby zostać Llewelynem Mossem."

Marcin 'Edgar Allan' Waincetel

Unikać:




"Fabuła, która na pierwszy rzut oka może zapowiadać się ciekawie, jest bez wątpienia najgorszą stroną powieści. Pisarka zaczyna od przedstawienia kilku krótkich historii, każdej z perspektywy innej postaci. Opowieści łączy jeden wspólny wątek, który sprawia, że choć historie same w sobie nie są zbyt ciekawe, czyta się je z niemałym zainteresowaniem, jako wstęp do dalszego rozwoju wydarzeń. Ten jednak okazuje się jeszcze bardziej nudny, a niektóre z wcześniej rozpoczętych wątków są później całkowicie pominięte.

Dużo lepiej mają się bohaterowie. Anne Rice zdążyła już w poprzednich tomach przyzwyczaić nas do tego, iż jej postaci są wyraziste, a każda ma swój odmienny charakter, zasady i system wartości. Na tym polu na szczęście niewiele się zmienia, postaci wydają się dopracowane. Również styl autorki nie ulega zmianie. Nadal ma ona dawną lekkość pióra, dzięki czemu nawet przez te mniej ciekawe rozdziały brniemy stosunkowo szybko.

Mimo to powieść polecam jedynie zagorzałym miłośnikom serii, tym, którzy nie mogą tak łatwo rozstać się z bohaterami Kronik lub liczą na wyższy poziom w kolejnych tomach. Pozostałym sugeruję zakończyć przygodę z wampirami na znakomitej części drugiej."

Sławomir 'Villmar' Jurusik



"Głównym bohaterem powieści jest David Martinez, młody prawnik z Wielkiej Brytanii. Poznajemy go, gdy otrzymuje spadek po zmarłym dziadku. W testamencie znalazły się dwa miliony dolarów oraz tajemnicza mapa ze wskazówkami, jak poznać historię staruszka. Tuż przed śmiercią mężczyzna polecił swojemu wnukowi rozwiązanie rodzinnej tajemnicy, powiązanej z krajem Basków. Świeżo upieczony milioner postanawia rzucić dotychczasową, nudną pracę i wyruszyć w wyprawę życia na Półwysep Iberyjski.

Uczucie déjà vu towarzyszyło mi niemal od samego początku – Znamiona Kaina to właściwie Sekret Genezis ze zmienionymi imionami bohaterów i otoczeniem. Tego pierwszego można nawet nie zauważyć, gdyż postacie są równie płaskie jak w debiutanckiej powieści. Słabo jest również w warstwie językowej – opisy w Znamionach... są jeszcze uboższe niż w poprzedniej powieści. Niektóre zdania musiałem przeczytać przynajmniej dwa razy, by zrozumieć ich sens. To dyskwalifikuje książkę nawet jako niewymagające zaangażowania intelektualnego, rozrywkowe czytadło."

Tomasz 'arakin' Czajka
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Z mgły zrodzony
Mission impossible w złodziejskim wydaniu
- recenzja
Z mgły zrodzony
- fragment
Słowa Światłości
Prawdziwie epickie fantasy
- recenzja

Komentarze


Umbra
   
Ocena:
0
Chyba najciekawszy i najbardziej potrzebny (jak dla mnie) cykl w serwisie, dzięki za tekst, pierwsza książka mnie zaciekawiła, a tak nie wiem czy bym o niej w ogóle usłyszał. Na pewno przeczytam.
13-05-2011 14:04

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.