» Relacje » Pyrkon 2012

Pyrkon 2012

Pyrkon 2012
Już od dwunastu lat fani fantastyki tłumnie ściągają do Poznania, by uczestniczyć w Pyrkonie – jednym z największych konwentów w kraju. W fandomie wciąż krążą opowieści o dawnych odsłonach odbywających się na Dębcu oraz legendarnych przygodach z tamtejszymi mieszkańcami o specyficznym umiłowaniu do trzech pasków na garderobie. W zeszłym roku konwent przeniósł się jednak na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich. Tam też zorganizowano ostatni Polcon i tegoroczny Pyrkon.


Ogarnąć kolosa

W piątek około południa dotarłem do Poznania i przystąpiłem do procedury akredytacyjnej. Udostępniono sporo okienek, wydzielono stanowiska dla mediów, gżdżaczy i twórców programu. Wszystko powinno więc przebiegać zupełnie sprawnie, ale... No właśnie – nie raz byłem świadkiem sytuacji, w której kilkunastometrowa kolejka ustawiła się przed jednym okienek, podczas gdy pozostałe były wolne. Jak się okazało, czekający ludzie byli przekonani, że kolejka jest wspólna i rozdziela się na poszczególne punkty. Cóż, nie mieli racji. Zdecydowanie zabrakło tu opieki organizatorów, którzy pokierowaliby oczekującymi lub lepiej widocznych informacji o dostępnych miejscach akredytacji.

Na potrzeby konwentu przeznaczono trzy budynki MTP, z czego dwa wypełniły sale prelekcyjne, zaś jedną zajęły Games Roomy. Do dyspozycji uczestników oddano także dwie szatnie. Wejścia na teren targów strzegły elektroniczne bramki (odblokowywane identyfikatorem), a na rękę każdego z uczestników założona została charakterystyczna, czerwona opaska. Bardzo dobrze, że zrezygnowano z niewygodnego plastiku używanego w zeszłym roku. Tym razem opaski wykonano z materiału, dzięki czemu ich noszenie nie przeszkadzało nawet trzeciego dnia.

Nie można było także narzekać na zaplecze gastronomiczne. W jednym z budynków MTP działał bufet, przy punkcie informacyjnym funkcjonowały natomiast: punkt zamówień i odbioru pizzy, stanowisko z pączkami i drożdżówkami, a także dwa ogródki piwne. Z ogródkami tymi wiąże się ciekawa tendencja. O ile na zeszłorocznym Polconie piwo sprzedawano w jednym miejscu z jasno wyznaczonymi stolikami do jego spożywania, o tyle teraz tereny dwóch punktów sprzedaży przechodziły płynnie w siebie nawzajem, rozprzestrzeniając się także na dalsze rejony konwentu. Często widywało się ludzi zabierających piwo do Games Roomu czy nawet budynków prelekcyjnych. Czyżby oznaczało to liberalizację regulacji dotyczących spożywania alkoholu?

Gdy piątkowym wieczorem skierowałem swoje kroki do położonej kilka minut dalej szkoły noclegowej, przeżyłem szok. Ludzie stłoczeni byli nie tylko w przeznaczonych do tego salach, ale także na korytarzach i wszystkich innych płaskich miejscach, jakie udało się im znaleźć. Zdobycie kawałka podłogi do rozłożenia śpiwora graniczyło z cudem. A w sobotę rano pojawiły się prawdziwe tłumy... Teoretycznie jeden z korytarzy szkoły był wydzielony jako strefa ciszy nocnej. Teoretycznie, bo nawet w tym rejonie do późnej nocy nie gasły światła ani nie spadał poziom hałasu. Muszę przyznać, że brakowało mi tu interwencji organizatorów. Niezależnie od porażającego tłumu, uczestnicy muszą ponosić konsekwencje związane z miejscem, w którym zdarzyło się im położyć. Nawet jeśli do cichej części trafili przez przypadek. Niektórzy potrzebowali snu i dlatego właśnie szukali miejsca w strefie ciszy nocnej. Tegoroczny Pyrkon zgromadził ponad 6200(!) osób, z których znaczna część liczyła na nocleg w szkole. Tego miejsca – mimo zlikwidowania nocnego Games Roomu i erpegowni – jednak nie było. Jeśli organizatorzy chcą utrzymać ten fenomenalny rezultat, muszą pomyśleć o dodatkowych miejscach noclegowych. W przeciwnym wypadku konwent załamie się pod własnym ciężarem.


