Pola naftowe
Porażający żar lał się z niebios niczym gorąca melasa, zamieniając powietrze w coś paskudnie lepkiego. Rzadki, gorący podmuch jedynie wznosił tumany kurzu, który drażnił gardło i wpijał się w oczy. Ten absolutny bezmiar tętnił życiem – potężne, stalowe konstrukcje wznosiły się ku niebiosom, ogromne pompy rabowały ziemię z jej największego bogactwa – ropy naftowej. A każdy szanujący się naftowy magnat wie, że kto ma ropę, ten ma władzę. Czy byłbyś w stanie pokierować swoim finansowym imperium w taki sposób, by zbijać na ropie kokosy? Czy nie dasz się wygryźć agresywnej konkurencji? Czy wytrzymasz bezlitosne prawa rynku? Na wszystkie te pytania możesz znaleźć odpowiedź w nowej grze Wydawnictwa Imperium – Pola naftowe.
Gry ekonomiczne cieszą się wielką popularnością i posiadają szerokie grono wielbicieli, o czym może świadczyć chociażby ranking planszówek na BoardGameGeeku - pierwsze miejsce zajmuje Puerto Rico, trzecie – Wysokie napięcie, czwarte zaś - niesamowicie popularny Caylus. Pierwsza pięćdziesiątka jest zdominowana przez tytuły wojenne i ekonomiczne. Skąd bierze się ta niezwykła popularność tych drugich? Oferują one bezkonfliktową rozgrywkę, gdzie interakcja między graczami opiera się raczej na handlu i umowach niż na bezpośrednim starciu; ponadto wymagają pomyślunku, szczególnie zaś perspektywicznego myślenia i "żyłki handlowej", która pozwoli nam przewidzieć ruchy przeciwników. Tytuły te charakteryzują się ponadto niewielką losowością, która służy wyrównaniu szans, ale zarazem nie ma wpływu na finał rozgrywki. Wszystko to daje nam pozycję, która posiada neutralną tematykę, nieskomplikowane zasady, mnogość ścieżek decyzyjnych i liczne drogi do osiągnięcia zwycięstwa. Słowem, idealną grę planszową z punktu widzenia szerokiego spektrum graczy. Kiedy więc wydawnictwo Imperium wydało Pola naftowe, nie mogłem doczekać się chwili, w której będę mógł wypróbować tę pozycję.
Wydawnictwo Imperium ponownie udowadnia, że jakością wydawania gier bije wszystkie inny polskie wydawnictwa na głowę. Opakowanie doskonałej jakości mieści w sobie sporo elementów – kilka kostek, osiemdziesiąt drewnianych baryłek, prawie sto żetonów wszelkiej maści, osiem małych plansz pól naftowych, sporo banknotów w trzech nominałach oraz plansze pomocnicze pomagające w utrzymaniu porządku rozgrywki (jak np. Plansza kosztów bieżących). Żetony są doskonale wysztancowane, petrodolary (waluta gry) doskonale wydrukowane, a plansze ładne. Wszystko wydane na bardzo dobrym poziomie – jedyne co dziwi, to brak korelacji pomiędzy okładką gry a jego zawartością. Opakowanie prezentuje nam humorystycznie nakreślone postacie sugerujące, że całe Pola naftowe utrzymane będą w takiej konwencji. Zawartość jednak jest jak najbardziej "serio" - rysunki na żetonach są bardzo szczegółowe i realistyczne; w tej samej tonacji utworzono plansze gry. Nie należy tego jednak traktować jak wady.
