» Pamiętniki graczy » W matni intryg » Postać: Karolina de Vega

Postać: Karolina de Vega


wersja do druku
Redakcja: Joseppe

Nazywam się Karolina de Vega, jestem córką ziemi karyjskiej i Jedynego.
Kiedyś byłam Egzorcystką Urzędu.
Kiedyś…

Niegdyś moje błękitne oczy lśniły, a blask, który mnie otaczał, nie wynikał tylko z kontrastu, jaki moja blada, przezroczysta, poznaczona błękitnymi żyłkami skóra tworzy z moim płaszczem… Jak widzisz, dziś moje niegdyś czarne, kręcone, długie do ramion włosy poznaczone są srebrnymi nitkami, a oczy straciły dawny blask. Dziś wiem, że mądrość kosztuje.

Twój wzrok, twoje dłonie… Zdenerwowałeś się? Niepotrzebnie. Zwykle budzę lęk. Nawet bez karmazynowego płaszcza i insygniów.

Wiesz co? Zdradzę ci największą tajemnicę mojego życia. Powierzę ci ją, lecz zachowaj ją dla siebie, bo niczego nie można być pewnym w tych czasach. Nawet Urzędu.

Napijmy się wina, dobrze?

Urodziłam się 43 lata temu. Ludzie tyle nie żyją, powiadasz… Żyją, ale już nie tacy sami, jak wcześniej. Czas wyciska na nich swe piętno.
Mój ojciec jest baronem. Na pewno o nim słyszałeś, to sam Edwardo de Vega. Prawdziwą matkę zabrała Ciemność, tak przynajmniej stwierdzono w toku śledztwa w Czarnym Pałacu. Dziś wiem, że szybko znudziła się ojcu, bo była bardziej wrażliwa niż on. Na macochę nie mogę powiedzieć złego słowa, na przyrodnią siostrę Annę też nie, choć ona jest bardziej niż ja podobna do ojca.

Smakuje wino? Lubię ten gatunek. Ma taką cierpką, niepokojącą nutę.

Nigdy nie wahałam się co do swoich wyborów życiowych. Z całego serca pragnęłam służyć Jedynemu. Kardynał, blisko spokrewniony z moją rodziną od strony babki ojca, przymknął oko na wybryki mojej matki i dostąpiłam zaszczytu wstąpienia w szeregi Inkwizytorów. Ale ja czułam, że pragnę czegoś więcej. Ani tropienie Ciemności, ani długie, krwawe śledztwa nie były tym, czego pragnęłam najbardziej.

Plewienie Ciemności, wyciąganie Zła z powłok cielesnych ludzi. Egzorcyzmy! Tego pragnęłam. I okazało się, że mam do tego talent.

Wyobraź sobie, jaka rozpierała mnie duma tamtego dnia, gdy otrzymałam swój Krzyż… Szłam ulicą w karminowym płaszczu, a ludzie z trwogą opuszczali głowy. Wtedy wydawało mi się, że świat jest piękny.

Nie patrz tak na mnie. Nie jestem taka niebezpieczna. Jestem tylko narzędziem w ręku Jedynego.
Czy wiesz, co czuje egzorcysta, gdy intonuje słowa modlitwy? Skąd możesz wiedzieć…
Przenika cię wtedy mrowienie mocy. Twoje palce rozsiewają nikły blask, ale w oczach płonie ogień wiary. Pierzchają przed nim deviria, demony rozsypują się w proch, a Ciemność drży.

Zamyśliłam się… Przepraszam.

Czarny Pałac wysoko cenił moje umiejętności. Byłam zapraszana na skromne, duchowe obiady wyprawiane przez Kardynała. Nie udawaj, że nie słyszałeś o mnie. To mną straszy się dzieci. Karolina Egzorcystka, nieugięta, nie lęka się patrzeć prosto w Ciemność.

Ale jeśli patrzysz prosto w Ciemność, uważaj, bo ona może spojrzeć w ciebie…

Ciemność spojrzała na mnie na wiosnę. Stało się to, gdy poznałam Starszego Inkwizytora Frantika Lucjusza.
Dziś wiem, że to uczucie, które jak błyskawica przebiegło po moim ciele, gdy pierwszy raz na mnie spojrzał, nie było miłością. To mój dar wyczuł u niego skłonność do Ciemności.

