» Recenzje » Radio Darwina - Greg Bear

Radio Darwina - Greg Bear

Radio Darwina - Greg Bear
W Radiu Darwina Greg Bear pokazuje, jak cienka bywa granica pomiędzy fikcją literacką a tekstem popularnonaukowym. Jego powieści nie można zaszufladkować jako kolejnej fantastycznej ewokacji: jest to rzetelnie przeprowadzona naukowa symulacja.

Historia wybuchu ogólnoświatowej epidemii, tak zwanej grypy Heroda, która zniekształca płody i wywołuje u kobiet masowe poronienia, została nakreślona przez Beara z niespotykaną nawet u autorów hard SF dbałością o fundament naukowy. Amerykanin nie nagiął praw nauki, nie zastąpił też znanych nowymi; wykorzystał jedynie luki w naszej wiedzy i rozwinął niektóre będące w powijakach teorie, cały czas dbając o to, aby jego symulacji niczego nie można było zarzucić.

Najlepszym tego przykładem jest Bearowska wizja ewolucji: powstawanie nowych gatunków zwykliśmy rozumieć jako stopniowe nagromadzanie się cech, kumulowanie "małych", nieletalnych mutacji, aż do momentu pojawienia się bariery rozrodczej między formą wyjściową a nową, czyli niemożności wydania płodnego potomstwa. Teoretycznie więc powinniśmy dysponować mnóstwem skamielin ilustrujących ten proces, krok po kroku… Tymczasem archeologowie do tej pory natrafili jedynie na kilka form pośrednich, jak chociażby archeopteryks, łączący w sobie cechy gada i ptaka. I tutaj wkracza Bear. Założył on, że ewolucją może kierować coś innego, że zmiany nie zachodzą powoli, ale skokowo. Mechanizmem odpowiedzialnym za to miałyby być transpozony, czyli fragmenty DNA, które mogą same wyciąć się z nici, a następnie wkleić w innym miejscu (w Radiu… chodzi dokładnie o retrotranspozony, czyli zaanektowane przez nasz genom fragmenty materiału genetycznego wirusów).

Wyobraźmy więc sobie, że w niedalekiej przyszłości jakiś czynnik (stres?) sprawia, że ewolucja postanowiła nam o sobie przypomnieć, rozwiewając mrzonki tych, którzy uznali homo sapiens za ostateczne jej ogniwo. Dodatkowo robi to w sposób nietypowy, bo SHEVA, czyli wspomniany genomowy retrowirus, jest pozornie po prostu kolejnym (aczkolwiek wyjątkowo groźnym) czynnikiem chorobotwórczym. Na całym świecie szybko formują się prywatne i rządowe grupy specjalistów, których celem jest opracowanie skutecznej szczepionki. Brzmi znajomo, prawda? Trochę jak powtórka z Epidemii, ale bez Dustina Hoffmana i eboli. Szkopuł w tym, że nakreślona przez Beara wizja poraża rozmachem, rzetelnością, pieczołowitością kreacji, a także ilością branych pod uwagę aspektów ogólnoświatowych wydarzeń.

Przede wszystkim jest to jednak książka o naukowcach. O ich pracy, marzeniach, trudzie, zmaganiach z politykami i bezlitosnym rynkiem, ale także o mentalności badacza, człowieka głodnego wiedzy oraz o ciążącej na nim odpowiedzialności. Bear doskonale buduje napięcie, przez co przynajmniej pierwsza część powieści to wyśmienity thriller z zacięciem biologicznym, i nakreśla do złudzenia realistyczny plan wydarzeń, co sprawia, że Radio… w mniejszym stopniu przypomina prognozę, a bardziej dziennik. Jednakże to nie wydarzenia, ale ludzie zdają się być tutaj najważniejsi.

