» Blog » Prawdziwy powód, dlaczego gry fabularne umierają:
17-12-2016 00:44

Prawdziwy powód, dlaczego gry fabularne umierają:

W działach: RPG | Odsłony: 694

To przez złych GM-ów, z którymi nikt nie chce grać.

O RPG ostatnimi czasy pisze rzadko, bo równie rzadko w nie gram. Niemniej jednak jakiś czas temu (tzn. przed dwoma laty) sieć przebiegała fala postów pod tytułem „Dlaczego RPG umierasz?”. I faktycznie nie jest dobrze: podczas, gdy rynek planszówek cały czas się rozwija i nawet w Polsce w zasadzie w każdym, większym mieście, a często wręcz w galerii handlowej znajduje się sklep z nimi (np. w Lublinie znam takie trzy, mimo, ze bywam tam średnio dwa razy do roku), gry bitewne i karciane radzą sobie trochę gorzej niż jeszcze kilka lat temu, ale nadal dość dobrze, natomiast porównywanie jakiejkolwiek innej formy gammingu z grami komputerowymi dawno straciło już sens, tak gry fabularne nie funkcjonują ani w Polsce, ani w świecie najlepiej. I mimo że ciągle pojawia się nowa oferta, to do sukcesów Warhammera czy Dungeons and Dragons ciągle im daleko.

Przyczyny takiego stanu rzeczy podawano różne: postęp techniki, coraz bardziej rozwinięte gry komputerowe, konkurencja ze strony, bardzo obecnie rozwiniętych planszówek, zmiana pokoleniowa, pęd i presja czasu, pod którą żyją ludzie naszej epoki, głupota młodzieży, która wskutek trójstopniowej edukacji jest zbyt mało inteligentna, by ogarnąć tak skomplikowane hobby…

Ja podam inny powód.

Zli GM-i.

Przyczyny takiej obserwacji:

Na Facebooku jest sobie grupa o nazwie PIPA, co rozwija się jako „Panie I Panowie, Zagrajmy w RPG”. Jest to obecnie jedna z większych twierdz RPG-owców w Polsce. Na grupie jest dyskusja o problemie pewnego Mistrza Gry prowadzącego Neuroshime. Otóż Mistrz ten ma Gracza, a Gracz ma postać. W trakcie tworzenia owej Graczowi poszło bardzo dobrze, w efekcie czego prawie wszystkie statystyki wypadły bardzo wysoko. Dzięki temu z większością wyzwań radził sobie bardzo dobrze. Co gorsza Graczowi bardzo spodobało się granie taką postacią, więc przychodził bardzo pilnie, uczestnicząc w każdej sesji, podczas, gdy inni je olewali. Tak więc zbierał statystycznie więcej expa, niż inni gracze i zdobywał więcej golda (tzn. gambli, bo tak się gold nazywa w Neuroshimie). W efekcie czego jego postać nie dość, ze rozwinęła się znacznie bardziej, niż postacie jego kumpli, to jeszcze zgromadziła lepszy ekwipunek. Teraz więc żadne wyzwanie jej niestraszne.

To stanowi dla Mistrza Gry problem.

Porady innych prowadzacych mające pomóc mu w tego problemu rozwiązaniu:

  • Zastrzel go z czołgu.
  • Połam mu nogi.
  • Połam mu ręce.
  • Niech złamie kręgosłup i jeździ na wózku.
  • To jest Neuroshima, na pewno na coś jest chory.
  • Może morska przygoda? Nic tak nie zabija graczy, jak woda!
  • Postaw na ich drodze Diabła (to w Neuro są diabły?). Jeśli zrobią dla niego jedną, małą przysługę on rozwiąże ich problem. Każda postać musi tylko doprowadzić do upadku wybijającego się bohatera.
  • Nie zapominaj, ze fabula może być pokierowana odgórnie i nie musi na tym imersja tracić. Np. usnął sobie gdzieś, gdzie nie powinien, budzi się związany w wozie, inny typek bierze kanister z benzyną…
  • Ma wszczepy: wirus komputerowy. Nie ma wszczepów: wirus zwykły.
  • Quest blisko radioaktywnego krateru.
  • Po prostu BG spędzą między sesjami np. zimę w dobrym, bezpiecznym miejscu i każdy uczy się w międzyczasie czegoś nowego. Tj. proponuję swoisty krok w czasie.

Pisownię zachowałem oryginalną.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0

Po prostu miał szczęście i był pilny, więc się dorobił

W Polsce (nie tylko w swiecie rpg) to najwieksza zbrodnia, ktorą trzeba karać (p. np podatki i zasiłki)

18-12-2016 13:43
Lukrecjusz
   
Ocena:
0
Zeg to buła.
19-12-2016 11:24
139851

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Postaw na ich drodze Diabła (to w Neuro są diabły?).

Jak rozumiem, Neuroshima to "nasz świat", tylko po wojnie nuklearnej. W naszym świecie są diabły, więc o co chodzi? To jakby się dziwił, że ktoś pisze, że jego postać patrzy na Gwiazdę Polarną, bo przecież w podręczniku nie ma wprost napisanego, że w świecie gry ona istnieje.

 

A tak ogólnie, to temat był przerabiany pierdyliard razy. RPG jest mało popularne, choćby dlatego, że wymaga o wiele więcej zaangażowania, niż inne rozrywki w "podobnych klimatach". Mniejszego niż planszówki czy gry komputerowe. I tyle.

  • Na konwencie w 2006 roku, kiedy dwaj z przypadkowo spotkanych graczy okazali się jakąś, totalną patologią, wyciągnęli noże, zaczęli popisywać się, który ma większego i trzeba było przerwać grę.

To mi przypomniało pewne zdarzenie z mojego życia. Otóż kiedyś byłem na wakacjach w Zakopanem i w pensjonacie poszedłem do ubikacji. Siedziałem tam bardzo długo i bardzo długo robiłem kupę i wyszła taka duża, że gdy leżała na "dnie" sedesu, a ja dalej siedziałem na sedesie, to czułem, jak dotyka moich pośladków. Próbowałem ją spuścić, ale pomimo wielokrotnych prób, nie udało się. Więc w końcu wyszedłem. A od jakiegoś czasu taka jedna starsza pani czekała na swoją kolejkę, już się nawet głośno dopominała. I ja wyszedłem, a ona weszła do ubikacji, z tą gigakupą wciąż w sedesie i po chwili wybiegła z krzykiem. No i... taka to była historia. Nie mówię tego, żeby się chwalić, czy to było słuszne, czy nie, pozostawiam Waszemu osądowi.

(Mówię prawdę, to rzeczywista historia, nie żadna copypasta).

16-01-2017 21:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.