Poruszyć tłumy

Nie licząc konkursów, turniejów i innych atrakcji, prelekcje odbywały się w jedenastu blokach programowych. To dużo, rzadko jednak zdarzały się godziny, w których zainteresowałaby mnie więcej niż jedna rzecz. Prawdziwy problem tkwił jednak w czymś innym – wiele punktów programu po prostu się nie odbyło. Bez wcześniejszych uprzedzeń, bez zmian w planie, po prostu – przychodzisz do odpowiedniej sali, a tam tylko grupka zdziwionych konwentowiczów, czekających na prelegenta, który nigdy nie zaszczyci ich swoją obecnością. Był też inny mankament, jednak znacznie bardziej subiektywny. Poza nielicznymi perełkami duża część punktów programu była po prostu nudna. Po raz pierwszy zdarzyło mi się opuszczać prelekcje, bo dalszą obecność uznawałem za kompletną stratę czasu.

Moją przygodę z atrakcjami Pyrkonu rozpocząłem od Jak nie należy kraść dzieł sztuki Zofii Urszuli 'Zuli' Kalety. Temat był naprawdę interesujący, można było dowiedzieć się paru ciekawych faktów (na przykład jak ukradziono jedynego polskiego Moneta), lecz całość była lekko przegadana i prowadzona tak chaotycznie, że słuchacze tracili poczucie sensu swojej obecności. Piątek był także dniem dwóch dyskusji o miejscu kobiety w RPG. Pierwsza z nich, prowadzona przez Alicję 'Itis' Kandziorę i Rafała 'Celestyna' Dzieszkowskiego, była największą porażką całego Pyrkonu 2012. Rozmowa nie prowadziła do żadnych wniosków, była natomiast wypełniona tak potężną dawką stereotypów, seksistowskich żartów i niczym niepopartych spekulacji, że niedawna kłótnia pod słynną notką zigzaka była przy tamtej szczytem akademickiej finezji i profesjonalizmu. Na dodatek prowadzący kompletnie nie byli w stanie zapanować nad dyskusją i swój udział ograniczali do wtrącania paru słów co pewien czas. Drugim punktem programu poświęconym temu tematowi był panel z udziałem Pawła 'Skały' Jurgiela, Michała 'Puszona' Stachyry, Katarzyny 'Azi' Szelejak i Joanny Wołyńskiej. Dopóki rozmowa pozostawała przy stoliku panelistów, było naprawdę ciekawie i można było się dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy. Problemy zaczynały się, gdy głos zabierała publiczność. Dowiadywaliśmy się więc, jak to odgrywanie płci przeciwnej pomaga w jej zrozumieniu oraz tak wielu innych "faktów", że włosy jeżyły się na głowie. Widać niektórzy nie zrozumieli, że większość ludzi na panel dyskusyjny przychodzi po to, by wysłuchać, co do powiedzenia mają zaproszeni goście.