Czas przejść do sedna gry, czyli do mechaniki. Ta może nie jest skomplikowana, ale składają się na nią liczne zasady. Gra dzieli się na pięć rund, a każda rudna składa się z aż dziesięciu faz. Oczywiście, nie ma co się bać - spora część tych faz to proste czynności, jak rzut kostką czy licytacja. Mówiąc w skrócie, gra stara się kroczyć raczej w stronę symulacjonizmu niż w zwykłą ekonomię o lekkostrawnych zasadach. Pola naftowe starają się naśladować rzeczywistość – mamy więc fazę lobbingu, w której magnaci "przekupują klientelę", co ma im zagwarantować pierwszeństwo w handlu. Mamy fazę generowania popytu, fazę losowego zdarzenia, które odrobinę modyfikuje funkcjonowanie danej rundy, a także fazę rozbudowy naszego naftowego konglomeratu. Wydobywamy ropę, zaopatrujemy rafinerie, opłacamy wszystkie nasze należności, handlujemy naszymi baryłkami na giełdzie, liczymy dochody i licytujemy się o potrzebny w pracach wydobywczych sprzęt. Wszystko brzmi pięknie i działa całkiem sprawnie. Mechanika posiada jednak pewne aspekty, które mogą być uznane za wady. Rzecz pierwsza to absolutny brak litości – gra nie wybacza błędów. Ba, traktuje powiedzenie "Za błędy trzeba płacić" w sensie jak najbardziej dosłownym. Każde złe przeliczenie może dodatkowo rąbnąć nas po kieszeni, a w skrajnych przypadkach nawet wyeliminować gracza z rozgrywki (wystarczy chociaż raz stać się niewypłacalnym). Ponadto, już po kilku rozgrywkach gracze odkrywają, że istnieje tylko jedna słuszna strategia gry. Nie ma możliwości nie kupienia tankowców dlatego, że mamy ochotę pójść w kierunku rafinerii. By móc wygrać, trzeba kupić każdą rzecz w odpowiednim czasie. Wystarczy raz przeoczyć dany towar, by zostać skazanym na wegetację do końca rozgrywki i pozbawionym szans na zwycięstwo. Moim zdaniem jest to ogromna wada, szczególnie w przypadku gry ekonomicznej, gdzie powinno być znacznie więcej dróg do osiągnięcia celu, a nie tylko ta "jedyna słuszna". Po kilkunastu rozgrywkach gra po prostu umiera i przeistacza się w wyścig pt. "kto pierwszy machnie się w obliczeniach". A przy jeszcze bardziej doświadczonych graczach liczyć się będzie tylko faza lobbingu.
Z powyższego akapitu można od razu odczytać, że powtarzalność Pól naftowych stoi na raczej niskim poziomie. Niestety, brak różnorakich strategii i dróg do zwycięstwa powoduje, że gra szybko staje się rutynowa, zagrania są przewidywalne, a obrana przez graczy taktyka - nieustannie taka sama. Zaletą gry jest jej skalowalność. Mechanika funkcjonuje dokładnie tak samo zarówno w wariancie dla trzech, jak i czterech czy pięciu graczy. Zastosowano prostą, acz skuteczną metodę regulowania liczby żetonów biorących udział w rozgrywce, zależnie od ilości uczestników zabawy. Faktem jest również bardzo ważna pozycja "pierwszego gracza" (tego, który wygrywa fazę lobbingu) - głównie dzięki pierwszeństwu w każdej fazie jak i mocy ignorowania zdarzenia losowego. Może on skrzywdzić jednego gracza lub uchronić siebie przed negatywnymi konsekwencjami tego drugiego. Te plenipotencje mogą doprowadzić do powstania efektu "kuli śnieżnej", gdzie lider nieustannie rośnie w siłę, a pozostali mogą się jedynie przyglądać temu procesowi.
