» Blog » Rasy dla science fiction:
12-10-2017 23:50

Rasy dla science fiction:

W działach: science fiction | Odsłony: 616

Jak dało się zauważyć czytając ten blog trochę lubię science fiction (aczkolwiek dużo bardziej lubię fantasy). Moje preferencje rozkładają się jednak w ten sposób, że dużo bardziej lubię tytuły pokroju Aliens, Starcrafta, Expanse czy Firefly niż takie pokroju Star Treka, Kontaktu czy Mass Effect.

Czyli uniwersa, gdzie ludzkość stoi na pierwszym planie, a głównym zagadnieniem jest ludzka natura, a nie problemy kosmitów, którzy różnią się od nas jedynie kształtem nosa. Jednym z głównych problemów są sami kosmici. W science fiction, zwłaszcza popkulturowym często przedstawiani są jak ludzie z nieco odmienną anatomią, przez co nierzadko wypadają mało autentycznie. Dlaczego bowiem obcy wyglądają jak ludzie, skoro ich ewolucja powinna przebiegać w zupełnie innych warunkach? Dlaczego są w stanie żyć w ziemskim środowisku, z naszymi zarazkami, naszym spektrum temperatur i ciśnienia? Dlaczego posługują się mową opartą o artykułowanych dźwiękach (a nie np. zmianie koloru ciała, jak ośmiornice?) w słyszalnym dla człowieka zakresie?

Z drugiej strony naprawdę obcy obcy są bardzo niewygodni, bowiem są zbyt obcy i trudni do interakcji. Trudno się z nimi dogadać, zrozumieć, a być może nawet spotkać, bowiem mogą żyć w zupełnie różnych dla człowieka ekosferach (np. obcy oparty na krzemie prawdopodobnie potrzebowałby wiele więcej ciepła do życia i preferowałby obszary przestrzeni, w których ludzie nie byliby zdolni przeżyć, życie oparte na fluorze natomiast przetrwać mogłoby tylko w obszarach bardzo chłodnych, a co więcej sam kontakt z takim obcym najpewniej zakończyłby się poważnymi poparzeniami chemicznymi).

Z tej też przyczyny wolę rasy z tradycyjnych settingów fantasy. Bajkowość zwyczajnie pozwala dużo więcej wybaczyć. Aczkolwiek mam pewną ideę na grywalne, pozwalające na interakcje, a jednocześnie klimatyczne rasy do science fiction.

Konkretnie: jedną rasę. Ludzi. I ich potomstwo. Bo nie od dziś wiadomo, że największym wrogiem ludzi są inni ludzie.

Podstawowa trójka:

Idea ta nie do końca jest moja. Prawdę mówiąc pochodzi ona z gry Civilisation: Beyond Earth i jest (obok intra) jednym z najlepszych elementów tej, poza tym napisanej mocno na odczepne gry. Generalnie w grze budujemy kolonię na obcej planecie, stosunkowo wcześnie podejmując decyzję o tym, w jakim kierunku rozwijać się ma nasze społeczeństwo. Rezultaty tej decyzji stopniowo się nawarstwiają, a podejmowane kroki sprawiają, że stopniowo nasz lud staje się zupełnie odmienny od innych.

Decyzje te są czymś w rodzaju ścieżek życia czy sposobów na radzenie sobie z trudnościami, jakie preferują nasi ludzie. Generalnie podążyć możemy w jednym z trzech kierunków. Kierunki te to:

Czystość: jej wyznawcy pragną uczynić nową planetę miejscem takim, jakim była Ziemia i wieść takie życie, jakie ich przodkowie. Budują więc okryte kopułami miasta, w których panują ziemskie warunki, dbają o sztuczne ciążenie lub jego regulację, chcą terraformować planetę, by mogła podtrzymać życie ziemskich organizmów, zmienić skład chemiczny atmosfery, temperaturę, może nawet długość dnia. Wyciąć obce zarośla, zasadzić lasy, zaorać pola i obsiać je ziemskim zbożem…

Wyznawcy Czystości szerzej opierają się na tradycyjnej, ziemskiej wizji człowieczeństwa. Odrzucają rozwiązania akceptowane przez inne ścieżki, nawet kosztem mniejszej efektywności pracy czy skrócenia potencjalnej długości życia, uważając je za zbyt radykalne i po prostu nieakceptowalne.

