» Recenzje » Powrót Karmazynowej Gwardii. Tom 1 - Ian Cameron Esslemont

Powrót Karmazynowej Gwardii. Tom 1 - Ian Cameron Esslemont


wersja do druku
Powrót Karmazynowej Gwardii. Tom 1 - Ian Cameron Esslemont
Kłopotliwa jest próba oceny ksiązki na podstawie jedynie jej pierwszej – i to sztucznie wydzielonej – części; przydały by się wówczas zdolności prekognicyjne. Przed takim właśnie wyzwaniem stanęłam sięgając po Powrót Karmazynowej Gwardii Iana Camerona Esslemonta. Jest to historia rozgrywająca się w świecie Malazańskiej Księgi Poległych, mistrzowsko wykreowanym przez Stevena Eriksona, którego proza obfituje w rozliczne, często jedynie zarysowane wątki, kuszące, by je rozwinąć. Esselmont czyni to za przyzwoleniem, a nawet z błogosławieństwem Eriksona, ponownie (po debiutanckiej Nocy Noży) wkraczając w realia Malazu i wykorzystując motyw owej tytułowej jednostki militarnej, o istnieniu której kreator tego uniwersum jedynie wspomina. Opowieść adresowana jest w stronę zagorzałych fanów Malazańskiej…, jako że jej lektura bez znajomości całej serii nie ma sensu. Można traktować ją jako integralną część cyklu – chronologicznie osadzona jest w tym samym czasie, co Wicher Śmierci (lub rozgrywa się tuż po opisywanych tam wydarzeniach).

Wojna rozpętana przez cesarzową Lassen osiągnęła swe apogeum, a potężne z pozoru imperium zaczyna chwiać się w posadach – szarpane zarówno przez wewnętrznych wrogów oraz kolejne buntujące się prowincje, jak i wewnętrzne zdrady i spiski. I w tym właśnie momencie – gdy ważą się losy świata – pojawia się kolejny uczestnik rywalizacji: legendarna, owiana mgiełką tajemnicy Karmazynowa Gwardia, której powrót prorokowano od dawna, lecz zdawało się być to nierealne. Lecz w dniach, gdy mity stają się rzeczywistością, ta kampania najemników odradza się, rekrutując nowych członków, a jej elita – Zaprzysiężeni – planuje pomścić dawne krzywdy, nie wahając się w tym celu sięgnąć po mroczną magię. Wezwanie z dawna zapomnianych potęg okaże się mieć dalsze konsekwencje, gdyż siły te mają własne, dalekosiężne plany.

Padają kolejne miasta, w których obronie wykrwawiają się niedobitki malazańskich oddziałów. Li Heng oblegane jest przez hordy Seti. W prowincji Quon Tali wybucha bunt, na którego czele staje Ghelen – młoda dziewczyna, potomkini rodu, który rządził tym królestwem, nim zostało ono podbite przez Tellevandera i Tancerza. Początkowo była jedynie figurantem i marionetką w rękach ligi taliańskiej, lecz szybko poznaje prawdziwe intencje, jakie kierują jej przywódcami.

W samym sercu imperium, w jego stolicy Uncie, kapłan Mallick Rael snuje złowrogą sieć intryg, planując przejąć kontrole nad Zgromadzeniem, gotów w tym celu uciec się do pomocy Ascendentów. A u stóp Sztormowego Muru olbrzym Ereko i tajemniczy Wędrowiec rozpoczynają swą podróż, która wiedzie ich ku nieuchronnemu przeznaczeniu i konfrontacji z odwiecznym wrogiem.

Świat na krawędzi upadku – wielowątkowy misternie utkany splot wydarzeń odsłania nową kartę historii Malazu. Esslemont, zmieniając niczym w kalejdoskopie miejsca akcji, prowadzi czytelnika od szarpanych morską nawałnicą wybrzeży Korelu, do dzikich ostępów puszczy Quo Tali. Towarzyszy swym bohaterom w wędrówce poprzez opromienione słońcem stepy i zstępuje do pogrążonych w wiecznym mroku kopalni ototralu. Sugestywne opisy pozwalają nieomalże czuć gwar wielkich miast i złowrogą ciszę międzywymiarowych Grot.

