» Recenzje » Pieśń dla Arbonne - Guy Gavriel Kay

Pieśń dla Arbonne - Guy Gavriel Kay

Pieśń dla Arbonne - Guy Gavriel Kay
Pieśń dla Arbonne to jedna z pierwszych książek Guya Gavriela Kaya, jednak dopiero teraz pojawiła się na polskim rynku. Jest to dosyć typowa książka fantasy, zawierająca liczne klasyczne wątki: miłosne, polityczne, rodzinne czy militarne. Czy warto w takim razie poświęcić jej te kilka godzin? Co wyróżnia ją na tle innych?

Zacznijmy od drobnej uwagi na temat gatunku. Pieśń dla Arbonne określa się mianem historycznego fantasy. Wydaje mi się, że tę łatkę przyczepiono nieco na wyrost. Autor rzeczywiście inspiruje się całkiem ciekawym fragmentem historii, ale świat jest na tyle przejaskrawiony, że tak naprawdę jest po prostu kolejna bardzo luźna wariacja średniowiecza, jakich jest wiele wśród książek z gatunku klasycznego fantasy. Może i wykorzystuje ona stosunkowo rzadziej poruszany motyw, ale nie mówiący nam za wiele o tamtych czasach.

Jak więc wspomniano, akcja powieści dzieje się w świecie podobnym do średniowiecznej Europy. Na północy twardzi wojowie toczą ze sobą wielowiekowe wojny, nad wszystko ceniąc honor i swojego męskiego boga. Na południu władcy miast-państw Portezzy konkurują już nie za pomocą mieczy swoich armii, a raczej intryg i sztyletów sług. Do tego standardowego kotła autor dodaje jednak coś nowego. Większość akcji toczy się w Arbonnie, krainie przypominająca średniowieczną Prowansję, Jest to państwo, w którym bardziej niż krwawe bitwy ceni się sztukę, a w szczególności muzykę. Sławi się także kobiety, nie jako narzędzia czy łup, ale jako pełnoprawne istoty ludzkie (co na północy wydaje się czymś niesłychanym i bluźnierczym). Całą krainą rządzi hrabina, kobieta jest też najwyższą kapłanką żeńskiego bóstwa Rian, czczonej tutaj na równi z Corannosem, północnym bogiem męstwa i wojny. Nic dziwnego, że reszta świata uważa Arbonne za idylliczny, lecz słaby, skazany na upadek kraj.

W Pieśni dla Arbonne akcja zakrojona jest na wielką skalę. Niemal od początku jest jasne, że prędzej czy później musi dojść do konfrontacji z leżącym na północy Gorhaut, rządzonym przez barbarzyńskiego króla Ademara i Galberta de Garsenc, niezwykle przebiegłego kapłana Corannosa, który uczyni wszystko, aby zniszczyć heretyckich sąsiadów. W hańbiącym traktacie oddają część ziem odwiecznym rywalom z sąsiedniej krainy w zamian za pieniądze wystarczające do stworzenia potężnej armii, co okazuje się wstępem do licznych i często niespodziewanych wydarzeń.

Głównym bohaterem powieści jest Blaise, doświadczony najemnik, który przybywa do Arbonne w poszukiwaniu odrobiny spokoju. Okaże się, że kraina, na której temat od początku miał wyrobione, oparte na stereotypach zdanie, może go zaskoczyć. Zostanie wplątany w sieć intryg i wydarzeń, na zawsze mogących zmienić losy świata. Autor ze sporą biegłością wprowadza kolejne wątki i ciekawych bohaterów. Najważniejsze tu są losy Bertrana de Talair i Urte de Miraval, dwóch najpotężniejszych po hrabinie ludzi w kraju, od dwudziestu lat toczących ze sobą niemalże otwartą wojnę, u której podstaw leży ich miłość do jednej kobiety. To od rozwiązania ich wyniszczającego kraj sporu zależy, czy Arbonne przetrwa ataki nieprzyjaciół.

Sposób kreacji (męskich) protagonistów jest raczej zaletą książki. Liczni bohaterowie, od prostych żołnierzy, poprzez pełniących w kraju ważną rolę bardów, aż do członków rodziny panującej, są dosyć zróżnicowani, całkiem wiarygodni i po prostu ciekawi. Niestety, nie możemy tego samego powiedzieć na temat antagonistów. Król Gorhaut jest postacią raczej żałosną, niż złowieszczą. W tego typu powieściach wróg powinien mieć styl, coś, co sprawia, że pamiętamy go tak samo dobrze, jak głównych bohaterów. Ten pozbawiony jakiejkolwiek głębi gbur nadawałby się może na jednego z siepaczy złego władcy, a nie na niego samego. Sytuację ratuje do pewnego stopnia postać najwyższego kapłana północnego kraju, ale i on nie ma wystarczająco silnie zarysowanego charakteru, aby zasiać w sercu czytelnika wątpliwość odnośnie przewagi pozytywnych bohaterów, którzy przez to również nie mogą się w dostatecznym stopniu wykazać. Wydaje mi się, że mając bardziej złowieszczych wrogów, mogliby stać się jeszcze ciekawsi.

