» Opowiadania » Przełomowy wynalazek

Przełomowy wynalazek


wersja do druku
Redakcja: TO~

Przełomowy wynalazek

A teraz przerwa na reklamy! Już wkrótce Breakthrough S.A. wprowadzi na rynek swój najnowocześniejszy gadżet, który odmieni wasze życie! Trzymajcie się mocno, to co dla was mamy sprawi, że wasze szczęście będzie jak stąd do Władywostoku. Naprawimy całe zło tego świata, powstrzymamy wojny, klęski żywiołowe, kryzysy ekonomiczne i Gargamela. To wszystko już za miesiąc, odliczanie trwa! Nie pozwólcie się wyprzedzić!

Na mieście szybko zrobiło się głośno o nowym wynalazku. Korporacja Breakthrough S.A. odpowiedzialna była za takie hity jak sztuczny ogon dla psa, który ten mógł wreszcie złapać, nietuczące lody, Androida będącego uczciwym politykiem i aplikację służącą do pisania wypracowań z polskiego, w której zostało stworzone to opowiadanie.

To co nadchodziło, musiało być czymś naprawdę wielkim. Ludzie koczowali przed salonami firmy. Na ulicach wyrosły miasteczka namiotowe. Wynajęto nawet doświadczoną i uzbrojoną po zęby firmę ochroniarską, która pilnowała listy kolejkowej. Tylko cudem nie wybuchły jeszcze zamieszki, na razie ludzi powstrzymywała obecność policji, ochroniarzy i darmowa grochówka wydawana przez Breaktrough. Nie było wiadomo, co się stanie w dniu przywiezienia produktu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie uszło to oczywiście uwadze półświatka. Wielu przestępców chciało się dowiedzieć, co też planuje korporacja. Pojawiły się pomysły, by wykraść produkt. Wkrótce w jednej z chińskich restauracji doszło do spotkania kilku szemranych typów. Z jednej strony zasiedli rasowi bandyci, z drugiej zaś, pewien najemnik.

- Panie nindżo…

- Mówcie mi Kajtek. Nindża są tajną organizacją, nikt o nas nie wie, jesteśmy tak tajni, że nie istniejemy. Nikt nie ma prawa się o nas dowiedzieć. Pod groźbą śmierci.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

- To dlaczego pan rozdaje wizytówki „Kajetan Mały – profesjonalny nindża”?

- To kwestia marketingu. Musimy jakoś dotrzeć do klientów. Mam nadzieję, że polubiliście nasz facebookowy profil i śledzicie Twittera.

- Zrobimy to wkrótce. Panie Kajtku, czy domyśla się pan, po co się spotkaliśmy?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

- Jako szpiedzy, mamy wspaniały wywiad. Nasi informatorzy są wszędzie, nie musimy się domyślać. Proszę pana, my po prostu wszystko wiemy. Powtórzę pytanie - dlaczego się spotkaliśmy?

- Z pewnością zauważył pan całe to zamieszanie z korporacją Breaktrough? Chcemy wiedzieć, co to za wynalazek. Żyjemy w wieku informacji, informacja to siła.

- Właściwie, to żyjemy w wieku uwagi.

- Proszę?

- Informacji jest za dużo. Są ogólnodostępne. Teraz władzę ma ten, kto potrafi przyciągnąć uwagę tak, by to właśnie jego przekaz dotarł do odbiorcy jako pierwszy.

- Nieważne. Chcemy tylko wiedzieć, co to za wynalazek. Jesteśmy w stanie zapłacić naprawdę dużo. A jeśli go pan dla nas zdobędzie - podwajamy stawkę.

- Nareszcie mówimy wspólnym językiem. Ustalmy szczegóły i zabieram się do roboty.

Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej w charakterze nindży nie było proste. Kajtek wiedział o nich tylko trzy rzeczy. Zdobywali informacje, byli cool i pochodzili z Chin. Choć przy tym ostatnim miał wątpliwości, bo od kolegi słyszał, że z Wietnamu. Jednak Kajtek poprzysiągł sobie, że nie wróci na kasę w supermarkecie, założy firmę i zdobędzie bogactwo. Chciał zacząć od razu, choćby na początku popełniał błędy. Wierzył, że wszystkiego się nauczy w trakcie. Breaktrough było jego pierwszym zleceniem. I od razu tak dużym! Najwyraźniej los mu sprzyjał.