Ludzie i bogowie. Ich pragnienia, marzenia, żądze – autor tworzy całą przebogatą galerię postaci. Na kartach Powrotu Karmazynowej Gwardii pojawiają się zarówno bohaterowie opisani już wcześniej przez Ericssona (aczkolwiek raczej drugoplanowi) jak i ci wykreowani na potrzeby tej powieści. Wszyscy oni nakreśleni są na tyle interesująco, że zapadają w pamięć. Pisarz nie ustrzegł się jednak przed przyporządkowaniem pewnym postaciom konkretnego, niemalże archetypicznego wizerunku – zatem mamy i nieco naiwnego młodego rekruta Gwardii, któremu predestynowana jest chwalebna przyszłość (co zaprawdę trudno wyczuć na podstawie jego zachowania), i wplątane w pajęczynę spisków, początkowo irytujące "dziewczę w opresji". Ten mankament rekompensują skutecznie inni, znacznie bardziej wyraziści bohaterowie, których oczyma obserwujemy część wydarzeń. Czy będą to członkowie Utańskiej Straży Portowej, czy weterani stacjonujący w Li Heng, czy też oddziały z wickanskiego pogranicza – sylwetki żołnierzy udały się autorowi nadspodziewanie dobrze.

Rozczarowuje nieco samo ukazanie Karmazynowej Gwardii. Opisując ją, Esselmont ściśle wzorował się na malazańskich jednostkach; w efekcie obie te formacje wydają się różnić jedynie nazewnictwem poszczególnych oddziałów czy też funkcji. Nie wiem, czy ów fakt wynika z lenistwa pisarza, któremu nie chciało się od podstaw tworzyć nowych struktur, czy też uznał, że nie ma to jak już sprawdzone w działaniu wzorce. Zaskoczyła mnie też wielkość tej kompanii najemników, która na początku lektury jawiła się jedynie jako garstka zaprzysiężonych magów-wojowników.

W porównaniu do Nocy Noży, Powrót… cechuje daleko większy rozmach (co przekłada się na ilość wątków i objętość). Fabuła rozwija się powoli, lecz po kilkudziesięciu stronach akcja nabiera tempa, by aż do końca trzymać czytelnika w napięciu (o ile zakończeniem można nazwać urwaną w połowie historię). Część wydarzeń osiąga punkt kulminacyjny już w pierwszym tomie, na zakończenie innych przyjdzie poczekać aż do ukazania się drugiej części.

Niewątpliwą zaletą tej książki jest znaczące uzupełnienie wiedzy dotyczącej Malazu. Padają w niej odpowiedzi na pewne nie do końca sprecyzowane kwestie – jak choćby konkretyzacja części reguł rządzących magią. Interesującym zabiegiem jest także możliwość obserwowania znanych już wydarzeń z nieco innej perspektywy. Widać też wyraźnie, że Esselmont dopracował swój warsztat pisarski. Nie dorównał co prawda prozie Ericssona (i być może nigdy nie dorówna), ale – na ile to jest możliwe – zbliżył się do niej. Pewne fragmenty tekstu wyglądają wręcz, jakby były "wyjęte" z pierwszych tomów Malzańskiej Księgi Poległych – podobny, niezwykle wciągający styl.

Podsumowując, Powrót Karmazynowej Gwardii stanowi pozycję obowiązkową na liście wszystkich miłośników Malazu; jej lektura zapewne uprzyjemni czas niecierpliwego oczekiwania na zamykające główny cykl tomy. Nie wiem wszak, czy doradzać natychmiastowe zapoznanie się z tą historią, czy raczej cierpliwe czekanie na ukazanie się drugiego tomu, by nie przeżywać stresu związanego z nienaturalnym ucięciem fabuły. Decyzję pozostawiam potencjalnym czytelnikom.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Powrót Karmazynowej gwardii (Return of the Crimson Guard)
Tom: 1
Autor: Ian Cameron Esslemont
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 4 września 2009
Liczba stron: 504
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7480-142-3
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Alkioneus
   
Ocena:
+1
Po przeczytaniu obu tomów - radzę poczekać na oba. Tempo wzrasta straszliwie, dochodzi do kilku kluczowych wydarzeń dla całości serii.

Kilka literówek i chochlików w recenzji.
28-10-2009 23:20
Iman
   
Ocena:
0
Dzięki, co wyłapałam to poprawiłam.
29-10-2009 11:45
~iniside

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Parę błędów:
Tellevandera - Nie ma kogos takiego, ale jest Kellanved.
Ereko - Chodziło chyba o Urko,
25-03-2010 18:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.