Niestety, w przypadku kobiet sprawa wygląda zupełnie na odwrót. Wszystkie panie z Arbonne są uosobieniem swojego kraju i ciężko znaleźć coś, co je od siebie odróżnia. Są niemalże wyidealizowanymi, nieco nierzeczywistymi postaciami, których natura dodatkowo podkreśla moralną przewagę ich kraju. Jedynie młoda śpiewaczka Lisseut czy zabójczo niebezpieczna Lucianna Delonghi, będąc pełnoprawnymi bohaterami, mają wady i zalety, dzięki czemu są przynajmniej trochę nieprzewidywalne.

Nieco lepiej jest z opisem świata. Choć Arbonne rzeczywiście wydaje się pięknym i cywilizowanym krajem, nieco osłabionym wewnętrznym konfliktem, ale wciąż szlachetnym, to i wrogie państwa mają nieco uroku. Gorhaut przed czasami Ademara i Galberta de Garsenc było krajem, w którym ceniło się uczciwość i męstwo, a echa tych cnót wciąż silnie występują w powieści, choćby w postaci pewnej grupy żołnierzy, którzy mimo licznych wątpliwości pozostają lojalni względem swego władcy. Zaletą jest też wykorzystanie sąsiednich państw, z uwagą śledzących losy Arbonne. Dodaje to książce nieco kolorytu, ale i tak wątek polityczny uważam za nieco zbyt mało rozwinięty. Tak naprawdę udział innych krain ogranicza się w dużej mierze do zagranicznych zabójców czy żołnierzy, którzy są całkiem wyraziści, niestety czasem wręcz za bardzo (np. niemal każdy z przybyszy z Arimondy jest przedstawiony jako uosobienie najgorszych rodzajów zboczeń).

Powieść jest napisana poprawnie. Akcja toczy się całkiem szybko, w zasadzie brak tu nudnych scen, a opisy bywają naprawdę sugestywne (szczególnie jeżeli chodzi o piękno Arbonne). Trzeba jednak pamiętać, że książka została wydana szesnaście lat temu, więc jednak różni się nieco od najnowszych pozycji napisanych przez Kaya, choć biegłość pisarza już wtedy była przynajmniej zadowalająca.

Co więc stanowi główną zaletę tego dzieła? Wydaje mi się, iż najważniejszy był ciekawy wybór kultury, na której wzorował się autor. Najczęściej w fantasy spotykamy raczej sytuację, w której to odważni i honorowi bohaterowie z północy mogą jedynie wyśmiać żałosnych i zniewieściałych, najczęściej przesadnie dbających o siebie mięczaków z południowych, ciepłych krajów. Choć myśl przewodnia powieści (szanowanie kobiet i muzyki to nie słabość, a raczej mądrość) nie jest przesadnie wyszukana, to jednak brzmi całkiem wiarygodnie. Podoba mi się też pomysł kontynentu zróżnicowanego pod względem religii. Motyw herezji i wojen na tle wyznaniowym nie jest oczywiście niczym nowym, ale tutaj, poprzez użycie dwóch bóstw (na południu traktowanych jak równorzędne byty, na północy nacisk położony jest na Corannosa) staje się całkiem wyrazisty i stanowi dobre tło dla tego typu powieści. Na szczęście, mimo że sprawy tolerancji pełnią w książce dosyć istotną rolę, to autor unika naciąganego moralizatorstwa.

Podsumowując, Pieśń dla Arbonne to całkiem dobra powieść, oparta na ciekawym pomyśle. Chociaż miejscami autor wpada w pułapkę zbytniej jaskrawości własnej koncepcji, to nie razi to na tyle, by zniszczyć przyjemność z czytania. Akcja sprawnie zmierza w kierunku epickiego finału. Mimo wszelkich zarzutów, jest to ta pozycja, z którą można zapoznać się w wolnym czasie i która przyniesie czytelnikowi dobre kilka godzin przyjemnej rozrywki. Dla tych bardziej wybrednych zawsze pozostają nowsze, jeszcze lepsze książki Kaya.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
7.9
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Pieśń dla Arbonne (Song for Arbonne)
Autor: Guy Gavriel Kay
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 8 lutego 2008
Liczba stron: 504
Oprawa: miękka
Format: 135 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-7480-078-5
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Dawno temu blask
Historia nie taka alternatywna
- recenzja
Fionavarski gobelin - Guy Gavriel Kay
Miks Śródziemia, Króla Artura i mitologii
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.