...no właśnie, czego? bitsów? śmieci? oceńcie sami:
Pochodzenie tych części jest ściśle tajne i mogę jedynie powiedzieć, że jest to (w miarę) legalne źródło, i że wszystkie domowe sprzęty działają jak należy
Dobrze, dobrze. Już Wam mówię: trybiki pochodzą z zużytych sprzętów AGD: spalony mikser, zepsuta suszarka, ale najbardziej przyczyniła się pralka (nie, nie bęben, silnik i te sprawy) oraz jej pokrętła - te od programowania. To w nich znajdowały się najfajniejsze zębatki! Ale pamiętajcie - to nie ja namawiałem Was do rozmontowania mamie czy siostrze suszarki. Nawet to odradzam, bo one potrafią się wtedy nieźle... zmotywować, a przekleństwa i uroki wychodzą im na samych szóstkach.
Jakiś czas temu zakupiłem pudełko Gretchinów do W40K, głównie dlatego że:
*figurki mają zadziorny styl
*parę główek przyda się do moich regularnych gobbosów z Młotka
*miałem już trzech metalowych Grotzów z jakiegoś zakupu z moich czasów ebayowych (ahh... te okazje przy minimalnych kosztach przesyłki, kiedy to mieszkało się jeszcze w jukeju, mmm
*miałem także szefa Grotzów (i jednocześnie mojego imiennika - możecie nie wierzyć, ale nicka wymyśliłem sobie wcześniej niż zobaczyłem tę figurkę, a przynajmniej ja chcę w to wierzyć ) - legendarnego Red Gobbo:
*kosztowały jakieś 40PLN za 10 gobbasów + orkowy poganiacz ze squigiem na łańcuchu (doskonale sprawdzi się jako poganiacz do maszyn wojennych w mojej armii, hihi).
Tak, więc mając te dwie sterty plastiku, postanowiłem je jakoś fajnie połączyć. Samo malowanie figurek szło dziwnie ociężale, ale z podstawkami wiedziałem, że będzie ciekawiej (bo jeszcze nic podobnego nie robiłem - zawsze tylko kamyczki i trawka), więc udokumentowałem moje marne dokonania. Najpierw trzeba było jakoś połamać i pociąć te wszystkie trybiki, tak żeby 1) mieściły się na podstawkach i 2) udawały zepsute części jakichś wielkich maszyn. Po takim psuciu - wesołe machinacje cążkami (uważajcie na oczy) - przykleiłem je klejem do plastiku na podstawki (pryśnięte na biało przy okazji malowania podkładu figurek). Już na tym etapie trzeba się troszkę zastanowić gdzie będą stały figurki - u mnie wyglądało to tak (tzn. nie zastanawianie się, ale sam rezultat klejenia):
.
Następnym krokiem było przysypanie niektórych miejsc na podstawce kamyczkami, tak, aby wydawało się, że części wystają z gruzowiska:
.
Od tego momentu miałem już przypisane figurki do podstawek, tak żeby każda figurka znalazła swoje miejsce i żeby nie wyszło, że po przyklejeniu jakaś z nich nie zmieści się na podstawce, i trzeba będzie coś przerabiać. Teraz nastąpiło szybkie sprejowanie całości na czarno. Warto tu zwrócić większą uwagę na dotarcie z farbą do tych trudno dostępnych miejsc, bo nie chcemy przecież, żeby pod pochylonymi trybikami prześwitywała biała podstawka, nie? Mi nie zawsze się to udało i musiałem na późniejszym etapie poprawiać to pędzelkiem - a można było tego uniknąć, sprejując pod lepiej wybranym kątem :/
.
Następnie trzeba zadbać, by części maszyn były odpowiednio zardzewiałe. Moja metoda jest prosta i składa się z tylko dwóch kroków. Krok pierwszy: metalowe elementy pomalować farbką Tin Bitz:
Krok drugi: metodą drybrush potraktować elementy farbką Boltgun Metal:
Po tym zabiegu podstawki gotowe są do normalnej obróbki, czyli:
*malujemy kamyczki na wybrany przez siebie ciemny kolor (tutaj czarny)
*drybrushujemy jaśniejszym kolorem, pasującym do ciemnego podkładu (czyli np. Bleached Bone na Scorched Brown, tutaj Comando Khaki na Chaos Black)
*doklejamy figurki klejem do plastiku w odpowiednich miejscach na podstawce (przy figurkach metalowych proponuję jakiś wasz ulubiony sposób lub zapoznanie się z moim)
*u mnie okazało się, że po ustawieniu figurek na podstawkach zostało za dużo wolnego miejsca (a nie chciałem dawać tak dużo trawki), więc jeszcze dosypałem trochę kamyczków, pomalowałem je i podkreśliłem potem suchym pędzlem
*w tym miejscu przychodzi zamalować nam ślady drybrushowania które nieopatrznie zapewne znalazły się na podstawce tam gdzie nie powinny :P
*doklejamy trawkę
*opcjonalnie malujemy brzegi podstawek na jakiś kolor (albo kolor własnej drużyny/armii, albo taki, który występuje na figurce, ale nie taki, który będzie odciągał wzrok od figurki - to przecież ona jest najważniejsza).
I już! Oto moje dzieło (brakuje jeszcze szefa - muszę lepiej dobrać mu kolory, bo coś nie wyszły; przydałoby się także poprawić gobbosy, ponieważ przy malowaniu troszkę się pościerała farba, poza tym miały jeszcze dostać szachownice na niektórych pistolecikach, hehe):
Pozdrawiam,
red_gobbo