Czasem pracowaliśmy w terenie. Częściej jednak w Czarnym Pałacu. Nasze noce w jego willi kończyły się o poranku, a wspólne spacery po długim i męczącym śledztwie przynosiły nam ukojenie. Nie wyobrażaliśmy sobie życia bez siebie.

Ale nic nie trwa wiecznie.
Jesienią zostałam wezwana na południe, w kierunku granicy, bo coraz częściej zdarzały się tam opętania. Urząd postanowił wysłać orszak terenowy, aby plenił Ciemność na miejscu. Praca była męcząca, ale przepełniała mnie duma, że mogę być tak przydatnym ogniwem w zwalczaniu sił nieczystych.
O jakże bardzo brzydzi mnie Ciemność, jej stwory, a jeszcze bardziej magowie i ich obrządki!

Spokojnie. Nie patrz tak na mnie. Napijmy się jeszcze wina, to nas rozgrzeje i się rozluźnisz. Ludzie w mojej obecności zawsze są jacyś spięci.

Tęskniłam za Frantikiem, ale on… Pewnego dnia nie przyszedł od niego list. Więcej do mnie nie zawitał, mężczyzna mojego życia...
Nie było mnie w Radeście prawie rok. Gdy wracałam, powóz zatrzymano przed jego domem. Ale ten był pusty. Nie wyszedł do mnie nawet sługa!

Proces rozpoczął się niebawem. Dziwne, że Frantik był taki nieostrożny. Zaniedbał pracę. Dniami i nocami siedział w pracowni i nie otwierał nikomu drzwi. Kiedy Urząd, zaniepokojony moimi pytaniami i jego długą nieobecnością dostał się do willi, Frantik nawet się nie bronił. Był jeszcze za słaby. Dopiero poznawał Ciemność.

W toku śledztwa ujawniono, że w jego magicznej pracowni odnaleziono wiele przedmiotów pochodzących z moich śledztw. Nie wiadomo, czemu nie spłonęły, skoro niektóre paliłam własnoręcznie. Znaleziono też moje portrety pokryte krwią i magicznymi znakami, listy ode mnie spoczywające w wyrysowanych kredą pentagramach, moje podwiązki…
Na przesłuchaniach milczał. Nie egzorcyzmowano go. Na wszelki wypadek od razu unicestwiono. Tak przynajmniej twierdzą… Nie ważne… Nie mam już dostępu do prawdy… Nie było mi wolno zadawać pytań…

Kardynał znów był łaskawy. W związku z bliską znajomością z moim ojcem, jak podejrzewam, śledztwo od samego początku miało tajny charakter. Nie zostałam skazana za współudział, za dostarczanie magicznych składników i grimuarów, choć normalnie powinnam być już na tamtym świecie. Wierzę też, że czuwał nade mną Jedyny. Dlatego będę mu wiernie służyć do końca.
I choć brzydzę się praktykami ojca i Kardynała, wciąż żyję. Zostałam "zawieszona w zawodzie". Nie wolno mi egzorcyzmować. Ale do końca życia pozostanę Inkwizytorem. To jest jak twoja druga skóra. Nigdy nie przestanę walczyć z Ciemnością. Nie odebrano mi Krzyża, tylko urząd. A prawda… Została tam gdzieś, w lochach Czarnego Pałacu. Nie mogę uwierzyć, że tak się stało…

Czemu się trzęsiesz? Nie jest zimno… Zastanawiasz się, czemu wyznałam ci moje sekrety? Wiesz, czasem człowiek musi z kimś porozmawiać. Otworzyć do kogoś usta, spojrzeć komuś w oczy. To jest dość trudne, gdy wszyscy na twój widok opuszczają wzrok, nieprawdaż?

Jesteś senny… A, nie możesz się poruszyć, wymówić słowa… To wino. Był w nim środek nasenny… Posługujemy się różnymi metodami, aby dojść do celu, a ja nie lubię wiązać ludzi. Nie zmyliły mnie twoje wypielęgnowane paznokcie i czyste szaty. Czai się w tobie Ciemność. Za chwilę przygotuję obrządek, wszystko, co potrzebne, mam ze sobą.

Wijesz się w gniewie, pomiocie Ciemności? Zaraz opuścisz to piękne ciało. Ranek przyniesie ukojenie… Karolina de Vega zaraz wymówi słowa ocalenia…
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.