Poszczególne postacie prezentują szerokie spektrum ludzkich charakterów i jednocześnie stanowią pretekst do omawiania związanych ze środowiskiem naukowym kwestii. I tak: Augustine, który kieruje rządowym Zespołem Specjalnym przy CDC (Center for Disease Control and Prevention), to biurokratyczna i przede wszystkim polityczna twarz nauki, a jego prawa ręka, Christopher Dicken, to bohater na wskroś tragiczny, poświęcony swojej pracy (wyjazdy w teren, śledztwa w sprawie nowych ognisk chorób) do tego stopnia, że zapomina o normalnym życiu − nie ma nikogo bliskiego, wiecznie schowany pod skrzydłami Augustine'a, a mimo że błyskotliwy, to bez żadnych dokonań naukowych. Z kolei historia Mitcha Rafelsona rzuca światło na skostniałość niektórych środowisk (zwłaszcza archeologów i ewolucjonistów), gdzie wszyscy trzymają się uznanego porządku rzeczy, nie wahając się zniszczyć młodego naukowca o otwartym umyśle, który chciałby forsować jakąś nową teorię. W tym wątku Bear krytykuje również postawę kurczowego upierania się przy hamujących, niekiedy wręcz − poprzez blokowanie badań − zakłamujących naukę przesądach i kulturalnych reliktach.

Jednakże prym wśród bohaterów wiedzie doktor Kaye Lang, która jako pierwsza opisała odpowiedzialne za epidemię mechanizmy. Najciekawszym aspektem jej osobowości, wyraźnie podkreślonym w drugiej części powieści, jest głód wiedzy. Można wręcz rzec, że jest to chorobliwa, obsesyjna ciekawość, przymus przekonania się o wszystkim samemu, rozbierania świata na części i odkrywania jego tajemnic. Uczucie to potrafi zawładnąć człowiekiem, sprawić, że odsunie on na bok rozsądek i podejmie ryzyko, nieważne jakie by ono nie było, choćby miał niewielką szansę na uzyskanie odpowiedzi. W wątku Lang Bear ciekawie podchodzi również do kwestii Nagrody Nobla, która jawi się jako Święty Graal nauki, cel sam w sobie, ważniejszy od nowych odkryć.

Radiu Darwina zarzucić można jedynie rzemieślniczość wykonania i miejscami wręcz toporny styl; język książki jest suchy i pozbawiony ozdobników, wyraźnie tworzony przez umysł ścisły, a nie humanistę. Nie można jednakże Bearowi odmówić talentu do przekazywania wiedzy, gdyż powieść, mimo głębokiego zakorzenienia w naukach biologicznych, jest przyswajalna nawet dla największego laika. Poza nielicznymi wyjątkami, jak chociażby niektóre dialogi (od kiedy to doktor nauk biologicznych trzeba tłumaczyć, za co odpowiada hormon LH?), autor umiejętnie wplatał w treść wyjaśnienia specjalistycznych terminów i tym samym oszczędził czytelnikowi konieczności ciągłego zerkania do słownika.

Powieść ta to de facto biotechnologia fabularyzowana. Autor przyswoił zagadnienia z zakresu biologii molekularnej, genetyki, wirusologii, ewolucjonizmu i medycyny, niektóre interpretując na nowo, a następnie przyoblekł w akcję. Był przy tym bardzo dokładny i przewidujący, dzięki czemu poruszane przez niego zagadnienia nie zdezaktualizowały się, mimo iż od premiery oryginału minęła dekada (opisywana w tle terapia bakteriofagowa wciąż jest w powijakach, niemniej Bear trafnie określił kierunek badań w obecnie zaczynającej się erze post-antybiotykowej). Można narzekać, że językowo Radiu… bliżej jest do artykułów popularnonaukowych, niż do beletrystyki, ale powieść nadrabia to świetnie skrojonymi bohaterami, wnikliwością opisów środowisk naukowców, a także iście thrillerowym napięciem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Radio Darwina (Darwin’s Radio)
Cykl: Radio Darwina
Tom: 1
Autor: Greg Bear
Tłumaczenie: Janusz Pultyn
Wydawca: Solaris
Miejsce wydania: Stawiguda
Data wydania: 19 maja 2009
Liczba stron: 512
ISBN-13: 978-83-7590-035-4
Cena: 45,90 zł



Czytaj również

Radio Darwina - Greg Bear
W to mi graj
- recenzja
Mongoliada
Wespół w zespół
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.