Podsumowując, Pola naftowe to całkiem solidny tytuł. Ma funkcjonującą, acz nieco rozrośniętą mechanikę, która zmierza raczej w kierunku osiągnięcia maksymalnego możliwego realizmu funkcjonowania handlu ropą naftową, niż w kierunku lekkiej ekonomii. Gra może się również pochwalić bardzo dobrym wykonaniem. Nie można też zarzucić Polom naftowym niedopracowania czy niedociągnięć. Grze brakuje po prostu "ikry" - tego subtelnego "czegoś", co pozwoliłoby czerpać radość z rozgrywki. Ten tytuł jest po prostu nieco zbyt "suchy" – niemal tak, jak roponośne pustynie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Gry ekonomiczne cieszą się wielką popularnością i posiadają szerokie grono wielbicieli, o czym może świadczyć chociażby ranking planszówek na BoardGameGeeku - pierwsze miejsce zajmuje Puerto Rico, trzecie – Wysokie napięcie, czwarte zaś - niesamowicie popularny Caylus. Pierwsza pięćdziesiątka jest zdominowana przez tytuły wojenne i ekonomiczne. Skąd bierze się ta niezwykła popularność tych drugich? Oferują one bezkonfliktową rozgrywkę, gdzie interakcja między graczami opiera się raczej na handlu i umowach niż na bezpośrednim starciu; ponadto wymagają pomyślunku, szczególnie zaś perspektywicznego myślenia i "żyłki handlowej", która pozwoli nam przewidzieć ruchy przeciwników. Tytuły te charakteryzują się ponadto niewielką losowością, która służy wyrównaniu szans, ale zarazem nie ma wpływu na finał rozgrywki. Wszystko to daje nam pozycję, która posiada neutralną tematykę, nieskomplikowane zasady, mnogość ścieżek decyzyjnych i liczne drogi do osiągnięcia zwycięstwa. Słowem, idealną grę planszową z punktu widzenia szerokiego spektrum graczy. Kiedy więc wydawnictwo Imperium wydało Pola naftowe, nie mogłem doczekać się chwili, w której będę mógł wypróbować tę pozycję.
Wydawnictwo Imperium ponownie udowadnia, że jakością wydawania gier bije wszystkie inny polskie wydawnictwa na głowę. Opakowanie doskonałej jakości mieści w sobie sporo elementów – kilka kostek, osiemdziesiąt drewnianych baryłek, prawie sto żetonów wszelkiej maści, osiem małych plansz pól naftowych, sporo banknotów w trzech nominałach oraz plansze pomocnicze pomagające w utrzymaniu porządku rozgrywki (jak np. Plansza kosztów bieżących). Żetony są doskonale wysztancowane, petrodolary (waluta gry) doskonale wydrukowane, a plansze ładne. Wszystko wydane na bardzo dobrym poziomie – jedyne co dziwi, to brak korelacji pomiędzy okładką gry a jego zawartością. Opakowanie prezentuje nam humorystycznie nakreślone postacie sugerujące, że całe Pola naftowe utrzymane będą w takiej konwencji. Zawartość jednak jest jak najbardziej "serio" - rysunki na żetonach są bardzo szczegółowe i realistyczne; w tej samej tonacji utworzono plansze gry. Nie należy tego jednak traktować jak wady.
Czas przejść do sedna gry, czyli do mechaniki. Ta może nie jest skomplikowana, ale składają się na nią liczne zasady. Gra dzieli się na pięć rund, a każda rudna składa się z aż dziesięciu faz. Oczywiście, nie ma co się bać - spora część tych faz to proste czynności, jak rzut kostką czy licytacja. Mówiąc w skrócie, gra stara się kroczyć raczej w stronę symulacjonizmu niż w zwykłą ekonomię o lekkostrawnych zasadach. Pola naftowe starają się naśladować rzeczywistość – mamy więc fazę lobbingu, w której magnaci "przekupują klientelę", co ma im zagwarantować pierwszeństwo w handlu. Mamy fazę generowania popytu, fazę losowego zdarzenia, które odrobinę modyfikuje funkcjonowanie danej rundy, a także fazę rozbudowy naszego