Harmonia: natomiast przystosowuje siebie do świata, najczęściej w drodze modyfikacji genetycznych. Dostosowują się do ciążenia i temperatury, zamiast siać ziemskie rośliny modyfikują już istniejące rośliny do produkcji strawnych dla człowieka białek, tłuszczy i węglowodanów (oraz własne układy trawienne do przyswajania obcych substancji odżywczych), asymilują się z obcym życiem etc.

W dalszej perspektywie Harmonia polega na znaczących zmianach w ludzkim genomie, projektowaniu dzieci, tworzeniu pracowników wedle potrzeb, budowie społeczeństwa opartego na genetyczne kasty (superżołnierzy, super pracowników fizycznych, intelektualnych, wykwalifikowanych etc.), potencjalnie bardzo odległe od pierwotnego wzorca ludzi.

Supremacja: obchodzi kwestie środowiskowe dzięki łączeniu ludzi z maszynami. Cywilizacje dążące tą drogą, zamiast sadzić ziemskie lub dostosowywać się do spożywania ziemskich roślin szukają alternatywnych źródeł produkcji żywności, zamiast dostosowywać się do środowiska lub środowisko do siebie pakują w swoje ciała cyborgizacje podnoszące ich odporność tak, by problem przestał być istotny, masowo używają robotów, zdają się na SI i samemu przenoszą się do cybernetycznych ciał.

Ludzi się tam produkuje, do ściśle określonych celów. Co więcej odcięcie się Supremacjonistów od kwestii środowiskowych sprawia, że ci mogą czerpać z zasobów planety pełnymi garściami, bez patrzenie na ekosystem, a ewentualne skutki przerzucając na adeptów pozostałych ścieżek. Ich nie obchodzi skażenie, a jeśli kwaśne deszcze zniszczą komuś uprawy, to nie jest to ich problemem.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Henryk Tur
   
Ocena:
0

Zobacz sobie frakcje ludzi w SMAC - Sid Meier's Alpha Centaurii. Jest ich siedem i znacznie ciekawsze niż w BtE.

 

13-10-2017 12:10
   
Ocena:
0

Bo posiadanie świnki morskiej też zapewne byłoby objawem luksusu.

Według wikipedii świnki morskie były przysmakiem w państwie Inków, więc tak, jestem skłonny wierzyć, że w warunkach wiecznych problemów z aprowizacją i diety opartej na pożywnej, sztucznie syntetyzowanej papce, świnka będzie produktem pożądanym. Kto wie, może nawet kultura voidbornów wytworzy sobie rytuał świniobicia?

13-10-2017 16:50
140553

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"W science fiction, zwłaszcza popkulturowym często przedstawiani są jak ludzie z nieco odmienną anatomią, przez co nierzadko wypadają mało autentycznie. Dlaczego bowiem obcy wyglądają jak ludzie, skoro ich ewolucja powinna przebiegać w zupełnie innych warunkach? Dlaczego są w stanie żyć w ziemskim środowisku, z naszymi zarazkami, naszym spektrum temperatur i ciśnienia? Dlaczego posługują się mową opartą o artykułowanych dźwiękach (a nie np. zmianie koloru ciała, jak ośmiornice?) w słyszalnym dla człowieka zakresie?"

Po części da się to wyjaśnić. Jeśli chodzi o budowę - budowa humanoidalna jest dobra dla istoty inteligentnej. Np. oczywiste jest, że taka istota powinna posiadać chwytne ręce, albo ich jakiś odpowiednik, bo bez tego nie da się używać narzędzi, a z kolei bez tego inteligencja jest w znacznej mierze nieprzydatna (a już na pewno nie da się bez tego stworzyć cywilizacji kosmicznej). Więc jakieś inteligentne, dajmy na to, rozgwiazdy, nie mają specjalnego sensu. Co do komunikacji opartej na dźwiękach - ma ona pewne przewagi nad komunikacją opartą na zmianie koloru ciała, chociażby taką, że dzięki niej Twoje narządy nie muszą być zwrócone w stronę rozmówcy, żebyś mógł z nim rozmawiać (w ogóle, mam wrażenie, że słuch jest jednak ważniejszy od wzroku. Np. ochrona przez zagrożeniami - zarówno ślepa, jak i widząca istota nie zobaczy wroga, który zakłada się do niej od tyłu, ale słysząca go przynajmniej usłyszy - dla osoby głuchej wszystko, co za jej plecami, jest niedostrzegalne).

