» Blog » Przeczytane w czerwcu 2017
07-07-2017 00:16

Przeczytane w czerwcu 2017

W działach: książki | Odsłony: 134

Oj, strasznie dużo tego było…

W minionym miesiącu przeczytałem bowiem aż osiem książek, a to nawet jak na mnie jest dużo. Sukces ten zawdzięczam złożonemu splotowi czynników. Po pierwsze: rozpoczyna się sezon w naszej pracy, tkwimy więc na stanowiskach bojowych, a nie w pokoju socjalnym, więc nikt nie przeszkadza mi czytać. Zwiedzających też jeszcze nie było zbyt wielu, bo wakacje ciągle się nie zaczęły, a poza tym jest ciepło, więc tylko idiota pójdzie do muzeum. Po drugie: dwie książki były krótkie.

Tym razem lista obejmowała następujące tytuły:

Mafia 2.0

Ocena: 7/10

Jest to książka należąca do obcej mi dziedziny wiedzy: kryminalistyki. Traktuje natomiast o cyberprzestępczości. Jak już pisałem: nie jest to moja dziedzina, aczkolwiek książka nie wygląda dla mnie przekonująco, bowiem relatywnie niewiele jest w niej o samej przestępczości, udaremnionych operacjach, dowodach etc. Zamiast tego autor skupia się na omówieniu licznego grona legalnych strategii biznesowych spółek działających w necie. Nawet i to jest dość mocno zagmatwane, bowiem na jeden konkret przytacza trzy odskocznie od tematu: cytuje poezje, mądrości wschodu, filozofów, ciekawostki historyczne…

Mam wrażenie, że jest to typowy przykład pracy interdyscyplinarnej, podobnej, jak modna kiedyś psychohistoria, którą historycy ganili jako mało metodologiczne, kiepskie opracowania historyczne, ale chwalili jako świetne prace z dziedziny psychologii, natomiast psychologowie odwrotnie. Przy czym tym razem mamy do czynienia z pracą z pogranicza informatyki, kryminalistyki i ekonomii.

Nie powiem, żeby czas na tą lekturę był zmarnowany: poznałem z niej naprawdę dużo ciekawostek i wiele szczegółów dotyczących biznesu technologicznego. Jedne przydadzą mi się na blogu, inne na giełdzie, więc koniec końców zyskałem. Jednak o tym, jak działają cyberprzestępcy dowiedziałem się niewiele. Stąd ocena 7 na 10, mimo że powinienem dać mniej.

Wojna o raj

Ocena: 7/10

Fantasy o współczesnym człowieku przeniesionym do świata celtyckich wierzeń. Po wcześniejszej próbie powrotu do prozy Lawheada bałem się trochę tej pozycji, ale niesłusznie. Mamy tu do czynienia z dość rzetelną kombinacją fantasy w typie tolkienowskim, bogato czerpiących z mitów, legend i podań ludowych, z prozą sword and sorcerry spod znaku Howarda.

Nie jest to jakieś dzieło wybitne, zawiera jednak całkiem spory kawałem world buildingu i akcji. Oraz całkiem sporo naturalistycznej przemocy.

Poważną zaletę książki stanowi natomiast duża wiedza etnograficzna i historyczna autora oraz sposób ukazania tego społeczeństwa. Nie jest on aż tak dosłowny, jak w „Zimowym monarsze”, ale autor nie ucieka od trudnych tematów i mrocznych aspektów przeszłości.

Innymi słowy: jeśli ktoś interesuje się celtyckim pogaństwem, to będzie zainteresowany.

Taktyka w średniowiecznej Europie T.1:

Ocena: 8/10

Taka typowa, ospreyowska publikacja. 60 stron, brak przypisów, brak dywagacji nad subtelnościami, tylko konkretny opis i dużo ładnych, kolorowych obrazków. Sprawa czysto popularyzatorska, za to lekka i przystępna. Bardziej komiks dla pasjonatów, niż książka historyczna.

I to jest właśnie zaletą tej pozycji: lekkość i konkret. Czytanie jej było bardzo odświeżające.

Drugą są wspomniane już ilustracje: jak na 60 stron pozycja zawiera gigantyczną ilość fotografii zabytków z epoki oraz osiem stron z pięknymi, ręcznie rysowanymi planszami przedstawiającymi bitwy i potyczki. Oglądałem je z przyjemnością, bo naprawdę są świetne. Rysownikiem jest Adam Hook (jeśli ktoś pamięta taką serię „tak żyli ludzie” to zapewne kojarzy jeśli nie nazwisko, to przynajmniej niektóre z jego dzieł, bo właśnie on ją między innymi ilustrował).

Taktyka w średniowiecznej Europie T.2:

Ocena 8/10

Tu trudno napisać coś więcej, żeby było mądrze.

To po prostu drugi tom, poświęcony pozostałej części epoki.

Posiada dokładnie takie same zalety, jak i wady, co poprzednik.

Jedyne, czym różni się merytorycznie, to ładniejsza okładka. O ile ta w pierwszym tomie jest matowa, tak w drugi jest lakierowana. Wewnątrz trochę o historii, trochę konkretów, trochę ciekawostek i dużo ładnych obrazków.

How to surviwe end of the world we know:

Ocena: 8/10

Poradnik, jak przetrwać globalne załamanie polityczne, napisany po angielsku i wydany w USA, na tamtejszy rynek. Generalnie ze znanych mi poradników surviwalowych zajmujących się zbliżoną tematyką chyba najrozsądniejszy: jedyny, który przedkłada posiadanie obsianych pól nad karabin i skrzyknę amunicji.