Drugi dzień konwentu rozpocząłem od prelekcji Wolsung: lepiej, szybciej, sprawniej, mocniej! i był to bezsprzecznie jeden z lepszych punktów programu, na jaki trafiłem. Ekipa Kuźni Gier (Artur 'Garnek' Ganszyniec, Michał 'rince' Smoleń i Jarek 'beacon' Kopeć) dała mnóstwo praktycznych wskazówek, jak ulepszyć swoje sesje i tricków, które przydadzą się każdemu mistrzowi gry. Interesująco zapowiadał się także panel dyskusyjny Nie tylko programiści w bloku gier komputerowych. Udział wzięli m.in. Artur Ganszyniec, Jakub Ćwiek i Jakub Grudziński. Rozmawiali o tym, dla jakich ludzi jest miejsce w gamedevie, jednak potencjał tematu nie został wykorzystany. Tak naprawdę dowiedzieliśmy się tylko tego, co już jest powszechnie wiadome: że gier komputerowych nie tworzą tylko programiści, ale także szereg innych specjalistów. Kolejnym panelem o niewykorzystanym potencjale była dyskusja na temat Przygotowania przed końcem świata. Paneliści (Jakub Ćwiek, Maciej Guzek, Aleksandra Janusz, Rafał Kosik, Krzysztof Piskorski i Piotr Rogoża) stanęli na wysokości zadania i bardzo ciekawie rozmawiali o wszystkim, co związane z przeżyciem w warunkach globalnego kataklizmu i swoich wyobrażeniach katastrofalnej przyszłości. Dyskusję zabiła jednak kartka z pytaniami prowadzącej. Monika 'Katriona' Doerre co chwilę wracała do (widocznie zabawnego w jej mniemaniu) tematu zombie apokalipsy i w ogóle nie reagowała na tok rozmowy toczonej przez jej gości. Gdy zaprasza się tak inteligentnych ludzi, wystarczy dać im temat, a oni zajmą publiczność na kilka godzin. Tutaj jednak wszystkie zalążki dyskusji były zabijane w zarodku, by rozmowa mogła wrócić na swój niepoważny i lekko infantylny tor.

Na sobotni wieczór zaplanowano pokaz specjalny Platige Image i przedstawiciele studia jak zwykle nie zawiedli. Zaprezentowano kulisy powstawania intra do Edycji Rozszerzonej Wiedźmina 2, proces jego produkcji oraz szczegóły techniczne związane ze stworzeniem tego filmu. Przy okazji publiczność zauważyła zabawne nieścisłości w zwiastunie, jak na przykład znikający tron. Ostatni dzień Pyrkonu programowo prezentował się niestety bardzo słabo i nie ma co się dziwić, że większość przyjezdnych uczestników opuściła Poznań dosyć wcześnie.


Planować przyszłość

Tegoroczny Pyrkon był wyjątkowy. Udało się zgromadzić więcej uczestników niż na jakimkolwiek polskim konwencie wcześniej. Nierzadki był widok całych rodzin z małymi dziećmi oraz ludzi bardzo luźno zainteresowanych fantastyką. Poznański konwent zaczął bowiem nabierać cech festiwalu, zapewniającego dobrą zabawę każdemu niezależnie od jego zainteresowań. Jak wpłynie to na przyszłość takich imprez? Trudno powiedzieć. Możliwe, że idea fantastycznego konwentowania nie trafi do części z przybyłych i za rok się nie pojawią. Możliwe też jednak, że – zachwyceni poznańską atmosferą – na kolejną edycję przyjadą wraz z przyjaciółmi. A wtedy dostaniemy wydarzenie, które wstrząśnie Polską. Te tysiące ludzi muszą jednak gdzieś spać...

Pyrkon 2012 był z pewnością świetnym pomysłem na spędzenie weekendu. Tym razem jednak bardziej ze względu na towarzystwo dawno niewidzianych osób niż punkty programu. Te były bardzo nierówne, chociaż blok literacki przeważnie trzymał poziom. Spotkania autorskie prowadzono sprawnie i ciekawie. Także premiera Nieba ze stali Roberta M. Wegnera i Alkaloidu Aleksandra Głowackiego dostarczyły miłych wrażeń i stały się podstawą do interesujących dyskusji. Obraz psuły jednak odwołane prelekcje, a także punkty programu wtórne i nieprzekazujące nic nowego. Dużą wadą niemal wszystkich paneli dyskusyjnych było oddawanie za dużo głosu publiczności – warto pomyśleć o zmienieniu tej proporcji. Mimo tych niedociągnięć nie mam wątpliwości, że za rok znów pojawię się w Poznaniu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8.89
Ocena użytkowników
Średnia z 23 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Pyrkon
Od: 23 marca 2012
Do: 25 marca 2012
Miasto: Poznań
Strona WWW: www.pyrkon.pl/
Noclegi: Na konwencie
Typ konwentu: fantastyczny



Czytaj również

Pyrkon 2019
Fantastyka niejedno ma imię
- recenzja
Pyrkon 2017
Relacja ze stolicy Fantastyki
- recenzja
Pyrkon 2016
Kolejny rekord frekwencji i zadowolenia
- recenzja
Warsztaty z Robertem Cichockim
Storytelling technikami Impro dla gier RPG
Pyrkon 2014
Mrówka na konwencie
- recenzja
Czas hiperkonwentów
Pyrkon 2014 okiem Andrzeja Zimniaka

