» Recenzje » Podatek - Milena Wójtowicz

Podatek - Milena Wójtowicz


wersja do druku

Czyli coś, czego nikt nie lubi


Podatek - Milena Wójtowicz
"Podatek" - słysząc to słowo, każdy normalny człowiek krzywi się z niesmakiem i instynktownie sięga do portfela, by chronić go przed zaborczymi szponami Urzędu Skarbowego. Milena Wójtowicz postanowiła jednak zaryzykować i właśnie taki tytuł nadała swojemu książkowemu debiutowi, który nie tak dawno temu ukazał się nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Ja również postanowiłem zaryzykować i sprawdzić, czy po lekturze Podatku moje skojarzenia z tym słowem będą choć trochę lepsze.

Książka na pierwszy rzut oka prezentuje się dobrze, jak zresztą większość pozycji wydanych przez Fabrykę. Okładka jak zwykle jest matowa, z wykrojonym błyszczącym fragmentem. Owym fragmentem w tym wypadku jest wizerunek głównej bohaterki powieści, wyciągającej rękę po, a jakże, należny Podatek od Magii...

Właśnie - Podatek od Magii. Książka Mileny Wójtowicz nie opowiada bowiem o jakimś tam zwykłym Urzędzie Skarbowym, ale o Magicznym Urzędzie Skarbowym - instytucji, która zajmuje się ściąganiem opłat od wszystkich adeptów sztuki magicznej w Polsce. Jak więc widać, Podatek jest niemal klasycznym przedstawicielem gatunku Urban Fantasy. Ale powróćmy jeszcze na chwilę do fabuły. Główną bohaterką powieści jest pewna rusałka o wdzięcznym imieniu Monika, która o swojej przynależności do tego gatunku baśniowych istot dowiaduje się właściwie przypadkiem. Wraz z rusałką Moniką na kartach książki występuje niemiecki niegdyś-mag Jens, wodnik Ślipak, grupa żab, demonica Jagienka oraz cała czereda innych postaci, jakiej nie powstydziłby się żaden pisarz humorystycznego fantasy (Podatek jest reprezentantem również i tego gatunku). Wszyscy ci herosi wplątani zostają (po paru pierwszych rozdziałach pełniących rolę swoistego wstępu) w niezłą kabałę, której oś stanowi tajemnicza księga. Wolumin ów ma ponoć skrywać ponadczasowe tajemnice, pozwalające posiadaczowi zapanować nad światem, czy coś równie wielkiego. Brzmi sztampowo, prawda? Otóż...

... Otóż chciałbym teraz powiedzieć, że może i brzmi sztampowo, ale sztampowe bynajmniej nie jest. Chciałbym, ale niestety nie mogę, byłoby to bowiem wierutne kłamstwo.

Prawdę mówiąc, to w swojej czytelniczej karierze nie czytałem chyba jeszcze nic, co byłoby tak żałośnie przeciętne. Podatek nie jest książką totalnie złą. Znajdziemy w nim kilka ciekawych pomysłów (często nader widocznie zainspirowanych - czy to piosenką Wilków, czy to lekturą jakiejś książki), które zostają rozwinięte w przyzwoity sposób. Jednocześnie nie znajdziemy w nim jednak nic, co na dłużej wryłoby się w naszą pamięć. Postacie, mimo pozornej oryginalności, prezentują się bardzo średnio. Czasem wydaje się nawet, że autorka stworzyła je na podstawie szablonu "płeć + rasa + cecha charakterystyczna", nie wkładając w ich kreację nawet odrobiny serca. W wyniku tego, czytając Podatek, zapoznajemy się z losami kilku podobnych do siebie manekinów, z których jeden jest nałogowym biernym palaczem, inny - dopiero co stworzonym wampirem i tak dalej.

Na podobnej zasadzie skonstruowana jest fabuła - niby coś tam się dzieje, ale nie ma co liczyć na zaskakujące zwroty akcji czy rozwinięcie wątków pobocznych. Bohaterowie praktycznie od początku do końca biegają za tą nieszczęsną księgą, która za każdym razem wymyka im się z rąk na zasadzie przypadku. Nie powiem, że czytając Podatek, nudziłem się. Nie powiem też jednak, że dobrze się bawiłem. Czytałem, bo chciałem dowiedzieć się, jak ta historia (wreszcie) się zakończy. Podczas lektury jednak co i rusz sprawdzałem, ile kartek zostało mi do końca.

