» Recenzje » Przeznaczenie bogów

Przeznaczenie bogów


wersja do druku

Nijakie oblicze mierności

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Przeznaczenie bogów
Autor Przeznaczenia bogów dokonał naprawdę niezwykłej sztuki. Nie jest bowiem łatwo zawrzeć w jednej, czterystustronicowej powieści krwawy konflikt z przeszłości, podróż w głąb ludzkiej świadomości i rozwiązanie fabuły całego cyklu, łącznie z obowiązkową finałową bitwą między zwaśnionymi stronami – i to w taki sposób, by czytelnik podczas lektury nie poczuł nawet drgnienia emocji.

Tak jak we wcześniejszych tomach, tak i tym razem fabuła prowadzona jest wielotorowo. Złowrogi Isaiah zdobył już dwa z trzech zębów Trójzębu Edenu. Teraz przymusza Seana, by ten przeżywał wspomnienia swojego przodka, Styrbjörna Silnego, mając nadzieję wpaść na trop ostatniego z artefaktów. W tym samym czasie w Aerie Javier i David również starają się odnaleźć ząb oddania śledząc losy własnych antenatów, którzy (oczywiście) również brali udział w tamtych wydarzeniach. Zaś Oven, Natalia i Grace zapuszczają się w głąb nieświadomości zbiorowej – tajemniczego "czegoś", mogącego kryć sekrety niezbędne do ocalenia świata przed Isaiahem.

Obserwujemy więc naprzemiennie krwawy konflikt z dziesiątego wieku i metaforyczną podróż w głąb ludzkiego umysłu, a kiedy te dwa wątki zostaną już zwieńczone – ostateczna konfrontację naszych młodych bohaterów z rządnym władzy absolutnej maniakiem. Choć w najdzikszych marzeniach nie oczekiwałbym, że powieść osadzona w uniwersum Assassin’s Creed będzie miała sensowną fabułę, to przy takim nagromadzeniu wydarzeń powinno być chociaż ciekawie. Przynajmniej w teorii. W praktyce bowiem jest to jedna z najbardziej wypranych z emocji książek, jakie dane mi było czytać.

Jak zwykle w tym cyklu, najlepiej prezentują się wydarzenia z przeszłości. Choć przedstawione w tym wątku postacie są drętwe i sztuczne, to przynajmniej choć momentami bywa interesująco. Kolejne starcia, zarówno w małej jak i w dużej skali, są na tyle dynamiczne i dostatecznie barwnie opisane, by czytało się je z pewnym zaciekawieniem. Momentami oczywiście zbaczamy niebezpiecznie w głąb krainy absurdu, a sztampa goni tu sztampę, ale w ogólnym rozrachunku wątek ten ocenić można jako solidnie nijaki – mniej więcej na poziomie poprzednich tomów cyklu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W przypadku pozostałych elementów fabuły nie jest już tak różowo. Podróż po nieświadomości zbiorowej jest zwyczajnie nudna. Jest to wprawdzie coś świeżego w tym skostniałym uniwersum, lecz nie wystarczy, by wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Autor stawia przed nastolatkami szereg prób, stanowiących niezbyt wyrafinowane metafory rozwoju psychicznego, jednak posługuje się przy tym ogranymi kliszami i przewidywalnymi zagraniami, które całkowicie obierają cały wątek z napięcia. Sytuacji nie poprawia fakt, że całość zbudowana jest na niezbyt sensownym założeniu, że człowiek jest w stanie kontrolować swoje emocje, jeżeli tylko trochę się do tego przyłoży. Zaś finał owej podróży, w którym teoretycznie poznać mieliśmy sekrety zaszyte w jądrze ludzkiej świadomości, był prawdziwym rozczarowaniem – co należy uznać za swego rodzaju sukces, biorąc pod uwagę moje bardzo niskie oczekiwania – gdyż jest on jednocześnie absurdalny i nudny.

Tak samo mógłbym podsumować finał całej historii. Można by sądzić, że zwieńczenie przygodowej trylogii, w którym stawką jest przyszłość całego świata, będzie jeżeli nie emocjonujący, to przynajmniej widowiskowy. Nie tym razem! Autor połączył realizm z motywami sensacyjnymi, łącząc najgorsze cechy z obu światów. Ostateczna walka jest więc mało efektowna, przegadana i zwyczajnie nudna – a jednocześnie w trakcie jej trwania napotkamy takie ilości absurdów i dziur logicznych, że dotrwanie do końca wymaga sporego samozaparcia.

Na delikatną pochwałę zasługuje kreacja postaci, która znów jest najjaśniejszym punktem całej książki. Oven i spółka zdecydowanie nie są naturami głębokimi, ale ich sylwetki zostały zarysowane sprawnie i przekonująco – nawet jeżeli momentami ich ewolucja jest w zbyt zerojedynkowa, by była wiarygodna. Dorośli bohaterowie nieustannie pozostają zaś na tym samym, mizernym poziomie – jak zawsze w świecie asasynów płascy, przerysowani i nudni.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przeznaczenie bogów to powieść sprawiająca wrażenie napisanej na odczepnego. Zamyka wszystkie wątki trylogii, ale spadek jakości w porównaniu do poprzednich tomów jest wyraźnie odczuwalny – a od początku nie była ona wysoka. Jeżeli wcześniejsze tomy cyklu się komuś podobały i koniecznie chce wiedzieć, jak to wszystko się skończy, może zapolować na tę powieść gdzieś w koszach z przecenami. Dla wszystkich innych – strata czasu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Przeznaczenie bogów
Cykl: Assassin's Creed: Ostatni potomkowie
Tom: 3
Autor: Matthew J. Kirby
Tłumaczenie: Michał Jóźwiak
Wydawca: Insignis
Data wydania: 5 września 2018
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 140×210mm
ISBN-13: 978-83-66071-10-0
Cena: 34,99 zł



Czytaj również

Grobowiec chana
Różne miejsca, różne czasy, ta sama nuda
- recenzja
Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie
Odwieczny konflikt, wersja młodzieżowa
- recenzja
Assassin's Creed Odyssey
W poszukiwaniu tożsamości
- recenzja
Assassin’s Creed: Herezja
Przepychanki w Abstergo
- recenzja
Assassin's Creed Origins – Tryb Wycieczki
Turysta w upale
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.