naftowego konglomeratu. Wydobywamy ropę, zaopatrujemy rafinerie, opłacamy wszystkie nasze należności, handlujemy naszymi baryłkami na giełdzie, liczymy dochody i licytujemy się o potrzebny w pracach wydobywczych sprzęt. Wszystko brzmi pięknie i działa całkiem sprawnie. Mechanika posiada jednak pewne aspekty, które mogą być uznane za wady. Rzecz pierwsza to absolutny brak litości – gra nie wybacza błędów. Ba, traktuje powiedzenie "Za błędy trzeba płacić" w sensie jak najbardziej dosłownym. Każde złe przeliczenie może dodatkowo rąbnąć nas po kieszeni, a w skrajnych przypadkach nawet wyeliminować gracza z rozgrywki (wystarczy chociaż raz stać się niewypłacalnym). Ponadto, już po kilku rozgrywkach gracze odkrywają, że istnieje tylko jedna słuszna strategia gry. Nie ma możliwości nie kupienia tankowców dlatego, że mamy ochotę pójść w kierunku rafinerii. By móc wygrać, trzeba kupić każdą rzecz w odpowiednim czasie. Wystarczy raz przeoczyć dany towar, by zostać skazanym na wegetację do końca rozgrywki i pozbawionym szans na zwycięstwo. Moim zdaniem jest to ogromna wada, szczególnie w przypadku gry ekonomicznej, gdzie powinno być znacznie więcej dróg do osiągnięcia celu, a nie tylko ta "jedyna słuszna". Po kilkunastu rozgrywkach gra po prostu umiera i przeistacza się w wyścig pt. "kto pierwszy machnie się w obliczeniach". A przy jeszcze bardziej doświadczonych graczach liczyć się będzie tylko faza lobbingu.
Z powyższego akapitu można od razu odczytać, że powtarzalność Pól naftowych stoi na raczej niskim poziomie. Niestety, brak różnorakich strategii i dróg do zwycięstwa powoduje, że gra szybko staje się rutynowa, zagrania są przewidywalne, a obrana przez graczy taktyka - nieustannie taka sama. Zaletą gry jest jej skalowalność. Mechanika funkcjonuje dokładnie tak samo zarówno w wariancie dla trzech, jak i czterech czy pięciu graczy. Zastosowano prostą, acz skuteczną metodę regulowania liczby żetonów biorących udział w rozgrywce, zależnie od ilości uczestników zabawy. Faktem jest również bardzo ważna pozycja "pierwszego gracza" (tego, który wygrywa fazę lobbingu) - głównie dzięki pierwszeństwu w każdej fazie jak i mocy ignorowania zdarzenia losowego. Może on skrzywdzić jednego gracza lub uchronić siebie przed negatywnymi konsekwencjami tego drugiego. Te plenipotencje mogą doprowadzić do powstania efektu "kuli śnieżnej", gdzie lider nieustannie rośnie w siłę, a pozostali mogą się jedynie przyglądać temu procesowi.
Podsumowując, Pola naftowe to całkiem solidny tytuł. Ma funkcjonującą, acz nieco rozrośniętą mechanikę, która zmierza raczej w kierunku osiągnięcia maksymalnego możliwego realizmu funkcjonowania handlu ropą naftową, niż w kierunku lekkiej ekonomii. Gra może się również pochwalić bardzo dobrym wykonaniem. Nie można też zarzucić Polom naftowym niedopracowania czy niedociągnięć. Grze brakuje po prostu "ikry" - tego subtelnego "czegoś", co pozwoliłoby czerpać radość z rozgrywki. Ten tytuł jest po prostu nieco zbyt "suchy" – niemal tak, jak roponośne pustynie.
Ocena: 3.5 / 6
Galeria
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: ekonomiczna
Ilustracje: Mateusz Komada
Data wydania oryginału: 2007
Wydawca polski: Wydawnictwo Imperium
Liczba graczy: od 3 do 5
Wiek graczy: od 12 lat
Czas rozgrywki: 60 min.
Cena: 79 zł
Ilustracje: Mateusz Komada
Data wydania oryginału: 2007
Wydawca polski: Wydawnictwo Imperium
Liczba graczy: od 3 do 5
Wiek graczy: od 12 lat
Czas rozgrywki: 60 min.
Cena: 79 zł
Tagi:
Pola naftowe | Wydawnictwo Imperium