Komentarze


~igrek

Użytkownik niezarejestrowany
    po miesiącu!?
Ocena:
0
relacja z konwentu po miesiącu od zakończenia!? polter zacxzyna schodzic na psy...
27-04-2012 09:48
Drachu
   
Ocena:
+2
A widzisz, ja dyskusje o kobietach oceniam odmiennie - bo widzisz, poprawne poglądy to nie wyznacznik dobrej prelekcji, ja rozumiem że Celestyn nie powinien udzielac głosu osobom mającym niepostępowy punkt widzenia, ale nie dajmy się ogłupić. To, że ludzie mówili rzeczy nie przystające do Twojej wizji to pech, ale nie ich wina. Ja wiem, że powinni mówić, że super, ekstra i więcej kobiet, ale... no cóż. Uczmy się tolerować różne poglądy. Nie wszyscy muszą bombardować się miłością :)
To była lepsza dyskusja - bo ludzie dyskutowali :)

Na panelu z Joanną i Skałą z góry wiadomo będzie, jaki będzie wynik. Prawdziwa awangarda - dyskusja bez dyskusji. Czterech dyskutantów, a każdy mówi to samo :P
Aha - na panel dyskusyjny przychodzę dyskutować.
27-04-2012 14:28
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Ha, poważne serwisy mnie cytują i stawiają za przykład profesjonalizmu :)
27-04-2012 14:37
Drachu
   
Ocena:
+1
Znaczy, ze zasłużyłeś :)
27-04-2012 14:49
gower
   
Ocena:
0
@Drachu
A ja na panel dyskusyjny przychodzę wysłuchać dyskusji zaproszonych gości. Zdaje się, że taka formuła obowiązuje także na panelach organizowanych przez uczelnie (jak na przykład niedawne Wielki Kryzys 2.0 na UW) - z ewentualną serią pytań z sali.

Nie narzekam także na to, że nie zgadzałem się z poglądami części publiczności - to naturalne. Narzekam na to, że "dyskusja" i wysuwane hipotezy były spóźnione o jakieś kilkanaście lat.
27-04-2012 15:23
Drachu
   
Ocena:
+2
A widzisz... zwróć uwagę, że prelka Celestyna też była określona mianem "panelu dyskusyjnego". Uczelnia rządzi sie nieco innymi prawami, gdzie uznajesz autorytet gościa, a konwent to z założenia spotkanie równych - zresztą awet podczas akademickiego opanelu dyskusja z salą też jest dopuszczalna.

Czy poglądy były spóźnione o kilkanaście lat - miło, że wiesz lepiej jakie uczestnicy mają doświadczenia i jakie powinni mieć. Ci ludzie (wśród nich i ja) podzielili się swoimi doświadczeniami - mam wierzyć "Współczesnym poglądom" czy swoim własnym oczom?
Nie wymyśliłem tego, co czym mówiłem. JA to zaobserwowałem.
A Ty idąc na dyskusję z góry zakładasz jaka ma być jedna wspólna prawda.
27-04-2012 15:32
Scobin
   
Ocena:
+1
Drachu, Schopenhauer byłby z Ciebie dumny, ale może jednak odnieś się czasem do tego, o czym gower pisze (w artykule lub komentarzu). Wiesz, tak chociaż dla zachowania pozorów. :)

[EDIT]

Przykładowo: gower nigdzie nie sugeruje, że "powinni mówić, że super, ekstra i więcej kobiet" albo że "wie lepiej jakie uczestnicy mają doświadczenia i jakie powinni mieć". Citation needed.

[EDIT II]

A najlepiej przytoczcie jakiś konkretny przykład i na nim obrabiajcie tych dyskutantów, bo płonę z ciekawości, o co dokładnie chodziło. ;-)
27-04-2012 15:53
Repek
   
Ocena:
+2
Problem powraca przy okazji tego typu punktów od lat. Konwentowicze są przyzwyczajeni, że na "panelu dyskusyjnym" mogą być stroną w dyskusji.