Ostatnia rzecz - humor. Niestety - i na tym polu Podatek nie zachwyca. Powiedziałbym nawet, że jest to jego najsłabsza strona. Humor w powieści stoi na niskim poziomie - i nie chodzi tu bynajmniej o odwołania do seksu i tym podobne, a jedynie o to, że gagi w książce po prostu mnie nie bawiły. I tyle. Przez całą lekturę zdarzyło mi się uśmiechnąć może dwa-trzy razy. Muszę przy tym zaznaczyć, że nie należę do osób, które rozśmieszyć trudno - jest wręcz przeciwnie.

Krótko mówiąc - o Podatku Mileny Wójtowicz trudno jest powiedzieć coś dobrego, ale jednocześnie nie jest to książka, która zasługuje na najniższą ocenę. Jest to niemalże namacalna definicja słowa "debiut" - wizerunek tej pozycji można by z powodzeniem umieścić w słowniku języka polskiego jako ilustrację tego hasła. Powieść nie zachwyca, ale czyta się ją bez większego problemu i chęci natychmiastowego wyrzucenia do kosza. Jednym słowem, jest to pozycja idealnie przeciętna. Można ją przeczytać, ale jeśli macie dwadzieścia pięć złotych i chcecie je wydać dobrze, to lepiej zainwestujcie tę kwotę w coś innego.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Podatek
Autor: Milena Wójtowicz
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: maj 2005
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Kuźnia Fantastów
ISBN-10: 83-89011-53-0
Cena: 24,99 zł



Czytaj również

Rozmowa z Mileną Wójtowicz
Lubię fantastykę bliskiego zasięgu
- wywiad
Zaplanuj sobie śmierć
Kryminał na wesoło
- recenzja
Vice versa
Nie taka strzyga straszna
- recenzja
Wrota
Pełna humoru antybajka o księżniczce
- recenzja

Komentarze


~cadrach

Użytkownik niezarejestrowany
    "bardzo srednio"
Ocena:
0
a dlaczego te recenzje sa w wiekszosci,o ile nie zawsze , takie schematyczne? i jeszcze na poczatku wielu z nich (o ile nie wszystkich) opinia o okladkach; zabawne zwlaszcza, ze chwalony jest okladkowy kicz, jakim karmi fabryka slow.
28-06-2005 22:47
!Blob!
    Zmiany w recenzjach...
Ocena:
0
Na forum autorów i redaktorów toczyła się ostatnio dyskusja o kształcie recenzji właśnie. Mam nadzięję, że zmiany jakie wkrótce nastąpią w tych tekstach zadowolą Ciebie i innych czytelników. Pierwsze próbki już w najbliższych dniach.

Co do okładek Fabryki Słów - śmiem się nie zgodzić. Znaczna większość okładek FS bardzo mi się podoba. Z tego co ostatnio czytałem - Sierżant, Zapach Szkła, Achaja... Rust robi naprawdę doskonałe grafiki, które ślicznie wyglądają na okładkach. :)
29-06-2005 10:25
ShpaQ
    +1 !Blob!
Ocena:
0
Do tego dodaj Necrosis, i 2586 kroków. Mi sie tez te okladeczki podobaja. Sa duzo lepsze niz to czym ostatnio karmi nas Runa. :P
29-06-2005 10:27
Wojewoda
   
Ocena:
0
+1 Blob, ale co do Runy, to okładka do "Wojny Runów", autorstwa Adlera moim zdaniem rządzi:)
29-06-2005 11:00
~senmara

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
heh, dobra recenzja przeciętnej książki :) A okładki Fabryki to rzeczywiście dobra robota.
29-06-2005 11:59
~kudłata

Użytkownik niezarejestrowany
    hmmm
Ocena:
0
a mnie się ksiązka podobała i nawet sie super ubawiłam! Ale przecież każdy ma swoje gusta ;-) jednak i tak uważam, że Podatek zasługuje na lepsza ocenę i będę tego bornić ;p
30-06-2005 09:27
!Blob!
    nowe recenzje
Ocena:
0
Jeśli ktoś jest zainteresowany propozycją nowego wyglądu recenzji, to zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat Bogowie, honor, Ankh-Morpork.
05-07-2005 21:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.