Ogólnie jest to książka dość zdroworozsądkowa. Zastosowanie jej pełnego zestawu porad jest mam wrażenie w naszym kraju niemożliwe, jednak daje pewne wyobrażenie o przetrwaniu: kup dom poza miastem, z ziemią i polem, zaopatrz się w narzędzia, zrób kurs pierwszej pomocy, miej zawód, który możesz wykonywać po apokalipsie, przygotuj spore zapasy, miej przedmioty na wymianę, naucz się robić mydło...

Nie ma tu za dużo wzmianek o bieganiu po lesie z nożem i szyciu majtek ze skóry niedźwiedzia, za to jest dużo o przygotowaniach i unikaniu problemów. Czemu czuję, że takie podejście ma szanse działać?

Systemy międzynarodowe w dziejach świata

Ocena: 8/10

W sumie to niepotrzebnie czytałem tą książkę. Większość z zawartych w niej informacji znałem już z wcześniejszej lektury. Ogólnie to chyba dochodzę do momentu, gdy zaczynam brnąć w subtelności i szczegóły. Jeszcze kilka lat i chyba zmniejszę ilość lektur popularnonaukowych i naukowych.

Książka jest podręcznikiem do stosunków międzynarodowych, wykładającą obraz kształtowania tych przez lata: w czasach prehistorycznych, starożytnych i w średniowieczu (potraktowanych łącznie) oraz w nowożytności, czyli po odkryciu obydwu Ameryk. Korzysta dość mocno z opracowań historyków, archeologów i antropologów, ogólnie jest dość ciekawa, daje duży obraz dziejów i problematyki, aczkolwiek nie ma w niej niczego, na co nie trafiłbym we wcześniejszych książkach. Bardziej zebrała do kupy to, co już wcześniej wiedziałem, niż nauczyła mnie czegoś nowego.

Wadą jej są dość długie rozdziały poświęcone stanowi badań i krytyce wcześniejszych prac badaczy. Wiem, że są obowiązkowe, ale przyjemność z czytania tego równa jest tej płynącej z borowania zębów.

Ogólnie: wydaje mi się, że jeśli ktoś zaczyna przygodę z tematem, to można mu tą pozycje polecić. Jeśli już coś na ten temat czytał to natomiast pewnie nie dowie się z niej nic nowego.

Pamięć wszystkich słów:

Ocena: 8/10

Ostatni (na razie) tom Meekhanu. Tym razem przyjdzie nam śledzić postacie znane z części „Południe” oraz „Zachód” w ich niespokojnej wędrówce przez świat. Każdy, kto czytał poprzednie tomy zapewne mniej-więcej wie, czego się spodziewać, tak więc nie będę streszczał fabuły, ani omawiał wad i zalet książki.

Skupie się tylko na cechach omawianego tomu. Tymi jest pewna nierówność: „Pamięć” zaczyna się bardzo powoli i stopniowo nabiera rozpędu przez wiele stron. Kiedy natomiast wreszcie fabuła wpada w ruch, to trudno ją zatrzymać. Do tego stopnia, że pod koniec Wegner pędzi niemiłosiernie.

Na początku też miałem trudności z dopasowaniem się do postaci, bowiem wszyscy protagoniści, z jakimi się tu spotykamy nie wzbudzili mojego szczególnego zainteresowania. W wypadku dwóch z trzech autorowi udało się jednak zmienić moje spojrzenie. Ogólnie: bardzo fajna lektura.

Średniowieczne sztuki walki:

Ocena: 8/10

Książka ta jest tłumaczeniem źródła historycznego, czyli wykonanego przez tytułowego Petera von Danzinga opracowania traktatu szermierczego Johannesa Liechtenauer'a. Sam Liechtenauer napisał swój traktat bowiem szyfrem i celowo zagadkowo.

Książka jest nader mętna: Liechtenauer mówiąc krótko pieprzy. Danzing go klaruje. Momentami pojawiają się nieścisłości, przykładowo najpierw Liechtenauer tłumaczy, że są tylko cztery postawy szermiercze, potem z tekstu okazuje się, że jest ich siedem. Czytać to trzeba z wielką uwagą, bo autor skacze po tematach okropnie, jak twierdzi Danzing: celowo. Najlepiej byłoby sporządzać z lektury bardzo dokładne notatki.

Z drugiej strony książka rzuciła dla mnie wiele nowego światła na zagadnienie walki mieczem w średniowieczu. Warto, oj warto było przez nią przebrnąć.

Treść podzielona jest na kilka rozdziałów obejmujących między innymi walkę mieczem, sztyletem oraz zapasy, pojedynek z przeciwnikiem w ciężkiej zbroi, starcie konne oraz „walkę w pojedynku sądowym” czyli na śmierć i życie. Ta ostatnia jest o tyle ciekawa, że pojawiają się dodatkowe techniki (takie, jak łamanie rąk, wykręcanie palców etc.) co do których obaj autorzy wręcz zakazują ich nauki czy nawet jawnego wspominania o nich (prawdopodobnie z powodu wysokiego zagrożenia wypadkami).

PS. A jeśli kogoś to interesuje: jestem na 175 stronie Dwóch Wież.

 

Oryginalna wersja wpisu na Blogu Zewnętrznym.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.