"Przykładem technoguseł może być wykorzystanie ogromnych maszyn kroczących jako głównego środka bojowego, miecze świetlne czy klonowanie dawno zmarłych liderów, w nadziei, że ich kopie okażą się równie skuteczne"
A co jest nie halo z klonowaniem liderów? Wiadomo, że za zdolności osoby odpowiadają w znacznej mierze czynniki pozagenetyczne, wychowanie, jej doświadczenia itd., ale przecież cechy wrodzone też mają znaczenie, więc jeśli chcemy stworzyć akademię liderów, całkiem sensowne jest wzięcie jako materiału wyjściowego osobników o których wiemy, że ich pierwowzory przejawiały cechy przywódcze, niż randomów? To nie zagwarantuje wyszkolenia geniusza, ale zwiększy szansę.


"Fundamentaliści: czyli ludzie bardzo mocno wierzący w coś, nie do końca dającego się obiektywnie zaakceptować. Fundamentalistów może być bardzo, ale to bardzo wiele rodzajów. Począwszy od ludzi, którzy z jakiegoś powodu odrzucają niektóre zdobycze nauki, nawet takie nie będące zdobyczą science fiction (szczepionki, bo powodują autyzm, GMO, bo powoduje raka, samochody, bo trują, komputery, bo zabierają pracę rachmistrzom).

Druga, potencjalnie możliwa grupa to osoby celowo ograniczające zastosowania nauki i cenzurująca jej osiągnięcia ze względów religijnych lub innych ideologicznych. Powiedzmy sobie szczerze: Żydzi żyją zgodnie ze swoją religią, na przekór wszystkiemu od VI wieku przed naszą erą. Nie widzę powodu, żeby nagle postanowili to zmienić. Tak samo, jak nie sądzę, by zrobili to wyznawcy Islamu, Amisze czy Hinduiści"

Tyle, że w tym drugim sensie, każdy człowiek jest fundamentalistą, bo każdy ma jakieś poglądy na moralność, w tym również na kwestie związane z etyką nauki i nie trzeba być wyznawcą egzotycznej religii. Ot, np weźmy eksperymenty na ludziach - jest oczywiste, że eksperymentowanie, dajmy na to, na zbrodniarzach, obiektywnie przyczyniłoby się do zwiększenia naszej wiedzy (tak, jak przyczyniły się eksperymenty Mengele na ofiarach obozów koncentracyjnych) - ale tego się nie robi, właśnie z powodu "wiary w coś, co nie da się obiektywnie zaakceptować" (w tym przypadku, wiary w "nienaruszalną godność człowieka", która przecież jest konstruktem kulturowym, a nie czymś obiektywnie istniejącym, co się da naukowo zmierzyć). Podobnie np z eugeniką.
Generalnie, to jest przejaw typowego podejścia - ludzie traktują poglądy moralne innych ludzi jako "ideologie", "irracjonalne religie", "subiektywne światopoglądy", wierząc, że ich własne poglądy, to nie żadne poglądy, tylko "no to jest po prostu normalność, to oczywiste, że X jest dobre, w ogóle po co ja to tłumaczę".

Oczywiście, co innego, kiedy ktoś mówi "szczepionki są złe, bo powodują autyzm", a co innego, kiedy ktoś mówi "przymusowe szczepienia są złe, bo ograniczają ludzką wolność" - to pierwsze jest obiektywnie błędnym stwierdzeniem o faktach, to drugie jest subiektywnym wyrażeniem poglądu, którego nie da się obiektywnie ani "udowodnić", ani "obalić" (tak samo jak zdanie "Przymusowe szczepienia ograniczają wolność, ale zapewnienie ochrony przed epidemiami jest ważniejsze").

Żeby jakaś cywilizacja nie była "fundamentalistyczna", musiałaby być kompletnie amoralna, nie mieć żadnych koncepcji etycznych i być nastawiona wyłącznie na efektywność... Chociaż też nie, bo efektywność wymaga wcześniejszego ustawienia priorytetów, czyli szeregowania różnych wartości, co już w zasadzie jest formą etyki.



Niech żyje Wielka Polska Katolicka!
To ja, Adeptus.
Mój blog: https://adgedeon.blogspot.com/
25-11-2017 13:05

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.