Kwestia ustalenia na początku panelu zasad i tyle. Tylko potem prowadzący panel musi mieć jaja/jajniki, by nie pozwolić sali zabierać czasu antenowego. Nie po to się zazwyczaj zaprasza 4-5 osób, by zaprezentowały ciekawą wymianę zdań, by potem 1-2 osoby z sali taką dyskusję rozwalały.

Pozdro
27-04-2012 15:55
Drachu
   
Ocena:
0
Ależ Scobinie - w drugim mym poście odniosłem się do zarzutu posiadania "nieaktualnych" poglądów.

A ponieważ zarówno gower, jak i ja byliśmy na tej dyskusji, to nie musiałem zgadywać co mojemu szanownemu rozmócy w niej nie pasowało, bo kto był, ten wie. Bycie Schopenhauerem trochę pomaga, ale w tym wypadku nie było konieczne :)
28-04-2012 17:42
Scobin
   
Ocena:
0
1. Poglądy =/= doświadczenia. :)

2. OK, wycofuję się w takim razie jako niewtajemniczony. ;)
28-04-2012 22:50
Drachu
   
Ocena:
0
Staszku - masz rację, poglądy i doświadczenia nie są tym samym, ale w tym przypadku poglądy są pochodną doświadczeń :) Okej, może sa niemodne (te poglądy) i niepostępowe i rodem z poprzedniej epoki grania, ale ukształtowało je te kilkadziesiąt kobiet które przez moje sesje sie przewinęły. Grałem z babeczkami, miałem zupełnie kobiece drużyny, z częścą grałem po kilka lat. Nie mówię - bywało całkiem spoko, ale wolę grać z kolesiami (a i to nie z każdym) z powodów które podałem na dyskusji, a które gower (przyznam, ze czuję się nieswojo pisząc Twą ksywę małą literą, ale rozumiem, że tak powinienem, prawda?) zna, bo tam był, miód i wino pił.

Celestyn i Itis dawali mikrofon każdemu kto o niego prosił - zatem nawet nie można powiedzieć, że głośna mniejszośc zakrzyczała większość - przecież to nie wiec faszystowski na początku lat trzydziestych. Ale my (w sensie ludzie z zarzutami) poruszyliśmy parę wnerwiających nas kwestii - sala nie podjęła tematu. Puściliśmy też kilka tekstów o kanapkach - te wywołały jakiś sprzeciw (ale i oklaski) - ale na miły Bóg - ja osobiście liczyłem na dyskusję o konkretach. Na sali było wiele kobiet, byli też (jak sądzę z treści relacji gowera) i zwolennicy kobiet na sesji. Co Wam, sznowni dyskutanci, szkodziło poprosić o mikrofon i dyskutować. Nie byliśmy agresywni :) Nie da się powiedzieć, że nasze poglądy były niewarte komentarza, bo z głupimi tekstami o kanapkach dyskutowaliście całkiem na serio, zamiast po prostuje wyśmiac albo puścić mimo uszu ;)

Poważka, potem na konie spotykaliśmy ludzi, którzy ponoć "chcieli w nas rzucać jajkami". Ale ja, prawdę mówiąc, wolałbym, by rzucali kontrargumentami. I to prosto w twarz, a nie mówić za plecami "ale troglodyci, już ja bym im powiedział/a!"

Dlatego też zacząłem się wypowiadać tutaj, pod tą notką - bo szanowny autor okazuje się kolejnym z uczestników, który nie chciał podjąć dyskusji, ale niejako za plecami (bo któż by przewidział, że ci dresiarze siedzą na Poltku:P) "wie lepiej". Szanowny gowerze - jeśli wiesz jakie są aktualne poglądy, to czemu żeś mi ich nie wyłuszczył podczas dyskusji? Przejechałem 312 kilometrów w poszukiwaniu oświecenia, nie znalazłem go. A tu okazuje się, że na sali był człowiek, który wiedział co i jak, tylko nie powiedział!