Był tylko jeden problem. Nie miał zielonego pojęcia, jak zdobyć te informacje. Podobno Google wie wszystko, więc od tego zaczął. Na research poświęcił dwa dni. Dowiedział się, gdzie znajduje się główna siedziba Breaktrough i jaki jest majątek firmy. Poznał nazwiska ludzi z zarządu, dowiedział się gdzie mieszkają, ile mają dzieci, czy posiadają zwierzęta, jaki mają numer buta i czy chrapią.

Nie znalazł jednak żadnych informacji o najnowszym wynalazku. Cała jego wiedza na jego temat opierała się na reklamach.

Kajtek postanowił wykorzystać swoją tajną sieć informatorów. Co prawda prowadząc jednoosobową działalność gospodarczą nie zatrudniał nikogo, więc było to niejakim problemem. Ale gdzieś przeczytał o teorii sześciu kroków i postanowił, że właśnie teraz nadszedł czas by ją wypróbować. Teoria sześciu kroków mówi, że każdego z nas od każdej innej osoby na świecie dzieli dokładnie sześciu znajomych. Czyli jeśli ktoś chce się skontaktować z Kim Dzong Unem, by powiedzieć mu co myśli o jego sposobach rządzenia, musi najpierw zadzwonić do swojego szwagra, ten da znać koledze z boiska, tamten kumplowi z wojska, który zdążył dosłużyć się stopnia generała, kolega z wojska skontaktuje się z ambasadorem Polski w Rosji, ten zadzwoni do Putina, a Putin przekaże wiadomość do szefa Korei Północnej. Kajtek pomyślał, że ma to sens. Zaczął rozpuszczać wici wśród znajomym że chce się umówić na kawę z głównym projektantem najnowszego wynalazku Breaktrough S.A.

Za szóstym kontaktem się udało.

- Dzień dobry panie Bazyli, to bardzo miło, że zgodził pan się ze mną spotkać – zagadnął Kajtek.

- Mnie też miło, panie nindżo. Zawsze chciałem poznać kogoś, kto zajmuje się pańską profesją. Marzyłem o poznaniu kultury Indii, dla której ten zawód jest tak charakterystyczny.

- Panie Bazyli, spotkałem się z panem bo szukam informacji.

- Jeśli pyta mnie pan o nasz najnowszy wynalazek, niestety nie mogę nic powiedzieć.

- Zapłacę panu połowę mojej gaży – milion dolarów.

- Niestety, jak mówiłem, nie mogę mówić o projekcie.

- Półtora miliona.

- No cóż, mówić nie mogę, ale nikt nie zabronił mi go panu pokazać. Proszę się pojawić z gotówką dwie przecznice od siedziby firmy o północy.

Na szczęście Kajtek wziął od swych mocodawców zaliczkę. Resztę pieniędzy pożyczył od szwagra. Pojawił się w umówionym miejscu i czekał. O północy zobaczył Bazylego.

- Masz pieniądze?

Nindża otworzył walizkę.

- W porządku, choć ze mną przedstawię cię jako tajnego kontrolera projektu z centrali w Stanach.

Weszli do wielkiego wieżowca Breaktrough. Bazyli przedstawił Kajtka ochronie i ruszyli białym korytarzem do windy. Bazyli nacisnął guzik na piąte piętro. Potem od razu na trzecie, czwarte i parter.

- Co robisz? – zapytał Kajtek.

- Wpisuję hasło, byśmy mogli dotrzeć do tajnego pomieszczania. W pewnym momencie winda pojedzie w bok i będziemy mogli wejść do laboratorium.

Czas dłużył się jak brazylijski serial.

W końcu dojechali. Poszli białym korytarzem i skręcili w lewo. Znaleźli się w sporej sali, w której znajdowało się mnóstwo komputerów i innego sprzętu.

- Oto nasz wynalazek – powiedział Bazyli.

Ich oczom ukazało się dizajnerskie srebrne pudełko z wystającym uchem. Wyglądało jak żywe.

- Co to takiego? - zapytał Kajtek.

- Uwaga.

- Uwaga?

- Tak. Wszyscy chcą mówić, blogować, twittować, pisać i wyrażać swoje zdanie, widać to w całym internecie. W bardzo krótkim czasie potrafimy wytworzyć więcej informacji niż w ciągu całej naszej historii. Ludzką naturą jest, że uwielbiamy mówić o sobie ale mało kto chce słuchać. Wszyscy pragniemy uwagi bo to towar deficytowy. To urządzenie ją oferuje. Nieważne, czy ktoś się przechwala, narzeka, plotkuje o sąsiadach. Ono nadstawia ucho i robi to z taką mocą, że każdy czuje się wysłuchany.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.