Okej, trochę się nabijam - ale kurcze - byłem ogolony, pod kołnierzykiem, zresztą ja nie wyglądam na bandytę i nie spinam się o byle drobiazg. Naprawdę jestem kolesiem z którym mozna normalnie podyskutować. Za to nie lubię, gdy ktoś nie chce ze mną gadać, ale za plecami mówi (pisze w zasadzie) że jestem zły i fuj :)

Łoj, poczułem wenę :)
29-04-2012 10:03
~X

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moment, bo ja tu czegoś nie rozumiem. Zdecydowana większość recenzji to krytyka konwentu(noclegi, słabe atrakcje, chaotyczne prowadzenie, złe panele), a tu nagle 8/10. Zaliczyłem niezłe zdziwko.
30-04-2012 20:05
gower
   
Ocena:
+1
Przepraszam za opóźnienie, powoli dopiero wracam do życia po spędzeniu ostatniego tygodnia nad studiami... Odniosę się więc po kolei do poruszonych kwestii:)

przyznam, ze czuję się nieswojo pisząc Twą ksywę małą literą, ale rozumiem, że tak powinienem, prawda?
Niekoniecznie, w kwestii pisowni mojego nicka dopuszczam w tym względzie dowolność;) Sam nawet czasem używam wielkiej litery.

Puściliśmy też kilka tekstów o kanapkach - te wywołały jakiś sprzeciw (ale i oklaski) - ale na miły Bóg - ja osobiście liczyłem na dyskusję o konkretach. Na sali było wiele kobiet, byli też (jak sądzę z treści relacji gowera) i zwolennicy kobiet na sesji. Co Wam, sznowni dyskutanci, szkodziło poprosić o mikrofon i dyskutować.
Właśnie o tym mówię, że nie dostrzegam idei rozmowy na poziomie obecnym w czasie tamtej prelki. Co to znaczy "zwolennicy kobiet na sesji"? Czy kobieta to alkohol albo muzyka, żeby dyskutować o tym, czy i gdzie powinna się znajdować? Większość głosów z sali (niestety nie potrafię zidentyfikować Twoich wypowiedzi, ale ufam, że były tymi nielicznymi rozsądniejszymi:p) rzucała po prostu utartymi sloganami połączonymi z seksistowskimi żartami. To naprawdę zniechęca do dyskusji, jeśli jej inni uczestnicy z pełnym przekonaniem i powagą głoszą "fakty" będące dla mnie oczywistą nieprawdą. Dlatego też wyszedłem z sali w połowie dyskusji. Szczerze wątpię, by jej druga połowa prezentowała diametralnie inny poziom, ale jeśli tak było, będę wdzięczny za wyprowadzenie z błędu.

Szanowny gowerze - jeśli wiesz jakie są aktualne poglądy, to czemu żeś mi ich nie wyłuszczył podczas dyskusji? Przejechałem 312 kilometrów w poszukiwaniu oświecenia, nie znalazłem go. A tu okazuje się, że na sali był człowiek, który wiedział co i jak, tylko nie powiedział!
Jak wyżej. Jak tu dyskutować z tym, dziewczyna jest na sesji po to, żeby zrobić kanapki albo z innymi wypowiedziami w podobnym tonie. Szczerze liczyłem na wypowiedzi ludzi bardziej doświadczonych ode mnie na temat oczekiwań graczy różnych płci, tego co najczęściej sprawia im frajdę lub tego, co przeważnie im przeszkadza. Niestety takie tematy nie zostały poruszone i miałem nieustające wrażenie, że cofnąłem się o jakieś kilkadziesiąt lat, mniej więcej do debaty nad prawem kobiet do głosowania;)

@~X
Rozumiem, że ocena może się wydawać nieadekwatna, ale nie jest ona prostym wynikiem całości relacji. Zwyczajnie, na Pyrkonie dobrze się bawiłem i miło spędziłem czas, tak więc ocena (w miarę) wysoka. Konwent dawał możliwość fajnego spędzenia czasu w gronie znajomych, oferował trochę ciekawych punktów programu i atrakcje dla początkujących. Jednak częściowo masz rację – jeśli dla kogoś główną atrakcją nie jest zobaczenie wielu znajomych widywanych tylko przy okazji konwentu, ocena prawdopodobnie byłaby o jakiś punkt niższa.
01-05-2012 18:14
Drachu
   
Ocena:
+1
Ha!

Mówię, dowcip polegał na tym, że ludzie zupełnie serio dyskutowali z tymi kanapkami - np. zaczęli udowadniać, że na ich sesjach kanapek nie ma/robią ją mężczyźni/robi gospodarz/robią goście, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Kto dyskutuje z głupim tekstem, sam dużo mądrzejszy nie jest ;)

Ale gadaliśmy też o wielu innych rzeczach - o roszczneiowej postawie, o pchaniu się w centrum uwagi, o rykowisku na sesjach, oogólnym poczuciu zawyżonej fajności własnej i związanym z tym oczekiwaniem specjalnego traktowania (każda panna wśród nerdów staje się mage laską), o nerdowswkiej uniżoności tychże nerdów (tak zwany ubogi rycerz z tłustym włosiem), o przenoszeniu relacji grających par na działania ich postaci, o nieogarnianu mechaniki i tak dalej - są to rzeczy z któymi można się zgodzić albo i nie, ale to jest na poważnie. Zresztą - podkreślam po raz kolejny - z kanapkami dyskutowali :P

Slogany? Maybe. Ale wynikają z moich obserwacji, więc może to te wszystkie "równościowe" tezy są po prostu myśleniem życzeniowym? Mogę gadać tylko o moich własnych obserwacjach, prawda? Co ja poradzę, że nei chcą pasować do obecnych założeń?

A może to wynik zawyżonej tolerancji w środowisku? RPGowcy naprawdę bombardują się miłością i akceptacją. Czasami niesłusznie, bo niekiedy akceptuje się przez to patologie (temat na dłuższą pogadankę). Dla niech "średnio" jest całkiem ok.
Ja natomiast mam dość duże wymagania w dziedzinie RPGów - praca, żona, dziecko w drodze - nie mam ochoty tracić czasu na grę z ludźmi, któzy grają "poprawnie". Wszystko poniżej "świetnie" jest stratą czasu. I jakoś tak się złożyło, że panny z któymi grywałem nie przetrwały selekcji (albo znalazły chłopaków/mężów spoza środowiska i już nie chce im się grać, co mi nieco mówi o ich motywacji do udziału w sesji :P)

Ale ogólnie fajnie było na tej dyskusji i ogólnie na konie ;)
Ja jeżdzę na kony głównie po to, by sobie na żywca pogadać o RPGach i pośmiać się z cudaków :)

PS. Co mnie nieodmiennie urzeka w prelkach RPGowych - zawsze ktoś z uczestników opowiada jakąś na maksa patologiczną sytuację z własnej sesji i dziwi się, że sala krzywi się, że to nie jest fajne.
Na prelce o kobitach, któś rozsypał się, że u niego jak grają parki to sobie mordują nawzajem bohaterów, co może jeszcze być akceptowalne jak sie zdarzy raz i faktycznie do tego prowadzi fabułą sesji, ale na dłuższą metę jest to przenoszenie relacji na sesję - bo w tej sytacji parka bawi się "do siebie" kosztem grupy. Albo to forma przekomarzania się, albo przenoszenie kwasów... tak czy inaczej zjawisko szkodliwe ;)
02-05-2012 11:24
~X

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@gower. Przecierz czas mozna mile spedzic z kumplami w tysiacu miejsc. Mnie czytajać recenzje nie interesuje czy redaktor dobrze bawił sie z kumplami a jak wyglądała impreza. To przecierz nie blog. Ja chciałbym sie dowiedzieć czy warto jechać na kon za rok a zawyzenie oceny ze wzgledu na kumpli mnie do tej wiedzy nie przybliża.
02-05-2012 17:02
gower
   
Ocena:
0
@~X
Nie zrozumiałeś mnie chyba. Nie oceniam tego, jak dobrze gadało mi się z kumplami. Oceniam to, jak konwent nadawał się do fajnego spędzenia czasu (z kumplami, na prelekcjach czy gdziekolwiek indziej). Bo konwenty to nie tylko panele dyskusyjne, sesje, gry planszowe i prelekcje. To także właśnie zloty fanów fantastyki, więc element społecznościowy jest bardzo ważny. Na jednych konwentach odgrywa on rolę dominującą, na innych mniej.
06-05-2012 21:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.